Czy można trenować „tylko” około 15h w tygodniu, tylko rano, nigdy nie przebiec maratonu (oprócz tego w Ironmanie), mieć normalną pracę do 17.00, żonę, dwoje dzieci i…wygrać Mistrzostwo Świata Ironman Hawaje z czasem 9:09? Otóż jeszcze kilka tygodni temu, gdyby ktoś mnie o to zapytał, śmiałbym mu się w twarz, mówiąc, że chyba najadł się szaleju.
Ten artykuł w 2014 roku wywołał wiele emocji. Niektórzy komentujący w emocjach nie zauważali nawet, że w tytule jest znak zapytania, a nie twierdzenie. W świadomości przeciętnego amatora tego sportu funkcjonuje przecież inne wyobrażenie, niż to opisane wyżej. Przecież, aby wygrać Ironmana trzeba trenować około 25-30h tygodniowo, odżywiać się tak zdrowo jak Andreas Raelert nigdy się nie odżywiał, spać 8h dziennie, nie mieć rodziny lub mieć bardzo wyrozumiałą rodzinę (albo być z nią na tyle skłóconym, aby mieć pretekst do wyjścia na trening) oraz pracować w firmie, w której nie istnieje ewidencja wejść i wyjść, dzięki czemu można trenować nawet wtedy, kiedy normalni ludzie zarabiają na życie.
Jak wiecie, po zawodach na Big Island pisałem o tych, którzy wygrywali w swoich kategoriach wiekowych. W grupie 40-44 pojawił się człowiek o nazwisku Ritch Viola, na którego natknąłem się swego czasu w internecie i wiedziałem, że na pewno nie jest to gość z kategorii PRO. Drążyłem temat, udało mi się nawiązać kontakt z Ritchem i przeprowadzić wywiad.
Na początek przypomnijmy jednak podstawowe fakty. Ritch Viola, rocznik 1972. W triathlonie od 2008 roku. Od małego pływał i startował w różnych zawodach na etapie amerykańskiej szkoły średniej. Na Mistrzostwach Świata Ironman 70.3 w 2009 roku zdobył siódme miejsce z czasem 4:06:14 i jest to jego najlepszy czas w połówce. W 2012 i 2013 wygrywał swoją kategorię wiekową w Ironman 70.3 Vineman. W 2010 roku był drugi w Ironman Arizona z czasem 9:14:05. Wynik ten poprawił rok temu i udało mu się złamać granice 9h.
Oto wyniki, jakie Ritch Viola uzyskał w edycji Ironman Hawaii 2014.
Clear Filters
Name |
Div Rank |
Overall Rank |
Swim |
Bike |
Run |
Finish |
---|---|---|---|---|---|---|
Viola, Ritch (USA) |
1 |
48 |
00:53:48 |
04:58:45 |
03:12:49 |
09:09:51 |
@Andrzej&all, W książce „The Outliers”, którą pewno znasz, Malcolm Gladwell stwierdza, że potrzeba poświęcić około 10 000 godzin aby stać się mistrzem w jakieś dziedzinie. Jeśli ktoś trenuje 500h rocznie, to potrzebuje 20 lat, aby osiągnąć swój max. Jeśli zaczął zbyt późno (ja w wieku 50 lat) to może mu nie starczyć czasu, a z drugiej strony, jeśli ktoś spędził kilkaset/kilka tysięcy godzin w młodym wieku na jakąś dyscyplinę, to jest do przodu. I tyle w temacie.
A mnie zastanawia jedna rzecz- wytrwalosc w treningu. Chodzi mi o to czy wylaczajac wyjatkowych ludzi ktorzy urodzili sie z odpowiednia budowa ciala, dla przecietnego amatora jest jakies niezbedne minimum ktore musi przetrenowac zeby w ogole myslec o sciganiu sie w czolowce? Ogladalem kiedys dokument o facecie ktory jest jakos super utytulowany we wspinaczce skalnej. Wspina sie od 20 lat i potrafi podciagnac sie wiszac na jednym palcu. W filmie powiedzieli ze jest w stanie to zrobic bo przez 20 lat jego cialo przystosowalo sie do takiego cwiczenia i ze przecietny czlowiek jesli sprobuje to odtworzyc wyladuje w szpitalu. Gdybym nagle zajal sie wspinaczka nawet jesli bede ciezko trenowal zajmie mi wiec pewnie lata aby to osiagnac bo cialo musi 'wyrosnac’ w tym kierunku, zastanawiam sie wiec po prostu czy do pewnych wynikow w triathlonie warunkiem koniecznym nie jest cierpliwosc i konsekwencja :). A bardziej na temat- Ritch Viola, niesamowite. Ed Whitlock po prostu brak slow. Historie jednego i drugiego jednak daja jeden wniosek- koniec szukania wymowek, czas na trening :).
