Nowe doświadczenia…

     Cracovia Maraton w tym roku stał się dla mnie nowym poligonem doświadczalnym. Tym razem nie walczyłem o życiówkę, przynajmniej nie o swoją, tym razem byłem pacemakerem. Udało mi się namówić kolegę z pracy aby przebiegł maraton, zgodził się, ale był jeden warunek, muszę mu w tym pomóc. Zgodziłem się bez wahania, po za tym doszedłem do wniosku, że będzie to dla mnie bardzo dobry trening. Nie było żadnego tapperingu, cały tydzień normalne treningi, dodatkowo w piątek zrobiłem dwa 90km na rowerze oraz 10km biegu, wszystko w dość mocnym tempie. Chciałem się dość mocno zmęczyć, aby niedzielny bieg nie był na świeżości, tak by był jak najbardziej zbliżony do ostatniego etapu IM.

    Pogoda całkiem przyjemna, czasami jak słonko wyszło za chmur to przypiekało, ale nie ma co narzekać, życzyłbym sobie takiej pogody na każdych zawodach w tym roku. Plan był prosty starać się utrzymać zakładane tempo jak najdłużej się da. Kolega dość ambitnie podszedł do tematu, chciał złamać 4h, co o ile po jego wynikach z ½ maratonu było realne, to już patrząc na treningi i ich ilość nie napawało mnie optymizmem. Umówiliśmy się tak, on biegnie i nie rozprasza się niczym, ja osłaniam go od wiatru, kontroluje tempo i czas, donoszę picie i jedzenie oraz dokumentuję ten wyczyn.  Przed startem nastawienie było bojowe:

 

przed startem

 

Hejnał, równo o 9, dał sygnał do startu, ale minęło ponad 7min., zanim dobiegliśmy do jego linii. Startowało ponad 6 tysięcy osób, co dla Krakowa jest nowym rekordem, więc musiało to trochę zająć. Wiatr był dość mocny, szczególnie na Błoniach, przy Wiśle oraz na Al. Pokoju., więc musiałem się nieco napracować.  Biegło się całkiem przyjemnie, schody się robiły punktach żywieniowych. Nie chcąc przeszkadzać innym uczestnikom starałem się wtedy albo nieco przyspieszać, aby był mniejszy natłok ludzi, albo przepuszczać innych, albo podbiegać od drugiej strony. Brałem wtedy butelki zamiast kubków, a później dzieliłem się też z innym biegnącymi.

Miałem mnóstwo czasu i energii na to aby pogadać z innymi biegaczami, kibicami, porobić zdjęcia ze znajomymi.

 

selfi CM2016

 

Gościu  w różowej peruce, trzy lata temu prowadził mnie na złamanie 4h, rok temu dopingował jak łamałem 3:30 i w tym również był przy trasie, nie mogłem sobie odmówić aby z nim zdjęcia nie zrobić. Reszta osób to maniacy tri, z którymi spotykam się na basenie.

Wszystko szło fajnie do 35-37 km, wtedy kolega zaczął powoli narzekać na skurcze. Zagadywałem go jak mogłem, gadałem różne głupoty, co tylko się dało aby nie zwalniał i nie myślał o bólu. Za Wawelem już wiedzieliśmy, że będzie dobrze, że uda się osiągnąć cel. Pierwszy raz wpadłem na metę uradowany i wyluzowany, mogący cieszyć się tą chwilą, a nie styrany i nie ogarniający co się dzieje dookoła.

Dla mnie to było zupełnie nowe doświadczenie, bycie pacemakerem nie jest wcale takie proste, przynajmniej w moim przypadku. Zrobiłem prawie kilometr więcej, bieg to czasami były sprinty, trochę crossu, szarpane tempo, bieganie wokół stref żywieniowych i robienie zdjęć zrobiło swoje. Z miłą chęcią bym to powtórzył, bo uśmiech kumpla na mecie bezcenny.

 

Meta CM2016

Powiązane Artykuły

10 KOMENTARZE

  1. Piotrka znam od pierwszej edycji Triathlonu Amazonek 🙂 przyjechał z bardzo pozytywną ekipą z Krakowa ;))))

  2. Kuba, powoli zaczynam biegać ale malo czasu krca bomba…. Szału nie będzie!

  3. @Tomek bez przesady, jakoś tak się przyjemnie biegło… 🙂 @Andrzej fakt, na mecie każdy jest zwycięzcą, nie ważne jakiej 😉 @Arek pewnie tak by było, szkoda, że nie mogłeś pomóc. Długo jeszcze będziesz leczył tą kontuzję ? @Bogna na pewno złamiesz te 4h. Planujesz start w tym roku? @Plati skąd znasz tego gościa ? @Artur bez przesady, sezon zweryfikuje

  4. bravo !!! Kuba mocarny będziesz w startach tri 😀 a gościu w różowej peruce to Piotrek mega pozytywny osobnik 🙂

  5. Gratulacje dla Was obu! Fajnie jest tak przebiec maraton, robiąc przy okazji inne rzeczy, a już szczególnie foty;) Mnie od dawna chodzi po głowie pomysł, by obfotografować trasę maratonu, jednak nadal zbyt zależy mi na wyniku;) Może jak złamię te magiczne dla mnie 4 godziny, to następny maraton będzie właśnie taki lajtowy.

  6. Kuba, też mialem w maju robić za zająca koledze, ktoremu rozpisuje treningi… Niestety, kontuzja nie pozwoliła. Podobny cel, mial złamać 4h. Pare sek zabraklo. Myślę, że gdybym byl, dalby radę. Gratylacje dla Was!!!

  7. Motywowanie innych cieszy prawie jak wlasny sukces- gratulacje dla kolegi i Ciebie, na mecie maratonu kazdy jest zwyciezca.

  8. Gratulacje koledze za wspaniały wynik i Tobie za żelazne prowadzenie. Maraton poniżej 4 godzin robiąc sobie selfie po drodze i nosząc wodę… Szacunek

  9. Gratulacje koledze za wspaniały wynik i Tobie za żelazne prowadzenie. Maraton poniżej 4 godzin robiąc sobie selfie po drodze i nosząc wodę… Szacunek

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane