Matka Polka Triathlonistka agituje

Ukończenie zawodów w Malborku wprowadziło mnie w błogi stan rozleniwienia, który planowo miał trwać kilka dni, ale jakoś tak się wydłużył. Ale dziś już z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wróciłam do treningów, wiec moja obecność na blogu jest uzasadniona.

 

W komentarzach do poprzedniego postu sporo dziewczyn (i nie tylko ) z pewną nieśmiałością i niewiarą podchodzi do triathlonu. I pewnie słusznie bo świadomość w jak krótkim czasie najlepsi zawodnicy pokonują cała trasę musi onieśmielać. Ale mimo wszystko warto spróbować 🙂

 

Fantastyczną metodą na połknięcie bakcyla triathlonowego jest udział w zawodach sztafetowych. Moja przygoda z tri właśnie taki miała początek. Trochę korzystając z tego, że dzieciaki na wakacjach, trochę z ciekawości skrzyknęliśmy drużynę na ubiegłoroczne zawody w Ełku. Zespół mieliśmy taki trochę sprawny inaczej, z łapanki, a dyscypliny wg przydziału negatywnego. Mnie rok temu 10km biegu by zabiło, cyklista by pewnie utonął, a biegacz – cóż – on już nie miał wyboru. Przez wiele lat wydawało mi się że jestem nienajgorszym pływakiem, ale po drugiej operacji kolana, która wykluczyła żabkę, okazało się, że pływakiem jestem żadnym. Wiec nie tak długo przed zawodami postanowiłam nauczyć się pływać kraulem. Nasz cyklista odbył kilka treningów, kupił kilka rowerowych gadżetów, a na objazd trasy, żeby się nie przetrenować ruszył samochodem. A biegacz miał kontuzję achillesów… Dream team bez dwóch zdań, ale jakoś poszło. I tak drużyna Pędzących Żółwi ukończyła pierwsze zawody.

Ci co podejmowali wówczas wyzwanie olimpijki w pojedynkę wydawali nam się półbogami.

A rok później dwoje z Pędzących żółwi ukończyło zawody w Malborku 🙂

Wiec wszystkim wątpiącym, niepewnym polecam sztafetę w Ełku. Lub w każdą inną.

Powiązane Artykuły

10 KOMENTARZE

  1. Ewa, W Ełku pływa się fantastycznie. Start z plazy miejskiej szeroki, 3/4 trasy w zatoczce, gdzie woda jest super gładka 🙂 Wiec z ta nowa szosowka spokojnie dasz rade w 3,5h.. A nawet jesli cos pojdzie gorzej – organizatorzy przynajmniej w ubiegłym roku zliczali czasy i wreczali medale wszystkim. Powodzenia!

  2. Ja chyba będę mieć podobny problem, na ulicy niezbyt się czuję, więc pewnie w tygodniu zostają mi ścieżki, myślałam tez żeby zorientować się w jakiś klubach triathlonowych, może są jakieś wspólne treningi rowerowe? Ale to dopiero w przyszłym tygodniu bo cały tydzień mam czekać na buty szosowe! A co do Ełku, to trochę boję się dystansu w wodzie i limitu czasu, bo mój z Malborka to 3:40, ale cały czas pocieszam się, że to ten rower górski mnie tak spowolnił:)

  3. Ewa, Ełku Ci zazdroszcze. Gdyby nie wczesniej kupione bilety na wakacje na pewno byśmy tam wrocili. Trzymam kciuki za Twoje wystepy i mam nadzieję do zobaczenia w Chodzieży 🙂 Gratuluje szosówki i mam nadzieje, ze masz gdzie jezdzić. Ja na ulicach czuje sie bardzo niepewnie, a w tygodniu nie mam czasu uciec dalej od miasta 🙁 wiec potencjalne treningi jedynie w weekendy…

  4. Aniu, ja już wcześniej nieśmiało zapisałam się na Ślesin, a niedawno jeszcze na Ełk, chociaż teraz myślę czy ja mocno początkująca podołam temu tak tydzień po tygodniu, i myślałam jeszcze o czymś pod koniec sezonu, wstępnie też o Chodzieży:) A, i w weekend stałam się szczęśliwą posiadaczką roweru szosowego:)

  5. Agituj agituj! Co raz wiecej kobiet ujawnia sie na AT i co raz wiecej wierzy, ze tez mogą ukończyć zawody – brawo!:)

  6. Brawo Magda! Czekamy na wpisy. A Matce Polce Triathlonistce gratuluję raz jeszcze – wiedziałem, że podziałasz motywująco!

  7. Całkiem przypadkiem wpadł mi w oko Twój wczesniejszy wpis : Matka Polka Triathlonistka. Wpis ten dał mi impuls do zrobienia, w moim przypadku milowego kroku, a mianowicie zarejestrowaniu się na AT i … załozeniu bloga :).Już od dawna o tym myslałam i w końcu to uczyniłam .Co do roweru szosowego to polecam zakup takowego, ponieważ to zupelnie inna jazda!! Pozdrawiam.

  8. Szosówka fajna rzecz 🙂 Planujesz jeszcze jakieś starty w tym roku? Ja się przymierzam do Chodzieży

  9. Aniu, u mnie również rozleniwienie zupełne, po starcie w Malborku miałam odpoczywać kilka dni, a skończyło się tak, że od tego czasu nie zrobiłam jeszcze absolutnie nic:) Ale od jutra ambitnie znowu zaczynam treningi, nawet zdecydowałam się na zakup roweru szosowego żeby na kolejnym starcie nie zostać znowu daleko w tyle:)

  10. Aniu, u mnie również rozleniwienie zupełne, po starcie w Malborku miałam odpoczywać kilka dni, a skończyło się tak, że od tego czasu nie zrobiłam jeszcze absolutnie nic:) Ale od jutra ambitnie znowu zaczynam treningi, nawet zdecydowałam się na zakup roweru szosowego żeby na kolejnym starcie nie zostać znowu daleko w tyle:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane