Już 27 sierpnia możemy mieć do czynienia z jednym z najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych powrotów w triathlonie. Lance Armstrong – Imperator zła i władca Krainy Zorganizowanego Dopingu będzie mógł wykorzystać furtkę w jego teoretycznie dożywotniej dyskwalifikacji. Zakaz ten obowiązuje bowiem tylko w dyscyplinie, w której udowodniono mu stosowanie dopingu, a więc w kolarstwie. W triathlonie, bieganiu, pływaniu będzie mógł brać udział z pewnymi obostrzeniami. Nie wolno będzie Armstrongowi uczestniczyć w zawodach będących mistrzostwami kraju czy świata, lub będących eliminacjami do takich startów. Otworem staną „lokalne” imprezy, nie będące etapem dalszej rywalizacji. W przypadku Stanów Zjednoczonych i zawodów organizowanych pod skrzydłami tamtejszego Związku (USAT) sprawa robi się o tyle kuriozalna, że część ich imprez ma status kwalifikacji dla amatorów, lecz nie dla zawodowców. Prowadzi to do sytuacji, gdzie Lance będzie mógł wystąpić jako pro, lecz nie jako amator.
Lokalne? Czyli konkretnie jakie?
Trudno też określić status dużych zawodów triathlonowych jak Challenge Roth, Norseman. Czy są to imprezy międzynarodowe (patrząc pod kątem wielkości), czy lokalne (oceniając lokalizacją i brakiem możliwości „kontynuacji”)? Ustalając przepis nie wzięto chyba pod uwagę, że ukarany sportowiec może budzić tak duże zainteresowanie nawet po kilku latach, w dodatku w innej dyscyplinie. Armstrong po raz kolejny wprawia system w zakłopotanie. Nas najbardziej interesuje jednak pytanie, co z Ironmanem i ich mistrzowskimi imprezami? Hawaje mają status mistrzostw świata, ale jest to prywatna organizacja. Z prawnego punktu widzenia mogę sobie wymyślić zawody na dowolnie wybranym, nietypowym dystansie i tylko od tego czy nazwę je wyścigiem sąsiedzkim, czy mistrzostwami świata w 15/32 Ironman będzie zależało, czy Amerykanin będzie mógł wziąć w nich udział. WTC ma twardy orzech do zgryzienia. Orzech ze szczerego złota, bo obecność siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France na starcie to gwarantowane zainteresowanie mediów, zawodników i publiczności. Możemy być pewni, że nie będą to tylko protesty, gwizdy i złorzeczenia. Lance ma wciąż wielu fanów i ludzi, którzy pamiętają co zrobił dla fundacji Livestrong i tysięcy chorych na raka.
Po przyznaniu się Armstronga do brania niedozwolonego dopingu, pojawiły się w sieci graficzne komentarze, odwołujące się również do jego fundacji.
Ludzka twarz tyrana
W swojej karierze sportowej Armstrong stworzył system oparty na całkowitej dominacji dopingowych wspólników. Kto stanął przeciwko niemu, praktycznie znikał z peletonu. Pamiętacie historię Filippo Simeoniego, który przeciwstawił się Bossowi, sugerując jego powiązania z niedozwolonym wspomaganiem? Nie miał łatwego życia. Na jednym z etapów Touru doszło nawet do sytuacji, gdzie chciał zabrać się z ucieczką, którą Armstrong skasował jednym oświadczeniem. Bez trudu dogonił śmiałków i oznajmił, że ten odjazd z Włochem na pokładzie się nie powiedzie i albo pożegnają kolegę, albo wrócą grzecznie do peletonu. Pożegnali.
„Wróciłem do Austin i odpoczywam” – takiego twitta Armstrong napisał kilkanaście dni po odebraniu mu przez Międzynarodową Unię Kolarską wszystkich zwycięstw w TdF. Lance na zdjęciu odpoczywa w swoim domu, leżąc na kanapie i patrząc na 7 żółtych, dobrze wszystkim znanych koszulek Mistrza.
