Witam po prawie rocznej nieaktywności pragnę znów się uaktywnić.
Brak wpisów na blogu wynikał po pierwsze z braku czasu wynikającego z koniecznością dzielenia pracy zawodowej, treningu i życia osobistego.
Po drugie chęci nie robienia szumu wokół celów na przyszły rok ale szlifowaniu formy w ciszy i spokoju.
Po trzecie mój brak czasu na pisanie blogu wyniknęło z chęci rozwoju projektu TRIAKTYWNY PIOTRKÓW – drużyny sportowej tri amatorów. Fajnie przebywać wśród ludzi, którzy przez wspólne treningi świetnie wśród siebie czują i bawią się tym sportem. Są wśród nas i uśpieni mistrzowie sportu, zdolni motywatorzy i ludzie, którzy „bohatersko’ przezwyciężają lęki do wody biegu czy roweru. Co z tego wynikinie czas pokaże ..
Jak niewielu z was czytało i pamięta, jak rok temu wychodziłem z kontuzji znanej bardziej pediatrom – przepukliny pępkowej. Pomimo miesięcznej przerwy w treningach próbowałem powrócić do żywych i zaliczyć ½ IM na 5 z minusem. Jak się okazało po startach w Gdyni (miesiąc po operacji) i Borównie (5.40) był to łabędzi śpiew mej formy z czerwca – 5.24.
Niezrażony postanowiłem dalej kontynuować swą 'kariere’ amatorską :-). Tym razem bez szumnych zapowiedzi w ciszy szumu trenażera postanowiłem przepracować bardziej „sumiennie’ okres przygotowawczy. Wykluczyłem ze swoim trenerem Adamem Jakubem wszelkie możliwości wystąpienia ryzyka, tj. ograniczenie ćwiczeń siłowych i skupienia się przede wszystkim na ćwiczeniach stabilizacyjnych oraz rezygnacji z gry w piłkę nożną.
Nie uniknąłem jednakże błędów. Ponieważ najlepiej wychodzi mi bieganie, to próbowałem złapać dwie sroki za ogon – starty w biegach masowych i przygotowanie do triathlonu. Jak czas pokazał odbiło to się w pierwszych zawodach tri . Zbudowałem bardzo dobrą formę biegową i biłem kolejne rekordy życiowe, kosztem prędkości na rowerze. To odbiło się w Sierakowie… i było 5 ale z plusem…. A nie chciało się słuchać trenera ….
Teraz kończę kolejny cykl przygotowań do Gdyni, z przystankiem na „krótki’ Poznań…. Bez szumnych zapowiedzi z chęcią poprawy życiówki i zrobienia wszystkiego według planu, i jak MKon w Roth ( a co ogrzeje się przy jego sławie ;-)) dania z siebie maximum maxa.
Kończąc swoje wywody mogę stwierdzić nadszedł nareszcie czas na podsumowanie przygotowań do startu A, pisania na AT i motywowanie się „wzajemne’ na blogu. Także Plati czuwam 😉
Arek i Bogusław o tym biegowo – rowerowym wątku napisze niebawem. Teraz troszkę żałuje, że nie wystartuje na długim w Poznaniu bo może to ostatnia szansa przed dostaniem przez organizatora licencji IM. Plati objętości nie mają się nic do prędkości …. Ale chciałbym byś w końcu zaczął mnie naśladować 🙂 …. Aż kusi mnie przyjechać do Malborka i popychać ciebie 'dopingiem’ do przodu. Bogna dzięki i do zobaczenia w maltańskim piekle. Galony wody zakupione… Trasa szybka i będzie trzeba z………..
:))) hahaha wiem, że czuwasz ;)))) z tymi bieganiem i rowerem to u Ciebie jeszcze proporcje jako tako zachowane, u mnie to dopiero jest anomalia :P, poza tym zamiatasz objętościami ;)))
Fajnie, że postanowiłeś wrócić na drogę 'motywujących wpisów’. Powodzenie w startach i być może do zobaczenia w Poznaniu.
Bogus to dopiero trafia w sedno! A dodatkowo i mnie ten wątek biegowo-rowerowy interesuje… Dużo z nas będzie w tym Poznaniu 🙂 Kacper – powodzenia!!!.
Nie ma to jak podzielić sie emocjami z innymi. Radość się podwaja, a smutek dzieli. Bardzo ciekawi mnie wątek biegowo- rowerowy, bo to coś co i mnie dotyczy 🙂