Anna Lechowicz objawienie sezonu 2017 w triathlonie – wywiad

Od redakcji. Łukasz Grass:
„Piątek popołudnie. Po całym dniu pracy, zmęczony, odbieram telefon. Dzwoni Adrian.
– Cześć Łukasz. Słuchaj, mam wywiad na Akademię… już prawie gotowy, podeślę zaraz do zredagowania, ale jest jeden mały problem… – słyszę, że Adrian nie jest do końca zadowolony.
– A co z nim nie tak? – dopytuję.
– No, jest chyba lekko kontrowersyjny… – słyszę.
– I bardzo dobrze – przerywam.
– Wiesz, ale chyba nie do końca o taką kontrowersję ci chodzi. Ja sam nie bardzo wierzę w to, co usłyszałem. Jest dziewczyna, Ania Lechowicz, trzydzieści parę lat, matka trójki dzieci, na co dzień pracuje jako weterynarz, operacja krów i tym podobne rzeczy, no i dwa lata temu zaczęła uprawiać triathlon – Adrian wylicza, ale ja już nie wytrzymałem.
– Adrian, ku…, no i co w tym kontrowersyjnego?! – pytam.
– Ona zrobiła tydzień temu pierwszego w życiu Ironmana, w Barcelonie, i miała 9h 21 minut.
– O ku… – tutaj zrozumiałem już, o czym mowa.
– Draftowała czy trasę pomyliła? – pytam wprost, a przez głowę przelatuje mi jak błyskawica 6 lat moich treningów i wynik życiowy na IM z Kopenhagi 10h.
– Nie, ona wykręciła jakieś kosmiczne waty na rowerze. A potem świetnie pobiegła – odpowiada Adrian.

– Szybko zakończyłem rozmowę i dzwonię do Filipa Szołowskiego z Labosport, gdzie trenuje Ania.
– Grzegórzek ją trenuje – słyszę na przywitanie.
– Ty, a co tam się działo w tej Barcelonie?
– Wykręciła prawie 3,3 Wata na kilogram masy ciała. Naprawdę jest mocna.
– A drafting? Sorry, przeproś Anię ode mnie, jeśli z góry zakładam, że złamała przepisy, ale wiesz… zero sportu, dwa lata treningu i operacja kolana… to pytanie musiało paść. Widziałeś niektóre komentarze w sieci? Wolę przekuć balon hejtu i niedowierzania.
– Wiem, ale wykresy mocy mówią same za siebie, bieg również. Czekamy wszyscy na Mistrzostwa Świata w RPA i Konę – odpowiada Filip.
– Przez chwilę jeszcze myślałem, jak to możliwe, żeby ktoś, kto nigdy nie uprawiał sportu, po dwóch latach treningu (a w tym czasie również operacji kolana), osiągnął taki wynik. Ale zaraz przyszła mi do głowy historia Jurka Górskiego, który po 14 latach uzależnienia od narkotyków, alkoholu i papierosów biegnie maraton po pierwszym roku leczenia i osiąga wynik: 3h 56 minut. Zadzwoniłem do Adriana, poprosiłem, aby dopytał jeszcze Anię o kilka szczegółów.
Aniu, Twoja historia z ostatnich dwóch lat jest mega motywująca. Trzymamy kciuki za RPA i Konę! Gratulacje!

Łukasz Grass

Redaktor Naczelny Akademii Triathlonu

Adrian Kapusta: Spodziewałaś się takiego wyniku biorąc pod uwagę, że to był Twój debiut na Ironmanie?

Anna Lechowicz: Trenuję dopiero od dwóch lat. (red. od 30 roku życia), więc wszystko praktycznie jest moim debiutem. Wcześniej nie miałam żadnego kontaktu ze sportem. Prawdę mówiąc, jedynie w szkole podstawowej biegałam na zajęciach WF i miałam sprecyzowane plany na przyszłość – wiedziałam, że będę studiować weterynarię. W liceum wybrałam profil biologiczno-chemiczny. Skupiłam się na nauce. W wieku 18 lat urodziłam pierwszą córkę. Wtedy już w ogóle nie było mowy o sporcie. Mój ruch ograniczał się do spacerów i tym podobnych aktywności.

 

Anna Lechowicz z psami.jpg

W takim razie skąd wziął się pomysł na uprawianie triathlonu?

To była spontaniczna historia. W marcu 2015 roku moja znajoma zaprosiła nas na trzydzieste urodziny. Ja byłam miesiąc po porodzie, po trzecim dziecku. Ale co tam – pomyślałam – pojechaliśmy. Siedzieliśmy przy stoliku, przy którym siedział również mój znajomy, który właśnie zaczął uprawiać triathlon. Jeszcze 2 lata temu nie wiedziałam, co to za dyscyplina sportu. Michał wytłumaczył mi, o co chodzi. Pomyślałam sobie, że to świetna sprawa, ale jest jeden problem – nie umiem pływać. To znaczy potrafiłam się unosić na wodzie i płynąć żabką z głową nad wodą. Po tym spotkaniu minął jeszcze miesiąc, ale coraz bardziej dojrzewała w mojej głowie myśl o wystartowaniu w tych zawodach. W maju zaczęłam biegać z wózkiem dziecięcym. Mówiąc kolokwialnie, pakowałam je do wózka i ruszałam na swoje pierwsze treningi. Na początku biegałam po 200-300 metrów. W czerwcu zwróciłam się do Michała, z prośbą o pomoc, co mam robić, żeby “zrobić ten triathlon”. Michał zaproponował, że będzie rozpisywał mi treningi. Dostawałam proste zadania na basen czy na bieganie. Teraz, przypominając sobie te treningi śmiejemy się, że jeszcze dwa lata temu w czerwcu dostawałam zadania typu: 10 razy 2 minuty biegu. Kiedy dostałam pierwszy trening 2 x 15 minut biegu z przerwą 1 minuta, byłam w szoku! Sądziłam, że nie nie jestem jeszcze na to gotowa, że to chyba jest niemożliwe. Po takim treningu i tak byłam już ogromnie zmęczona. Zaczynałam od kompletnego zera. Nawet mój zegarek nie miał nic wspólnego ze sportem, pokazywał mi jedynie czas, ile minut spędzam na treningu. W związku z tym, że jestem w gorącej wodzie kąpana, postanowiłam wystartować w pierwszym triathlonie Volvo Triathlon Series w Mrągowie na dystansie ⅛ Ironmana (red. czas 01:31:38, pływanie 14:58, rower 44:26, bieg 27:41). Michał mówił mi, że nie dam rady, że to jeszcze za wcześnie. Ale postanowiłam, że spróbuję. Po dwóch miesiącach przygotowań wystartowałam bez pianki. Woda była taka lodowata, myślałam, że się utopię. Po tym starcie byłam tak wykończona, że nie wyobrażałam sobie, jak ludzie mogą pokonać Ironmana. Na tych zawodach spotkałam wspólnego znajomego, który zaproponował mi żebyśmy pobiegli półmaraton. Przestraszyłam się. Powiedziałam: “Kamil, ja nie dam rady przebiec żadnego półmaratonu.” Ale Kamil zapewniał, żebym się nie martwiła, i że on przygotuje mnie do tych zawodów w cztery tygodnie. Wystartowałam w Gdańsku w swoim pierwszym półmaratonie (red. czas 01:42:13). Tam też zaczęło się trenowanie z prawdziwego zdarzenia. Spotkałam mojego trenera od triathlonu Piotra Grzegórzka z Labosport i od listopada 2015 roku zaczęliśmy trenować.

Porozmawiajmy o Twoich treningach. W bardzo krótkim czasie zdołałaś wejść na dużą objętość treningową. Ogólnie rzecz biorąc wraz z tak szybkim postępem rośnie proporcjonalnie ryzyko kontuzji. Jak sytuacja wygląda w Twoim przypadku?

Jestem po dwóch operacjach kolan. Po miesiącu treningów z moim nowym trenerem poszłam pod skalpel. Miałam guza w kolanie przez kilka lat. Okazało się, że to sprawa z przeszłości. Rozrósł się do tego stopnia, że uciskał na łąkotkę. Od czasu do czasu doskwierało mi to. Piotr doradził mi, żebym jak najszybciej poszła na rezonans. Lekarze zalecili operację. Termin przypadł na 20 grudnia 2015. Po trzech tygodniach od operacji nie mogłam jeszcze biegać, ale mogłam już pływać. Szczęście w nieszczęściu, dzięki tej operacji zawdzięczam mój progres pływacki. Nauczyłam się sama pływać. Kupiłam książkę “Pływanie droga do mistrzostwa” i oglądałam filmy na YouTube. Czasami siadałam sobie na basenie i podpatrywałam jak inni pływają, a także trenowałam na sucho przed lustrem. Jednak trzeba to wyraźnie powiedzieć, że nie jestem dobrym pływakiem. Ta dyscyplina to moja pięta Achillesowa. W tej konkurencji plasuję się mniej więcej w połowie stawki.

Nigdy nie korzystałaś z lekcji u instruktora pływania? Nie chodziłaś do żadnej grupy pływackiej?

Nie, absolutnie. Z nikim nie współpracowałam. Nie miałam też nawet na to czasu.

Zawzięta jesteś. Przejdźmy w takim razie do sezonu 2016.

W 2016 roku miałam tylko dwa starty. Garmin Iron Triathlon Stężyca na dystansie ¼ IM (red. 02:33:15) i Castle Triathlon Malbork na dystansie ½ IM (red. 04:59:59). Spowodowane było to operacją kolana. Co wyeliminowało mnie całkowicie z biegania. Zaczęłam biegać od połowy maja 2016. Wtedy też byłam na pierwszym swoim obozie treningowym w Kozienicach. Tam po raz pierwszy mój trener pokazywał mi jak się pływa. Poza tym, Piotr ciągle mi powtarzał, że nie może mnie przygotować na więcej startów, kiedy ja nic nie biegałam. Ta Stężyca okazała się dla mnie szczęśliwa, bo zajęłam tam trzecie miejsce w open. Tam Filip Szołowski powiedział mi: “Dobrze Ci poszło, przyjeżdżaj do Malborka na połówkę”. Podłapałam szybko temat i przedstawiłam ten pomysł trenerowi. Początkowo myślał chyba, że żartuje i mówił mi, że tam jest 21 kilometrów do przebiegnięcia, a ja nic nie biegałam. Postanowiliśmy, że zacznę się przygotowywać, a jak się nie uda, to odpuszczę ten start. Tak się stało, że Piotr przygotował mnie do tej połówki w ciągu dwóch miesięcy. Zajęłam tam 4 miejsce open wśród kobiet, przegrywając pudło zaledwie o 2 minuty i łamiąc 5 godzin.

 

Anna Lechowicz Ruegen.jpg

To jest niesamowite. Co na to trener?

Rozmawialiśmy oczywiście po zawodach, że progres jest ogromny pomimo, że nie biegałam. Urodziła się w naszych głowach myśl, żeby w przyszłym roku powalczyć o slota na mistrzostwa świata Ironman 70.3.

Udało się. Masz kwalifikację na Ironman 70.3 w RPA i Ironman Kona. Nieźle jak na drugi rok startów w triathlonie. Udało Ci się to, o czym marzy większość triathlonistów. Przez wiele lat treningów i wyrzeczeń nie są w stanie tego osiągnąć. Jak Ty to robisz? Gdzie tu jest jakiś haczyk?

Główny cel na ten sezon to było zdobycie slota na IM 70.3. Ironman w Barcelonie był zaplanowany jako start na “zobaczenie, jak to będzie”. Piotr powiedział: “No dobra, jak tak bardzo chcesz, to możesz sobie spróbować, ale ja nie zdążę Cię do tego odpowiednio przygotować.” Więc byłam szykowana na ten sezon wyłącznie pod połówkę. Po IM 70.3 Gdynia (red. 04:39:56) miałam dwa tygodnie roztrenowania. Czułam, że tego potrzebuję. Teraz, jak patrzę na to z perspektywy czasu, ta przerwa bardzo mi się przydała, dzięki temu wskoczyłam na drugą falę formy na Ironman 70.3 Ruegen (red. 04:38:44). Oprócz tego, że w Rugii wygrałam jako najlepsza amatorka, to dodatkowo uzyskałam najszybszy czas odcinka rowerowego. To był etap specjalny zasponsorowany przez Mercedesa. Byłam ogromnie zaskoczona. Sama nie wiem, skąd się bierze siła w moich nogach. To jest tak, że zaczynam pedałować i skupiam się maksymalnie na trzymaniu watów, nic innego nie dociera wtedy do mnie. Nawet czas nie gra roli.

 

ANna Lechowicz slot w ręce.jpg

Niesamowite. Powiedz jak wygląda Twój dzień treningowy.

Trzeba sobie uświadomić, że ja jestem normalnie pracującą kobietą. Codziennie wstajemy o 6 rano i jemy śniadanie całą rodziną. O 7 jadą dzieci do przedszkola, a my z mężem zaczynamy pracę. Do około godziny 11 ogarniam się z pracą. Ja więcej pracuję z dużym zwierzętami takimi jak krowy czy świnie. Ale też pomagam operować mojemu mężowi. Kończę swoją pracę i praktycznie z biegu lecę na trening, tak aby wrócić na godzinę 15 kiedy zaczynają się przyjęcia „pacjentów”. Zajmuje mi to około 1,5 godziny. Odbieram dzieci i jedziemy do domu. Tam gotuje obiady, sprzątam, prasuję, wszystko to, co dotyczy, nazwijmy to umownie – części kobiecej. Wieczorem, kiedy dzieci już pójdą spać, idę na trening. To wszystko nie udałoby mi się, gdyby nie wsparcie męża i 14-letniej córki. Muszę się przyznać, że czasami po godzinie roweru wracam do domu i dzwonię do trenera, że nie mam siły. Nie jestem w stanie zrobić treningu. Piotr zawsze powtarza, żebym się nie przejmowała tylko idziemy dalej. A zdarzało mi się kiedyś odrabiać po cichu zaległe treningi. Trener wybił mi to z głowy i już tego nie robię. Idę dalej i o tym już nie myślę.

Ćwiczysz pływanie w wodach otwartych?

Tak, pływam praktycznie od czerwca do września tylko open water. Bo na basen mam 25 kilometrów, a do jeziora zaledwie 5. Basen ten nie ma torów, jedynie nieckę rekreacyjną. Ludzie nie rozumieją, że ktoś chce popływać na czas.

Nie boisz się sama pływać na dużym akwenie?

Nie. Mam bojkę. Czasami pływam do godziny 22, więc wychodzę z wody jak już jest naprawdę ciemno.

Inne treningi też tak późno wykonujesz?

Idę czasami pobiegać o 22 na oświetloną bieżnię. Wtedy zdarza się, że o 24 dopiero kończę robić interwały.

Co na Twój mąż?

Teraz mój mąż już wie, że na zawodach robię wynik. Na początku myślał, że to tylko takie hobby, przygoda i… nie powiem, że przychylnie patrzył na to wszystko. Ale poukładaliśmy te klocki tak, że teraz już jest wszystko w porządku.

Co wolisz trenażer czy szosę?

Staram się wybierać jazdę na zewnątrz. Ten sprzęt hałasuje w całym domu do późnych godzin nocnych. Trenażer pozostaje na trudne warunki pogodowe.

 

Anna Lechowicz plaża.jpg

Żeby osiągać takie wyniki jak Ty, większość zawodników poświęca niemal całe swoje życie. Robią to od wielu lat. Z każdym sezonem zdobywają doświadczenie i poprawiają systematycznie swoje osiągi. Twój przypadek jest naprawdę wyjątkowy.

Mój trener Piotr mówi, że boi się mnie trenować, bo nie jest w stanie przewidzieć, jak szybko robię postępy. Piotr prosi mnie informacje zwrotne po treningach, a ja najzwyczajniej w świecie nie mam na to czasu. Zdaję sobie sprawę, jakie mamy założenie i wiem, że to musi boleć. Im więcej cierpię na treningu tym lepiej mi pójdzie na zawodach. Nie dyskutuję na temat planów bo się kompletnie na tym nie znam. Robiłam dwa testy kolarskie w odstępie trzech miesięcy. W przeciągu tego czasu poprawiłam się o 40 watów. Mi się wydaje, że to wszystko jest w głowie. Jeżeli Piotr mi napisze, że mam utrzymać konkretne waty, to ja je utrzymam za wszelką ceną ,choćbym miała gryźć kierownicę z bólu ud. Nie ważne jak będę zmęczona, jak mam zrobić interwały, zrobię je wszystkie nawet jak na końcu będę ciągnęła językiem po ziemi. Tydzień po Ironman 70.3 Gdynia pobiegłam w zawodach na 10 km. Miał to być bieg taki dla zabawy. Zrobiłam tam życiówkę 38 minut i 11 sekund. Miałam pobiec na luzie, a noga jakoś tak podała.

Jakie było założenie Twojego trenera na Ironman Barcelonę?

Maksymalnie na 9 godzin i 45 minut. Wynik, który uzyskałam 9:21:19 to dla mnie szok. Jak poszłam na rower w czwartek przed startem to mnie aż nosiło. Nie miałam stresu ani zmęczenia. Załapałam świeżość.

Taki wynik 9:21:19 dla większości amatorek pozostaje raczej w strefie marzeń. Czy Ty przypadkiem nie skróciłaś trasy?


No pewnie, że pojechałam na skróty! Tego dnia musiałam uciekać, pedałowałam tak szybko, żeby mnie nie złapali.

 

Jak to było z draftingiem?


Grupy były. Tylko te grupy walczyły o przeżycie i zwalniały całe zawody. Na przykład na podjazdach, kiedy mi wychodziło 500 watów to musiałam hamować przed grupą. Nie miałam jak ich wyprzedzać. To była katastrofa. Ciągle krzyczałam “lewa wolna”. W tych grupach chyba zabrakło liderów (red. śmiech). Jeśli ktoś chciał pojechać mocny rower na tych zawodach, te grupy najzwyczajniej w świecie im przeszkadzały. Nazwałabym to: “Peletony w Barcelonie walczące o przeżycie”. To nie była czołówka walcząca o podium. Oni modlili się, żeby ukończyć trasę. Wszyscy po zawodach mówili, jaki ciężki rower. Ale według mnie to był lajcik. Momentami brakowało mi przełożenia i nie mogłam jechać mocniej. Ale mogę nie być wiarygodna, bo pamiętaj, że jechałam na skróty (red. śmiech).

Nie miałaś kryzysów na trasie?

Na Ironmanie zrobiłam swój pierwszy maraton w życiu. Wszyscy znajomi mówili mi, że ironman zaczyna się po 25 kilometrze biegu. Miałam cierpieć, jakaś ściana. Nic z tych rzeczy. Miałam biec dwa okrążenia swoim tempem 4:50 min/km i przyspieszyć na trzecim. W efekcie pobiegłam trochę szybciej te dwie pętle niż Piotr mi kazał. Na liczniku już 30 kilometr, nic mnie nie boli, chyba przyspieszę. Ciągle miałam w głowie, że zaraz coś wydarzy i będzie katastrofa. Na 40 kilometrze ktoś mi krzyknął: “Masz 30 sekund straty, przyspiesz!” No i przyspieszyłam jeszcze bardziej. Ostatnie dwa kilometry przebiegłam na 4:15 min/km. Pobiegłam to z dużym zapasem. Gdybym się tak nie bała tego maratonu, to bym pobiegła to znacznie szybciej.

Oprócz startów w przyszłorocznych mistrzostwach świata IM 70.3 i Ironman Kona czy ma jeszcze inne plany?

Chciałabym bardzo wystartować w Suszu. Bardzo fajne zawody i mocno obstawione. Chciałabym się zmierzyć z zawodniczkami z Elity przed mistrzostwami świata. Będę miała porównanie jaki zrobiłam postęp do poprzedniego sezonu. W tym roku tam zrobiłam życiówkę 04:34:14 pomimo, że pojechałam bardzo słabo rower. Takie miałam założenie, aby pojechać rower słabiej i mocno pobiec. Chciałabym też wystartować w Hamburgu, ale może to już być trochę za dużo.

 

Chciałabyś przejść na kategorię PRO?

Nie. Startuję jako amator.

Stosujesz jakąś dietę?

Tak. W moim małym teamie oprócz trenera mam także dietetyczkę Martę Naczyk, która prowadzi mnie w optymalny dla mnie sposób. Ludzie nie doceniają diety, a ja uważam, że to jest 50% moich wyników. Ludzie uprawiający sport stosują dietę żeby schudnąć, a nie żeby poprawiać swoje wyniki. Nie stosuję żadnych suplementów, witamin, odżywek, białka, ani nawet magnezu. Wszystkie składniki dostarczam z pożywienia. Bardzo dobrze się z tym czuję i wydaje mi się, że to właśnie klucz do mojego sukcesu.

 

Poniżej zrzut ekranu z pomiaru mocy Ani z Ironman Barcelona. Przy wadze 58 kilogramów 191 watów daje 3,29 watt/kg.

 

Anna Lechowicz pomiar mocy 0.jpg


 

Anna Lechowicz pomiar mocy 1.jpg


Powiązane Artykuły

47 KOMENTARZE

  1. Ja mam pytanie techniczne o screen p. Anny z garmin connect: czy jest to możliwe aby przy najwyższej mocy (około 20 min w najwyższej strefie mocy) nie wyjść poza 3 strefę tętna?
    Jak rozumiem tej klasy zawodnik ma poprawnie wprowadzone strefy mocy i tętna.

  2. Wielkie Wielkie słowa uznania…
    Pracująca matka dwójki dzieci i taki wynik… Mega szacunek. Moim zdaniem to czy była szybka trasa czy nie, czy występował drafting czy też nie, w niczym tego osiągnięcia nie wypaczają!!!

    Keep it up Anna!!!
    Pozdrowienia z Poznania 😉

  3. Gratulacje dla Pani Ani, naprawdę rewelacyjny wynik tego pełnego IM jak również poprzednich połówek. Nie wiadomo dlaczego wielu tri komentatorów chce ją „kamieniować”, a powinni raczej traktować jak Zbawcę/Zbawczyni amatorskiego triathlonu, bo jej wynik oznacza nadzieję, dla tysięcy amatorów, że prawie każdy może w krótkim czasie osiągnąć szczyt jeśli będzie trenował, odżywiał się itd. właściwie. Odnośnie draftu, to z własnego doświadczenia wiem, że jak ktoś jest słaby to nie jest w stanie nawet utrzymać się w peletonie dłużej niż kilka minut, nie mówiąc o kobiecie w męskim peletonie. Odnośnie przeliczania czasów z 1/8 na 1/4 lub na 1/2 to każde dziecko wie, że to się po prostu mnoży x2 lub 4. Wiadomo, że na dłuższym dystansie spowolnienie tempa na poszczególnych odcinkach jest kompensowane stałą ilością stref zmian i dojazdu do nich.
    Oczywiście trzeba też mieć też talent. Ja z różnych swoich aktywności sportowych w młodości wiem, że jak ktoś ma talent do jakiegoś sportu to widać to praktycznie od razu bez jakiegoś długiego trenowania, a szczególnie w bieganiu. Owszem trening może jeszcze bardziej rozwinąć te zdolności. Zastanawiające jest tylko, że nikt nie wyłapał Pani Ani wcześniej. Dzisiaj ze względu na masowość sportu amatorskiego, trenerzy AG wmawiają ludziom, że każdy może dojść do jakiegoś wyniku jak będzie odpowiednio i wystarczająco długo trenował. Ale to nie jest prawda. Dlatego osób w Elicie jest tak mało, bo osób z predyspozycjami jest też po prostu bardzo mało.
    Owszem Pani Ania i Pan Adrian mogli sobie darować sformułowania typu: uczyłam się pływać z książki i you tube, pływam sama w jeziorze po nocy, zrobiłam progres na bieganiu na połówce mimo, że nie biegałam z powodu kontuzji, przebiegłam pierwszy raz maraton w czasie IM i to jeszcze z „negative splitem” – bo to wszystko to jakby „kopanie leżącego” przeciętnego triathlonisty amatora. 🙂

  4. testosteron aż buzuje 😀 co widać na filmiku? jaki drafting? a może właśnie wyprzedzała grupę? Fajny wynik, fajna dziewczyna i jeżeli jest czysta to pełen szacun. Prośby a raczej żądania o podanie danych – no sorki ale sam miałbym to gdzieś jakbym przeczytał komentarze pod wywiadem. Łukasz, fajnie że wrzuciłeś pierwszy fragment i swoją reakcję bez owijania w bawełnę ale różnica pomiędzy tym co napisałeś a niektórymi wpisami jest delikatnie mówiąc zasadnicza.

  5. @ Tomek K
    Zgadzam się że to pewnie nie była inicjatywa Ani. Ale skoro już zapadła decyzja o tym żeby wywiad opublikować to było wiadomo że ktoś powie: sprawdzam. I bynajmniej nie jest to chęć dokopania komukolwiek. Zresztą przy założeniu że wynik się obroni to Ania dokopie wszystkim niedowiarkom. A co do kwestii, które mnie interesują to zakładam, że Łukasz w uzgodnieniu z Anią ustalił żeby pytania zadawać na forum, a te zostaną przekazane do Ani.

  6. @Grzegorz K
    Zakładam że to nie pani Ania miała parcie na szkło i wywiadem postanowiła pokazać środkowy palec i dać do zrozumienia innym jakimi są cieniasami. Pytana odpowiadała i opowiadała o swojej drodze do triathlonu, swoich treningach, swoim życiu i swojej determinacji. Rozumiem że nie mająca za wiele do zaoferowania AT postanowiła zrobić z tego „bombę” co jak widać się udało bo od miesięcy komentarze pod artykułami nie przekraczają liczby 5 średnio. Nie rozumiem jednak dlaczego taka chęć dokopania jej u części komentatorów do których niestety i Ty się zaliczasz. Jeżeli tak jak piszesz wiele razy interesuje Cię jak to zrobiła że miała taki czy inny progres to skontaktuj się z nią -może Ci opowie. Albo z jej trenerem. Wiwisekcja na forum okraszona pejoratywnymi, tudzież podejrzliwymi stwierdzeniami na temat jej wypowiedzi i zachowań to nie chęć zaspokojenia ciekawości, a jeśli jednak, to mało elegancka i krzywdząca przy okazji.

  7. @ Tomek K
    Obecnie nie wiemy czy, a jeśli tak to w jakim stopniu Ania draftowała… Czas uzyskany na rowerze, oczekiwania Ani i trenera co do końcowego wyniku (swoją drogą ciekawe jakie były oczekiwania co do samego roweru) i parę innych kwestii sugeruje ze trochę draftu mogło być. Wiadomo, że w Barcelonie sporo ludzi draftuje… Ktoś pisał o 15 minutach uzysku, ktoś inny gdzieś indziej o 30. Zakładając że uzysk to ok 20 min to wciąż nie mało. Wynik w okolicach 9:40 – 9:45 też byłby super wynikiem ale czy wszyscy zachwycali by się nim tak samo jak wynikiem 9:21, który dał zwycięstwo w kategorii i slota na Hawaje? Nie wiem, nie mnie to oceniać. Wiem jednak, że ucieczka przed peletonem jest bardzo trudna (jechałem w słynnej Gdyni 2014 i w Barcelonie 2014 też) i czasami jedynym wyjściem jest odpuścić. I jak czytam że „grupy na trasie zwalniały całe zawody” to coś mi nie gra…

  8. Problemem nie jest to czy wynik pani Ani jest spektakularny czy nie. To kwestia oceny subiektywnej. Nie mówimy przecież o zawodowcach i mistrzostwach. Problemem jest to że ta etykieta jest traktowana jako część komentarza którego głownym przesłaniem jest dezauowanie tej osoby i stawianie jej nieuprawnionych zarzutów. AT cierpiąca na niemoc sensownych materiałów wrzuciła temat jako kontrowersyjny z typowym dla bulwarowej prasy wprowadzeniem i tym samym rzuciła Bogu ducha winną osobę na pożarcie hienom którym sie w głowie nie mieści że ktoś może coś czego oni nie mogą. „No bo jak to przeciej ja tyle trenowałem a takiego wyniku nie udało mi sie osiągnąć. No to musi być jakiś przekręt.” Jeśli pani Ania jest cudem świata i bez „właściwego” treningu udało jej się osiągnąć coś czego inni trenując na rzęsach nie mogli, to trzeba ją podziwiać jako cud świata a nie wycinać jak Puszczę Białowieską. Jesli jest po trosze cudem świata ale też ciężko pracowała, choć nie tak długo jak inni to trzeba ją podziwiac za jedno i drugie. Można też jej nie podziwiać ale dlaczego ją obsmarowywać? Tak jak ktoś wcześniej napisał – jeśli nawet draftowała to drafting nie zobił za nią całego wyniku. Kolarze szosowi draftują cały czas a jakoś wszyscy nie wygrywają. Jakby kiepsko popłyneła to mogłaby sobie podraftować z tymi co robią IM w 16 godzin. Jakby wolno pobiegłą to też drafting by takiego wyniku nie zrobił.

  9. Do Maaro, kompletnie nie rozumiem twojego komentarza. Dla mnie osoba, która po takim krótkim stażu i braku przygotowania sportowego (czemu mam jej nie wierzyć) osiąga takie wyniki jest dla mnie objawieniem. Napisałeś, cytuję: „…A w tym sezonie Ania tak spektakularnie nie startowała…”. Przeczytaj dokładnie wywiad: „…Ironman 70.3 Ruegen (red. 04:25:30). Oprócz tego, że w Rugii wygrałam jako najlepsza amatorka, to dodatkowo uzyskałam najszybszy czas odcinka rowerowego…”. To nie jest spektakularne?

  10. Komentarze zarówno te pozytywne (wynik to klasa międzynarodowa!), jak i negatywne zawsze będą się pojawiały jeśli dochodzi do tak niecodzienne sytuacji. Całą otoczkę zostawiłbym jednak z boku. Zamieszanie to tylko i wyłącznie kwestia nieuczciwej jazdy Ani w tym wyścigu. Objawieniem można nazwać sportowca, za którym nie stoi jeden wybitny wynik, a kilka innych na tym samym poziomie sportowym, uzyskanych w tym samym sezonie. A w tym sezonie Ania tak spektakularnie nie startowała. Ile zyskała na drafcie nie sposób ocenić, ale zyskała. Jej poziom sportowy jest wysoki, ale innych kobiet z Polski również, zwłaszcza tych, które z Nią wygrywały w 2016 i 2017 w Polsce. I one nie są objawieniem? Bo nie draftowały w Barcelonie tylko gdzieś tam an polskich zawodach wygrały z Nią uczciwie?

  11. Gratuluje! Nawet jeśli był draft to jednak nie spowodował on aż takiego zysku czasowego. Przypomina mi się Gdynia 2014. Nie chcąc draftować musiałem w tym uczestniczyć. I nawet jeśli nie chciałem. A czas realnie który mógłbym uzyskać był gorszy o 5 minut. Więc góra 15 minut mogła pani Ania zyskać. A resztę hejtu nie skomentuje. Szkoda prądu. Jestem pełen podziwu i będę kibicować…. Przez te wpisy tri przestaje być fun

  12. Brawo dla Ani! Podpisuję się pod wypowiedzią Tomka Kacymirowa! Teorie spiskowe w tym kraju na porządku dziennym i niestety na fali rosnącej… Dużo jadu! Cóż przykład idzie z góry…
    Nie rozumie, zamiast cieszyć się z narodziny GWIAZDY!

  13. I jak tu żyć…i trenować. Wielkie gratulacje pani Aniu. Jeżeli chodzi o rower to potwierdzam to co napisał Kamaci. W 2016 r. na 1/4 w Stężycy miałem 01:14:21, na 1/2 w Charzykowach 02:30:40 a na całym w Poznaniu 04:55:40. Widać że praktycznie wystarczyć międzyczasy z 1/4 x 2 dla 1/2 lub x 4 w przypadku pełnego dystansu. W 2017 roku analogicznie tylko, że słabiej :(.

  14. Dobrze że na końcu zaczęły przeważać normalne wypowiedzi bo czytając niektóre wcześniejsze zachciało mi się wymiotować na myśl o „środowisku” triathlonowym. Już nie ma dokąd w tym kraju uciec od zawiści, małostkowości i teorii spiskowych.
    Wielkie gratulacje dla pani Ani i przepraszam za triathlonową „brać”. Proponuje aby AT w ramach zapowiadanego śledztwa skorzystała z ekspertów innej słynnej komisji bo wydaje się że niektórzy mają wolne.

  15. Gratuluje Ani osiągniętych sukcesów, jestem pod wielkim wrażeniem.
    Co do specjalistów od jazdy na rowerze to też tak mam, że czas z ćwiartki i czas z pełnego to niemalże równa matematyka x4. Na połówce wychodzi mi podobnie, ćwiartka X2.

  16. Nie pozostaje mi nic innego jak
    podpisac sie pod komentarzem
    „Marek 123″
    Czego dowodzi ten filmik ? Niczego !
    Po starcie roweru w takiej sytuacji przez pierwsze 2-3 km jest
    wiiekszosc starujacych . Szczegolnie widoczne jest to w Kona gdzie plywanie jest wyrownane i w okienku 10min wychodzi z wody okolo 1000 zawodnikow .
    Ja tez sam nauczylem sie plywac (obecnie w Mastersach) kraulem w wieku 38 lat i grubo po czterdziestce plywalem 1:07 -1:09 .
    Majac prace stojaco – chodzaca (55-60h/tyg) cztery razy zakwalikowalem sie na Hawaje (startowalem 3 razy) .
    Nie mierzmy innych swoja miara.
    Czy biegnac te 10km w 38:11 tez drafowala .
    Zacytuje tu jeszcze slowa mojego kolegi Franka S :” pierwszy maraton przebieglem w 3:50 a po tym to juz poprawialem sie po 20min z roku na rok az do 2:24 (100km w 6:42) ”
    Co napiszecie o L Sandersie , ktory nie umiac plywac i robiac 90% treningu na trenazerze w drugim roku startow kopal tylki najlepszym PRO.
    Aniu ! Wielkie Gratulacje!!!! Powodzenia w Kona !!!
    @not fair
    Nie piszmy b prosze „na Konie” (moze mialo byc na koniu ?), tak jak nie piszemy na Warszawie . Kona to miasto a dokladniej Kailua-Kona na wyspie o nazwie Big Island albo Hawaii od ktorej wziela sie nazwa calego archipelagu .;-)
    Pozdrawiam !

  17. Rewelacja! Szczere gratulacje za podejście i ogarnięcie tej całej ekwilibrystyki, którą musisz wykonać aby w ogóle wyjść na trening.
    Mi szczęka opadła nie przy wyniku tylko dużo wcześniej jak napisałaś, że kończysz pływanie po ciemku ( w jeziorze, nie w basenie ) – dość daleko od komfortu psychicznego jak na moje 🙂
    Wyniki świetne więc życzę Tobie jak najwięcej zdrowia no i cierpliwości, głównie do forów internetowych…

  18. Jezu ludzie opanujcie się. Strasznie żałosne są te wpisy z podejrzeniami o doping i oszukiwanie. Naprawdę myślicie, ze panią Anie interesuje przekonywanie czytelników tek strony, ze nie jest oszustka? Czy ona startuje w konkursie na Miss AT, czy może pojechała sibie zawody amatorsko dla funu, a Wy macie teraz ból d… ze nie umiecie tak jak ona? Żenada…

  19. Mamy talent triathlonowy na miarę świata !!!!
    zawsze ubolewamy że naszym zawodnikom strasznie daleko do czołówki światowej. Na dzisiaj nikt niczego jej nie udowodnił, że oszukiwała po za jakimś draftem na jednym rondzie 🙂
    Powinniśmy być dumni i trzymać kciuki za Anie, bo jak tak dalej będzie się rozwijała to za rok na Kona pokona samą Daniele Ryf jako amatorka!!!! co będzie wydarzeniem światowym, może i my mamy teraz swojego „MIchaela Jordana” Triathlonu

  20. Już chyba ostatni wpis bo i tak za dużo się udzielam 🙂 Pomyślałem że jest sposób żeby łatwo obalić wszystkie oskarżenia o draft. Wystarczy wziąć od organizatora dane z punktów pomiarowych na trasie rowerowej z pory dnia, o której punkty te były mijane przez Anie (powiedzmy plus/minus 30 sekund). Gdyby okazało się że skład osobowy na tych punktach w zadanym minutowym interwale jest zupełne różny tzn. że Ania nie jechała w grupie. Gdyby skład był zbliżony (te same osoby na poszczególnych punktach o tej samej porze) to już wyglądałoby to znacznie gorzej…

  21. @ Kamil – w Rugii było chyba 4:26. Pytanie jak tam wyglądał rower tzn czy były peletony na trasie?
    Jeszcze wrócę do wyprzedzania peletonów – ta część wywiadu budzi moje duże wątpliwości – wyprzedzić peleton na trasie bez dużych wzniesień jest naprawdę mega ciężko i pewnie trzeba by „cisnąć” ok 300 W przez kilka minut żeby uciec. Tu pytanie ile peletonów Ania wyprzedziła i gdzie to widać na wykresie mocy?

  22. Mnie też interesuje jak najwięcej szczegółów co do objętości treningowych (tempo, waty, tętno, jak waty przekładały się na prędkość na treningu itp) ile km na rowerze i w bieganiu w tygodniu, miesiącu itp. Najlepiej od 16 lipca tj. od startu na olimpijce w Gdańsku gdzie by the way gdyby pomnożyć tempo roweru razy 4,5 to na 180 km wychodzi 5:06…. A utrzymanie tempa z olimpijki na pełnym jest mało realne. Gdyby Ania mogła udostępnić swoje treningi na stravie to każdy mógłby sobie je przeanalizować. Co do czasu na pełnym jako 1/2 x 2 to wciąż mam duże wątpliwości czy przy naprawdę czystej jeździe to możliwie dla amatora. Marcin – jeśli to Ty kryjesz się pod poprzednim wpisem to Twój czas w Gdyni czyli 2:43 i czas w Barcelonie 5:16 też się dla mnie nie bardzo się „składają” w całość. Poznań już wygląda lepiej ale tam akurat trasa wg mnie szybsza niż w Barcelonie (w Barcelonie jest jednak parę hopek).

  23. 4:38 w Rugii na 1/2 IM vs 9:21 na IM w Barcelonie?
    pytanie do Ani: jakie objętości robi tygodniowo? PROski zasuwają ok 25-30h tygodniowo na wyniki tej klasy, wiadomo, że nie każdy trenuje tak samo, wiele jest dróg do sukcesu. I drugie pytanie: jak to możliwe, że doświadczony trener Ani i ona sama tak przestrzelili szacowany wynik w tych zawodach? Mówią o 9:45, a tu nagle 9:21. Na tym poziomie taka pomyłka w ocenie poziomu sportowego zawodniczki?

  24. Piekne historie rzadko kiedy sa prawdziwe. Choc jesli mam wybor wole wierzyc ze tak jest. Nigdy nie bylem na IM Barcelona ale zawsze mnie wyniki na tej imprezie zastanawialy i bralem je w nawias, bo cos tam jest nie tak, right?! 🙂 Tyle ze to nie problem jednego czy drugiego zawodnika ale jakby calej imprezy, dlatego tam nie wystartuje 🙂 Zalozmy wiec ze byla tam jakas jazda na kole. Nie wiemy jednak ile, co i jak wiec nie mozemy ferowac konkretnych wyrokow. Z drugiej strony wynik z Rugii juz chyba nie budzi podobnych watpliwosci (tak?), a wskazuje na znakomita przeciez forme. 4:30 na 1/2 czy na pelnym 9:30 w wykonaniu kobiety-amatorki to kosmos. Kiedy slyszymy 3 dzieci i normalna robota to zadajemy sobie pytanie co z nami jest nie tak. Przeszlosc sportowa dala by jakies uzasadnienie dla tej „anomalii” ale jej brak jedynie poglebia dezorientacje i niszczy poczucie wlasnej sportowej wartosci 🙂 Zadam wiec pytanie jak wszyscy czy mamy tutaj jakis haczyk czy trafilismy na olbrzymi talent o ktory trzeba jak najszybciej sie zatroszczyć. A konkretnie to interesuje mnnie objetosc treningowa i wiecej szczegolow odnosnie diety 🙂

