Piekielny Ślesin

1/4 IM za mną. Drugi start w tri i pierwszy na tym dystansie…

 

Przed startem

Samopoczucie przed startem jakby zgoła inne niż przed debiutem. Przed debiutem był spokój i wyluzowanie a teraz małe nerwy i niepokój. Być może przez to, że ustawiłem sobie jakis tam cel czasowy do osiągnięcia. A celem tym było złamanie 2:40:00. 

 

Pływanie

Cel <00:15:00. Krótka rozgrzewka na 20 min przed startem – dłuzszy odcinek spokojnie i dwa szybkie – i start! Błąd juz na samym początku.Ustawiłem się nieco na lewo aby ominąć pierwszą boję trochę po zewnątrznej ale za znaczna grupka ludzi. Niestety było wśród nich kilku żabkowiczów i wolniej pływających. Przebicie się przez tą grupę zajęło mi troche czasu. Na nawrocie przy pierwszej boi znalazłem się po wewnętrznej i zostałem podtopiony. Pojawiła się lekka panika ale kilka głebszych wdechów i wróciłem do normalnego tempa. Na prostej tochę zaszwankowała nawigacja i popłynałem łukiem. Wyjście z wody, patrze na zegarek 00:17:16. Pomyślałem, że będę musiał odrobić te 2 minuty na rowerze…

 

T1

Troche problemów ze zdjęciem pianki w miejscu gdzie przyczepiony był chip ale nie było źle 00:03:27

 

Rower

…i odrobiłem a nawet z nawiązką. Celem było pojechac nie wolniej niż 01:30:00.  Trasa bardzo szybka, jechało mi się świetnie. Na pierwszej pętli niestety nikogo nie wyprzedziłem a raczej byłem wyprzedzany hurtowo 🙂 Na drugiej pętli łyknąłem kilku którzy wyprzedzili mnie na pierwszej ale w sumie straciłem ponad 200 pozycji. Końcowy rezultat 01:25:42. PS: niektórych zakaz draftingu nie obowiązywal i minęły mnie 3 spore pociągi. Według mnie oszukiwali samych siebie bo osiągneli może dobry rezultat ale z pomoca innych. A chyba nie o to tu chodzi.

 

T2

Mogło być szybciej ale szukałem bidonu z woda, który zniknął gdzies pod niechlujnie rzuconą pianką, aby oblać się i poczuc choć przez chwile orzeźwienia. 00:01:23

 

Bieg

Katastrofa. Cel <00:50:00. 4 pętle po bardzo fajnej trasie. jak dobrze policzyłem to były 4 punktu orzeźwiające (sikawki z zimna wodą) zapewnione przez orgów + jeden pan z córeczka który siedział przed swoja posesją i polewał ze szlaucha strudzonych biegaczy. Ten Pan był dla mnie bohaterem. Jeśli bym wiedział kto to jest to oferuję pomoc finansowa w pokryciu kosztów rachunków za wodę:) Wracając do wrażen z biego to pierwsza pętla była starszna męką. Za szybki rower dał się we znaki. Kolejne wcale nie były lepsze. żar z nieba skutecznie mnie demotywował. Na ostatniej pętli nieco przyspieszyłem i wyszło 00:56:51. Za sukces uznaję to, że mimo kilku kryzysów wygrałem walke z samym sobą i nie zatrzymałem się ani razu 🙂 Ale jedna sporo poniżej zakładanego czasu

 

Summa summarum 02:44:39. W tej piekielnej pogodzie mogło byc gorzej. Ale niedosyt pozostał bo jednak cel nieosiągnięty.

 

Impreza świetnie przygotowana. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Na pewno tu wrócę za rok.

 

Dziekuję moim bliskim za wsparcie i świetne kibicowanie. Jak zwykle dali z siebie wszystko i dzięki nim wytrwałem na biegu:)

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Dzięki 🙂 @albinp nie miałeś czasem nr. startowego ok. 344? Ja miałem 347 i koło rozbilo sie dwóch AT Team’erów. Z jednym z nich zamieniłem kilka słów…

  2. 'Cele są kluczowe, aby utrzymywać nas przy życiu’ – tak gdzieś, kiedyś przeczytałem. Dobry wynik nie jest zły 🙂

  3. Gratulacje. Czasem cele muszą poczekać, a dzisiaj się cieszmy z tego coś osiągnęliśmy 😉

  4. Gratulacje! :))) No, wczoraj nie było warunków do łamania wyznaczonych celów, zwłaszcza na biegu można było odebrać lekcję pokory 😉

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,807ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane