Triathlon w Środzie Wlkp. – wywiady, foto i relacja.

Szybka, ale nieco krótsza olimpijka, doskonała atmosfera, ale fatalne warunki na biegu i średniej jakości asfalt na trasie rowerowej – tak w skrócie można opisać zawody triathlonowe w Środzie Wielkopolskiej. Otwarte Mistrzostwa Polski Weteranów zaliczane do Pucharu Polski to stały punkt na triathlonowej mapie Polski i zawsze przyjeżdża tam czołówka polskich zawodników w poszczególnych kategoriach – w tym roku wystartowało 198 zawodników. Za chwilę uzasadnię swoje subiektywne zdanie na temat warunków w jakich rozegrane zostały zawody, wcześniej wyniki. Miejscami na podium podzielili się dobrze wszystkim znani zawodnicy krajowej czołówki. Pierwsze miejsce zajął Adam Głogowski (1:49:17), drugi na metę wbiegł Przemysław Szymanowski (1:49:43), trzeci był Filip Przymusiński (1:50:34). Jeśli spojrzymy na określone przez organizatora dystanse poszczególnych konkurencji (1500m, 40km, 10km), wyniki mogą, imponować, ale niestety trasa biegowa nie miała 10km. Mój pulsometr pokazał 8km 174 metry. Do trasy biegowej jeszcze powrócę, bo mieliśmy do czynienia z ewenementem na skalę….pewnie światową, ale o tym za chwilę. Posłuchajmy na początek, co do powiedzenia mieli po przekroczeniu mety Adam Głogowski i Przemek Szymanowski, z którymi rozmawiał Ludwik Sikorski.

 

 

Wśród pań najlepsze były: Małgorzata Otworowska (2:00:06), Maria Pytel (2:02:37), Hanna Heneczkowska (02:09:24). Wywiad z Marią Pytel ukaże się na stronie Akademii jutro (nie tylko o zawodach w Środzie Wlkp.) Dziś posłuchajmy, co po zawodach powiedziała Małgosia Otworowska (rozmawia Ludwik Sikorski).

 

 

Już jutro zapraszam na wywiady z Przemkiem Szymanowskim i Marią Pytel. W kolejnych dniach na stronie Akademii Triathlonu pojawią się rozmowy z Leszkiem Kubickim i ….to będzie niespodzianka – rozmowa z człowiekiem, który jeszcze półtora roku temu ważył 120kg, palił 3 paczki papierosów dziennie, a w Środzie Wlkp. wystartował w swoim pierwszym triathlonie. Więcej na początku tygodnia.

 

{gallery}sroda_wlkp{/gallery}

 

Podczas jazdy rowerem, na trasie zawodów, na którą składały się dwie pętle, można było podziwiać jak ściga się czołówka, a wśród niej Mikołaj Luft, który nie tak dawno fenomenalnie wystartował w Austrii, zdobywając kwalifikacje na zawody 70.3 w Las Vegas. Olimpijka w tym roku nie jest jego koronną dyscypliną, ale stanowi doskonały element przygotowań do głównych zawodów. W rozmowie z Ludwikiem Sikorskim, Mikołaj relacjonuje start w Środzie, gdzie zdobył 11 lokatę (czas 1:53:25).

 

 

Warto dodać, że podczas pogoni za grupą Mikołaj zgubił jedyny bidon, jaki miał i musiał korzystać na trasie z pomocy kolegów. Panowie, gratulacje za walkę fair play!

W zawodach w Środzie Wielkopolskiej startowałem po raz trzeci. Zawsze, na każdych zawodach można mieć zastrzeżenia do tras – szczególnie rowerowych i biegowych, ale w tym roku zapomniano o podstawowych sprawach. Jeśli mamy dbać o podnoszenie poziomu zawodów organizowanych w Polsce, to musimy o tym głośno powiedzieć. Zaczęło się już na zapleczu, gdzie w toaletach nie było światła, a ponieważ w pomieszczeniach nie było okien, panowała kompletna ciemność. Przebranie się, umycie czy korzystanie z toalet było wręcz niemożliwe. Dla niektórych być może mało istotna sprawa, ale klasę zawodów docenia się właśnie po dbałości o szczegóły. Żałuję, że nie mam zdjeć ilustrujących to, co działo się na trasie biegowej, ale jeśli internauci dysponują takimi, to proszę o ich przesłanie. Na trasie biegowej, w połowie okrążenia przez cały czas, na pełnych obrotach pracowała ekipa remonotująca drogę. Wielka koparka, z ogromną łychą, stwarzającą zagrożenie dla zawodników, pracowała jakieś 3 metry od chodnika, którym biegaliśmy. Hałasowała niemiłosiernie, robiąc od czasu do czasu sporo kurzu. Mało tego! Po tym samym chodniku, po którym biegli zawodnicy, jeździł mały gąsienicowy pojazd i przez chwilę poczułem się jakbym był na księżycu albo na Marsie. Mijałem to „coś”, niemal ocierając się o maszynę. Zachodzę w głowę, jak można było do tego dopuścić? Kto i dlaczego nie dopilnował, aby robotnicy zrobili sobie 3-godzinną przerwę? Sędziowie bezradnie rozkładali ręce, kiedy podczas biegu zwracałem uwagę, że może dojść do wypadku.

 

Czas na dno jeziora. W ubiegłym roku, podczas tych samych zawodów, wybiegając z wody, rozciąłem sobie stopę i wylądowałem w szpitalu na szyciu rany. Podobną sytuację miał inny z zawodników. Dziś zauważyłem, że jeden z uczestników, jeszcze przed startem triathlonu policyjnego, rozciął stopę, którą opatrywali na plaży lekarze pogotowia.

 

Trasa rowerowa płaska i szybka, ale miejscami asfalt pozostawiał dużo do życzenia (zresztą podobnie jak w Suszu, które to zawody należą do najlepiej zorganizowanych). Generalnie, dzięki ludziom, którzy tworzyli świetną atmosferę, zawody zaliczam do udanych – dobry wynik, jak na start treningowy. Zapomniałem o jeszcze jednym…nie udało się zastosować do zaleceń trenera, który prosił o jazdę bez draftingu, mimo, że ten był dozwolony. Zaleceń przestrzegałem przez pierwsze 3 km. Kiedy uformowała się 6 osobowa grupa, zaczęliśmy gonić kolejne. Fenomenalna praca w grupie dała średnią prędkość prawie 37km/h, dzięki czemu ponad 40km udało się pojechać w 1h i 6 minut. Całe zawody w 2:11:57. 

 

{gallery}sroda_wlkp2{/gallery}

Powiązane Artykuły

13 KOMENTARZE

  1. Kiepsko z tymi pomiarami….sądziłem, że jak jest ranga Mistrzostw Polski, to będzie z linijką 🙁 życiówka do kosza 🙂
    Ale podobno na ostatnim Ironmanie we Włoszech, gdzie Robert Stępniak zdobył kwalifikacje do Las Vegas było jeszcze gorzej.

  2. Trasa rowerowa około 42km. Zerknąłem na licznik kilkaset metrów przed strefą zmian i było grubo powyżej 41km. Także czasy po 1:05-1:08 to całkiem przyzwoite średnie. Poza tym po zmianach 40km/h musi być 😉

  3. Specjalne gratulacje dla Stasia Zajferta (chodzaca legeda polskiego triathlonu)
    Milo jest ogladac wyniki gdy Stasiu wygrywa swoja kategorie.
    Nie duzo nas juz zostalo, tych ktorzy zaczynali triathlon w latach 80tych.
    Grzegorz Zgliczynski

  4. Gratulacje dla wszystkich mimo, że triathlon okazał się (dzięki organizatorom, jak czytamy w relacji Ł. Grassa) nie dua…, nie tria… ale chyba quatrotriathlonem lub może nawet pięciobojem (pentathlonem) :-)) A może to były zawody survivalowe, skoro przetrwać bez szkody na osobie, omijając drogowców podczas ich pracy na polskich drogach, było największym wyzwaniem Rodziny Triathlonowej przed pełnią Ich wyczekanego sezonu letniego 🙂 Pozdrawia Łódź i podziwia uczestników. Łukasz świetny tekst i świetna lokata 🙂 Gratulacje!

  5. ja wróciłem bez medalu. Po trzech prośbach o medal dałem sobie spokój i pojechałem do domu. Szkoda. Startowałem w Środzie 3 raz i w 2010 roku było zdecydowanie najlepiej. Świetna trasa biegowa, 2 rundy po 5 km nad jeziorem.
    PS: to dobrze, że w Polsce buduje się drogi w weekendy. Przcież wszyscy narzekamy na ślimaczące się inwestycje 😉

  6. Dla mnie niesmakiem był brak medalu na mecie. Najważniejsze dla organizatora był czip, który zostawiało sie w biurze zawodów i w zamian dostawało sie medal. Wygladało to tak, jakby medal był nie za ukończenie tri, ale za oddanie czipa (dodatkowo trzeba było przecież zostawić dokument). Trasa rowerowa kiepskiej jakości, biegowa to jak bieg po księżycu. A przecież znane są przypadki organizatorów (patrz Sieraków), gdzie wszystko przygotowane jest perfekcyjnie, łącznie z położeniem świeżego dywanika z asfaltu. Mam nadzieję, że organizator weźmie sobie tę krytyke do serca i za rok zorgananizuje zawody odpowiadające randze mistrzostw, bo w tym roku to były mistrzostawa przez małe „m”.

  7. Zegarek pokazał mi 40km 901 metrów, ale to łącznie z przebiegnięciem całej strefy zmian na rowerze po T2. Włączyłem stoper wsiadając na rower, tuż po przekroczeniu punktu pomiaru czasu i zaznaczyłem LAP wybiegając ze strefy po rowerze.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,811ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane