święta i nowy rok należą do przeszłości i chwała niech będzie Bogu! pomimo regularnego rowerowania i pływania i wiader potu jednak kilogramy sernika i golonki (że o piwie i innych wyskokach nie wspomnę) dały znać o sobie -2 kg do zgubienia! 🙂 wczoraj po miesiącu przerwy pierwsze truchtanie mam za sobą- tempo żenujące dystans też (6km 6min/km) ale nic nie boli. cieszy fakt że trasę górską na rowerze ostatnio zrobiłem tylko o 30s gorzej od życiówki z lata czyli te kilkanaście trenażerów jednak coś daje. zmieniam zadanie główne na lato- zmierzę się z tour de tri w Pile 🙂 a wcześniej jakieś sprinty i pływania w wodach otwartych zaliczę (na pewno sława 10km jeśli tylko będzie). biorę się też ostro za gimnastykę siłową bo mięśnie grzbietu i brzucha to dramat! proszę Boga o brak kontuzji i do przodu. bo za rok góra dwa pełny IM -słowo się rzekło! pozdrawiam wariatów amatorsko trenujących bo wiem jak to trudno pogodzić z rzeczywistością- jestem ojcem trójki dzieci, posiadam żonę i pracuję po 12 godzin na dobę, ale przecież nikt nie obiecywał że będzie łatwo, a lepiej to już podobno było ;)szczęścia w nowym roku!
O! Kolejny ojciec trojki dzieci 🙂
Cholerny tablet ! Miało być ’ z czym walczyć ’ 🙂
A postanowienia noworoczne były ? U mnie ograniczenie michy …. Nie żebym Ci wagę wypominał ale jest z czymniewalczyć 🙂
Powodzenia:)