Jak zapowiedziałam w tytule – będzie laurka.
To, że uwielbiam TRI nie jest tajemnicą.
To, że głównie przez ludzi zaangażowanych w ten sport – też pewnie nie.
A 7 dni spędzonych na Obozie Triathlonowym w Kątach Rybackich – tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
To był najlepszy TRI Tydzień jaki mogłam sobie wyobrazić.
Sam obóz, o czym na łamach AT mieliście szansę już przeczytać – był świetny. Zarówno organizacyjnie jak i merytorycznie. Dużo doskonale przygotowanych i przeprowadzonych treningów, ciekawych wykładów, bezcennych rad i wskazówek, których nie byłabym w stanie znaleźć w żadnej książce o TRI.
Ale w jaki sposób trenerom z Labosport udało się zebrać tak niesamowitą grupę ludzi pozostanie dla mnie zagadką.
Trenowaliśmy mocno, rozmawialiśmy długo, bawiliśmy się świetnie i w zasadzie nikt nie miał dość. Energia grupy była fantastyczna, a czas wspólnie spędzony mam nadzieje zaowocuje wspólnymi startami i przygodami w przyszłości.
Ale nie tylko w grupie siła. Każdy uczestnik z osobna inspirował mnie do rozwoju na różnych płaszczyznach.
M(M60) – Maratończyk, tylko w tym sezonie 11 razy pokonał trasę tego królewskiego dystansu. A zaczął biegać 4 lata temu. Od niego chcę się nauczyć wiary, że chcieć to móc 😀
Z(M50) – Zapalony kolarz. Dżentelmen w każdym calu. Uprzejmy i pomocny w każdych okolicznościach. Chciałabym jak on umieć łączyć sportową rywalizację z życzliwością i klasą.
P(M50) – Alpinista. Zdobył już 4 szczyty Korony Ziemi i bynajmniej nie ma dość. A do tego już Iron Man. Marzenia wg P. to plany, które należy po prostu zrealizować. Co P. robi z podziwu godną konsekwencją. Tej konsekwencji muszę się jeszcze nauczyć.
A(M40) – Tenisista stołowy (z wieloma sukcesami), ale też maratończyk (najchętniej nie po płaskim). Bardzo otwarty i bezpośredni – czasem brakuje mi jego odwagi do wyrażania własnego zdania. I zawsze w dobrym humorze. Też tak chcę!
M(M35) – Triathlonista – optymista. Zawsze uśmiechnięty, zabawny, z ogromnym dystansem. Ale najbardziej zazdroszczę mu jego fantastycznych, partnerskich relacji z synem (P – kategoria prawie M18 :P) Chciałabym umieć ułożyć sobie podobne stosunki z Juniorkami.
Ł(M30) – Maratończyk. Bardzo szybki. Ujął mnie przede wszystkim spokojem i skromnością. W maratonach wykręca fantastyczne wyniki, ale nie lubi się nimi chwalić. Fajnie zdystansowany. Chciałabym mieć podobnie.
P(M30) – Triathlonista, TriTata, mąż TriMamy (www.trimama.pl). Zawsze uśmiechnięty, z ogromnym poczuciem humoru. Życie zafundowało mu doświadczenia, które wielu by złamało. Jego i jego ukochaną Tunię wzmocniło. Mogą uczyć nas wszystkich jak żyć pięknie.
G(M35) – Triathlonista, niesamowicie głodny wiedzy o TRI. Zadawał mnóstwo mądrych pytań, dzięki którym moja wiedza o triathlonie bardzo się wzbogaciła. Fantastyczny partner na szkolenia / obozy – zada wszystkie pytania, których ja nie mam odwagi, lub pomysłu zadać 😀
Z (K30) – Triathlonistka. Ambicją mogłaby obdzielić co najmniej 5 zawodników. Basen 25m czy 100 m biegu – na bezdechu – bo przecież miało być szybko 😛 Jestem pewna, że namiesza na podium w swojej kategorii. A ja mam nadzieję choć trochę tej ambicji przejąć. I wykorzystać 😀
A (K30) – Triathlonistka. Trenuje o 5 rano, najczęściej więcej niż zakłada plan. Zawsze znajdzie powód by wyjść na trening, podczas gdy ja najczęściej wyszukuję argumentów by odpuścić. Wymarzony zawodnik dla trenera. A dla mnie wzór sumienności.
P(M18 – prawie) – Póki co MTB, ale sercem już TRI. Niestety w Polsce zawodów w jego kategorii jeszcze się nie organizuje. Młody niemiłosiernie, ale z ogromną pasją. I tej pasji w tak młodym wieku mu zazdroszczę.
No i nasi cudowni trenerzy:
M (M30) – król anegdot, którymi niejednokrotnie rozbawił mnie do łez. Ogromna wiedza, przedstawiona w taki sposób, ze wykłady były olbrzymią dawką wiedzy i śmiechu jednocześnie.
P (M25) – zawsze przygotowany, służący pomocą i radą. Trener i opiekun. Jak trzeba zmobilizuje, innym razem pocieszy. Jeszcze niedawno 4 miejsce w Mistrzostwach Świata w TRI, dziś zdecydowanie 1 miejsce w klasyfikacji trenerów 😀
Ale jak wiemy wszystko co dobre… Więc wróciłam do domu, do pracy, wożenia juniorek, odrabiania prac domowych, próbując wcisnąć w kalendarz treningi. Ale dam radę. Oni dają – to i ja dam :D. I ta wiara jest chyba najważniejszą rzeczą jaką przywiozłam z obozu 😀
PS. Zbieżność inicjałów i kategorii wiekowych absolutnie nie przypadkowa 😛
Dzieki Andrzej! I fajnie Cię widzieć na AT 😀
A(M40)…czytam o sobie i…aż MIŁO!!! MPT trafnie opisała naszą TRI Kąty Group!!!DZIĘKUJĘ Aniu!!!
Bogna, Kuba – ale przeciez wszystko sie da 🙂 Jak z treningami 😀 Organizatorzy często wykorzystują dni wolne (teraz 11.11, czasem majówka). Więc potrzebowałam jedynie 3 dni urlopu. No i ogromnej pomocy męża, który przez ten tydzien wszedł w moją rolę. I to też jemu dobrze zrobiło 😛
fajny ten obóz 🙂
Podpisuję się za Bogną też kombinuję jak znaleźć czas na taki wypad, bo to same korzyści dla naszego tri rozwoju, ale łatwo nie jest i zawsze jest coś ważniejszego. Zazdraszczam!
Kurde, zazdroszczę Ci takiego obozu. Jak tylko zaczęłam coś kombinować w tri, to chodzi mi to po głowie. Niestety narazie życie pisze mi inny scenariusz.
Faktycznie laurka 🙂 Przyjemnie się czyta 🙂