sztuka biegnia

Uczę się biegania…Biegania na zawodach. Nie byłoby w tym nic dziwnego. Bo każdy uczy się biegać szybciej i ściga się albo z wlasnymi slabościami albo z czasem:). Siedzi we mnie taki mały 'czort’  rywalizacji.I kiedy słyszę start  na różnych zawodach biegowych zawsze lecę byle szybciej byle do mety. Bo kto lubi być mijany przez innych? Czasem wyjdzie nawet przyzwoity czas na mecie czasem średni jak na swoje możliwości, I wtedy pojawia się niedosyt, że  się nie dało wszystkiego z siebie….

Od jakiegoś czasu wracam do zaliczania imprez biegowych na nowych zasadach. To nowa sztuka biegania – tak ją nazwałam. Co to za sztuka? Bieganie zawodow w 1 zakresie intensywności czasem ledwo zahaczając o 2 intensywność. Ktoś powie proste!Może i owszem proste ale nie dla mnie, dla osoby ktora zawsze starała się biegać w zawodach mocno. Bo cięzko jest patrzeć,kiedy ścigają cie osoby i zamiast pedzic za nimi patrzysz na pulsometr i mowisz sobie zwolnij biegnij wolniej!!!I znół tlumaczysz sobie przecież dopiero jest jesień robisz 'bazę’ jeszcze zdążysz się w nowym roku na ścigasz…. I nawet idzie dobrze 10 km w 00:56:35 :). Czuję satysfakcję bo wszystko nabrało w końcu świadomego i zaplanowanego działania.O rekordach i życiówkach będe pisać również, ale to dopiero za kilka miesięcy.

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Teraz jest dobry czas, żeby sobie na zawodach uciąć pogawędki. W zasadzie nikt już się nie ściga, a ja pamiętam wszelkie biegi w listopadzie, czy grudniu, włącznie z toruńskimi Mikołajami, jako biegi integracyjne, spędzane na pogaduchach przed, w trakcie i po biegu. Strasznie to fajne. Jedyna co boli po starcie to język 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane