Tytuł nieco spontaniczny ale tak właśnie czuję. Zeszłotygodniowy początek mojej drogi do pierwszego triathlonu niezbyt się udał bo 3 dni pracowałem po przeszło 16 godzin – a niby w marketingu tak łatwo 😉 Nie robię sobie wymówek, jeden trening udało mi się zrealizować. Pod czujnym okiem trenera pływałem karnie z deseczką w 25 w tamtą i 25 metrów z powrotem. Trener nawet pochwalił, że nie jest tak beznadziejnie jak na wiosnę ale nie ma co się oszukiwać – dużo pracy przede mną. Trzeba rozkręcić triathlon w Polsce, a jeden z rozkręcających musi nauczyć się triathlonu w praktyce.
Jutro kolejny trening, w środę kolejny, w czwartek znowu, w piątek nie wiem a w sobotę… trzymajcie kciuki, żebym nie musiał pisać felietonu jak Maciej Dowbor 😉
Jeszcze na konkrety o Siedlcach za wcześnie, ale na pewno możemy obiecać, że impreza będzie i że dystans będzie taki jak w ubiegłych latach: 400m, 10km, 3km. Być może na początku roku będziemy mogli powiedzieć więcej.
Trzymam kciuki:)) I zapraszam na bieganie 😛
Znaczy się co to wiem, tylko czy znane już są jakieś konkrety na przyszły rok? Data, dystans, etc?
A tak a propos? Co będzie w Siedlcach i kiedy?
Już znalazłem – gdzie Gary nie może, tam kobietę pośle 😉
No, Gary – szukaj zastępcy do biura na siedleckim tri 😉 Bo skoro zacząłeś, to tak łatwo nie skończysz – to naprawdę uzależnia 😉
Nie dzwonili bo deseczkę miałem!
Do wody wszedłeś, jak to się stało, po greepeace nikt nie dzwonił ? 🙂 Anima Sana in Corpore Sano i to nie kryptoreklama 😉