Wady i zalety popularyzacji triathlonu w Polsce

Jeszcze kilkanaście lat temu triathlon w Polsce był dyscypliną dość egzotyczną którą uprawiała garstka ludzi. Gdy wyjechałem za granicę okazało się, że tam wygląda to inaczej. Sprzęt z kosmosu, tłumy zawodników i kibiców, ogromne boksy na kilka tysięcy rowerów… Zakochałem się i marzyło mi się by kiedyś doczekać czegoś takiego w Polsce… Moje życzenie w sumie się spełniło, ale jak to kiedyś ktoś mądry powiedział – dobrze się zastanów czego chcesz bo się jeszcze spełni 😀 Każdy medal ma dwie strony. Czy dobrze stało się, że Triathlon jest dziś tak popularny???

 

Dostępność sprzętu

 

Tutaj jest wręcz fantastycznie. Niegdyś za graniczą człowiek czuł się jak żebrak, wstyd było wyjechać. Sprzęt na ekspo był wartości kilkuletniej pensji, a co najważniejsze był. U nas nawet jak kogoś było stać to i tak wszystko trzeba było sprowadzać. Stój startowy – T-shirt lub jakiś po-lekkoatletyczny top. Wkładka w stroju jest niewygodna??? Jaka wkładka, miałem zwykłe kąpielówki basenowe. Tak wyglądał mój pierwszy sezon. Pianka??? Jakiś no-name windsurfingowy bez rękawów, nogawki do połowy uda. Jedna firma w Polsce szyła coś na miarę z neoprenu dla nurków – zbroja dosłownie. Pierwszą piankę znanej marki ściągaliśmy z … Nowej Zelandii. Kolarsko byłem gość, miałem stal z aluminiowym widelcem. Dziś macie wszystko. Towaru jest zatrzęsienie. Tylko wybierać. Niby to dobrze, ale łatwo się też w tym wszystkim pogubić, czy kupić znacznie więcej niż potrzebujemy, łatwiej też nam wcisnąć jakiś kit. Często triathlonista w sklepie przypomina rozpaskudzonego smarkacza, który ledwo zdał prawo jazdy, ale tata już mu kupuje ferrari, a młody wybrzydza, że skóra na fotelu kierowcy nie jest tak wygodna jak sobie tego życzy. Potem wyrusza na ulicę na podryw i parkuje na pierwszej latarni. Mam tez jeszcze inne spostrzeżenie. Brakowało nam niemal wszystkiego – poza chęciami. Nieważne na czym, w czym, nieważne gdzie, byle by trenować i startować. Teraz czasem rozmawiając z innymi trenerami, czy obserwując nawet młodych studentów na WF-ie odnoszę wrażenie, że im maja lepsze warunki tym mniejszy zapał i czasem marudzą, że tu za dużo, tu za ciężko… a my jesteśmy dopiero na etapie rozgrzewki…

 

WadyIZaletyPopularyzavjiTriathlonuWPolsce2

 

Łatwiej o sponsora

 

Znacznapą poprawę widać gołym okiem. Firm działających na rynku triathlonowym jest coraz więcej. Kiedyś loga instytucji wspierających na strojach miało zaledwie kilku najwybitniejszych zawodników, dziś o wsparcie znacznie łatwiej i równie ważna jak poziom sportowy jest rozpoznawalność (artykuł Żywka o sponsoringu). Najlepsi dziś sprzętu nie kupują, tylko go dostają.

 

Łatwiej o wynik

Temat drażliwy, pisałem o nim (mistrzów Ci u nas dostatek). Kiedyś mistrz był tylko jeden, Mistrz Polski na Olimpijce. Byłeś tam w trójce byłeś kimś, byłeś w dziesiątce byłeś dobry, byłeś w dwudziestce to trenuj bo nie jest źle, może coś z ciebie jeszcze będzie. I tyle. Dziś zwłaszcza w sezonie 2015 mieliśmy taki wysyp imprez mistrzowskich, że miałem wrażenie, iż medale rozdaje się każdemu i za wszystko, czasem nawet kilka razy w roku za to samo. Tyle imprez mistrzowskich, a inne??? Jest ich dużo, zawodnicy się rozjeżdżają, do tego kategorie wiekowe… jest łatwiej, dużo łatwiej. Z drugiej strony czy to źle, że ktoś kto wstał z kanapy coś z sobą zrobił nagle zdobył podium w kategorii i wraz z pucharkiem. Rynek sam tu się zweryfikował. Gdy dane zawody maja wysoką rangę, nagrody, to najlepsi i tak się zjadą nawet jeśli nie będą to żadne mistrzostwa, choć by po to by mocno się pościągać i ustalić kolejność w szeregu. Gorzej, że czasem zwłaszcza zawodnikom mocno średnim coś się czasem miesza i mylą podium na ogórku  z wynikiem sportowym. Tych jednak i tak wcześniej czy później życie zweryfikuje, gdy pewni siebie nagle trafią na mocne ściganie i nie wiedzą nagle co ich spotkało.

 

Jest nas więcej

 

Co ten Przymus bredzi, że łatwiej, kiedyś to się 100 osób ścigało teraz 1100 to gdzie jest łatwiej. A no fakt, tyle że kiedyś na te 100 osób pierwsze 50 to byli mocni zawodnicy trenujący w klubach, dziś na 1000 osób często przypada 5-10 zawodników, pozostali to uczestnicy. Masowość podobnie jak w przypadku biegania jak na razie nie przekłada się na jakość, choć z drugiej strony miło jest gdy wbiegasz na metę, a tam tłumy ludzi, wrzask i wrzawa, wszyscy ci gratulują, podchodzi kamera, ludzie Cię widzą, doceniają, jesteś w czubie, a za Tobą setki pokonanych, a nie jesteś 20-sty na 50-ciu. Ważne jest w tym wszystkim jedno, by samemu umieć uczciwie oszacować czy mój wynik jest dobry, czy obsada była słaba. Wbrew pozorom w słabszej obsadzie ciężej o dobry wynik (np.czas). Gdy nie ma z kim rywalizować ciężej się rozwijać.

 

Niezrozumienie materii

 

Polak zna się na wszystkim, od polityki, przez leczenie, na naprawach samochodów skończywszy. Nagle mamy pełno recenzentów tyle, że sporo z nich nie do końca wie o czym mówi. Trochę jak na Igrzyskach, gdzie kibic widzi jak biały leci 10 km na stadionie i dostaje dubla od Kenijczyka, ale leszcz co… Tyle, że ten leszcz i tak biegł 28 minut. Jak Ci poszedł start??? No byłem 4 super, prawie podium, no super, tyle, że nie było piątego. Tu się zaczyna ciekawa sytuacja, bo wiele osób nie w złej woli, ale jednak robi ten błąd – nie potrafi obiektywnie ocenić czy dany wynik jest dobry czy nie. Co więcej łatwo jest im wiele rzeczy wmówić. Nie raz nawet z moim byłym trenerem od pływania (pływania-nie triathlonu podkreślę) miałem w tej kwestii spory gdy mówił: „zobacz jakie ładne pływanie w starcie X, a jakie słabe na MP.” Ja: „chyba odwrotnie”. No jak, na starcie X wyszedłeś 3 a na MP 15-sty. Tak, ale na starcie X płynąłem po 1:20, a pierwszy nam uciekł, a na MP po 1:15 i byłem w pierwszej grupie więc które pływanie było lepsze… Właściwe pytanie to nie, który byłeś, ale w jakim czasie i z jaką startą czy przewagą do rywali, czy ten czas pozwalał Ci osiągnąć cel. Na co nawet pierwszy czas z wody jeśli potem nie masz siły dobiec do boksu, wyjdź 10-ty, ale się załap w grupę, wtedy twoje pływanie będzie dobre… To tylko jeden z przypadków, bo to temat rzeka. Niezrozumienie pewnych kwestii prowadzi potem do niewłaściwych ocen czy nawet narzekania – ale tan nasz słabo na tym Pucharze Europy bo dopiero 20-któreś miejsce, ale jak by ten sam gość z czasem kilka minut gorszym był 3 na jakiś dożynkach to by wszyscy bili brawo. Bardzo popularne jest też rozbijanie triathlonu na dyscypliny cząstkowe i snucie na ten temat teorii. Triathlon to jeden sport, a ważny jest wynik na mecie. Ten pierwszy wygrał, ale zobacz jak słabo pobiegł… Ile razy to słyszałem i mi to krew gotowało. Który był?? No pierwszy, właśnie, pierwszy i tylko to jest istotne.  Słabo pobiegł, bo może szybciej nie musiał, bo może odjechał solo na rowerze. Zwycięzca tak rozłożył siły, dobrał taktykę i prędkości by być w danym dniu najlepszy w triathlonie, a nie w jego części.  Fajnie jest analizować, porównywać, czy obliczać który to bym był gdybym pojechał jak pan X, ale kiedy takie analizy przeradzają się w zarzuty do pierwszego, czemu nie miał wszędzie pierwszych czasów to już dla mnie informacja, że dany analityk nie do końca rozumie istotę trathlonu. Więc powtórzę – bawmy, się, analizujmy, ale liczy się kolejność na mecie. Koniec i kropka.