Podziwiam ludzi, którzy potrafią trenować powyżej 20 godzin tygodniowo w „normalnym” trybie życie, czyli na poziomie amatorskim . Dla mnie, osoby pracującej na etacie, 15 h treniongu w tygodniu to jest max, ponieważ zawsze ten jeden dzień odpuszczam na regenerację. Ok. 2-3 godziny dziennie x 6 dni = ok. 12-18 godzin, ale trzeba też doliczyć dojazdy itp. z tych 3 godzin treningu robi się 4 i dzień się kończy… a rano kolejna jednostka 🙂 I oczywiście najlepiej spać po 7-8 godzin, żeby się przygotować na kolejny dzień. Jak więc osiągnąć tak dużą objętość bez przetrenowania ?
Nie negujmy tego, czego my sami nie jestesmy w stanie zrobic/osiagnac ! Nie mierzmy wszystkiego swoja miara !
Niektorzy rodza sie fenomenami z tym tz ” exceptional athletic gift” albo „highly training response body”
Oto przyklad , ktory podawalem juz kika razy :
http://en.wikipedia.org/wiki/Ed_Whitlock
http://www.runnersworld.com/elite-runners/ed-whitlock-runs-341-marathon-at-age-82
a z innej beczki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kim_Peek
wpisz swój komentarz…
Jak zwykle coś dodam od siebie. Uważam, że jest to jak najbardziej możliwe. Super gość, super wynik. Było to już powiedziane, ale powtórzę. Nie zapominajmy o fizjologi i o tym, że dla jednego trening godzinny to całkiem co innego dla kogoś drugiego. Jedni mówią spokojnie – po co się zharatać na treningu inni mówią haratamy bo lubimy i do tego to rozwija. Oczywiście po raz kolejny podkreślę że FIZJOLOGIA to w sportach wytrzymałościowych podstawa. Czy nam się to podoba czy nie. Ja biegałem w wieku 15 -16 lat. Tak trochę. Podobno była smykałka do tego. Życie potoczyło się swoim torem. po 25 latach bez sportu (w wieku 40 lat zacząłem biegać) przy wadze blisko 105 kg zacząłem biegać i po 14 miesiącach treningów zrobiłem w maratonie 2.41.17 i na 10 km 35.18. Oczywiście chcąc więcej w konsekwencji przypłaciłem to kontuzją. Ale gdyby mi ktoś powiedział, że to możliwe to popukałbym się w czoło. Plan był najpierw skończyć marathon, potem może poniżej 3h. A to po prostu FIZJOLOGIA (VO2max – przy wadze 83 kg na poziomie blisko 63) i trochę charakter. Jasne, triathlon to inna bajka.
Manipulacja słowem to podstawa dziennikarstwa i nawet 3 mądre małpy nic tutaj nie poradzą 🙂 Łukasz Grass z tego co sie orientuje studiowal na AWFie znam kilku absolwentów i powiem wam że na tym kierunku to cos tam jednak trzeba ze sportem miec do czynienia a ze amerykanscu licealisci trenujacy jakikolwiek sport sa na wysokim poziomie i to napewno zostaje wiec nie ma sie co czarowac ze kazdy moze wystarczy chciec 😉 Co do Karnowskiego to ja wierze ze bedzie jeszcze lepszy od Gortata i w NBA swoje pokaze 🙂
Manipulacja słowem to podstawa dziennikarstwa i nawet 3 mądre małpy nic tutaj nie poradzą 🙂 Łukasz Grass z tego co sie orientuje studiowal na AWFie znam kilku absolwentów i powiem wam że na tym kierunku to cos tam jednak trzeba ze sportem miec do czynienia a ze amerykanscu licealisci trenujacy jakikolwiek sport sa na wysokim poziomie i to napewno zostaje wiec nie ma sie co czarowac ze kazdy moze wystarczy chciec 😉 Co do Karnowskiego to ja wierze ze bedzie jeszcze lepszy od Gortata i w NBA swoje pokaze 🙂
A ja się będę nadal upierał, że trenowanie w granicach 10-15 godzin tygodniowo wystarczy do osiągania bardzo fajnych wyników. Jestem w stanie uwierzyć, że Ritchowi średnio 15 godzin wystarcza do łamania 9 godzin. Sam testowałem w tym roku taki system w przygotowaniach do debiutu w IM w Malborku. Od listopada 2013 do końca sierpnia wyszło mi średnio 8,5 godziny, a maksymalny tydzień w sierpniu to 12,5 godziny z bardzo długim wyjeżdzeniem. Czas 10:13, złamanie dychy było w ten dzień możliwe, gdybym w trakcie zawodów miał chłodniejszą głowę albo więcej doświadczenia. Jest też Przemek Szuder, który trenował bodajże średnio 7 godzin i w Kopenhadze skończyło się chyba też na 10:13. Moim zdaniem jest to kwestia rozsądnego wybierania jednostek treningowych, które nam służą, a nie pustego nabijania kilometrów. Dodam, że też kocham ten sport, ale jest jeszcze kilka innych ciekawych rzeczy 😉
Napisałem, ze NIGDY nie uprawialem sportu na poziomie wyczynowym, a jedynie w zakresie, ktory niemal kazdy z nas uprawial trenujac na wf-ie czy szkolnym klubie w podstawowce (czyli zabawa w sport, a nie przygotowanie do wycYnowego uprawiania sportu, jak ma to miejsce w USA). I oczywiste, ze mialo to wplyw na to, jak dzis doskonale swoja wydolnosc. Zawsze bedzie mialo. To jest tak zrozumiale, ze chyba nie trzeba o tym pisac.
