Jak dobrze, że spadł śnieg we Wrocławiu!! To znaczy coś śniego – podobnego… czyli błoto, ciapa, woda i trochę brudnej papki. Brzmi mało zachęcająco, a jednak dla kogoś kto jest zmuszony siedzieć w domu przez kontuzje – uwierzcie… dużo bym dała, aby teraz pobiegać albo pojechać do lasu na rowerze. Oj bym szalała… Ale uparty czort musi się uspokoić i opanować.
Czwarty dzień na przeciwbólowych, przeciwzapalnych i czekam. Czekam na jakis ekspresowy cud, dzięki któremu będę mogła trenować. Jednak wiem, że teraz trzeba czasu, odpoczywać, dać na wstrzymanie, na luz, trenuję swoją głowę – cierpliwość dokładniej ;P nadrabiam zaległości w czytaniu i niedługo zabraknie mi tekstów na stronie AT.
Jednak dzisiaj tak mnie coś ruszyło gdy w Castoramie poszukiwałam folie z bąbelkami ;P bynajmniej nie na odstresowanie się… nie 10m!! Dzis poza porannym bólem i sztywnym kolanem nic więcej się w sumie nie działo. Trochę pochodziłam i w sumie jest nieźle. Przeciwbólowe robią swoje, niestety za kierownicą też – mały włos i wjechałabym w Golfa. Tak sobie myślę, że ten cud małymi kroczkami powoli idzie i kolano wyzdrowieje. Może za parę tygodni, ale codziennie jest do tego czasu bliżej 😀 No dobra nadal jest spuchnięte i trochę boli, nie będę się oszukiwać, ale jest nieco lepiej. Kurcze ja bym już tak chciała wyjść się poruszać!
Plany nadal się nie zmieniły, chcę jeszcze w tym roku zaliczyć jakąś amatorską trasę rowerem i na nogach – od czegoś zacząć muszę, chyba, że macie lepsze plany. Od czego zacząć?? No i jak będzie mi dane to chcę douczyć się pływać. Wiem, wiem najpierw muszę wyleczyć kolana, ale pomarzyć zawsze można 🙂 planować też.
Nie wiem jak wy, ale ja zrobiłam się głodna…
Mam nadzieję, że Wy mimo zimy, błota i niekoniecznie wielkich chęci dzielnie trenujecie. Życzę dużo udanej pracy nad sobą i żadnych kontucji 🙂
Daśka
Bogno, Arkadiuszu 😀 cierpliwie trwam w regeneracji, spokojnie 🙂 nie zrobię nic głupiego na pewno! Kolana na pewno doleczę, bo już dla mnie największą karą jest nie to, że boli, ale to, że mam zakaz aktywnie spędzania czasu. Ból to ból, da się przetrwać, ale tego, że ruszać się nie można normalnie już trochę gorzej 🙂
Czyli twarda też, bo jak boli, to uporem idzie się dalej:) Klasę mistrzowską ot tak po prostu się nie dostaje:) Z pływaniem jest podobno jak z rowerem – tego się nie zapomina i pewnie wystarczy Ci parę razy wizyta na basenie i przypomni się wszytko:) 'przepływać jeziora…’ więc wiesz jak się pływa na terenie otwartym – dla mnie to narazie nie do ogarnięcia. Nie wahaj się dłużej i wejdź w tą całą zabawę w TRI, nie tylko 'blogowo’. No ale najpierw kolana;)))
Daśka! ,,Cholero’ jedna… :-)) Apeluje o cierpliwość po raz wtóry! Wylecz kolano, nie zaleczone kontuzje mogą się ciągnąć w nieskończoność! Wiem to po sobie… ostatnio odnowiła mi się kontuzja barku, z pływania nici! Ty natomiast możesz pływać, najlepiej z wyeliminowaniem nóg, tj. z deską między nogami…
*klasę taneczną Polską
Oj Bogna jakże mi miło! 😀 podniosłaś mnie trochę na duchu! dziękuję Ci serdecznie! 😀 Zaczynam chyba wierzyć w to, że mogę coś jeszcze osiągnąć jak tylko się wezmę ostro do pracy, ale fakt – najpierw trzeba wyleczyć kolano. Dzielnie działam i słucham się Profesora, więc mam nadzieję, że niedługo będę mogła wracać do normalności, może na wiosnę. Triathlon to byłoby kolejne życiowe wyzwanie i kto wie, może udałoby się wystartować w dalszej przyszłości. Co do pływania to pływałam dużo jak byłam mała, więc pływać zapewne umiem, jednak z biegiem lat jakoś zatraciłam technikę i pewność siebie. W płetwach nie ma problemu, popłynę wszędzie – uwielbiałam przepływać jeziora w moich rodzinnych stronach (okolice Gorzowa Wielkopolskiego) i sprawiało mi to frajdę jak mogłam przepłynąć z jednego brzegu jeziora na drugie. Jednak bez płetw moja pewność siebie spada poniżej zera, nie wiem, może można coś z tym zrobić kiedyś… Twarda babka?? hmm… uparta na pewno straszliwie. Wiem, że jak człowiek chce to może dużo osiągnąć, nie bez powodu mam najwyższą klasę taneczną, jeżdżę konno, a to nie łatwy sport. Rower i bieganie uwielbiam 🙂 Zobaczymy co przyniesie czas! Kolana na razie najważniejsze 😀 jeszcze raz dziękuję za takie podniesienie na duchu 🙂 pozdrawiam
Ja zaczęłam uczyć się pływać kraulem dopiero od października zeszłego roku. Wcześniej pływałam tylko żabą i 'ratującym się’ kraulem. Teraz udaje mi się kraulem przepłynąć 0,5 km non stop więc i Ty dałabyś radę. Po opisach widać, że jesteś twarda babka. Za to masz rower super, bo dużo jeździsz i z bieganiem też jesteś na TY więc ewentualnie co stracisz na pływaniu to na tych dwóch konkurencjach podciągniesz. Pokażesz jeszcze plecy, pokażesz – mnie pewnie tak, szczególnie na rowerku:) Ale wszytko po kolei – najpierw kolana! :)))
Co do pokazania pleców to niestety chyba do tego nie dojdzie… ja słabo pływam, poza tym gdzie mi do Was dorównać! Zapewne byłabym ostatnia 🙂 sama nie wiem…
Bogna wiem, wiem 😀 dzielnie odpoczywam, regeneruje się i zbieram siły. Spokojnie, już zrobiłam głupstwo nie dbając odpowiednio o kolana i więcej tego nie zrobię. Poza tym lata treningów też kolanom dały 'w kość’. Mam nauczkę i potulnie będę się słuchała Profesora i innych, aby kolana wyzdrowiały. Piszę, że bym pojeździła i pobiegała, ale nie zrobię tego – spokojnie 🙂 na razie jestem na etapie marzeń 🙂 Kolana teraz najważniejsze. Pozdrawiam 🙂
Daśka, daj odpocząć tym kolanom! Słuchaj się Profesora! Wiem, że ciągnie wilka do lasu i 'uziemienie’ bardziej boli niż wycisk na treningu ale lepiej teraz zacisnąć zęby i wyleczyć się, tak by za rok pokazać nam na zawodach swoje plecy:)