W związku z pytaniem Barta, chciałem napisać poważny wpis, o tym jak to zrobić. Niestety po porannej dyskusji z Pawłem Janiakiem i Łukaszem J. na temat roweru TT, szpachlowania, karton-gipsie i kinkietach nie jestem w stanie napisać nic na poważne. Co łączy kartongips, szpachlę i kinkiety? A to już jest rocket science 🙂
Jak połączyć trening z żoną? Nie wiem, nie mam żony. Dziewczyny też nie mam, kiedyś miałem, ale kiedyś robiłem IM w 12 godzin. Właściwie, to wtedy też nie miałem. Parafrazując pewne powiedzenie: 'Daj babie wybór – albo rypanie, albo trenowanie’. Jak sądzę, Twoja żona musi być cierpliwa. Musisz przestać oglądać telewizję i będziesz miał czas. Nie wiem gdzie pracujesz, ale spróbuj połączyć trening z powrotem z pracy – zaoszczędzisz na dojazdach.
W sezonie musisz żyć jak mnich. W trakcie przygotowań do Klagenfurtu musiałem wcielić w życie powiedzenie 'sleep, eat, train’ (i jeszcze work). Dwa miesiące z życia. Bardzo pomaga plan treningowy. Chociaż w pierwszych fazach trenowania jestem jego przeciwnikiem, to później bardzo się przydaje. Trenujesz 'od’ 'do’. Na początku zdarzało mi się robić trzy treningi w niedzielę, bo 'im więcej tym lepiej’. Jeśli masz plan, to precyzyjnie wiesz ile masz zrobić, nie robisz więcej, nawet jeśli masz trochę więcej czasu. Twój trening zawiera także czas na odpoczynek (z żoną).
Powyższy akapit wydaje się być sprzeczny, ale taki nie jest. Mówiłem o dwóch miesiącach życia jak mnich, a nie całym życiu. Jak trenujesz bez planu (bez ładu i składu), to cały wolny czas próbujesz (ja próbowałem) poświęcić na dodatkowy trening. Z planem nie ma tego problemu. Plan to plan. A te dwa miesiące? No cóż … czasami trzeba jakiś porządniejszy trening zrobić.
Tomek jak zwykle dotarł do sedna.
Panie Tomku za 10 lat to ja będę już starszy od węgla ! Na dzień dzisiejszy to moja sutra serca ( za siostrami ), odtrutka po pracy. Dotychczas to był wieczorny drink i jedzenie, zajadanie i zapijanie stresu i napięcia. NIe chcę tak. Ale to już w którymś kolejnym wpisie, nie chcę nadwyrężać gościnności Kuby. Bart
Przede wszystkim trzeba miec frajde z tego co sie robi. Czasem jest ochota zeby przycisnac, czasem jest chec zeby odpuscic i nie ma nic zlego w tym, ze czasem sie odpuszca. Przy regularnym, systemacznym treningu z roku na rok bedziesz coraz lepszy, krok po kroku bedziesz wchodzil w kolejne kregi triathlonowego wtajemniczenia. Wtedy za 5, 10 lat bedziesz dobrym zawodnikiem. Ale zeby za 5-10 lat nadal Ci sie chcialo, lepiej nie balansowac na krawedzi przemeczenia, nie popadac w przetrenowanie, nie robic tego kosztem rodziny czy zycia towarzyskiego, w dwoch slowach: nie przeginac. Trzeba to lubic, trzeba szukac w tym radosci i satysfakcji, trzeba unikac frustracji, nic nie wnoszacych porownan itp. Czasem musi byc ciezko, ale czasem nie oznacza tydzien w tydzien od pazdziernika do pazdziernika 😉
Czasem żeby pogodzić trening z pracą to trzeba mieć bardzo mocne nerwy…
W tej fazie sezonu spokojnie możesz pojechać na narty. We wpisach jest kilka porad jak się organizować, bo przecież nie dam bezwzględnych wskazówek, nie każdy jest np prezesem firmy 🙂 Poza tym 6 razy w tygodniu, to całkiem sporo. Dasz sobie radę!
No tak Kuba. Ale ja mam żonę, bardzo przychylnie patrzącą na moją pasję, lecz poza tym jeszcze dwoje dzieciaków. Co prawda 18 i 12 lat ale jednak, tu trzeba zawieźć, tu odebrać, tu pomóc …a czas leci. Praktycznie z pracą to jest najwięcej i najmniej problemów. Dlaczego ? Jestem szefem firmy i sam kieruję swoim czasaem, ale to się ma tak do rzeczywistości że tego czasu mam dużo mniej niż moi pracownicy. ale tu daję radę. Teraz najważniejsze ZAKON. Praktycznie to on jest od października, kiedy zacząłem trenować z planem. 6 dni treningowych, to nie za bardzo starcza czasu na nic innego. A tu idzie zima … już od 9 listopada jadę na narty ale z drugiej strony to przerwa w treningu. I znowu dylemat. Czasem czuję się jak żmija, pomiędzy cyferkami czasu. Ale jednak jest też dużo pozytywów. Np. lepiej organizuję swój czas. 2. ograniczyłem mocno alkohol ( kocham wino )3. poznaję fajnych ludzi, a to dar sam w sobie, gdyż mało ludzi pamięta że prezesem się bywa a człowiekiem się jest .4. dzieci oraz żona widzą że coś jest nie tak, pozytywnie. Można by jeszcze wymieniać ale to TY miałeś pisać o pomocy NEOFITĄ, takim jak ja. Do piór, budowniczy do kartongips ! Pozdrawiam Bart
Ty w dziedzinie łączenia życia ze sportem masz habilitację i nobla.
to ja musze jakiś kontrwpis zapodać, tylko załatwie opiekę nad dziećmi i wychyle nieco wina dla rozwięzłości jezyka