Przykładów takich zachowań znajdziemy bardzo wiele w licznych książkach opisujących karierę naszego bohatera. Wielu z tych autorów zaznacza jednak, że była to sportowo-biznesowa strona medalu. W prywatnym życiu sprawy układały się całkiem inaczej. Owszem, to wciąż ten sam arogancki i bezpośredni do bólu Teksańczyk, ale jednocześnie niezwykle oddany przyjaciołom i całkowicie pochłonięty ideą walki z rakiem. Ludzie, którzy mieli z Armstrongiem do czynienia w czasie jego kariery kolarskiej przyznają, że jego działalność na tym polu nie miała w sobie nic z elementów promocji i budowania wizerunku. Człowiek, u którego w trakcie Tour de France rozplanowana była każda minuta, a sznur ochroniarzy pilnował przestrzegania tego porządku, potrafił zmienić wszystkie plany dla rozmowy z przypadkowo spotkaną osobą dotkniętą tą straszną chorobą.
Różne oblicza sprawiedliwości
Czy ta bardziej ludzka twarz nie mogła być usprawiedliwieniem dla nieco lżejszego wyroku? Wiele osób, szczególnie związanych z problemem chorób nowotworowych uważa, że tak. Nawet w światku sportowym zauważa się nieproporcjonalną surowość w stosunku do wydarzeń z przeszłości. Jacques Anquetil przyznał się do stosowania dopingu i kupowania wyników, mimo to nie odebrano mu żadnego z 5 tytułów zwycięzcy wielkiej Pętli. Na podjeździe pod Mt. Ventoux stoi pomnik Toma Simpsona, który mówiąc wprost, naćpał się amfetaminy popijanej brandy i zmarł w trakcie wyścigu. Pantani, Simoni, Mercx, Valverde, Contador… kończąc na zeznających przeciwko Armstrongowi kolarzach, którzy dostali tylko 6 miesięcy zawieszenia. Kiedy zakurzony upływem czasu gniew opada, ludzie zaczynają się zastanawiać czy ukamienowanie było najlepszą metodą wymiaru sprawiedliwości.
Kasa misiu, kasa!
Ciekawą historię opowiadał mi Frederik van Lierde, kiedy to podczas jednych zawodów (to było chyba Mt. Tremblant…)…
A czy on już nie startował w Panmie 70.3 po dyskwalifikacjach?
Pamiętam takie zdjęcie jak leci na rowerze w samych majtach.
Dziwie się, że jeszcze jakiś organizator zabiega o złodzieja, który kradl tyle lat medale i kasę swoim konkurentom bezczelnie plawiac się w swietle chwaly. Zresztą źle to swiadczy o takim organizatorze, gdzie komercja przede wszystkim…. A może ja po prostu naiwny jestem….
Andrzej, ja tego nie neguję. Zwracam uwagę jak dużo oszustw – zresztą dużo gorszych wszyscy tolerujemy, przechodzimy obok, itd. ……. Czym jest oszustwo Armstronga w porównaniu np z organizowaniem igrzysk olimpijskich, mistrzostw świat, europy i diabli wiedza czego. Ludzie sportu odpowiedzialni za idee są tak zakłamani że aż mnie boli. Czym jest FIFA, UEFA ……… Ikony takiego rozmiaru kłamią nas w żywe oczy, wszyscy przeciwko nim a sztab ludzi/popleczników to jakiś cholerny beton. Łatwo jest z siebie zrobić ofiarę, uważam że wielu z otoczenia LA zrobiło z siebie ofiarę. A tak naprawdę wieźli się na tym razem z nim. Czerpali ile wlezie. Stwierdzenie że przez lata np ktoś był zmuszany do brania to jedno wielkie kłamstwo. Nawet nie chce mi się więcej pisać.
Ten caly „smrod ” zwiazany z LA kladzie tez lekki cien na wyczyny rowerowe dobiegajacego wtedy czterdziestki Chrica Lieto . Lieto mieszka w Kona a LA ma posiadlosc na Big island i razem tam trenowali .
Zdziwila mnie tez bardzo przedmowa Armstronga(dlaczego jego???) do amerykanskiego wydania ksiazki Chrissy Wellington :”A Life Without Limits”, ktora to strone
gdy „smrod ” sie rozniosl, autorka radzila wydrzec jezeli ktos ma z tym problem .
Szkoda , ze Chrissy tak nagle i niespodziewanie zakonczyla kariere bo moim zdanie byla jedyna , ktora mogla dorownac
Pauli Newby-Fraser . Wierze i chce dalej wierzyc , ze bylo to spowodowane „wypaleniem” jak twierdzila a jej wycofanie sie ze startu w Kona w 2010 na dzien przed startem spowodowane choroba .
@Krzysztof G .”Tak wiele się mówi o dopingu prawie wszystkich czołowych kolarzy przez dekadę a i tak oczy i języki zwrócone są tylko na L.A” Dlatego , ze tylko on uzywajac zarobionych na oszustwie pieniedzy i armi swoich prawnikow niszczyl lub poprzez swoje kontakty torpedowal przedsiewziecia biznesowe (Greg Lemond -$20 mln strat) tych , ktorzy probowali mowic prawde jak byla masazystka Emma O’Reilly nazwana publicznie przez Lanca k….wa.
I absolutnie nie wierze w jego nawrocenie a dowodem jest zamieszczony we wczesniejszym wpisie link . Gosc jadac „pod wplywem” z imprezy rozbija kilka stojacych na poboczu aut a potem namawia jadaca z nim partnerke by wziela wine na siebie oklamujac policje (28 grudzien 2014)
Patologiczny oszust probujcy ocieplic swoj wizerunek w celu uratowani jak najwiekszej czesci ze $125 mln ktore zarobil na przekrecie a z ktorych duzy kawalek wymiar sprawiedliwosci USA chce mu odebrac .
no tak…to zmienia postać rzeczy…chyba podłączę się do pikiety redaktora Strześniewskiego
Łukasz, chyba miałbym wolne ręce przy takim pojedynku.Za McCormacka raczej bm nie trzymał dziś kciuków. Budząca wiele moich wątpliwości drużyna Bahrain 13, czy dziwne oskarżenie na Twitterze o gwałt/próbę gwałtu (tu trzeba chwilkę pogooglać), które pozostało dziwnie przemilczane przez pyskatega zazwyczaj Australijczyka.
Jedna ze wzmianek jest tu: https://twitter.com/marklevy2gb/status/654897286267277312
Oszust, Tak. Ale to był efekt systemu. To jego zapraszał prezydent USA. To on wielu ludziom dał drugie życie był przykładem walki z chorobą i zwycięstwa. Ci którzy plują niech sobie zdadzą trochę trudu i poczytają kto był w tamtych czasach oszustem, kto może być teraz. Tak wiele się mówi o dopingu prawie wszystkich czołowych kolarzy przez dekadę a i tak oczy i języki zwrócone są tylko na L.A.. Tak swoją drogą to kibice pchają sportowców w doping ich oczekiwania i plucie za słaby występ….Przed LA był koks!!! Po nim też jest. I będzie. Tak jak powiedziałem to kibice ale i sponsorzy cisną z zawodnika, presja!!!!! Nigdy kiedy się ścigał nie wierzyłem ze nie bierze. To jest patologia ogólna. Spotkałem się mnóstwo razy z tym ze początkujący nawet sportowcy ( i chyba nie tylko) szukają możliwość wzrostu formy bez wysiłku, potu i wyrzeczeń. Chcą być lepsi przez chore ambicje ale bardziej bo ktoś tego oczekuje. Temat morze…… Powiem też że niestety Armstrong był moim idolem, nie koksu!!! Walki, tak jak dla wielu. Kiedyś o tym wspominałem koks ale i zwykłe wspomaganie można znaleźć w wielu produktach. Dla mnie każda forma regeneracji nawet suplementami jest w pewnym sensie wspomaganiem. WIELKĄ HIPOKRYZJĄ jest nie wiedzieć tych wszystkich innych którzy nie wiedzieli, nie myśleli że ten zastrzyk, te kropelki to nie doping albo ta transfuzja to nie pobranie krwi. Dlatego ja bawię się w sport dla przyjemności zharatania się na treningu.
Jeśli facet przyjedzie na zawody do Piaseczna, to zmontuję mocną pikietę, żeby go wygwizdać, wybuczeć i wyszydzić 🙂
Nie mam do niego wielkich pretensji, że tyle lat jeździł na koksie – problem stary jak sport.
Ale fakt, że zniszczył życie tylu ludziom wokół siebie. Wplątał ich w sprawy sądowe, kiedy wiedział, że to oni mają rację a on tylko więcej pieniędzy i więcej społecznej wiarygodności jest nie do wybaczenia. A wiarygodność budował wynikami sportowymi i niestety działalnością charytatywną.
Podwojna osobowosc Armstronga wcale nie jest sprzecznoscią. Ojciec chrzestny byl przeciez z jednej strony bezwzgledny dla przeciwników i pełni oddania dla rodziny 🙂 Dla mentalnosci mafijnej to normalne, a Armstrong stworzyl system mafijny. Kiedy przeczytałem „Its not about bike” gosciu stal sie dla mnie i wielu milionow inspiracja i bohaterem. Potem przeczytalem ksiazke D. Walscha i obejrzalem Armstrong`s Lie i okazalo sie, ze moj bohater to byl kawal sukinsyna. Nigdy tez nie uwierzylem w prawdziwa skruche Lance`a. U Oprah sie niby przyznal, ale dal do zrozumienia, ze tak dzialal wtedy system i jesli chciales wygrac, a on bardzo bardzo chcial, trzeba bylo sie zaadaptowac. A ze Armstrong jak juz cos robi, to robi to perfekcyjnie i w efekcie okazalo sie, ze wyszlo z tego ” the most sophisticated doping programme in sport”, jak to wdziecznie wyrazila USAD. Mimo wszystko uwazam ze powinni go dopuscic do startow w triathlonie. Jako kolarz jest skonczony, jego publiczna wiarygodnosc rowniez nigdy nie zostanie odbudowana, ale ban na wszystkie dyscypliny, w tym triathlon nie ma dla mnie wiekszej wartosci pedagogicznej.
To prawda Maciek. Miałem to samo wrażenie. Uzupełniając twój świetny tekst zdjęciami i przypominając to, co juz pisaliśmy o Armstrongu, zatrzymałem się na dłużej przy zdjęciu „Wróciłem do Austin i odpoczywam”. Pamiętam, jak bardzo mnie ono rozsierdziło. Bo tu ważny jest kontekst całej tej sytuacji – to było chwilę po tym, jak zabrano mu wszystkie tytułu, a Lance prowokacyjne i cynicznie robił sobie zdjęcie na tle tych wszystkich koszulek, mówiąc: „mam was w d…”.To bolało mnie najbardziej, bo trzeba było po prostu zamknąć się w pokoju i napisać książkę pt: „Jak oszukiwałem w TdF?”. A co zrobiłbym, gdybym zobaczył LA na zawodach? nie wiem… selfie na pewno nie. Bardzo mocno trzymałbym kciuki za McCormacka…
Zbierając materiały najbardziej zdziwiła mnie podwójna osobowość Armstronga. Zła do szpiku kości postać opisywana przez raporty Tygarta i całkowite tego przeciwieństwo prywatnych przyjaciół i znajomych.
To ciekawy przykład jak tę samą osobę można przedstawić na dwa zupełnie różne sposoby.
Jak w życiu, trudno o bohaterów dających się opisać jednym kolorem.
http://www.denverpost.com/news/ci_27451370/lance-armstrong-cited-aspen-crash-after-letting-girlfriend
Patologiczny oszust i klamca !
Ale WTC desperacko potrzebuje LA i juz w kwietniu ubieglego roku „wypuscilo balonik” na lamach swojego magazynu LAVA publikujac artykul usilujacy ocieplic jego wizerunek .
Co raz trudniej zapelnic zawodnikami te ponad 40 IM i ponad 70 IM 70.3 rocznie .
Kilka lat temu na te najbardziej popularne zawody IM w Ameryce mialo sie doslownie 15min na zapisanie , teraz miejsca sa dostepne miesiacami a np z IM Muskoka(Kanada) zrezygnowano z braku zainteresowania po pierwszej ubieglorocznej edycji .