Tak jak pisałem w komentarzach, zajęcia zawodowe rzuciły mnie na kilka dni do Danii. Sama podróż tragedia, miało mi zająć ok 5h wraz z dotarciem do hotelu, a przedłużyło się do 12h. Samoloty mają to do siebie, że jak są złe warunki atmosferyczne nie bardzo chcą latać 🙂 Ale nie o tym chciałem. Jakoże, roweru nie było sensu tachać ze sobą, a szkoda bo Duńczycy mają chyba większego hopla na punkcie jazdy rowerem niż Holendrzy i trzeba przyznać, że mają podstawy do tego. Infrastruktury to możemy im pozazdrościć. Ścieżki równiuteńkie i szerokie, kierowcy uprzejmi, pewnie z jednej strony bo muszą, a z drugiej bo tak są wychowani 🙂 tak czy owak pieszeństwo ma rowerzysta. Masa ludzi biegająca po mieście, więc i mi się udzieliło. Na dzisiaj zaplanowany miałem bieg 10km w tempie 5min/km. Zazwyczaj rano robię treningi, no ale po wczorajszych przygodach, przesunąłem na wieczór, po pracy. Rzut oka na mapę, jest cel do Małej Syrenki potem wzdłuż rzeki i powrót do hotelu. Zwiedzanie tak mnie wciągnęło, że nawet nie zauważyłem kiedy osiągnałem pierwszy cel, a później ukończyłem trening. Biegło mi się lekko i przyjemnie, utrzymywałem stałe tempo i rozgądałem się dookoła ciesząc oczy przepiękną architekturą rozmaitych budynków. Nowoczesne biurowce ze szkła i metali oraz stare budynki z cegły rewelacyjnie odnowione i przerobione na hotele bądź też mieszkania.
Dziuku pomysł ze zwiedzaniem przedni, dzięki temu połaczyłem przyjemne z poźytecznym. Podczas treningu obejrzałem kawałek tego urokliwego miasta.
Jakoże, mam tu jakieś kłopoty z połączeniem i nie mogę wrzucić zdjęcia z wykonanej trasy, poniżej link
https://drive.google.com/file/d/0B1PzE79hfTV2WnRXN3JPUjdLbEU/edit?usp=sharing
Chciałem również wrzucić zdjęcie tej Syrenki ale jakość jego wykonania (aparat telefoniczny – zaciemniony obiekt) nie powala 🙂
Tak na marginesie, jeśli nadal Ojciec Dyrektor zastanawia się nad IM2015 ja głosuję właśnie za Kopenhagą !
Plati Ty zacznij trenować uniki, bo widzę, że PANOWIE z triatlonu chcą zrobić jakiś Kwartlon, w którym czwartą dyscypliną będzie strzelanie celnymi uwagami do Platiego 🙂 opcja numer dwa, to przysieszyć, by tylko mogli krztusić się od kurzu, jaki pozostał po Tobie na trasach wokół Malborka.
Plati Ty zacznij trenować uniki, bo widzę, że PANOWIE z triatlonu chcą zrobić jakiś Kwartlon, w którym czwartą dyscypliną będzie strzelanie celnymi uwagami do Platiego 🙂 opcja numer dwa, to przysieszyć, by tylko mogli krztusić się od kurzu, jaki pozostał po Tobie na trasach wokół Malborka.
ja też bede zwiedzał Malbork 🙂 tylko ze ja startuje 'tylko’ w połówce 🙂 do zobaczenia na starcie 🙂
zwiedzanie też będzie 😉
bo inaczej skończy się jedynie zwiedzaniem Malborka 😉
Trenuj Plati,trenuj!!!! Nie szukaj samych przyjemnosci tylko trenuj!:))
to jest połączenie: przyjemne z pożytecznym, miłego zwiedzania 🙂
Fajny sposób zwiedzania miasta:) Duńczycy to wybiegany naród. Na maratonie w Berlinie chyba najliczniejsza grupa, na pewno najbardziej widoczna.
No Polacy też nie gęsi… ;-). A zaraz po biegu można wpaść na starówkę na sok z buraków :-).
Kolejne zaskoczenie. Właśnie wróciłem z treningu i po mimo tak wczesnej pory, spotkałem ponad 50 osób biegających! Duńczycy twardy naród 🙂
@Bogus nasz przebój motoryzacyjny z lat 60 to porostu posąg Małej Syrenki z baśni H. C. Andersena taki symbol tego miasta. @Karolina jeśli chodzi o bieganie do starówki podczas wyjazdów służbowych to różnie z tym bywa, czasem po prostu mam hotel przy starówce wiec biegnę w inne miejsca 😉 dzięki temu zwiedziłem juz kilka miejscowości z zupełnie innej strony. @Piotrze zawsze można znaleźć chwilkę czasu ja właśnie wybieram się na kolejny bieg po mieście tym razem już trasa z wczoraj bo musze się bardziej skupić na utrzymaniu odpowiedniego tempa… 😉
Kopenhagi tez nie widziałem…. ale podobnie jak Jakub gdybym miał wskazać gdzie startować w 2015 w IM to wskazalbym to miejsce ….. 🙂
Zazdroszczę tej Kopenhagi. Byłem tam tak wiele razy, ale nigdy nie bylo czasu na zwiedzanie.
Dla mnie bieganie z hotelu na starówkę to od jakiegoś czasu ulubiony element służbowych wyjazdów . Ale Kopenhagi zazdroszczę, bo jej nie podziwiałam:-)
I to się nazywa przekraczanie granic :-). A co robi nasz, motoryzacyjny przebój lat 60-tych w stolicy Danii? 😉