  25. Witam. Rzadko zabieram glos na forach ale nie wytrzymuje. Komantarze podwazajace uczciwosc wynikub Pani Ani bardzo mnie denerwuja. Jestem slabym amatorem ktory na 1/2 lawiruje w granicach 5h (BMI 28) Bylem w tym roku na IM Barcrlona i osiagnalaem wynik 11h. Jechalem subiektywnie uczciwie, ale zawsze moze to ktos podwarzyc jakim zdjeciem na rondzie lub pod gorke gdzie ci z tylu biora tych slabszych technicznie lub ciezszych. Przede mna polozyla sie grupa 15 rowerow i gdyby ni 7- 10 metrow odstepu pewnie bym nie ukonczyl. Gdy siegalem po bidon zawsze wyprzedzala mnie grupka. Pod gorke masakra. Osiagnąlem czas roweru 1/2IM x2 czyli dało sie. Na biegu trzeba wziaśc pod uwage podode ktora tego dnia byla wymarzona. 19C pochmurno a nwet z orzeźwiajacym deszczykiem. Wiec bieg na zyciowke.
    Widać Pani Ania miala swoj dzien i jest objawieniem amatorskiego triathlonu. Sadze tylko ze Jej progres spowolni bo nie jest mozliwe osiagac takich postepow przez caly czas. Takich nieodkrtych talentow zobaczymy pewnie jeszcze wiele.

  26. Mnie najbardziej interesują objętości treningowe Ani. Wiadomo że trzeba trenować dużo żeby osiągać takie wyniki szczególnie na IM. Kolejnym naturalnym pytaniem jest więc jak wspomaga regenerację? Temat draftu chyba nie jest tajemnicą, w dużych imprezach przy wspólnym starcie można nie mieć intencji draftowania, ale jedzie się w „chmarze”, gdzie każdy próbuje zachowywać jakieś tam odstępy. Ania na swoim profilu fb pokazala wykresy mocy z Ruggen i Barcelony i przy niższych watach w drugim starcie prędkość była jest taka sama… Szkoda że sama nie mówi o tym wprost. Zarzuty o doping to jednak dla mnie szczyt chamstwa, wynikają z czystej polaczkowatowej zawiści, smutne to.
    Co jeszcze mnie drażni w wywiadzie to ta lekkość i bezproblemowość w godzeniu tych wszystkich obowiązków. Myślę, że ta poza to też dolanie oliwy do ognia. Samam przy 3 dzieci ledwo „wyciągam” 10h treningu na tydzień co stawia dom na głowie.

  27. Mnie zastanawia wartość wyników z takiego startu. Czy dany zawodnik, który ewidentnie draftuje prawdopodobnie przez większość dystansu ma poczucie satysfakcji ze startu. Czy moralnie czuje się z tym dobrze.
    Jeśli p. Ania nie obali twardymi dowodami wypowiedzi z artykułu to rzuca to cień na jej wyniki.
    Jeśli zawodniczka na filmie to p. Ania to objawienie roku jest dla wysoko naciągnięte.
    Skutek jest taki, że teraz napewno zawodniczka będzie bacznie obserwowana jak rywalizuje na trasie.

  28. Miałem na dziś napisać felieton, ale wstrzymam się 😉 umówiłem się już na telefon z Anią, bo już dawno nie odebrałem tylu smsów i wiadomości w prywatnej korespondencji na FB w ciągu jednego sobotniego wieczoru i niedzielnego poranka. Wynik Ani Lechowicz z Ironman Barcelona (9:21), z IM 70.3 Gdynia (04:39:56) i IM 70.3 Ruegen (04:25:30) rozpalił do czerwoności klawiatury komputerów wielu triathlonistów amatorów, ale również PRO. Nie mam pozwolenia na cytowanie pod imieniem i nazwiskiem tego, co dostałem, więc opiszę tylko z grubsza klimat tych wiadomości i wątpliwości, jakie wielu z Was ma po przeczytaniu wywiadu. Z góry zaznaczam, że wywiad był autoryzowany. Ania miała możliwość doprecyzowania odpowiedzi tam, gdzie mogły pojawić się wątpliwości. Rozumiem doskonale wątpliwości tych, którzy nie wierzą, że można zrobić takie wyniki „ot tak”, nauczyć się pływać „z książki”, nie mieć sportowej przeszłości – jedynie WF w szkole, trenować zaledwie dwa lata i włączając w tym czasie operację kolana, osiągnąć tak doskonały wynik. Brzmi jak bajka, prawda? Moja pierwsza reakcja była dokładnie taka sama – WTF?! Opisałem ją we wstępie do wywiadu, żeby oddać Wam to, co czułem. Tym bardziej, że trenuję ten sport już 7 lat i „jedyne” co udało mi się osiągnąć to 4.30 na połówce w Haugesund i kwalifikacja na MŚ do Las Vegas z roll down. Słabo jak na faceta ze sportową przeszłością (biegałem 400m w szkole średniej (53 sek.) i grałem w piłkę), plus miałem możliwość treningu nawet 25h tygodniowo w najlepszych czasach, czyli jakieś 3 lata temu. Nalegałem, żeby wywiad był autoryzowany, żeby padły mocne pytania, bo wiedziałem, jaka będzie reakcja środowiska. Wiedziałem też, że to będzie pierwszy z kilku artykułów opisujących historię Ani. To, że IM Barcelona to jedne wielki DRAFT, słyszę od kilku lat. Nie byłem tam, ale mam wielu znajomych, którzy tam startowali. Ale ewentualny drafting w jakim Ania miałaby pokonać całego IM, to tylko jedno z dziesiątek pytań, które dostaję od wczoraj. Umówiłem się z Anią na rozmowę i chętnie przekażę jej wszystkie wasze pytania. Zapraszam. Kto i o co jeszcze chce zapytać?

  29. Na wstępie chciałbym pogratulować pani Ani, historia jak z bajki, fantastyczne! Sportowiec roku!
    Jak ochłonąłem, z ciekawości sprawdziłem wyniki pani Ani na enduhub i nie wnikając w szczegóły widać coś bardzo ciekawego, wręcz niewiarygodnego. Pani Ania utrzymuje tempo z 1/4 na dystansach 1/2 i pełnym (2:18, 4:34, 9:21) w punkt. Idąc tym tokiem można domniemywać, że na dystansie 2xIM osiągnie wynik 18:40! W Rugii poprawia tegoroczne wyniki z Susza i Gdyni o 10-15min!
    Więc myślę sobie tak, albo pani Ania nie istnieje w rzeczywistości i została stworzona przez AT na potrzeby tego artykułu, albo ma naturalną wydolność rasowego konia wyścigowego z naciskiem na naturalną, albo nie mówi prawdy i ma za sobą wieloletnią karierę w sporcie wyczynowym, albo pochodzi z Wenus. Nawet trener jest skołowany.
    Po zastanowieniu myślę sobie, że pani Ania jest jednak amatorką, ale nie dlatego, że startuje w AG, tylko dlatego, że dała się komuś namówić na ten wywiad bo widać gołym okiem, że nie zdaje sobie sprawy ile pracy wykonali i wykonują zawodnicy elity żeby dojść do wyniku.
    O MŚ w RPA i KONA się nie martwię, tam będą wyniki i oby nie było spektakularnego wstydu. Ciekawsze jest jednak, to jak długo to objawienie potrwa. Historia sportu poznała już wiele bajkowych historii, koniec był zawsze taki sam – okazywały się nieprawdziwe.

    Półżartem
    Trzeba zainteresować tym PZtri. Po co nam Hiszpan skoro w kraju mamy takich szkoleniowców;)))

  30. W doping akurat nie wierzę… Lepiej skupić się na analizie wyników. Gdyby finalnie okazało się, że – co sugeruje też filmik – „trochę” draftu było (w AG czasami naprawdę trzeba się bardzo starać żeby go uniknąć) to dla mnie bardziej „rażące” są stwierdzenia zamieszczone w wywiadzie np. że gdyby peletonów nie było to czas roweru byłby jeszcze lepszy (bo peletony Anie zwalniały)… Podobnie jak twarde wypowiedzi Ani na FB sugerujące że nie draftowała wcale…Byłoby dobrze gdyby w kwestii wyniku na rowerze wypowiedzieli się też trenerzy tri plus mam nadzieję że Maciek poruszy ten temat w najbliższym podcaście :-).

  31. Ja bym wolał wyniki testów krwi i moczu a nie watów, szczególnie pod kątem weterynaryjnym.

    w rok postęp z 5 na 4:25 w połówce jest nierealny, nawet się nie oszukujmy.

    Z tymi czasami można walczyć już w pro, ale tam są jednak testy antydopingowe 😉

  32. Zgadzam się z Grzegorzem. Twarde dane są: film + wykres mocy typowy dla jazdy w grupie. Kalkulatory nie odzwierciedlają w 100% przełożenia z dystansu połówki na IM. Kwestia predyspozycji zawodnika oraz priorytetowego startu. Jednak dalej ich jazda nie pozostawia złudzeń do tego, jak było. Szosówka w przypadku Eweliny tylko ułatwiła sprawę jazdy w peletonie 🙂 Jej wynik z Malborka 4 tyg temu 4:42, a teraz w IM 9:25…Mamy w Polsce mocnych amatorów (są teraz zapewne na Konie), ale ich wyniki nie budziły nigdy wątpliwości mimo, że były wyjątkowe na polską skalę.

  33. Filmik faktycznie nie napawa optymizmem… Tym bardziej, ze z wywiadu wynika, że peletony Ania wyprzedzała lewą stroną… Dodam że nawet dla silnego faceta wyprzedzenie peletonu na takiej trasie jak w Barcelonie jest bardzo trudne, chyba że jest się M. Podsiadłowskim :-)).Z innej beczki – przygotowując się do pełnego dystansu obliczałem w różnych kalkulatorach jaki (na podstawie rezultatów z połówek) wynik mogę osiągnąć. W przypadku roweru co do zasady kalkulator wskazywał na wynik z połówki x 2 plus ok 15-20 min. U mnie mniej więcej się sprawdziło… Dodam że wyniki na rowerze w Suszu i Gdyni miałem sporo lepsze od Ani, a na pełnym wynik miałem jednak gorszy… Gdyby u Ani zastosować ten sam wzór to czas roweru byłby na podstawie Suszu ok 25-30 min gorszy, a na podstawie Ruegen o ok 15-20 min. Średnio 20-25 min, a wówczas czas łączny zawodów byłby zgodny z oczekiwaniami trenera… Również wynik Eweliny, patrząc na wyniki z połówek i biorąc pod uwagę że jechała na szosie budzi pewne wątpliwości… Tyle moich przemyśleń, z wnioskami na razie się wstrzymuję bo nie ma twardych danych. Może dzięki temu wywiadowi rozwinie się dyskusja jakiej już dawno na AT nie było :-).

  34. Przy okazji zwróćcie uwagę na znakomity wynik drugiej Polki w K30 w Barcelonie, Eweliny. Ona ma dłuższą przeszłość sportową, biega od 5 lat, ale triathlonem na serio zajmuje się od 2014, a w Barcelonie jechała na rowerze szosowym (!). Na mecie była raptem 3 minuty po Lechowicz po najlepszym biegu wśród wszystkich age-grouperek.

  35. Jedno jest pewne, to rzeczywiście największe objawienie polskiego triathlonu tego roku albo tego wieku. Nawet jeśli na rowerze było trochę jazdy w grupie, waty z wykresu a przede wszystkim czas maratonu robią wrażenie! Niestety dla „normalnego” amatora wnioski są dość przygnębiające…. Ja w każdym razie bardzo gratuluję i czekam na zwycięstwa Ani w kategorii PRO, rozwijając się w takim tempie to napewno możliwe już w przyszłym roku.

  36. Dzięki. Plus prośba też, jeśli to możliwe, o objętości treningowe – ciekaw jestem jak dużo w 2017 Ania musiała pracować na te wyniki (jeśli to nie jest trenerska tajemnica :-)).

  37. Grzegorz, poprosimy o wyniki i skany, jeżeli to możliwe. Dla mnie, podobnie jak dla większości z Was, ten wynik jest kosmiczny. Rozumiem wątpliwości i zdumienie. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pokazać Wam zrzuty z ekranu pomiaru mocy. Dostaliśmy takie z Barcelony. Mam nadzieję, że podobnie będzie z Suszem i Gdynią.

  38. Wyniki niesamowity… :-O A czy można poznać na jakich watach Ania pojechała Susz 2017, Gdynie 2017 i Ruegen 2017. Tam czasy roweru były słabsze lub zbliżone do Barcelony, mimo że to były tylko połówki (odpowiednio Susz 2:30, Gdynia 2:34, Ruegen 2:26). Do tej pory wydawało mi się że tylko nieliczni PRO są w stanie utrzymać tempo z połówki na pełnym, a czas roweru Ani w Barcelonie to 4:52 czyli szybciej niż Susz I Gdynia i podobnie jak w Ruegen. W Suszu i w Gdyni peletonów raczej nie widziałem, nie wiem jak było w Ruegen… Nie chodzi mi o to żeby deprecjonować wynik ale chyba każdy kto trenuje tri zadaje sobie pytanie jak w tak krótkim czasie można zrobić tak duży progres? Z tego punktu widzenia ciekaw też jestem objętości treningowych (rowerowych i biegowych) w 2017 roku.

  39. Zgadzam się! Dlatego z niecierpliwością czekam na MŚ w Kona i RPA. A Ani życzę powodzenia i trzymam mocno kciuki. Po 7 latach treningu Tri wiem, jak ciężko jest dojść do określonego poziomu, jak wiele czynników musi się zgrać…

  40. Tylko bezposredni pojedynek z elita moze potwierdzic moc pani Ani bo jak wiemy w age gruperach peletony to norma na zawodach, a co za tym idzie to i bieg staje sie latwiejszy.
    Wynik rewelacyjny, ale z realnego punktu podejscia raczej niewiarygodny.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,812ObserwującyObserwuj
21,700SubskrybującySubskrybuj

Polecane