Odliczanie – 131 dni do zawodów.

20. stycznia 2013 roku, niedziela, godz. ok. 23:00

 

Od mojego ostatniego wpisu minął równo tydzień. Czas leci jak oszalały. O ile w weekend jeszcze znajduję czas na trening, o tyle w tygodniu jest to niezwykle trudne. Właściwie to w tygodniu udaje mi się tylko robić systematyczny trening pływacki. Reszta leży i jest robiona chaotycznie. Wiem, że tak trenując (a właściwie to nie trenując) nie przygotuję się należycie do startu w Sierakowie. Muszę się jakoś zmotywować i zmobilizować, ale przede wszystkim przyjrzeć dobrze swojemu rozkładowi dnia i postarać się z niego jeszcze trochę wycisnąć. Nie będzie to łatwe, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie.

 

Póki co widzę dwie możliwości na wygospodarowanie jeszcze odrobiny czasu. Albo zafunduję sobie wcześniejsze pobudki (tak ok. 5:00) i treningi biegowe oraz rowerowe (na trenażerze) jeszcze przed wyjazdem do pracy, albo będę trenował od razu po powrocie z pracy, a jeszcze przed zjedzeniem obiadu. Bo jak wiadomo Polak jak głodny to zły, a jak najedzony to leniwy. A ja mam tak, że jak się objem, a potem posiedzę w ciepłym pokoju nad papierami zabranymi z pracy, to ciężko jest mi się późnej zmobilizować do wyjścia na trening (zwłaszcza przy takich mrozach jak teraz). Innych możliwości trenowania jakoś na razie nie widzę. Od 8:00 do 16:00 jestem w pracy. W tym czasie nie mam najmniejszych szans na żadne okienko, w którym mógłbym zrobić trening. W związku z tym, że mój plan treningowy ostatnio nieco podupadł (lekko mówiąc) straciłem trochę wiary w siebie i zacząłem mieć obawy czy ten mój debiut się powiedzie i czy w ogóle to był dobry pomysł z tym triathlonem.

 

Na szczęście szybko wyrzuciłem z głowy czarne myśli i już mam kilka pomysłów na to, jak to chwilowe zwątpienie obrócić w coś pozytywnego i dodać sobie motywacyjnego kopa. Kilka dobrych wskazówek znalazłem w książce Steve’a Trew „Mój pierwszy triatlon’. Między innymi w tej książce na zakończenie rozdziału dziewiątego poświęconego nastawieniu psychicznemu i pewności siebie przeczytałem taką oto wskazówkę, którą pozwolę sobie zacytować: „Bądź z siebie dumny! Robisz coś, o czym zdecydowana większość ludzi może jedynie pomarzyć. Jesteś wyjątkowy!’ Niby nic, ale mi powtarzanie tych słów pomaga.

 

Na koniec napiszę o czymś z zupełnie innej beczki. Społeczność AT żyje ostatnio rywalizacją Łukasza Grassa i Macieja Dowbora. Przeczytałem, że ich starcie będzie miało miejsce w Ełku – 20 lipca. No chyba, że Panowie ustalą jakiś wcześniejszy termin potyczki. W każdym razie rywalizacja zapowiada się ciekawie. Ja osobiście stawiam na Łukasza Grassa. A swoją drogą może wyzwę na pojedynek mojego kolegę Adama, z którym się przygotowujemy do Sierakowa (co Ty na to Adam?). To byłby najlepszy motywator, jaki mi w tej chwili przychodzi do głowy. Chyba ciężko odpuścić trening, gdy się ma świadomość, że nasz rywal pewnie trenuje. Muszę się nad tym poważnej zastanowić, bo w gruncie rzeczy nie jest to taki głupi pomysł.

 

Do startu w Sierakowie pozostało 131 dni.

Powiązane Artykuły

1 KOMENTARZ

  1. Wyzywanie się to jest niezła motywacja 🙂 A co do pracy 8:16 to nie do końca rozumiem problemy treningowe. Przy tym trybie faktycznie trudno się zmusić do treningu porannego, ale w tygodniu można zrobić 4 jednostki z jednym dniem wolnym, plus poprawić dwoma, czterema w weekend. Szczerze mówiąc chciałbym mieć tyle czasu, co Ty.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,508ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane