Lotto Poznań Triathlon 2013
Po moim ostatnim starcie w Sierakowie mój apetyt na kolejne połówki bardzo wzrósł . Na kolejną połówkę wybrałem Poznań . Pomiędzy tymi 2 imprezami była wystarczająca ilość czasu aby przycisnąć jeszcze bardziej na treningach i poprawić wynik o jeszcze parę (może paręnaście) minut . No w końcu Sieraków miał trudną trasę biegową a tam mam największe rezerwy .
No i zaczęły się treningi , wszystko szło dobrze do momentu gdy 5 tyg przed startem przyszedł czas na urlop. Obiecywałem sobie że mimo wszystko wygospodaruję czas i wolę na treningi, na obiecankach się skończyło. Na 3 tyg. urlopu przypadło mi 3 tyg ciężkich pracy nad rowerem i biegiem . Urok chorwacji i moje lenistwo obróciło te 3 tyg w okres roztrenowania . A roztrenowałem się skutecznie ! Dodatkowo albo grawitacja na ziemi wzrosła albo moja waga się popsuła … no w końcu po co ułatwiać sobie życie . Po powrocie z urlopu i pierwszym treningu byłem na siebie wściekły ( nogi jak kołki, zakwasy!! , na basenie dramat)ale mając jeszcze 2 tyg do Poznania stwierdziłem (miałem nadzieję) że nie wszystko stracone w końcu dużo trenowałem i nie mogłem wszystkiego stracić tylko przez to że obijałem się 3 tyg(treningi robiłem po łepkach) . Liczyłem jeszcze na jakiś cud ale żadnego CUDU nie było .
Poznań
Do Poznania docieramy w Piątek na noc . W sobotę odwiedzam biuro zawodów i odbieram pakiet –Plecak,Koszulka,Czepek,Ulotki i informator- łudząco podobny do tego w Sierakowie(tak samo szczegółowy i przejrzysty) . Najbardziej ucieszył moją żonę plecak . Od 2 lat nie mamy’czasu’ kupić żadnego a teraz go dostaliśmy . Wszystko widać że dopięte na ostatni guzik . Pełno wolontariuszy , dużo ochrony ,teren bardzo dobrze oznaczony . Strefa zmian odgrodzona i dobrze pilnowana . Bardzo podobało mi się fotografowanie zawodników z ich rowerami przy wejściu i wyjściu z strefy zmian , daje to poczucie bezpieczeństwa że nikt nie zainteresuje się twoim rowerem(a przecież to nasz „dzieci’ ) .
Sama Malta ma ogromny potencjał ,jest stworzona do takich imprez-idealne miejsce dla zawodników i kibiców .
Wieczorem wprowadzam Bicykl do T1 i zostawiam z kaskiem , resztę rozłoże sobie rano (w nocy miało padać –i padało ).
Odprawa,Pasta Party
Jeżeli ktoś przeczytałby informator z pakietu nie musiałby iść na odprawę. Wszystko co było tam napisane zostało powtórzone , nie było raczej możliwośći pytań bo od orgów dzieliła nas 30m fosa z wodą . W tym sezonie Sieraków postawił wysoko poprzeczkę pod każdym względem i muszę przyznać że w przypadku kulinariów Poznań wypadł gorzej . Nie jestem Panią Gessler ale mogę stwierdzić że spaghetti było dość nędzne , kluchy z sosem pomidorowym . Na osłodę można było zagryść ciachem albo skubnąć trochę sushi . Do picia woda , no ale w sumie w taki upał każda mokra substancja wystarczała . Miałem nadzieję że następnego dnia pogoda będzie bardziej łaskawa dla nas i nie będzie
takiego skwaru .
Dzień Zawodów
Wstaję rano , małe śniadanie , toaleta , kawa , toaleta , pakowanie do strefy zmian , toaleta no i kierujemy się do strefy zmian , mam czas do 8 bo wtedy zamykają T1/T2 . Już od momentu gdy wstałem nie czułem tego dreszczyka emocji towarzyszącemu dniu zawodów, chyba podświadomie czułem że dzisiejszy wyścig nie będzie miał wiele wspólnego z przyjemnością . Czułem że nie jestem najlepiej przygotowany ale gdzieś podświadomie tliła się nadzieja że może jednak jakoś …..
Na ten wspaniały weekend zamieszkaliśmy u naszych znajomych (którzy są najlepszymi gospodarzami na świecie !)i od domu do T1 mieliśmy 10 min piechotką dlatego też podjechaliśmy samochodem . Zabieram wszystkie graty z samochodu i idziemy do strefy , zapominam numeru i pianki ale na całe szczęście tego dnia moja lepsza połówka jest uzbrojona w niezgłębione pokłady cierpliwośći i ochoty spaceru ;p . Strefa zapełniona zawodnikami , z trudem przeciskam się do swojego stanowiska i uciskam żele w speedbagu , ustawiam buty ,kask, okularki tak aby wszystko włożyć jak najszybciej bo w końcu te oszczędzone 15 sec w strefie zmian może dać mi prowadzenie i będę mógł świętować zwycięstwo , no to może jeszcze pobiegnę bez skarpetek w końcu to dodatkowe parę sekund , nie może nie .
Start
Ubieram się w strój i przechodzę przez matę STS Timing . Teraz pozostaje tylko nerwowo czekać na swoją kolej startu . Powoli delektuję się atmosferą zawodów i z nieukrywaną przyjemnością patrzę na podwójne Tulopy, Axle wykonywane przez osoby próbujące wejść do Malty po zagloniałych płytach. Po starcie dystansu krótkiego wazelinuję się , ubieram piankę , mały buziak z Żoną i już jestem w „błękitnych’ wodach riwiery Maltańskiej. Dopływam do linii startu i tam dryfuje dobre 10 minut .Z niepokojem czekałem na start , czułem na swoich plecach wzrok 750+ facetów i w głowie nagle przypomniała mi się relacja redaktora G. z Zurichu jak to było pod wodą pod innymi zawodnikami . Wraz z chwilą zwątpienia pojawił się sędzia zagrzewający do walki . Okrzyki „Siła’ i publiczność podniosły poziom adrenaliny na tyle aby zapomnieć o ew. nieprzyjemnościach.
Zanim się spostrzegłem Usłyszałem huk armaty i zacząłem pruć do przodu wychodząć na prowadzenie ….a włąśnie że NIE . Zacząłem spokojnie , nie chciałem szarpać tempa , ostatnio nie czułem’siły’ na basenie i nie chciałem się wypalić już w wodzie . Start 750 osób w wodzie to jest pralka , nie wyobrażam sobie jakby miał wyglądać start 1500 osób , średnia przyjemność . Przez pierwsze 500 m notorycznie dostaje z pięty , ktoś podciąga się na mnie , ja na kimś . Nie można utrzymać tempa . Nawet jeżeli próbuje kogoś wyprzedzić za chwilę przede mną pojawia się zawodnik płynący wężykiem który „blokuje’ , no ale dość wymówek , zawsze można było lepiej przyłożyć się do pływania ,wyjść bardziej do przodu a tam jest lużniej i nie ma takich problemów.
Wychodzę z wody po 34minutach, szybka zmiana w T1 , potknięcie o paru zawodników rozłożonych na środku przejścia i już ….czekam w kolejce do wyjścia z strefy zmian .
Rower
Uważałem że rower będę miał mocny , w końcu na urlopie go nie olewałem i męczyłem chorwackie podjazdy i góreczki . Początek pod górkę średnio , póżniej na płaskim odzyskuje siły i noga zaczyna podawać , na liczniku 38km/h czasami nawet ponad 40km/h …ale cały czas ktoś mnie wyprzedza , o co chodzi?! No nic trzymam swoje tempo i mam nadzieję że na drugim okrążeniu zacznę wyprzedzać tych „żywców’ co się wypalą na pierwszym .
Nawierzchnia w większości trasy jest dobra, jest parę km gdzie jest dość wąsko i są koleiny . Na całej pętli policja i wolontariusze pilnujący porządku , nie czuję zagrożenia że gdzieś nagle wyjedzie mi samochód .
Duży ukłon w stronę organizatorów za kurtynę wodną . Co prawda miały być 4 na biegu a postarali się i były na całej trasie roweru przez dobre 2h. Stopy w butach dosłownie pływały . Parę miesięcy temu miałem na zakręcie mocne spotkanie asfaltem i od tego czasu ostre wchodzenie w zakręty przy deszczowej powierzchni podnosi mi mocno ciśnienie. W czasie deszczu przy większych prędkościach moje poczucie bezpieczeństwa mocno spada , dlatego też wszystkie ostrzejsze krzywizny pokonuję z minimalną prędkością .
Rower kończę po 2:42
Drafting
Jest dzień po a ja już słyszałem lament o draftingu , jak to porobiły się peletony , jak to ludzie oszukują a sędziów ni ma ni było i w ogóle świat i życie jest niesprawiedliwe. Szczerze to krew mnie zalewa . W pewnych momentach ludzie jechali 2 rządakch bo było tak wąsko i były koleiny , każdy próbuje gonić kolejnego bo taka jest nasza ludzka natura ale takiego celowego draftingu myślę że były sporadyczne przypadki (albo jestem nieświadomy i zbyt mocno wyidealizowałem sobie środowisko Tri) A tak szczerze co mnie obchodzi czy ktoś jedzie komuś na kole , osobiście mam to daleko w poważaniu . Dla mnie Triathlon to w 90% wyścig z samym sobą i jeżeli ktoś chce się podciągać „droga wolna’ . Dopóki nie będę walczył o Top 3 w generalce (a z tego co widzę w najbliższych tygodniach nie będę ) temat draftingu średnio będzie mnie mierził .
A poza tym czołówka musi się mocno pilnować jako że jest mocno obserwoana , więc zawodnicy draftujący w żaden sposób nie mają wpływu na obsadzenie podium .
Po drodze sędziowie mijają mnie ok 5 razy , byli dobrze widoczni i dawali kary jeżeli zauważyli że ktoś jechał komuś na kole .
Odżywianie
Ostatnio obejrzałem wywiad z Petem Jacobsem który opowiedział ze na zawodach co 20 minut wciąga żel . Ja do tej pory starałem się jeść co 45 minut , ale skoro Mistrz Świata je co 20 minut więc coś w tym musi być . U mnie było …ale mdło . Po 3 żelach w ciągu godziny stwierdziłem że pora na chwile diety bo będzie niedobrze (dosłownie) . Pożniej już jadłem co 45 minut i do końca zawodów wystarzyło .
Bieg
Kurtyny wodne objęły również strefę zmian (chciałoby się powiedzieć „Mają rozmach Skurczybyki;)’ wyrzymam buty i skarpetki , ale mimo wszystko czuję że ich waga podwoiła się. Dalej zaczynają się schodki . Po zejściu z roweru już czułem że to nie jest mój dzień . 5h na pewno nie złamie , a 5:30 to realny wynik . Nie rozumiem dlaczego ludzie mówią że po rowerze nogi są jak z betonu , ja jak zejdę z roweru i zacznę biec osiągam tempo które normalnie przychodzi mi z trudem . Zaraz po wybiegnięciu ze strefy zmian kiedy wydaje mi się że truchtam pytam zawodnika obok(mojego Garmina jeszcze nie naprawiłem) jakie ma tempo – po usłyszeniu 4:30 stwierdziłem – „Hola Hola Amigo’ masz jeszcze 20km przed sobą. Pierwsze 2 kółka weszły bezboleśnie na 3 kółku punkty żywienia przechodziłem spacerkiem . Strefa finiszu była miejscem gdzie można było podładować baterie . Dzięki dopingowi uśmiech lądował na twarzy nogi przestawały boleć i jakoś bardziej chciało się biec .Ostatnie kółko było najgorsze , czułem że 4-głowy mam już mocno spracowany , każdy krok bolał . Robiłem sobie regularne przerwy na rozciąganie i spacer. Mimo że głowa chciała to nogi już mniej . Izotonik nie smakował, jedynie kurtyna wodna dawała ulgę . Co jakiś czas jakiś kibic podnosił mnie na duchu i biegłem dalej …ale było to dalekie od przyjemności . Wreszczie wbiegłem na Metę z czasem 5:41:17 zajmując 262 miejsce Wielka radość mieszała się z bólem . Byłem bardzo zmęczony , nawet medal ciążył mi na szyi .
