… do pierwszego startu, bo niecałe dwa miesiące. Na ten sezon zaplanowałem trzy starty Tri (Serock, Nieporęt, Chodzież – wszystkie ¼) oraz dwa starty biegowe (połówka w Wawie i Bieg Niepodległości). Nie liczę oczywiście biegów traktowanych treningowo, ale nie przewiduję żeby było ich zbyt dużo. O połówce napiszę kiedy indziej, bo poszła koszmarnie (najgorszy wynik „w historii), choć nie mogło pójść lepiej. Teraz pełna koncentracja przed debiutem w Serocku. Nie ukrywam, że zaczynam się denerwować, choć trener (od pływania) twierdzi, że będzie dobrze (czyli się nie utopię hue, hue). Zresztą dziś z rana przegonił mnie po basenie i nawet ja sam zauważyłem, że progres jest. Dziś jeszcze czeka mnie bieganie, a dokładniej drugi zakres. Cool … pogoda dopisuję, więc taki trening przed snem, to coś co lubię. Trzeba zresztą wziąć się mocniej za bieganie, bo jak na razie to albo moczę się na basenie (bez skojarzeń proszę) lub kręcę na rowerze (w plenerze – co lubię, lub na trenażerze – bo muszę lubić). Mój ulubiony trening biegowy wypada w soboty. Wtedy zabieram swojego półtorarocznego syna (Matt vel Krokodyl) do wózka i robimy sobie wybieganie. Jakoś dwa tygodnie temu dostaliśmy nieźle w kość, bo dmuchało strasznie, a to się przy bieganiu z wózkiem mocno czuje. Wróciłem nieźle padnięty, ale Krokodylowi się podobało … swoim zwyczajem przespał trening i po powrocie był znów gotowy do akcji J .
No i niech się ciepło zrobi, bo nabyłem piankę i chciałbym ją wypróbować w wodach otwartych 😉
Domyślam się :-). Chodziło mi oczywiście o wózek typowo rowerowy. Ćwiczy siłę. Szczególnie na podjazdach 🙂
Niestety mój wózek jest wyącznie biegowy 🙁
Możesz jeszcze próbować podczepić wózek do roweru. Też daje w kość, a właściwie w mięśnie 🙂