Witajcie. To ja, Daśka.
To mój pierwszy wpis. Nie jestem do końca jeszcze przekonana czy pisanie bloga to dobry pomysł, ale może da mi to trochę siły do walki o swoje zdrowie, o aktywne życie.
Ja zdecydowanie mam 'krew sportową’ – zawsze mówię tak o ludziach, którzy bez aktywności sportowej nie mogą życ normalnie. Właśnie tak mam i ja. Od 6 roku życia tańczyłam – 12 letnia kariera sportowa na ogólnopolskim poziome, działo się dużo i dużo się zdobywało. Ale to już było… Równocześnie jeździłam konno i niestety upadek z konia zakończył moje taneczne losy – kręgosłup mi nie wytrzymał. Nie mam żalu, żal już minął.
Po dojściu do siebie (po 7 latach) dalej jeździłam konno i z czasem pokochałam również rowery – one okazały się idealnym rozwiązaniem dla duszy i ciała. Pokochałam mój piękny, czerwony rower – idealny partner gdy jest się złym, ma się mentlik w głowie, gdy człowiek chce się zmęczyć…
W sezonie 2013 zaczęłam bardzo intensywnie jeździć na rowerze, codziennie, co dwa dni, coraz więcej kilometrów. Gdy jestem w trasie i jadę mój mózg się wyłącza, więc jest to super rozwiązanie również pod tym kątem. Gdy trenuję można powiedzieć, że odpoczywam psychicznie. Może to przyzwyczajenie, ale brakuje mi poważniejszego sportu (nie tylko dla siebie, chcę czegoś więcej!), rywalizacji…
Na rowerze przejechałam jakieś 0.5 tyś km w tym sezonie. W połowie roku kolano odmówiło mi posłuszeństwa i zaczął się robić problem i błędne koło. Przeciążyłam mocno więzało i okazało się, że w kolanach moje chrząstki stawowe są mocno hmm… zużyte. W sumie to chyba im się nie dziwię… Poszłam na rehabilitacje, fizjoterapię itp, które niestety nie pomogły, a wręcz nawet mało co się zmieniło. Oczywiście rower poszedł w odstawkę nad czym ubolewałam straszliwie, bo był akurat jakoś czerwiec, lipiec. Spróbowaliśmy zastrzyków – 3 dawki. Pomogły – na mieciąc. Potem powoli zaczęłam jeździć na rowerze, ale zaprzestałam. Kolano znowu zaczyna mnie denerwować, a co najgorsze drugie również się odzywa. Nie chcę doprowadzić do takiego samego stanu jak ostatnio, a było grubo jeżeli nawet rehabilitant patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
Szczerze powiem, nie wiem co robić – nie ruszam się to źle, ruszam się to też źle. Jak wyjść z tego błędnego koła?? A mnie już roznosi !!! Ratunku chcę wrócić do świata żywych i przemierzać kilometry razem z Wami!!
Ja myślę, że zdecydowanie lepiej się ruszać, niż nie ruszać – oczywiście rozsądnie. W tym roku zaliczyłem epizod rwy kulszowej (na szczęście dosyć łagodnej) akurat w trakcie roztrenowania, po tygodniu 'nicnierobienia’. Wolę jednak coś robić 😉 Powrotu do formy i zadowolenia z treningów! :)))
Witam serdecznie, Mam nadzieję, że niedługo zdrowie Tobie pozwoli cieszyć się z jazdy rowerem. Sam doskonale wiem co to znaczy być unieruchomiony, u mnie to była rwa kulszowa i 3 tygodnie zastrzyków, a ja przekręcony na bok poruszałem sie z szybkością ślimaka winniczka po dużej dawce środków nasennych, ale powiedziałem sobie że jestem narazie za młody aby być w takim stanie i parę latek temu zawalczyłem a teraz ostro trenuję do TRI. Ty napewno także dasz radę- jestem tego pewien i życzę Tobie zdrowia z całego serca.
Jednak chciałabym, aby kolana jeszcze mi posłużyły, chciałabym dalej aktywnie żyć, szczególnie, że mam tylko 26 lat 🙂 (ło Matko, przyznałam się ;P )
Zapomniałam dodać, że nie mogę klękać i kucać, bo później z mocnym bólem średnio mogę się podnieść. Przeszkadza mi to mocno, bo mam taki zawód, że często jestem w tej pozycji – jestem fotografem i grafikiem. Poza tym niestety wchodzenie, schodzenie po schodach znowu sprawiają mi ból, niestety coraz większy. Rano budzę się ze sztywnym kolanem, po wysiłku albo nawet całym dniu kolano jest spuchnięte i trzeba je chłodzić, bo się grzeje. Teraz już chyba nie jest pobieżnie opisane 🙂 pozdrawiam
poprawka… 'upadek z konia, potem już treningi taneczne nie pozwoliły mi wrócić do sportu’ – w sensie, że wróciłam do treningów, ale mój kręgosłup nie dał sobie z tym rady. Niestety.
Witajcie 🙂 Miałam zajrzeć w papiery. Rozpoznano: przeciążenie więzadła pobocznego – piszczelowego, objaw bolesnego przyparcia rzepki. Badanie USG kolana lewego – staw bez wysięku, chondromalacja I/II stopnia w części udowej stawu rzepkowo – udowego. Rozpoznanie kliniczne – zespół przeciążeniowy stawu rzepkowo udowego na tle chondromalacji. Co do zastrzyków to był 3x condrotide dostawowo, przed tym fizjoterapia, po której nie było efektów. Co do kręgosłupa to bardzo stara historia (upadek z konia, potem już treningi taneczne nie pozwoliły mi wrócić do sportu), po rezonansie wyszła dyskopatia na odcinku L4-L5, na szczęście mała. Ćwiczę, wzmacniam gorset mięśniowy, nie dźwigam i jest super. Chyba, że się zapomnę, albo udam, ze problemu nie ma. Ale to nie jest problem, bo sobie radzę – problemem jest kolano, a niedługo już dwa, bo prawe również daje 'w kość’. Z ustawieniem pozycji na rowerze myślę, że problemu nie ma, bo pomagała mi osoba, która jeździ już sporo czasu na rowerze, ale rozumiem, że mogła się może mylić. Nie mam na tyle wiedzy, aby się na ten temat wypowiedzieć, więc tego nie robię. Jednak jak jeżdżę na rowerze to jest mi najwygodniej, najfajniej w ciągu całego dnia, kolana wtedy też nie bolą – chyba, że przesadzę ze swoimi siłami… I tak to ze mną jest, cała Daśka.
Badanie, badanie, badanie. Tylko tyle i aż tyle. Przyczyn dolegliwości może być wiele i już z tak pobieżnego wpisu można ich kilka zidentyfikować, staw kolanowy, aparat okolostawowy oraz kręgosłup lędźwiowy (ból w kolanie może być udzielony), który uległ kontuzji w przeszłości. 'Trzy zastrzyki’ jak sie domyślam to było podanie kwasu hialuronowego do kolana? Przede wszystkim potrzebujesz dobrego badania fizykalnego, choć oczywiście nie zawsze łatwo precyzyjnie określić zródło bólu, potrzebne jest przynajmniej badanie USG kolana, a potem można pomyśleć ew. o rezonansie magnetycznym (kr. L, kolano) ale wszystko po kolei. Pozdr.
Panie Arturze, proszę zerknąć w swojego maila 🙂 Pozdrawiam
Ło Matko 😀 nie wiedziałam, że od razu będzie taki odzew! Myślałam, że wejdę tu za parę dni i nic nie będzie ;P Cóż co do kontuzji… nie byłam pewna czy mogę 'tak o’ pisać, nie chcę, aby ktoś pomyślał, że się użalam nad sobą i robię z siebie nie wiadomo jaką sierotę ;P hehe. Powiem tak – nie chcę ściemniać, zmyślać czy coś w tym rodzaju. Jutro ogarnę 'papierologię’ i dokładnie napiszę co mi tam było. To już trochę za długo trwa, więc nie ukrywam, że szukam pomocy, aby wrócić do normalności. Serdecznie Wam dziękuję za pocieszenie – czuję, że przyszły sezon należy do mnie! Pozdrowienia Daśka.
Miejsce: strona AT lub moze byc mail-patrz strona internetowa
Cześć Daśka! Fajnie, że dołączyłaś! Myślę, że jest tu sporo tri-wariatów, którzy po pierwsze będę Cię motywować, po drugie poradzą co z tym fantem zrobić. Profesor ma rację – podaj więcej danych o kontuzji i problemach. Trzymam kciuki. I nie przejmuj się. Mam kolegę, który biega bez więzadeł krzyżowych – 2 lata temu był w Suszu na połówce przede mną! Sam mam problemy z kręgosłupem w odcinku lędźwiowym i walczę 🙂 damy radę! Pisz! No i tradycyjne: Witam na pokładzie!
Witaj na pokładzie! A w temacie bike fitingu, to przypomniał mi się jeden z felietonów Maćka Dowbora w którym opisywał fatalne samopoczucie na rowerze, a potem odkrył ze siodełko mu się przesunęło… Ja w ogóle czytając AT to dochodzę do wniosku, ze rower to moja ulubiona dyscyplina, ale rower wyczynowy w tri to już mechanika precyzyjna. No ale trzymaj się, dobrze naoliw kolana i do Tri!
Bogna ma racje, basen jest ok. @Daska, za malo danych o kontuzji. Co tzn. przeciazenie wiezadel?! Tak samo jak mocno zuzyte chrzaski stawowe..!? Jakie zastrzyki?! Kiedy boli, jaki charakter bolu? Wiecej danych. Poza tym, wielce prawdopodobne, ze bole kolan zwiazane sa ze zlym bike fitem. Bardzo czesto zle ustawienie pozycji na rowerze powoduje bole kolan. I rehabilitacja niewiele w tym przypadku pomoze. 500km to nie jest duzo i to tym bardziej wskazuje, ze z pozycja na rowerze jest cos nie tak. Na pewno mozna cos pomoc ale musi byc wiecej danych w wywiadzie:) Pozdrawiam. A.P.
Cześć Daśka! Fajnie, że zdecydowałaś się na bloga. Też miałam dylemat czy to dobre ale już dziś wiem, że tak. Zawsze znajdzie się tu ktoś, kto rzuci dobre słowo, doda otuchy, a jak trzeba to powie (napisze) do słuchu:) Nie jestem ekspertem do zdrowia itp. ale jak Cię tak nosi to może basen? Podobno pomaga we wszelkiej rehabilitacji. A tak to myślę, że jakiegoś dobrego człowieka by trzeba było znaleźć by pomógł ze strony medycznej. Tutaj pewnie Cię naprowadzą na jakiegoś:) Trzymam kciuki za szybki powrót do sportowego świata żywych na 100%.