Tomasz Kubiak został Wicemistrzem Świata M35-39 XTERRA Hawaii

Tomasz Kubiak (Lary Zębatka) zajął drugie miejsce w kategorii wiekowej M35-39, tym samym został Wicemistrzem Świata Age Group XTERRA, najbardziej prestiżowym triathlonie przełajowym na świecie.

XTERRA World Championship rozgrywane są na Hawajach, a konkretnie na wyspie Maui. Była to już 23 edycja tej imprezy. Termin zawodów przypada na dwa tygodnie po Ironman Kona. Triathloniści mają do pokonania 1,5 km pływania we wzburzonej wodzie oceanu, ze startem z plaży D.T. Fleming Beach. 32 km jazdy na rowerze górskim z ponad 1000 m przewyższenia przez Zachodnie Góry Maui oraz 10,5 km biegu przełajowego w upale.

Fot. FB Tomasz Kubiak

Na Hawajach zawody ukończyło czterech Polaków. To wynik gorszy o jedną osobę w porównaniu do ubiegłego roku. Najwyżej został sklasyfikowany wspomniany już wcześniej Tomasz Kubiak. Należy również zwrócić uwagę iż Tomek ukończył zawody na 20 miejscu w kategorii generalnej, wyprzedzając zawodników PRO. Jego czas na mecie to 03:11:47. Grzegorz Zgliczyński w ubiegłym roku został Mistrzem Świata XTERRA w kategorii M50-54, w tym roku jednak problemy techniczne na błotnistej trasie wykluczyły go z walki o podium. W dodatkowej kategorii Organizer Challenge Daniel Wójcik zajął 3 miejsce.

Fot. FB Tomasz Kubiak

Polecam zapoznać się z obszernym postartowym komentarzem Tomasza Kubiaka, jak wyglądała jego droga na Hawaje.
“Kilka słów o tym jak wyglądały moje przygotowania i jaka była moja wizja startu na Hawajach. Zapraszam.
Jestem już po starcie, więc każdy kto śledził wie co się wydarzyło. Mimo to chciałbym tym wpisem przedstawić to co się działo przed startem i jak to zaplanowałem i po co wogóle było to ” zamieszanie”. Jak wiecie po XTERRA Poland Kraków i srebrnym medalu MP w crosstriathlonie wróciłem do domu z… rozwalonym kolanem i kilkoma szwami na nim. Chęć przyspieszenia musiała poczekać. Kolano goiło się ok, ale dalej wykluczyło mnie to na co najmniej 1-2 tygodnie. Na szczęście wszystko z nim ok.

W zeszłym roku wygrałem slota na Hawaje i nie pojechałem. Pewnie pisałem już o tym nie raz, ale chciałem być lepszym pływakiem i biegaczem. Musiało to poczekać. Dziś kilka dni po starcie i tak wiem, że są tu rezerwy.

Jak to wyglądało? Może od początku. Możliwość startu na Maui wpadła mi w Czechach (Prachatice). Byłem drugim Age Grouperem przegrywając 16 sekund wygraną. Open skończyłem 18. Było zaplecze Pro z aktualnym mistrzem świata i wieloma mocnymi zawodnikami z NZL, Hiszpanii, Włoch i Francji. To był moment na podjęcie decyzji i poczynieniu kroków w drodze do poprawy swoich wyników.

Tu z pomocą przyszedł Piotrek, Misiek i Karol, którzy ogarnęli cały projekt na Polak Potrafi. Bez nich nic by z tego nie wyszło. Nie dałbym rady się tym zająć. Dlaczego “Polak Potrafi” i jak ja to widzę? Od wielu lat ścigam się na zawodach za granicą – z racji bycia osobą pracującą, ojcem i mężem nie mam sponsora. Nie mam go, bo nie wiem czy dobrze bym się z tym czuł gdybym dostawał wsparcie, a czasem szedł na piwo zamiast trenować czy być w pełni zaangażowanym w to co robię. Wszystko finansuje sam i za własne pieniądze jeżdżę wszędzie. Pominę starty w Polsce, ale od dwóch lat robiąc Xterry byłem w lokacjach takich jak: Malta, Belgia, Francja, Niemcy i Czechy.

Wymyśliłem to tak, że gdy będę lepszy i poprawię się to pozbieram pieniądze i pojadę na Hawaje. Aby być FAIR będę robił wszystko jak należy i prowadził się jak wzorowy zawodnik. Będę też trenował, a nie jak do tej pory jeździł, biegał i pływał.

Wiem, że dla wielu osób jestem jak PRO, ale tak naprawdę nie prowadzę się jak zawodnik. Nie da się być na wysokim poziomie pracując i robiąc wiele różnych rzeczy. W tym momencie trzeba oddzielić sport zawodowy od tego amatorskiego grubą kreską. Okej, da się być wiele lat w świecie rowerowym tak jak ja, pić piwo, jeść nie w 100% zdrowo i wygrywać lokalne zawody. Sorki, ale tak jest. Gdy chce się wejść krok wyżej trzeba wszystko wywrócić do góry nogami. Jak to wyglądało u mnie? Już mówię.

W Krakowie byłem w naprawdę dobrej formie i szykowałem fundament pod finalne przygotowania do Maui. Pojechałem tylko 4 minuty wolniejszy rower od mistrza świata. Projekt LARY ’18 ruszył dzięki chłopakom i tu jestem im dozgonnie wdzięczny.

Odpuściłem pracę we wtorki i czwartki, W środy byłem w niej od godziny 12 co pozwalało mi trenować rano na świeżości. Soboty i niedziele opiewały wyłącznie w ciężką pracę i odpoczynek. Kluczem w osiągnięciu dobrego wyniku jest sen. Codziennie od tego dnia, (były wyjątki) leżałem w łóżku po 21, a zasypiałem o 22. Odstawiłem całkowicie piwo i słodycze. Zero pizzy i śmieci. Przed ostateczną fazą treningową ważyłem 73 kg. Pewnie powiecie, że za mało. Miałem profil tras od Wojtka, który był na Hawajach rok przede mną. Może trasa wygląda niepozornie, ale tam jest stromo wszędzie. Nie widać tego na filmie, ale podjazd od startu ma momentami po 25-28% nachylenia. Wzniesienie po trawie z ostatniej kamery przed biegiem miało 23%. Waga w tym wypadku jest tu kluczowa. Wchodząc w temat głębiej: Moc mierzona w watach na kilogram ciała to jedyna droga do osiągnięcia sukcesu. Chcesz się liczyć? Bądź chudy – taki sport. W klasycznym triathlonie ludzie są wycieniowani, ale prędkość wznoszenia nie odgrywa takiej roli bo jest płasko.

Mając poukładane tematy, które już mnie przyspieszyły poszedłem o krok dalej. Nawiązałem współpracę z Klaudią Ptak – Dietetyk&Trener Rzeszów i zacząłem jeść… jak zaprogramowana maszyna. Traktowałem to zadaniowo. Wszystko było poukładane pod mój trening. Przykład: Klaudia wchodziła na mój kalendarz treningowy i widziała co robię. Nie miałem dnia treningowego?- jadłem 3000 kcal. Miałem 2 treningi w ciągu dnia? (mocny rower i wieczorne wybieganie), jadłem 6000 kcal. Nie chciałem chudnąć zbyt wiele, ale już po 2 tygodniach na wadze było już 71kg. W Polsce zaczęło robić się chłodno, a mi z każdym kilogramem coraz zimniej. Przerabiałem to już kiedyś i wiedziałem, że mała ilość tkanki ma na to wpływ. Codziennie sprawdzałem ile ważę. Przed startem dobiłem do 69,5 kg.

Co do treningu rowerowego to oddałem się w ręce Marcina z Hellmost – Twój trening, moja pasja. Musiałem mieć kogoś kto będzie patrzył krytycznie na moje treningi, zajmując się szczegółową analizą. Wszystkie sesje treningowe robiłem na MTB z miernikiem mocy. Większość z nich była robiona po szosie – opierała się na zadaniach/ interwałach pod i ponad progowych. Tzw., solidne lanie i zjazd do bazy.

Moc szła w górę, a waga w dół. Powróciłem do uczucia sprzed dawnych lat (okres 2010-2012), na tyle, że zaczynałem odczuwać duże prędkości. To fajne uczucie być szybszym. Po 2 tygodniach czułem się wpasowany w rower górski jak nigdy. Zacząłem znów szybko zjeżdżać. Czułem się mega pewnie i nic mnie nie bolało. Chwyt kierownicy przestał mi dokuczać, nawet przy 3 godzinach na MTB po szosie. Trenowałem sam. Pasowało mi to i widziałem w tym prawdziwe dążenie do celu. Praktycznie na każdym treningu widziałem się w wyścigu na Hawajach. Dodawało mi to skrzydeł i pozwalało mocniej naciskać na pedał. Współpraca z kimś, kto monitoruje wysiłek nie polega wyłącznie na rozpisywaniu treningu (często tak to wygląda). Trener musi sterować obciążeniem, mówić kiedy masz odpoczywać. Mi nie zostało wiele czasu i wiedziałem, że potrzebuje dobrego sternika. W triathlonie to zadanie o wiele trudniejsze aniżeli w samym kolarstwie. Dużo ciężej wyliczyć TSS’y z 3 dyscyplin, tym bardziej, że tylko rower ma miernik mocy. Pływanie i bieg ustawia się z treshold’u i tak można sterować obciążeniem. Pod warunkiem, że się nie pracuje i nie zbiera martwych TSS’ów z pracy lub całego dnia na nogach. Dla zainteresowanych moje treningi w liczbach: 345W FTP przy 73kg przed podjęciem działań z Marcinem, natomiast ostatni (około 2,5 miesiąca współpracy) test przed wylotem to 395 FTP przy 70kg. Są to dane od Marcina, a dla chętnych na pewno do obejrzenia co miałem pod nogą w dniu mistrzostw.

Pływacko potrzebowałem radykalnych zmian. Basen to była nuda, za to open water pokochałem i pływanie na otwartych akwenach stało się dla mnie mistrzowską sprawą. Lubię to, że masz tylko piankę, a woda daje Ci wolność. Możesz płynąc gdzie chcesz. Trenowałem z GB sport i pływałem dużo w formule open water na Żwirowni i Lipiu. Skontaktowałem się z Piotrem Wiktorem, którego poznałem rok wcześniej i pod jego okiem zacząłem poprawiać swoją technikę. Szkoda, że wtedy, gdy szybko robiłem progres pogoda się załamała i pozostał nam tylko basen. Jestem przekonany, że z tym co mam wyrobione treningowo dziś będę jeszcze szybszy na wodach otwartych za rok. Poprawiłem chwyt wody i całkowicie inaczej prowadziłem rękę pod wodą. Piotr był zawsze ze mną w wodzie i mówił co ok, a co lipa. Po kilku tygodniach znów dostałem kilka sekund w prezencie. Wydolność rosła i to pozwalało mi w wodzie być luźniejszym. Dłuższe dystanse, które pływałem przestały sprawiać trudności. Xterra to 1500 metrów wody, więc nie musisz katować się po 5000 metrów na treningu. To dla mnie mega ulga, bo na basenie bym się chyba zanudził.

Bieganie polubiłem strasznie. Jakie to mega uczucie móc biegać, w szczególności po górach! Znów waga miała kluczowe znaczenie. Gdy spojrzycie na czołówkę świata w biegach górskich zrozumiecie o co chodzi. Regularnie biegam dopiero 2 pełne sezony, ale nie zamierzam przestawać. W górach szybkość biegowa nie odgrywa aż tak ważnej roli i tu znów plus dla mnie. Nie jestem super szybki (pracuje głównie nad tym). Od 2 lat współpracuje z Mariuszem i Justyną Pękalą. Zawsze w środy robiłem trening z Justyną. Godzina ćwiczeń wzmacniających i techniki biegu na płotkach. Byłem zszokowany jak udało mi się poprawić swoją sylwetkę, a tym samym krok biegowy. Mariusz układa moje treningi biegowe – zwiększyłem objętość i robiłem więcej biegów w terenie dodając zakładki. Tętno się wyrównywało, a prędkości w biegach po płaskim wzrosły.