Nikt tez nie lansuje poglądów, ze w wieku 40 lat, mozna zostac mistrzem swiata po – jak napisales 4-6 latach treningu od zera (swoja droga te dwa lata miedzy 4 i 6) to kolosalna roznica. Gosc, o ktorym mowa nie biegl maratonu na czysto, ale juz w jednym z pierwszych w Ironmanie mial czas na poziomie niewiele ponad 3h. I wiesz doskonale, ze tytul artykulu nie jest recepta dana kazdemu amatorowi – trenuj 15h tylko rano a wyladujesz na Hawajach. Jezeli czytales ostatni felieton Grzegorza Zgliczynskiego, to wiesz doskonale, ze wiekszosc triathlonistow, aby osiagac wyniki, o ktorych mowimy, musi trenowac okolo 25-30h tyg. A to, co pojawia sie od czasu do czasu w mediach, jest tylko i wylacznie przykladem, jak nieliczni trenuja i osiagaja szczyty.
Ale próbuj, bo byc moze masz organizm, ktoremu wystarczy trening z wieksza intensywnoscia, a tylko raz w tygodniu, w weekend, mega objetosc. Ritch Viola podal nawet nazwisko trenera i strone internetowa, gdzie znajdziesz odpowiednie treningi.
@ Łukasz Grass-nie chodzi mi o życiorysy obu wspomnianych Panów tylko o to jak manipulowanie słowem może wpływać na rzeczywistość oraz fakty. Zarówno w powyższym wywiadzie jak i w recenzji książki Richa napisanej przez Ciebie(na okładce z tyłu) można odnieść wrażenie, że obaj Panowie wstali nagle z kanapy i zaczęli uprawiać tri i zostali super hero tej dyscypliny, co nie jest prawdą. Fakt, że są ludzie z genetyką, która ułatwia im stanie się świetnymi sportowcami nie potwierdza tego, że każdy kto w wieku 40 lat zacznie treningi będzie kiedyś na topie. Sam podajesz przykład pana, który po 24 latach treningu ustanawia rekord dla 60+ . Po 24 latach treningów! Do tego podpierasz się swoim przykładem , że nie uprawiałeś sportu, oprócz biegania, siłowni, pływania itd. Nawet jeśli nie było to zawodowe trenowanie to miało wpływ na Twój organizm i mogło ułatwić Ci powrót po latach do sportu. Tego zanegować nie możesz. „Nigdy nie przebiegł maratonu” noooooo, ale przebiegł 5 maratonów podczas IM, to chyba większy wyczyn niż maraton bez pływania i jazdy na rowerze. I to mam na myśli czepiając się, że należy dobrze dopierać słowa.”Tylko rano, tylko 15h tygodniowo i Hawaje twoje! ” – proszę chętnie poddam się takiemu eksperymentowi.
My nie rozumiemy jednej podstawowej sprawy. To co dla Amerykanina jest „jakaś tam” przeszłość sportowa, w Polsce była by przeszłością na poziomie mistrza Polski. W USA poziom sportowy w liceach jest taki jak w Polsce w pseudo zawodowych klubach. Jak ktoś się interesuje koszykówką to można to porównać do tego co reprezentują goście z tego samego rocznika grający przeciwko sobie parę lat temu w finale MŚ U-19 – Polacy: Ponitka, Karnowski; USA – D.Lillard, A. Davis. Polacy błąkają się gdzieś po świecie, amerykanie są gwiazdami NBA.
Dokładnie tak samo jest z pływaniem, bieganiem, kolarstwem.
ja trenuję 35g w tygodniu. Jakby to zdanie wyrwać z kontekst to wyszlo by na to, ze jestem natural self killer. Myślę, ze podobnie z tym Panem. 15 h w pewnym okresie. Ale nie ma co gadać. Zapewne należy do typów, którzy nie potrzebują dużej ilości bodźców do osiągania wyników. Poza tym zgadzam się, ze pływaniu jemu akurat pomogło. No i pływa najmniej w ramach tych 15h 🙂 he he
aha. Potwierdzam słowa Redaktora – jakby wystarczało mi 10h to i tak trenowałbym 15 – po prostu kocham to
@Tomek A’tomek – nie masz racji. Są osoby, które nie mają przeszłości sportowej na poziomie Profi, i po 6 latach treningu już w dojrzałym wieku, osiągają doskonałe rezultaty. Wszystko zależy od organizmu i dopasowaniu odpowiedniego treningu do tego organizmu, znalezienia balansu między treningiem a regeneracją. Nie rozumiem dlaczego podajesz przykład Rich Rolla, bo to facet, który wcale nie ukrywa, że pływał na mega poziomie i to jeszcze na studiach i w książce wyraźnie o tym pisze, nie twierdzi: „Zacząłem się ruszać w wieku 40 lat”. Wręcz przeciwnie! Żeby nie było nieporozumień, wyraźnie to podkreśla. Ritch Viola podobnie (choć w mniejszym stopniu) pływał sporo jako młody chłopak do momentu studiów. A później inne życie, nie tak skrajne jak Roll, ale dobił wagą do 94kg.
Ale nie trzeba sięgać po dobre przykłady tak daleko. Na stronie http://www.biegimasowe.pl jest historia Andrzeja Krzyszkowskiego. 60-latek, który ustanowił ostatnio we Frankfurcie rekord Polski w maratonie w kat 60+, 2:50. Zaczął biegać dopiero w wieku 36 lat.
http://biegimasowe.pl/publicystyka/felietony/99-60-letni-maratonczyk-z-rekordem-polski
Każdy organizm jest inny, jest generalnie zagadką, ludzie mają tak ukryte talenty i są tak różni, że jeden na to samo musi pracować 30h tygodniowo a inny 15. to tak jak z nauka języków obcych. Są tacy, którzy potrafią w mig nauczyć się 3-4 języków, a inni, jak Adaś z „Dnia Świra”, czytają od 30 lat te same rozmówki z angielskiego 🙂
Ja trenuję triathlon 6 lat. Mam prawie 40 lat. w Ironmanie mam czas 10h, a wiem, że stać mnie na dużo mniej. NIGDY nie uprawiałem sportu wyczynowo. Jedynie w szkole średniej biegałem trochę, ale bez żadnych treningów rozpisywanych przez trenera! Więcej ćwiczyłem na siłowni i miałem masę prawie jak kulturysta 🙂 ale biegałem. 400m w 53 sek. i tyle. to była cała – jakaś 3 letnia przygoda z bieganiem na zawodach. Wcześniej w podstawówce biegałem w SKS i na WF, ale jak się domyślasz nie był to profesjonalny trening, a raczej zarażanie młodych ludzi sportem. Pływać kraulem nauczyłem się dopiero na studiach i to na zaliczenie! a dziś płynę w połówce 1,9km średnio w około 28 minut.
Myślę, że takie przekreślanie z góry, że coś jest niemożliwe i tylko medialnie świetnie się sprzedaje nie ma sensu, bo są osoby, które faktycznie mają taki talent jak Rich Viola. Jak napisał Piotrek Badowski „natural born killer” 🙂
Jaki jest tytuł jego książki? Nic nie znalazłem.
Tylko rano, tylko 15h …i tylko 15 lat pływania, które jest ogólnorozwojowe i to od najmłodszych lat, co z pewnością ma kolosalny wpływ na jego organizm. I choćby nie wiem co, to 40 latek, który NA PRAWDĘ nie uprawiał sportu wcześniej, nawet po 4-6 latach treningów tri, nie ma szans na takie wyniki. Historii identyczna jak u Rich Rolla. Niby nic nie robili i nagle wstali z kanapy i zaczęli trenować i wygrywać. Ładnie się to sprzedaje medialnie.
Kurka gość został moim idolem. Mam dokładnie taki sam plan treningowy. Tylko rano przed pracą później 8,5h w biurze i sprintem do domu żeby zobaczyć się z rodziną. W weekendy nie mam tylko tyle swobody ale spoko, no i nie jestem byłym pływakiem 🙂 Ale cóż trzeba zakasać rękawy i do roboty!
@Janusz – powiem więcej…nigdy nie trenowałem na trenażerze 🙂 NIGDY. Generalnie były sezony, w których trenowałem zimą na rolkach rowerowych. W ubiegłym sezonie, jak wspomniałem, tylko raz wstawiłem rower na rolki, a poza tym wszystko w terenie. Śnieg, deszcz, itp…robiłem wszystko w terenie, w lesie. Zima była bardzo łagodna. Ale chyba muszę pomyśleć nad trenażerem jednak…
Łukasz, nie masz trenażera?!?!:) Teraz ja spadłem z krzesła:D
To jak robisz rower w zimie?
Koresponduję z Ritchem i dopytałem go jeszcze o te treningi na trenażerze i w terenie. W terenie tylko w soboty! 🙂
a ja głupi w ubiegłym sezonie zrobiłem tylko JEDEN trening na rolkach rowerowych ustawionych w garażu…nawet nie mam trenażera w domu! :-)))
Pływackie treningi to około 4,5km na jednym treningu.
Ale wiecie co? Rozmawiałem o tym z MKonem i obaj mamy takie same zdanie. Nawet gdyby mi te 15h wystarczyło do Kony to i tak robiłbym więcej, bo to po prostu kocham 🙂
Natural born killer 🙂
Nieźle, niewielu jest takich freaków (inni którzy mi przychodzą na myśl to Sami Ikinen i Ben Greenfield), którzy na 15h tygodniowo lub mniej zrobili czasy poniżej 9:20.
Natomiast bycie all american swimmer to też nie jest powiedzenie „pływałem jak byłem młody”. Koleś był po prostu świetny:)
A co do trenażera to nie ma w tym nic dziwnego. Andy Potts robi 90% treningu na trenażerze, podobnie jak Meredith kessler, która jeszcze część tego robi na klasach spinnigu ktore prowadzi:D Z tego co pamiętam to Kyle Buckingham też mówił, że potężną część przygotowań przejeździł w piwnicy z 2 grzejnikami nastawionymi na maksa, żeby imitować upał na Kona….:D
Muir – myślę, że jednostka treningowa nie musi trwać pełnej godziny. Ja ostatnio bardzo często biegam po 50 minut. Czasami zdarza mi się pływać również mniej, a jak masz gościa co pływał 4:15 na 400m, to może na basenie spędza 45 minut 🙂 poza tym to jest tak, że więcej robi w okresie 6 tygodni przed Ironmanem, więc wtedy na pewno nie robi 15h – te 15 to jest poza tym 6-tygodniowym okresem…Poza tym podkreśla, że robi większą intensywność.
Gratulacje za wyniki i zarządzanie czasem jak najbardziej uzasadnione!
Tylko jak mu wychodzi 15 godz./tydz.?
Codziennie 2 lub 3 godz. rano. Załóżmy, że 2×3 i 3×2. To już daje 12 godz. Do tego „Swoje najdłuższe wyjeżdżenia zaczynam BARDZO wcześnie rano, więc w weekendy, najpóźniej o 12.00, jestem po treningu.” Skoro normalnie zaczyna o 5.30, to BARDZO wcześnie jest chyba przed 5. Ale nawet zakładając, że jest to wspomniane w wywiadzie 5 godz., to mamy już 17 godz.
Do tego mówi, że „W tygodniu roboczym pływam i biegam 2 razy (wtorki i czwartki) oraz jeżdżę na rowerze 3 razy, licząc w tym zakładki biegowe (co najmniej raz w ciągu tych 3 treningów).” i dalej podaje „3 razy pływanie, 3 razy bieganie, 3-4 razy jazda rowerem”. Wynika z tego, że co najmniej jedno pływanie i jedno bieganie robi w weekend. To kolejne – przyjmijmy średnio – 2,5 godz. Czyli wychodzi już 19,5 godz. treningu przed okresem przygotowawczym, bo „podczas najbardziej intensywnego okresu przygotowujacego do IM, moje niedzielne treningi rowerowe trwają około 5h plus długa zakładka biegowa, więc kończę około 13.30.” Doliczamy 6,5 godz. I wychodzi 25 godz.
Biologii się nie oszuka.