 

WadyIZaletyPopularyzacjiTriathlonuWPolsce5

 

Narobiło się specjalistów

 

Powyżej przykłady jak pisałem nie zawsze wynikające ze złej woli, czasem bardziej z niezrozumienia. Są jednak w tej grupie ludzie perfidni i trzeba to ostro powiedzieć. Grzecznie acz dosadnie pisał o tym Mkon. Ja powiem wprost – oszustów, naciągaczy, cwaniaków, pseudo specjalistów z ładną stroną www zachwalających swoje usługi. Ludzi, którzy nigdy nie powinni tu trafić, bo są jak znachor, który leczył dziecko kozim mlekiem i doprowadził do jego śmierci. Pozorowany profesjonalizm, który może doprowadzić do tragedii. Nie przekonują mnie argumenty, że każdy kiedyś musi od czegoś zacząć. Przeraża mnie przekonanie o własnej doskonałości mimo rocznego stażu i 30-godzinnego kursu. Ja po ponad dwudziestu latach praktyki w sporcie, studiach i pracy na uczelni wyższej stale coś odkrywam i dociera do mnie jak wiele musze zgłębić, jak wszystko ciągle ewoluuje, jak rozległym tematem jest trenowanie innych… Podczas gdy ktoś kto nie odróżnia mleka od kwasu mlekowego mianuje sam siebie trenerem. Kiedyś na AWF-ach był taki zwyczaj, że na trenerkę mógł iść tylko zawodnik z udokumentowanym stażem zawodniczym. Trenerstwa może nie trzeba wypić z mlekiem matki, ale dobrze gdy ta skorupka nasiąka już za młodu. I wbrew temu co niektórzy twierdzą, to nie jest zawód dla każdego. Jak Ci się trzęsą ręce to saperem nie zostaniesz. Wielu tych samozwańców nie wzięło się za szkolenie z miłości do triathlnu, chęci zdobycia i przekazania wiedzy. Zwyczajnie wyczuli w tym biznes. Gdzie byli kiedy triathlon nie był na topie??? Czemu nie szukali pracy w klubach, pracowali z młodzieżą??? Bo z ich wiedzą nikt by ich do tego nie dopuścił. Każdego kogo teraz obraziłem zapraszam więc do mnie. Lekarze podobno dobrze zarabiają więc otwieram wszechstronny zakład Przymus Pro Med. Mam duże doświadczenie  chirurgiczne, pierwszą dziurę w skarpecie załatałem w wieku 5 lat, profesjonalnie naklejam też plastry, pierwszy mleczny ząb usunołem koledze podczas bójki w wieku 8 lat, nie raz byłem też w szpitalu zarówno jako pacjent jak i odwiedzający i wszystko widziałem, nawet na studiach miałem przez rok medycynę sportową. Potrafię też patroszyć ryby więc umiem obchodzić się z nożami imięsem to i skalpelem mogę pomachać. Zapraszam do współpracy. Najzabawniejsze, że ludzie to kupują….

 

Większy dostęp do wiedzy

 

Dawniej triathlon był trochę jak czarna magia, brakowało książek, szkoleń, trenerów. Popularyzacja triathlonu odwróciła ten trend. Z każdym rokiem przybywa polskojęzycznych publikacji, powstają fora, portale, grupy społecznościowe. Jest kogo i gdzie spytać o radę. Wreszcie jest też większy dostęp do profesjonalnych trenerów (nie mylić z tymi powyżej). Jak takiego znaleźć, jak go sprawdzić??? Wujek google pomoże. Sprawdźcie czy pan X ma przeszłość zawodniczą, czy coś osiągnął… dobry trener nie musi być dobrym zawodnikiem, ale gdy nie może podeprzeć się swoimi wynikami, to może wskazać kogo wyszkolił. Jeśli ktoś jest na rynku od niedawna, nic nie osiągnął, ani nikogo nie wytrenował: UCIEKAĆ. Nie brakuje natomiast dobrych byłych zawodników. Jest ich na tyle dużo, że znajdziecie ich w każdej większej aglomeracji i wierzcie mi, ich wsparcie przyniesie wam więcej korzyści w poprawie wyników niż najnowsza pianka czy kask. Jedno co trochę martwi, to że Ci ludzie tak naprawdę powinni swoją wiedzę i doświadczenie przekazywać młodym i szkolić swoich następców, niestety w polskich realiach sport dzieci i młodzieży jest tym na czym się nie zarabia, a wręcz trzeba dokładać. Jest to jedna z przyczyn przez, które ilość startujących nie przekłada się na poziom sportowy zwłaszcza młodych zawodników. 

 

Ogrom imprez

 

Zawodów jest dużo. Poziom sportowy to jedno, a organizacja to drugie. Tu jest naprawdę dobrze. Nie możemy mieć kompleksów, bo nasze triathlony niczym nie odbiegają od zagranicznych, ba często w niektórych aspektach je przewyższają. Mamy u siebie dwa największe brendy – Ironman i Challange. Kalendarz pęka w szwach. Ceny choć nie najniższe to jednak jakby się nieco uspokoiły. Słabe czy w złym momencie zrobione imprezy znikają i nie pomoże im nawet ranga MP jak to było z duathlonem w Kołobrzegu. Rynek sam się weryfikuje, czyści i walczy o klienta, a nam pozostaje jedynie z tego korzystać.

 

Szansa dla tych co byli bez szans, otwarcie się dyscypliny

 

Triathlon Górzno, Puchar Europy w Kędzierzynie-Koźlu. Dystans Olimpijki. Koniec, tyle ścigania się na dłuższych tematach. Same sprinty i supersprinty, wszystko z draftingiem. Nie pływasz 4:40 na 400 z perspektywą rozwoju to pakuj walizki. W takich realiach przepadł pewnie niejeden Podsiadłowski. Nie mógł się wykazać bo zwyczajnie nie było gdzie. Sport był elitarny i zamknięty, dostępny tylko dla dobrze pływających, a tu warunkiem było pływanie od dzieciaka i stały dostęp do basenu. Wprowadzenie dłuższych dystansów w konwencji bez draftingu dało szanse zaistnienia wielu dobrym zawodnikom oraz okazało się szansą na przedłużenie kariery dla tych co już na drafting byli za wolni i za starzy. W efekcie czego Polacy zaczęli szturmować Ironmmany, coraz więcej nas na Hawajach, a poziom na dłuższych dystansach z każdym rokiem szybuje w górę.

 

WadyIZaletyPopularyzacjiTriathlonuWPolsce1

 

Problemy dla klubów

 

Wszystko fajnie, startów pełno, ale nic dla dzieci. Niestety ze skrajności w skrajność. Kiedyś nie było długich, teraz jak na lekarstwo krótkich. Czemu? Jak mi powiedział jeden znajomy organizator: „rezygnuje ze startu dla dzieci bo to tylko koszty.” Szkoda, bo bez tych dzieci za jakiś czas nie będzie dorosłych, a już na pewno nie będzie ścigania na Igrzyskach. Triathlon to sport rodzinny. Na zachodzie startuje tata, mama i synek, czemu nie miało by być tak u nas. Bardzo dobrą robotę robi tu miedzy innymi Labosport organizując cykl Elemental. Nie przypadkowo team Labo to byli czołowi zawodnicy i trenerzy, więc rozumieją problem i są zawsze przychylnie nastawieni do klubów.

 

Więcej czarnych owiec

 

Mała grupa ludzi, wszyscy się znają, bardziej szanują. Teraz pełno obcych ludzi, często anonimowych, a w śród nich złodziej, który na zawody przyjechał tylko po Twój rower który jest wart tyle co auto, ale ukraść i sprzedać go znacznie łatwiej. Gdy ty w euforii i przypływie endorfiny zdajesz na FB relacje ze startu Twój rower właśnie zmienia właściciela. Tak wiec uważajmy.

 

Więcej dobrych ludzi

 

Czemu czarne owce są wyjątkowe??? Bo jest ich mało. Cała reszta to fantastyczni zakręceni ludzie, dla których triathlon stał się fantastyczną odskocznią od prozy życia. Stał się okazją do zadbania o siebie, rzucenia nałogu, zrobienia czegoś innego niż tylko praca. Często stał się też impulsem do wyjazdu w ciekawe miejsce, nie tyle do startu, co udania się na sportowe spotkanie w innymi podobnymi sobie zapaleńcami. Dzięki sportowi ludzie staja się lepsi, szczęśliwsi i tym zarażają innych. Ten sport przyciąga masę pozytywnych i kreatywnych ludzi. Coraz więcej jest przy tym akcji społecznych, czy fundacji jak choćby Synapsis. Wreszcie cechy jakie w nas kształtuje triathlon: nie poddawanie się, konsekwentne dążenie do celu, systematyczna żmudna praca nad sobą, pokonywanie słabości, radość z osiągniętego celu… to wszystko sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi.

 

Z początku forma tego artykułu miał być dość prosta, na zasadzie rozprawki: teza lub hipoteza, argument za i przeciw, wnioski obalające bądź podtrzymujące tezę. Jak się jednak okazuje w życiu nie wszystko jest taki proste. Oczekujemy czerni i bieli, ale tak naprawdę wszędzie są odcienie szarości. Można by wręcz odnieść wrażanie, że popularyzacja triathlonu nie wyszła nam na zdrowie. Nic bardziej mylnego. Mamy teraz bardzo dobry trend, mamy imprezy, mamy sponsorów, mamy także przetartą ścieżkę przez biegaczy, warto więc obserwować środowisko biegowe, wyciągać wnioski i uczyć się na cudzych błędach by ten skok popularności dyscypliny jak najlepiej wykorzystać.

Filip Przymusinski
Filip Przymusinski
Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski, trener, wykładowca Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane