No dobra! Po raz chyba 5 czy 6 podchodze juz do tego wpisu… 🙂 tak mniej wiecej co pare miesiecy nachodzi mnie fala entuzjazmu zeby zaktualizowac bloga. Mialo byc po kolejnym starcie, jeszcze kolejnym, na koniec sezonu, na poczatek sezonu… 🙂 I tak minal prawie dokladnie rok! Dodam, ze przez ten caly okres nie ominal mnie ani jeden artykul na AT lub wpis w waszych blogach.
Bedzie to dopiero moj drugi wpis. Troche materialu sie w miedzyczasie nazbieralo. Rok temu troszke zamieszania zrobil moj wpis o ruszaniu du** z kanapy po latach nierobstwa, zrzucaniu wagi, etc. Chcialbym myslec, ze jestem dzisiaj gotowy troszke bardziej powalczyc juz nie tylko o przetrwanie ale tez o jakies konkretne cele czasowe. Wchodze na Level 2 gry, ktora pewnie ma ich ze 100.
Dla ciaglosci bloga postaram sie strescic co sie stalo przez ostatnie 12 miesiecy:
Radkow 1/8 IM:
Bardzo fajny wyscig. Dowiedzialem sie, ze Rafalem Majka na pewno nie jestem. 🙂 Samochodem ledwo wjechalem pod ta gore dzien wczesniej. Rowerem sie nameczylem okrutnie. Glownym sukcesem bylo plywanie, ktore udalo mi sie zrobic z 5 czasem. Rower – 21.7km/h srednia – mowi samo za siebie. Wracam za 3 tygodnie powalczyc na cwiartce.
Zawody w Radkowie mialy tez zupelnie przypadkowo spory wplyw na moja dalsza przygode z triathlonem… chcialem napisac tutaj jakies glebsze wprowadzenie do tego co sie stalo ale ’to cut a long story short’ – skasowalem rower na dachu wjezdzajac do okienka Drive Thru w drodze do domu… <wstyd> Spowodowalo to przyspieszenie moich planow kupienia czasowki i los tak chcial, ze kupilem nowy rower w kolarski.eu, ktorego barwy dzisiaj (obok barw AT Team) staram sie godnie reprezentowac :).
Goldap ¼ IM:
Daleko ale warto. Piekne jezioro. Super trasa rowerowa. Wspaniala goscinnosc. Gdyby nie kolidujacy start w tym roku to na pewno tam bym wrocil. Plywanie standardowo ok (17:35) , rower jako tako 31.5km/h, bieg slaby ale pamietam, ze bylo strasznie goraco. Miejsce 187/288 i wspolny finish z kolega Michalem z AT Team.
Nieporet ¼ IM:
Domowy start. Mieszkam niedaleko. Trase znam jak wlasna kieszen 🙂 Poszlo dosyc szybko. Ci to byli to pamietaja pewnie pociagi draftujacych i aqua-aerobic zamiast plywania. Tak czy siak padla tam moja zyciowka, ktora nadal jest aktualna 2:36. Mniej wiecej w tym okresie zaczalem trenowac z trenerem od biegania, ktory zaczal mi ustawiac plan… byl to wazny kamien milowy.
GDYNIA ½ IM:
Ufff… jakby to zwiezle opisac? Ukonczylem 🙂 Na mecie powiedzialem swojej zonie, ze jesli kiedykolwiek bede chcial to powtorzyc to ma mi zabronic! Plywanie poszlo dobrze (35min). Na rowerze zostawilem sporo zapasu. Ten zapas mial mi pozwolic na mega szybki bieg. Niestety po 3-4km poszedl pierwszy pawik, potem kolejny. Bieg przeszedl w trucht. Trucht w marsz. Czas biegu 2:10. Calkowity czas 5:48. Czyli cel <6h osiagniety ale z duzym niedosytem. Odzywianie zawiodlo – w tym roku walcze ponownie! 😉
Przechlewo ¼ IM:
Sezon zamykamy juz drugi rok z rzedu w Przechlewie. Tutaj wystartowalismy wspolnie z malzonka Patrycja, ktora zadebiutowala na ¼ (wczesniej 1/8 Nieporet). Chyba nasz ulubiony triathlon. Plan byl taki, ze nie oszczedzam sie i ogien idzie od poczatku do konca. Przez kilka dni przed startem mialem problem z uchem. W drodze do Przechlewa zatrzymalem sie u laryngologa, ktory przeplukal i oczyscil mi ucho. Dlaczego o tym pisze? Bo zakrecajac przy pierwszej bojce moj blednik totalnie zwariowal. Efelt kontaktu czysciutkiej blony czegos-tam w uchu (bebenka?) z zimna woda byl porownywalny do walniecia 0.5l czystej wodki z gwinta. Helikoptery w kraulu, na grzbiecie, zabka… nic nie pomagalo. Byl to jedyny raz dotychczas kiedy myslalem o wezwaniu ratownika. Jakos sie zebralem do kupy, doplynalem i dobre kilka minut trzymalem sie plotu zanim wsiadlem na rower. Ostatezcnie ucialem i tak z 20 minut od startu rok wczesniej ale nie powiedzialbym, ze bylem w 100% zadowolony z tego startu. Jest ta jakas nauczka chyba jesli chodzi o nasze uszy i zimna wode.
Potem przyszedl sezon jesiennych biegow. 5 biegow w tym Biegnij Warszawo ponizej 45 minut co bylo moim celem na 2014r po regularnej wspolpracy z trenerem. Co ciekawe na wiosne juz chcialem takie tempo (4:30) utrzymac na Biegu Chomiczowki (15km) i sie udalo, a pare miesiecy pozniej na Polmaratonie Warszawskim i – mimo gigntycznej walki ze skurczami – tez sie udalo! Zima przepracowana byla uczciwie!
Od ok polowy listopada zaczalem trenowac juz zgodnie z przygotowywanym pode mnie planem triathlonowym. Co za nowa jakosc! Okazalo sie, ze niezle sie opierniczalem przez caly poprzedni sezon 🙂 Pierwsze pare miesiecy bylo w miare trudne. Wchodzenie na wieksze objetosci pare razy konczylo sie przeziebieniem – tym bardziej jak po przemarznieciu na dworze zostawalem obkichany w stereo przez moje 2 letnie pociechy. Jesli ktos sie zastanawia nad tym czy wspolpracowac z trenerem czy walczyc samemu to podpowiadam, ze sa to duzo lepiej zainwestowane pieniadze niz jakis kolejny gadzet. Nie bylbym nawet w polowie tak przygotowany na ten sezon gdybym dzialal sam.
A sezon 2015 wlasnie rozpoczalem od startu w Sierakowie na ¼. Pogoda nas z rana nie rozpieszczala :). Przeplynalem mniej wiecej w tym samym czasie co poprzedni start w Przechlewie ponad pol roku wczesniej. Nie byl to chyba jednak powod do wstydu biorac pod uwage wichure, ktora szalala nad jeziorem. Zero szans na zlapanie rytmu. Na rowerze nadal sporo pracy do zrobienia… tutaj odstaje mocno. Bieg w tych warunkach uznaje jednak za udany. Po tym piasku i podbiegach poszla srednia ok 4:40/km! Calkowity czas to 2:38.
Musze bardzo podziekowac mojej zonie za cierpliwosc, odpornosc psychiczna na moje mono-tematyczne rozmowy i ciagly doping. Pati teraz leczy kontuzje ale mysle, ze na Przechlewo jeszcze zdazy sie jeszcze przygotowac!
Dalsze plany na 2015 to Radkow, Susz (Sprint), Nieporet, Poznan (Olymp.), Gdynia i tradycyjnie Przechlewo. Do zobaczenia na trasie! 🙂
PS: Ciekawe czy nastepny wpis bedzie znowu za rok czy moze wczesniej…
PPS: Piszcie te blogi i artykuly bo daja +100 do motywacji!!!
Sporo startów ale fajnie bo każdy czegoś uczy. Do zobaczenia w Suszu.
Nie rozpieszczasz Nas wpisami… a startów sporo…. Wydolność rośnie jak widać i jest się czym chwalić. Pewnie widzimy się i rywalizujemy w Suszu 🙂
Siema Kuba! Tej historii z 'drive thru’ nie słyszałem…