Nadchodzą ciężkie czasy. Zimno i wilgoć nie wpływają korzystnie na nasze telfoniki. Ja osobiście biegam bez telefonu, bo w końcu, raz na jakiś czas, można się od nich uwolnić.
Jeśli jednak już czujemy ogromną potrzebę biegania z telefonem, to nie zabierajmy swojej zabawki. Wystarczy wziąć stary telefon, który pewnie też ma odtwarzacz mp3, a może i GPS.
Rozwiązaniem ostatniego problemu, czyli przekładania karty SIM jest zakup nowej karty SIM na zasadzie prepaid. Jeśli się nie mylę, to Playu możemy używać takiej karty, nawet przez rok bez doładowania.
I sprawa jest załatwiona, a nasz smartfon jest bezpieczny.
Kiedyś ludzie nie mięli telefonów i żyli. I nawet udawało im się umówić na daną godzinę i w danym miejscu!
A ja jestem odmiennego zdania – telefon na trening trzeba zawsze brać. Bo licho nie śpi i nigdy nie wiadomo, kiedy możemy potrzebować pomocy dla siebie albo kogoś. Czasem warto mieć też GPS – szczególnie przydaje się przy bieganiu po lesie, jak ma się tendencję do gubienia się. Nie przypadkiem zatem w regulaminach biegów terenowych/górskich jest często (nie powiem, że zawsze, bo czytałam tylko kilka), że obowiązkowym wyposażeniem jest działający telefon. Zresztą sama doświadczyłam poszukiwań kolegi, który odłączył się od grupy i zgubił na wybieganiu w górach.
No właśnie, nic dodać, nic ująć. Ale jeśli już ktoś szuka niezniszczalnej cegły z GPS to Samsung Solid. Rewelacja, mam od roku, biegam, pływam, jeżdzę- nic się nie dzieje.