Niedziela rodzinna, tym razem ze względu na wspaniałą pogodę wiekszość dnia spędzilismy w krakowskim zoo.
No ale jakby nie było coś z treningu być musi.
Otóż podejście pod zoo do ponad 2 km. pod górę, ze średnim nachyleniem 6,5%, momentami 12-13%. I tutaj wychodzi cała 'zdrowość’ i kondycja naszego społeczeństwa. Idąc z rodzinką tempem spacerowym mijaliśmy tłumy ludzi dyszących i wlokących się z nogi na nogę pod tą górkę. W zasadzie to nikt nas nie wyprzedzał, a szlismy napradę wolno. Strasznie to blado wygląda, bo mnie się nawet tętno nie podniosło, a ludzie się rozbierali i ocierali pot z czoła.
A potem jeszcze parę godzin w zoo, kiełbasa z grilla po wyjściu, zejście do samochodu i do domu. Łącznie jakieś 5 godzin na nogach i 6-7km. Mam nadzieję, że mnie dzieciaki dziś nie zamordują, i że wyjdą samodzielnie z łózek 🙂
połączyłeś rodzinny wypada z pożytecznym 🙂 też ostatnio tak próbuję 😉
A kogo nie zapytasz to biega, biega, biega… A jak przychodzi co do czego to sie okazuje, ze juz nie jest tak prosto. A my wiemy dlaczego. Bo wymaga to ogromu pracy. Trenuj Daro, trenuj:))))