Mineło 11 miesięcy od czasu kiedy jako triathlonista in spe doznałem kontuzji rozcięgna podeszwowego. Wczoraj poraz pierwszy po przymusowej przerwie, wyszedłem pobiegać. No może pobiegać to przesada, potruchtać. Truchtnąłem sobie tak trzy km. Dystans na tyle długi w porównaniu ze stabilnym zero przez ostatnie pół roku oraz na tyle ekstrawagancki w zestawieniu z planowaną na ten sezon 'połówką’, że od razu postanowiłem sobie przyznać tytuł- eres hombre de hierro powiedziałem sobie z dumą Jste Bigman dodałem. Ale prawdziwy test przyszedł dzisiaj. Ból od jakiegoś czasu zwany niewygodą z racji swojego niewielkiego występowania nie nasilił sie po wczorajszej przebieżce. Czas więc gonić peleton!!
Albin mam nadzieję ze w Poznaniu potruchtamy sobie razem trochę dalej.
Czy to aby nie zbyt duży kilometraż… ;))) Trzymam kciuki z rozcięgno, miecz… itd ;)))
Boguś ani przez chwilę nie wątpiłem. Do Krzysztofa Krawczyka też nic nie mam- dla rozwiania wątpliwości 🙂 Wogóle od wczorajszego truchtu same przyjemności. Od Ciebie wojownik. Od Arka pochwa !!
Tomek – aby rozwiać wątpliwości, to był komplement 🙂
Piotruś, jest mi niezmiernie miło, że troszczysz się o moją formę! Ja Twoją może przetestuje na Majorce… albo nie, szkoda dołować Ciebie przed sezonem…. żyj sobie nadzieją chłopie :-))) . Tomuś, faktycznie z ta pochwą na plecach to nie trafiłem…. o ile znam się na anatomii i pamięć mi sięga… to wydaje się być gdzie indziej umiejscowiona….
Boguś sprawiłeś że nie wiem jak się do tego ustawić. No ale Wiedźmin to i tak lepiej w porównaniu do niegdysiejszej zabawy sylwestrowej na którą poszedłem przebrany za Jima Morrisona z zespołu The Doors a znajomi myśleli że za Krzysztofa Krawczyka.
@Piotrze nie ciągnijmy tego tematu, bo wyjdzie że naczytałem się za dużo książek samurajskich :-). ale podoba mis ię Twój tok myślenia 🙂
Marek, Piotr- dzięki. Arek Ty się się ciesz że że podtrzymuje pochwę a nie bardziej naturalne atrybuty ( męskości) które się póki co same trzymają, bo jakby nie, to to dopiero nie byłby zbyt optymistyczny sygnał dla tej AG 🙂
@Bogus, ja sie tylko boje o Arka, ze z powodu slabej formy i braku perespektyw na jakies dobre wyniki, pragnie na Majorce popelnic Seppuku!! A Ty co miales na mysli?
@Piotr – naoglądałeś się za dużo niemieckich filmów ;-). Chociaż muszę przyznać, że faktycznie skojarzenie może być dwuznaczne 🙂
Tomek, tak trzymaj na pewno bedzie dobrze, bo musi!
..pochwę z mieczem samurajskim…., @Arek, co ci chodzi po glowie przed ta Majorka? Myslalem ze jedziesz tam trenowac!
Boguś, słuszne spostrzeżenie! A ten pasek z pewnością podtrzymuje pochwę z mieczem samurajskim… Dlatego nie wiem czy podzielać radość o wspólnej przynależności do AG! 🙂
Tomek, trzymam kciuki za bezkontuzyjny sezon.
Tomasz, za każdym razem, jak czytam Twój wpis i widzę zdjęcie, to kojarzysz mi się z wojownikiem (ten czarny pasek poniżej szyi niemal na wskroś piersi niczym pas do kołczanu lub miecza przewieszonego przez plecy. Do tego czarny naramiennik (pewnie z ćwiekami, chociaz na zdjęciu ich nie widzę). Po prostu wiedźmin 🙂
Walczę, gonię i trzymam albo odwrotnie ( słabo z kojarzeniem w tym wieku). No i wierzę jak napisał Krzysztof. Dzięki !
Tomasz, trzeba walczyć. Kiedy się rodziliśmy nikt nie obiecywał nam, że będzie lekko. Już sam klaps w małą pupkę 🙂 zaraz po urodzeniu o tym świadczył. Z czasem te klapsy są tylko mocniejsze i nie od kobiecej dłoni, a od życia. Do tego wiara, wiara …… Ja codziennie wierzę, że jutro noga mniej mnie będzie bolała. Dasz wiarę, że się sprawdza. Fakt, mój lekarz – pozdrawiam Grzegorz – chyba nie utrzymał mnie na smyczy. dużo zdrowia, walki i wiary ps. czy ktoś tu mówił This is Sparta .. 🙂
Goń Tomuś, goń! Ja daleko nie zdołałem uciec, biegam od połowy lutego…. też zaczynałem od 20 min! Pamiętaj o dobrych ,,kapciach’ do biegania…. Zdrowia! 🙂
No i tak trzymać, do przodu !