Tak zmierzałem w kierunku zbliżającej się daty startu. Projekt LARY ’18 w zaledwie 5 dni uzbierał całą potrzebną kasę na organizację mojego wyjazdu na Hawaje. Ja trenowałem konsekwentnie, startowałem regularnie i na tym skupiam swoją uwagę. Nie wrzucałem wpisów i niczego nie obiecywałem, przysłowie mówi, że “Krowa, która dużo muczy, mało mleka daje”. Prawda jest taka, że wszystkie wyścigi przed Hawajami wpadły gładko do worka – po zapomnianym już epizodzie z rozwalonym kolanem szedłem po swoje. Mówię gładko, bo nie miałem sytuacji gdzie ktoś odjechałby ze mną na zawodach, stawiał opór na trasie czy podkręcał tempo. To były godziny mojej ciężkiej harówy, nie tylko na treningach, stąd takie rezultaty i kompletnie nie chodzi o przechwałki – po prostu uwierzyłem w swoje możliwości i to co przepracowałem. Wygrałem MTB Lubenia. Pobiegłem rzeszowska piątkę po 3:28 na km robiąc rano 1h 40 min roweru. Cyklokarpaty Rzyki odjechałem od startu. Wygrałem okoliczny wyścig w Jeżowym. Finalnie przed wylotem pobiegłem 17 km na Maratonie bieszczadzkim stając na pierwszym miejscu.

Myślę, że to pokrótce wszystko co towarzyszyło mi przed startem sportowo. Na Hawajach przed samymi zawodami byłem ponad tydzień. Trasę dolnego roweru miałem w paluszku. Znałem każdy zakręt. Biegowo podobnie. Pływacko byłem gotowy i zaznajomiony z falą (treningów nie zapisywałem i dużo spędzałem na wejściu i wyjściu na brzeg). Na filmie widać co fala robi z ludźmi, więc dobrze jest mieć ogólnie rozumiany surfing ogarnięty.

Na chwile obecna możecie oczekiwać na mój wpis ze startu i moich wrażeń. Tym samym chciałem jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy wsparli, byli i kibicowali. Buziaki.

P.S. Gdybym nie zbierał forsy na Polaku to bym się tak nie przygotował. Na bank. Nie miałbym długu do spłacenia wobec Was i tak jasnego celu. Jestem osobą, która robi wiele rzeczy i nie mógłbym być zawodowcem. Dlatego też Projekt LARY 18 był dopracowany w 100%, a ja mogłem dać 110%. Mam nadzieje, że na mecie było to widać.

Mahalo!

Projekt LARY ’18”
FB Tomasz Kubiak

Skrót filmowy Xterra Hawaii 2018

A tak wyglądają fale, filmik z rozgrzewki

Wyniki mężczyzn PRO:
1 Rom Akerson CRI 2:52:41
2 Bradley Weiss RSA 2:53:16
3 Sam Osborne NZL 2:54:37
4 Ruben Ruzafa ESP 2:55:34
5 Josiah Middaugh USA 2:56:33

Wyniki kobiet PRO

1 Lesley Paterson GBR 3:29:07
2 Michelle Flipo MEX 3:39:55
3 Lizzie Orchard NZL 3:40:53
4 Suzie Snyder USA 3:44:28
5 Brigitta Poor HUN 3:45:26

M35-39
2 Lary Zębatka (Tomasz Kubiak) 3:18:57

M50-54
17 Grzegorz Zgliczyński 4:37:52

M60-64
13 Józef Makowicz 6:11:07

Organizer challenge
3 Daniel Wójcik 5:02:09

Link do pełnych wyników: http://www.jtltiming.com/results/x-maui18.html

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Super wynik, kto nie byl to nie wie, jaki dobry czas wykreciles na tej trasie. Podziwiam i zycze dalszych sukcesow.
    Grzegorz

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,811ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane