Chodzież

       Do Chodzieży pojechałem niczym samotny wilk z gonitwą różnorakich myśli. Wcześniej szybka decyzja i opłacenie startu na kilka dni przed zawodami. Sam wyjazd również stał pod dużym znakiem zapytania, ale udało się. Bladym, niedzielnym świtem pędziłem pustą autostradą w kierunku Bydgoszczy. Przyświecający cel to sprawdzić uczyniony postęp na przestrzeni roku. Jak wcześniej wspominałem sezon 2013 zakończyłem zawodami w Chodzieży. Ze wszystkich moich tegorocznych startów, jedynie w Chodzieży nie zmieniła się ani trasa ani dystans. A i rower mam ten sam. Tylko pogoda taka bardziej łagodna dla wzmożonego wysiłku. Pochmurne niebo zwiastowało deszcz, ale dość silny wiatr przegonił ostatecznie chmury i pozwolił słońcu ogrzać zawodników (już po wyjściu z jeziora).

       Tradycyjny start z wody i najbardziej kontaktowa część triathlonu rozpoczęła się. Tym razem chciałem popłynąć szybciej niż zazwyczaj. I takie też miałem odczucia mocno zagarniając wodę. Dlatego też byłem nieco zawiedziony, gdy spojrzałem na zegarek, ale rzucona przez kogoś informacja, że jestem 40-ty wprawiła mnie w dobry nastrój.

       Rower, czyli najsłabsze moje ogniwo, również ujmy mi nie przyniósł (70), choć odczuwałem trudy zeszłotygodniowej połówki w Gdyni. Patrzyłem tylko, jak obok mnie śmigają wyprzedzeni na pływaniu zawodnicy. Obawiałem się przycisnąć mocniej, żeby nie rozłożyć się na biegu.

       W całkiem dobrej formie wybiegłem z T2. Spojrzałem na zegarek. Godzina i 43 minuty. Powinno udać się złamać 2,5 godziny. W walce z czasem nie byłem osamotniony. Obok mnie pojawił się zawodnik z numerem 266. Przez następne kilkaset metrów zastanawiałem się czy mnie wyprzedzi czy odpuści. Ani jedno ani drugie. Wyrównaliśmy krok i ramię w ramię biegliśmy obok siebie. Na żadnych zawodach nie spotkała mnie taka sytuacja. Z jednej strony było to wspierające odczucie, ale z drugiej, gdyby mój towarzysz przyspieszył, moje morale mogłoby podupaść. Zresztą on może miał podobne odczucia? Sukcesywnie wyprzedzaliśmy innych zawodników, będąc jednocześnie wyprzedzanymi przez niewielu, głównie kończących zawody. W czasie drugiej pętli zastanawiałem się czy młodszy, jak później sprawdziłem o 20 lat, kolega zaatakuje czy będzie trzymał dalej równe tempo. Biegliśmy tak do końca. Delikatnie przyspieszając na ostatnich metrach razem wpadliśmy na metę. Bez finałowej walki między sobą. To było piękne.

Zastanawiam się, czy gdybym biegł sam, byłbym w stanie trzymać takie tempo do końca. To był mój najszybszy ćwiartkowy bieg a 41 na tych zawodach. Ostateczny wynik to 2 godziny 28 minut i 22 sekundy, który dał mi 49 miejsce open i 6 w kategorii.

Progres został uczyniony (12 minut), co należało dowieść. A zamknięcie sezonu już 7 września w Przechlewie :-).

Powiązane Artykuły

12 KOMENTARZE

  1. Dokładnie, imię na plecach musi być. Ja niestety mam nazwisko i to tylko z przodu, ale może to i dobrze, bo inni startujący musieliby się zatrzymać,

  2. Bogusłąw i Marcin. Oj tam zaraz przemknął… przetruchtał. Fajnie było razem startować! A Bogusław jeśli nie masz jeszcze stroju AT to jak będziesz robił to koniecznie zamów sobie IMIĘ na plecach. Dzięki temu będzie wiadomo na biegu kogo się goni 🙂 i kto tak szybko ucieka

  3. pocisnąłeś ładnie :)))) gratki :))) mam nadzieję, że gdynia też tak na mnie podziała 😀

  4. Witam Marcinie :-). Cieszę się, że odnalazłeś się w relacji :-). Gdybyś był w innej kategorii wiekowej może i bym próbował się zerwać na drugiej pętli :-). Bardzo przyjemnie mi się biegło z Tobą. Wg moich obliczeń (ze stopera, bo nie miałem GPS) to tempo oscylowało między 4’10’ a 4’20’. To faktycznie minął nas MKON. Myślę, że na nastęnych zawodach będziesz sporo przede mną, czego życzy Ci serdecznie starszy kolega ;-). @Artur – dzięki, pewnie odliczas juz chwile do Głównego startu. Życzę Ci tak samo udanych zawodóww jak moje w Chodzieży ( i tak dobrego samopoczucia na biegu). @Karolina – do twardzielstwa mi daleko, ale faktycznie triathlon ma poztywny wpływ :-). @Maciej – skoro tak myslisz, to tak bedzie. Ja tak myślałem w zeszłym roku 🙂 @Arek – też mam taką nadzieję, jak by nie było to Ty byłeś inspiracja do blogowego ujawnienia się :-). Powodzenia w Zell am See. Może tam tez uda się złamać 5 godzin, czego Ci też szczerze życzę – młodszy kolega 🙂

  5. Właśnie znalazłem chwilę aby przyjrzeć się i porównać wyniki i tak idąc dalej natrafiłem na artykuł. Super relacja i gratulacje! Z tej strony zawodnik 266 🙂 Odnosząc się do naszego biegu, wybiegając ze strefy wiedziałem, że jestem przemęczony i że samemu może być mi ciężko dobrze pobiec, dlatego od początku postanowiłem podłączyć się do kogoś w tempie, gdy po 2 i 3 km usłyszałem, że biegniemy w granicach 4;25 wiedziałem, że będzie dobrze i że uda się utrzymać tempo do końca ( miałem lekkie zmieszanie gdy przemknął obok nas bodajże Marcin Konieczny w tempie dobrze poniżej 4 😀 ) Przyznam jednak, że również zastanawiałem się jak planujesz rozwiązać drugą pętle. Nie mniej jednak dzięki za dobry bieg! Myślę, że nie udałoby mi się samemu osiągnąć tak dobrego czasu na biegu. A dzięki temu nadrobiłem fatalne pływanie 🙂 Pozdrowienia i do zobaczenia na kolejnych zawodach.

  6. @Piotr, to akurat nie ja ;-). Jeszcze nie dorobiłem sie stroju AT, ale jestem wiernym fanem AT 🙂

  7. A tak, potwierdzam, widziałem (tak sądzę), akurat byłem w środku biegu przy okazji 1/8 w Chodzieży, jak wyprzedził mnie strój AT.. i po chwili był tylko mało widocznym punktem na horyzoncie 😉 Gratuluje i do zobaczenia w Przechlewie 😉

  8. Bodziu, twardzielu! Rozkrecasz się aż strach pomyśleć co będzie w przyszlym sezonie! Mam nadzieje, że w końcu uda się spotkać. …. Gratki!

  9. Gratulacje!!! Chciałbym wybiegać z T2 z czasem 1:43 i myśleć o łamaniu 2:30:) Pracuję na tym:)

  10. Gratki i podziw za to ze tydzień po Gdyni ruszyłes znow do boju. I na dodatek poprawiłeś wyniki! Szacun! Jest się od kogo uczyć twardzielstwa 😉

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,811ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane