42 kilometry maratonu – samo w sobie jest to już nie lada wyzwaniem. Kiedy dorzucimy do tego 180km jazdy rowerem i prawie 4km pływania, tworzy się coś, co kilkadziesiąt lat temu nazwano Ironman. Najsłynniejsze zawody na świecie na tym dystansie rozgrywają się co roku w miejscowości Kona na Hawajach. W tym roku aż 2.300 zawodników będzie walczyło nie tylko ze swoimi rywalami w kategoriach wiekowych czy PRO, ale przede wszystkim z samym sobą i warunkami atmosferycznymi, a te na Big Island są wyjątkowe. Szczególnie dokuczliwe podczas kilkugodzinnego biegu jest słońce. Dodatkowo temperaturę podbija rozgrzany asfalt. Najtrudniejszym momentem jest nawrót przy Energy Lab – Parku Naukowo-Technologicznym, zajmującym się m.in. naturalnymi źródłami energii. Znakiem rozpoznawczym są wielkie solary na skrzyżowaniu z autostradą, z której skręca się w stronę Energy Lab. Wybraliśmy się tam na trening z Rafałem Hermanem, zaliczając wcześniej bieg na 10km po Ali Drive – końcowym odcinku maratonu, gdzie spotkaliśmy wysportowanych emerytów. W Energy Lab swoje rozbieganie robił Michał Podsiadłowski, który zadziwiająco dobrze znosi nie tylko przesunięcie czasu, ale również hawajski upał!
Mapa i profil trasy biegowej maratonu Ironman Hawaii.
Czyli lipa do kwadratu 🙁 Ja ogólnie mocno się pocę wiec przy dużej wilgotności to nawet nie musze się zbytnio ruszać aby się ze mnie lało. Zawsze mam z tym problem będąc w Azji widzę ze tam jest podobnie wiec dla mnie podwójny wysiłek
Wczoraj podczas treningu rowerowego było 34 stopnie, we Frankfurcie 38, natomiast wilgoć która tu jest powoduje ze się podgotowujesz. Dużo się pocisz a to w ogóle nie chłodzi, nie odparowuje 🙂 Natomiast na tym gorącym odcinku biegania w Energy Lab był dokładnie Frankfurt 🙂
Mateusz, mysle za jak najbardziej masz do tego potrzebne „narzedzia ” 🙂
ehh, kiedyś też tam sobie pobiegam…
Rafał obiektywnie jak wielka jest różnica między Kona teraz a Frankfurtem w lipcu tego roku? Ciekawi mnie to bo dla mnie takie warunki są mega nie sprzyjające i bardzo źle znoszę upały.