Po raz kolejny wygrałem z samym sobą i słabościami , mogło być szybciej , lepiej, mnie boleśnie ale nie było. Nie poprawiłem życiówki ale nie mogę podchodzić do każdych zawodów w ten sposób bo strace frajde a o to w tym chodzi . Trzeba wyciągnąć wnioski , zregenerować się i wziąć do ciężkich treningów. Nie szukam wymówek dlaczego poszło mi słabiej , jest to tylko moja zasługa . Najwięcej uczymy się z naszych błędów i niepowodzeń , tym razem nauczyłem się że nie ma „Cudów’ ,nie ma że jakoś to będzie , na tyle na ile zapracujemy na tyle wystartujemy i jest mały margines na ile możemy stracić bądź zyskać .
Cieszę się że mogłem spędzić te 5:41 h wśród tak wielu pozytywnie zakręconych ludzi i póżniej oglądać ich uśmiechnięte mordki na Finiszu .
Dziękuje Mojej Żonie za całe pokłady cierpliwości i Miłości Kaczorkom , Wszystkim zawodnikom z którymi mogłem dzielić trudy trasy ,Oli za wsparcie i trening i Orgom za bardzo dobrze zorganizowaną imprezę .
Jest jeszcze jedna rzecz która mnie bardzo denerwuje a można powiedzieć wk%$#ia , płacisz dużo kasy za wpisowe a żaden z organizatorów nie może zapewnić fotografa który pyknąłby ci fote na Finishu kiedy jest to jeden z ważniejszych momentów wyścigu i nie chciałbym od ciebie kolejnych paru dudków za zdjęcie bez znaku wodnego . Ja wiem że Business is Business no ale litości już kasowanie za zdjęcia z Finiszu moglibyście sobie odpuścić . Duży Minus.
Opis zawodów i opinie są moimi subiektywnymi odczuciami i każdy ma się prawo z nimi nie zgadzać .
gratki 🙂 super czyta się 🙂
Dziękuje bardzo .Strój zamówiłem z Sklepu EpixGear .
mega opis:) fajnie sie czyta:) Michał zdradzisz gdzie robiles stroj? -genialny:)
@Marcin Stajszczyk Nie pisałem waga w górę tylko że grawitacja się zwiększyła 😛 . Na urlopie złapałem 4 ok 4kg , specjalna dieta urlopowa działa cuda. W Sierakowie też jechałem na czasówce .
Gratulacje Michał! Czy w Sierakowie jechałes tez na rowerze i w kasku czasowym? Piszesz waga w górę – trochę tez mam takie wrażenie – zdradzisz ile?;)
Gratulacje! Świetny wpis, jak zwykle.
Gratulacje ! Lubię czytać Twoje relacje z zawodów .
Świetna (jak zwykle) relacja! Jestem pod wrażeniem 🙂
Gratki! Kask zaprawdę uroczy…. :-)))
Michał ja też 3 tygodnie przerwy.przepuklina. ciekawy jestem czy osiągne podobny wynik w gdynii ? gonie cię 🙂
Michał ja też 3 tygodnie przerwy.przepuklina. ciekawy jestem czy osiągne podobny wynik w gdynii gonie cię 🙂
Gratki! 🙂 Ja delektowałem się trasą jeszcze godzinkę dłużej 🙂 Kurtyny wodne na trasie rowerowej rzeczywiście imponujące!