Po okresie tzw. roztrenowania, czytaj lenistwa, przyszła pora na bardziej soordynowane ruch treningowe. Było to w październiku zeszłego roku, o ile mnie pamięć nie myli 😉
Standardwowo trzeba było zacząć od 'przeglądu’ organizmu, typowe badania + wizytyu ortopedy, bo trochę kolana i kostki pobolewały. Całe szczęście nic wielkiego nie wykazały, po za tym, że dostałem zalecenie: więcej pływać i jeździć na rowerze, unikać sportów gdzie jest nagła zmiana kierunku ruchu/biegu (tenis, koszykówka, piłka nożna), no w to mi graj !
Wszystko było super do momentu wejścia na wagę – 85,5[kg], uuuu robi się niebezpiecznie, niby nie dużo więcej niż standardowo, ale tak jakoś ciężko było sie oprzeć rożnym pokusom kulinarnym. Z moją budową ciała ogólnie ciężko jest zejść do parametrów typowego tri zawodnika czy biegacza, no ale to to już przesada. Samemu ciężko było mi się zmobilizować do bardziej restrykcyjnego pilnowania tego co jem. Wydawało mi się, że posiłki mam zbilansowane i na tyle różnorodne, iż dostarczam organizmowi wszystkich niezbędnych witamin. Starałem się unikać rzeczy samżonych na głebokim oleju, nie jeść fast food-ów, ograniczałem słodycze i alkohol, ale to ciągle było mało. Do chodziłem do ściany i poniżej 82[kg] nie mogłem zejść. Wtedy to Arek na AT wyskoczył z hasłem od mkona : ultimejt wytop czelendż. Długo się nie zastanawiałem, albo to mi pomoże albo nie ma już dla mnie nadzieji. Szybki mail, opłata za magnesik oraz ustalenie reguł. Nie ma co trzeba iść na całość, muszę zejść poniżej 80[kg], czyli prawie 6 w dół, termin do pierwszego startu, czyli 20.03.2016. Marcin szybko odpisał, przyjał mój zakład, noi się zaczeło zbijanie tłuszczu.
Wiedziałem, że zadanie łatwe nie będzie trzeba było obrać jakąś strategię. Najprostsza to MŻ, ale będąc w treningu trzeba to zrobić z głową, bo można sobie tylko zaszkodzić.
Przez pierwszy miesiąc starałem sie ograniczać, jeść jeszcze więcj warzyw i owoców, próbowałem zredukować słodycze do zera, ale to akurat był okres przed Świąteczny, różne wigilje, spotkania ze znajomymi itp., nie dałem rady. Udało mi się zejść do moich 82[kg], ale później ściana. Obiecałem sobie, że w Nowym Roku muszę coś zmienić, wszyscy mogą to chyba ja też. No i Eureka, przyszło olśnienie, prosta zasada ustalić bilans kaloryczny i sie tego trzymać. Niby od zawsze o tym wiedziałem, ale jakoś nie chciało mi sie do tej pory zliczać wszystkiego co jem, po za tym wydawało mi się, że nie przyjmuję dużych ilość kalorii więc po co to robić. No coż zdecydowałem się to nie ma odwrotu trzeba się przemóc, nie ma nie mogę! Zainstalowałem aplikację na telefon i starałem się wrzucać nawet najmniejsze pierdoły jakie zjadłem. No może bez przesady, nie ważyłem dokładnie wszystkich rzeczy które jadłem, ale starałem się szacować w miarę dokładnie. Jakieś doświadczenie w kuchni mam, więc o dużo mylić się nie mogłem, a jak nie byłem pewein to wolałem wpisać więcej niż mniej. Najlepiej jak dało się zeskanować kod wtedy było dokłanie i z podziałem na tłuszcze, węglowodany itp., choć aż tak bardzo nie wgłębiałem się w temat. Starałem się być dziennie około 500kcal na minusie, nie zawsze wychodziło, ale z grubsza kręciłem się koło tego wyniku 😉 Zaletą tego programu jest to, że jeszcze bardziej otworzył mi oczy na to ile nie które produkty mogą mieć kalorii, niby o tym wiedziałem, ale nie zdawałem sobie do końca z tego sprawy.Dopiero jak zacząłem dodwać wszystko do siebie wyszło czarno na bialym gdzie popełniałem błąd. Wymagało to trochę samozaparcia i wyrozumiałości ze strony żony, bo po każdym posiłku odpalałem telefon aby zapisać co zjadłem, ale po jakiś 2 tygodniach przywyczaiła się 😉 Grunt, że zaczęło to przynosić efekty, no i wynik końcowy, póki co zadowalający
Było nawet mniej, ale po treningu więc wynik się nie liczy 😉
Marcinie z tego miejsca bardzo dziękuję za przyjęcie zakładu, zmobilizowało mnie to na tyle, że przeskoczyłem moją ścianę i wiem, że nie ma nie mogę! Tak czy inaczej mój 1% się nie zmarnuje, przekażę go na pomoc chłopcu z porażeniem mózgowym. do czego wszystkich gorąco zachęcam. Jeżeli ktoś z Was nadal nie zdecydował na co przekazać swój 1% podatku może jego wspomożecie
Z góry dziękuję.
Wracając do wytopu, zobaczymy jak się to przełoży na niedzielny półmaraton, cel: zejść poniżej 1:35….
Pięknie Panowie! Czekamy na relację… a właściwie na relacje Kuby bo Marcin to już chyba odpuścił felietony, blogi (nawet te pod ,,przykrywką’) … 🙂 Taki mały granacik zaczepny od poniedziałku… 🙂 Nie cierpię!
Andrzeju, bo nie mam takich długich rąk;))) Ledwo swoje mogłem utrzymać, żeby mi się nie rozpadły przy moim szaleńczym tempie;)))
Gratulacje Panowie !!! Marcine dlaczego nie trzymales plecow Kuby !? 🙂
Kuba tak jak juz mówiłem imponuje mi przede wszystkim Twój progres w dwa lata, nie wiem czy jest ktoś inny kto tak sie poprawił! Nie sztuka biegać szybko od początku, bo sie ma to w genach, ze tak powiem:) a sam wynik stawia Cie tez w czołówce;) a to ciut lepiej od założeń to zamiast planowanego 1.35 niecałe 1.29… ładne ciut;)))
Marcin dzięki za mile słowa, ale bez przesady pobieglem tylko ciut lepiej niż zakładałem. W naszej społeczności są osoby szybciej biegające ode mnie. Tobie również gratulacje, kolejna poprawa wyniku i złamanie 1:45
@Kuba i Andrzej- dzieki wielkie, pytam z ciekawosci bardziej bo rower mam slaby i czesto widze jak ludzie z nadwaga wrecz mnie wyprzedzaja. Pozniej oczywiscie na bieganiu nadrabiam, ale troche mnie to meczy :). @Kuba- gratulacje, 1.29 to super wynik!
Moi Kochani, uwaga! Kuba złamał 1:29!!!! Czekamy na opis tego wydarzenia ale już teraz możecie bić pokłony;)))
@Andrzej S. W biegu prawie zawsze utrata wagi daje pozytywne efekty , jak dobrze pamietam 2kg mniej to 5sek mniej na kilometrze (srednio) . Na rowerze moze byc roznie zalezy to od teranu , w gorzystym powinno byc lepiej ale na plaski gdzie waga ma mniejsze znaczenie juz niekoniecznie . Przykladem moze tu byc nieslawnny L Armstrong, ktory na plaskich odcinkach czasowek byl czesto wolniejszy od wazacego kilka kg wiecej J Ullricha . Czesto utrata wagi skutkuje spadkiem mocy na rowerze . Tak mam ! 🙂
Andrzej póki co to nie wiem bo roweru to u mnie jak na lekarstwo, ostatnio przeważa bieg. Aczkolwiek powinno być ciut lepiej, może różnica nie będzie tak widoczna jak podczas biegu ale jakaś powinna być 😉
Kuba- z czystej, naukowej ciekawosci, czy zauwazyles jakies zmiany w rowerze po utracie wagi? Pytam bo wiem z doswiadczenia ze mniejsza waga przyspiesza bieg, ale w rowerze od zawsze bylem kiepski wiec ciezko mi ocenic roznice :).
brawo , ja wciąż walcze ….
Gratuluję wytrwałości! Choć już niejednokrotnie próbowałam coś z tymi kaloriami zrobić, to brakuje mi właśnie wytrwałości. Skoro przez 2 lata zabierałam się biegać, to może i za 2 lata dojrzeję do liczenia kalorii;) Trzymam kciuki za Kraków.
Piotrze poprawione, teraz będziesz miał jeszcze trudniej 😉
dobrze ze miales tylko czelnedż, ja sie porwalem na czelendż i chyba wtopie
Łukaszu wzrostu mam 177 cm Marcinie wykadrowalem zdjęcie bo mam poobijane paznokcie i nie nadają się do publikacji 😉 a co do biegu nie bądź taki skromny, co roku mówisz ze nie wiesz czy dobiegniesz a potem super wynik. Mam nadzieje do zobaczenia w niedzielę.
Kuba a dlaczego stoisz na wadze tylko jedną nogą?;))) Powiem szczerze kompletnie odpuszczam wagę i to co jem, a masa jest taka jaka jest, jaką organizm potrzebuje;) Jem słodycze i kalorii nie liczę. Jak więcej trenuje to masa lekko spada i na siłę się nie topię. Efekt będzie widoczny w Krakowie w nd… przybiegnę grubo ponad 10 min za Kubą… o ile dobiegnę do mety;)))
Jakub a wzrostu to Ty ile masz, bo sama waga to mi nic nie mówi tak naprawdę.
Arku do gęsi to mi jeszcze daleko, przydałoby się kolejne 6 zjechać w dół. Z tą analityką to też bym nie przesadzał, z grubsza starałem się ogarnąć temat, ale na poważnie to jednak trzeba bardziej zagłębić się w te tajniki. Boguś też mam stare buty i mało trenowałem, ale podejmę ryzyko, zobaczymy jak wyjdzie 😉
Boguś, przejrzałeś mnie… 🙂
Arek, dobrze kombinujesz. Widzę, że ten tok myślenia nie jest Ci obcy ;-).
Bogus, zawsze możesz dodać, że byłeś na kacu a na mecie czekała teściowa i jakoś nie było Ci śpiesznie… 🙂
Kuba gratulacje! Ja mam podobnie 82 km i dalej sie nie da 🙂 A tutaj proszę, jednak da się 😉
Kuba gratulacje! Ja mam podobnie 82 km i dalej sie nie da 🙂 A tutaj proszę, jednak da się 😉
Bo z MKONem warto się zakładać ;-). Kuba, życzę złamania 1.35 w niedzielnym biegu. Ja w tym samym czasie będę biegł w Gdyni. Ale tak relaksacyjnie, dla fanu ;-). Poza tym mam stare buty i mało trenowałem… 😉
Kuba, czyli nie będziesz już ,,rasowym byczkiem’ tylko ,,gęsią wyścigową’? 🙂 A poważnie, chciałbym kiedyś tak analitycznie podejść do wyżywienia ale jakoś cholera nie chce się….