Mimo całkiem udanego sezonu, ostatnio zacząłem się zastanawiać dlaczego niektórzy tak zasuwają na biegu, a ja nie mogę ? Doszedłem do pewnych wniosków, które potwierdzi poniższa historia.
Kolega opowiedział mi o znajomym, który ze sportem nie miał nic wspólnego. Standardowo praca, dom, komputer.
Jak większość z nas postanowił coś zmienić i zaczął biegać. Na początku dla zdrowia, potem zacząl okazyjnie startować w krótkich biegach. I tak po 6 miesiącach treningu doszedł do poziomu ~35 minut na 10 km (wow).
Jak on to zrobił ? Tego do końca nie wiem, ale chłopak jest chudy jak szkapa i posturą przypomina szczupaka z podstawówki. Tak więc do biegania sadło i kupa mięśni są niepotrzebne. Wystarczy spojrzeć na elitę triathlonistów – na oko widać, że im mniej tym lepiej.
Także ciężkie czasy nastały, przynajmniej dla mnie. Ciekawe jestem jak to się przełoży na jazdę rowerem. Ale jak przypominam sobie Contadora kiedy wygrywał czasówki z większmi od siebie, to tym bardziej przekonuje się do zrzucenia paru kg. Powodzenia w szukaniu złotego power to weight ratio.
dołączam się z miłą chęcią do grupy wielorybów na detoksie 😉
Masz rację grubasie, ciężkie czasy przed nami 🙂