„Walka z samym sobą” – Jacek Klimko. Konkurs

 

Od Redakcji; Przedstawiamy kolejny tekst nadesłany na konkurs, który potrwa do końca czerwca. Inspirowani felietonem Macieja Dowbora prosiliśmy Was o nadsyłanie swoich przemyśleń dotyczących trenowania triathlonu, obecności tej dyscypliny sportu w Waszym życiu – jak udaje się Wam pogodzić trenowanie z pracą, życiem rodzinnym, nauką. Autor najlepszego tekstu zostanie nagrodzony reprezentacyjnym zegarkiem Ironman Timex o wartości prawie 500-set złotych. Dziś tekst, który przysłał Jacek Klimko.  Teksty (nie dłuższe niż 3 tysiace znaków (liczone bez spacji), czcionka Times New Roman, wielkość 12) można nadsyłać do końca czerwca na adres: [email protected].



Jest godzina szósta rano, budzik gwałtownie przerywa błogi sen. Zaczyna się wewnętrzna negocjacja z samym sobą, którą w większości przypadków przegrywam. Z jednej strony jestem świadom, że bez porannych treningów nie będę w stanie dobrze przygotować się do mojego pierwszego prawdziwego sprawdzianu na dystansie Ironmana, jednak z drugiej strony mam przeciw sobie mojego największego wroga – samego siebie. Tym razem wewnętrzną walkę z sobą wygrywam stosując metodę zaczerpniętą z jednej z dziesiątek książek, które przeczytałem na przełomie ostatnich kilku miesięcy na temat sportów wytrzymałościowych. Mianowicie, dając sobie sprawę, że całość zadanie ściągnięcia się z łóżka zwyczajnie mnie przerasta, zadaję sobie pytanie „Skoro nie mogę osiągnąć zamierzonego celu, co mogę?” po czym wysuwam lewą nogę poza kołdrę. Ośmielony tym niewielkim sukcesem, wysuwam prawą nogę. Będąc już prawie u celu, jednym ostatecznym ruchem podnoszę ciało do pozycji pionowej. Sukces, udaję się na basen.

Na basenie nie jest wcale łatwiej. Niedawno dopiero zrozumiałem, że aby rozwijać się pływacko, potrzebny jest pewien stopień dyskomfortu. Przez długi czas „szlifowałem” technikę pływając dwie, maksymalnie 4 długości basenu z długimi przerwami na odpoczynek. Przy tym podejściu, ani znacząco nie poprawiłem techniki, ani nie wyrobiłem umiejętności pływania by przepłynąć więcej niż 400m bez przerwy. Zrozumiałem, że wpadłem w pułapkę, moim celem był komfort, nie rozwój. Był to dla mnie przełom. Od 3 tygodni pływam wg planu „Od zera do 1mili w 6 tygodni”. Wizyty na basenie nie są już taką przyjemnością jak niedawno, ale za to satysfakcja z osiągniętych rezultatów jest niewspółmiernie większa.

Ciągłe wymówki, odwoływanie treningów, przekładanie w nieskończoność planów treningowych są dla mnie niestety codziennością. W większości przypadków moja „słaba wola” jest silniejsza od mojej „silnej woli”. Mimo to, próbuje zachować pozytywne nastawienie i powoli dążyć do celu, jak tylko potrafię. Zrozumiałem, że silna wola jest jak mięsień. Z początku słaby, ale przy odpowiedniej ilości treningu, da się ten mięsień wzmocnić. Głęboko też wierzę, że triathlon zmienia nie tylko ciało, ale przede wszystkim umysł. To jest dla mnie prawdziwa siła i największa wartość tego sportu.

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Ja też tak mam 🙁 Dzięki za artykuł. Mam nadzieję, że i mnie pomoże w osiągnięciu założonego celu.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,814ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane