Kolo sie toczy

Kiedy pojawil sie pomysl na ten wpis wyobrazalem sobie ze bedzie to demonstracja niesamowitych technik logistyki treningu w stylu niemaniemoge czy totalneporuszenie… Teraz jednak kiedy wzialem sie za pisanie wychodzi jednak ze jestem po prostu smierdzacym leniem i nie bylem w stanie dostrzec tylu mozliwosci trenowania ze az wstyd. No ale lepiej pozno niz wcale.

 

Okres kiedy moj syn budzil sie co kilka godzin a ja nie wiedzialem gdzie jestem i jaki to dzien tygodnia dawno juz za mna. W tym czasie z treningami faktycznie bylo krucho po pierwsze dlatego ze bez spania wydajnosc ostro leci w dol a motywacja juz w ogole gdzies ponizej poziomu morza a po drugie poniewaz byloby bardzo samolubne z mojej strony powiedziec matce ze teraz ona sie nim zajmuje bo ja sobie chce pobiegac.

 

Powoli jednak maluch zaczal sypiac dluzej a wiec i ja zaczalem zbierac energie. Nie bylo jeszcze mowy o 20km wybieganiach, ale wszystko miedzy 5-10 bylo jak najbardziej w zasiegu. Oczywiscie jak to w zyciu bywa wtedy w pracy zrobilo sie pieklo, konczylismy rok finansowy. Tradycyjnie bylem bliski odlozyc wszystko na 'az sie nie zrobi troche luzniej’, ale wszyscy wiemy ze to najwiekszy blad bo nigdy 'sie nie zrobi’.

 

Z pomoca przyszli mi ludzie, a konkretniej jedna osoba. Podczas jednego z obiadow w pracy, ktore zwykle jadam z kilkoma znajomymi z grzecznosci przysiedlismy sie do naszej kolezanki, ktora nie wygladala na zadowolona… Kiedy w koncu ktos spytal czy wszystko ok zaczelo sie narzekanie… Na wszystko, najpierw na prace a pozniej ogolnie na wszystkie problemy tego swiata.

 

Bylem gotowy przeprosic nawet za trzesienie ziemi w Japoni zeby tylko juz sobie pojsc ale nie bylo odwrotu. Siedzialem wiec tam i zaczalem myslec 'a moglbym w tym momencie na przyklad biegac…’. Tak Tak wlasnie zrodzil sie pomysl ze przerwy w pracy i tak glownie sluza narzekaniu i niczego pozytywnego nie wnosza, a majac godzine czasu mozna naprawde wiele zdzialac.

 

Nastepnego dnia mialem juz se soba wszystko co niezbedne do treningu i okazalo sie ze nasz campus otaczaja przepiekne tereny i trzymajac sie rzeki mozna tu robic praktycznie kazdy dystans. Nie chcac przeginac staram sie trzymac okolo 35 min treningu bo musze jeszcze wliczyc prysznic, czas idealny do robienia tempa.

 

run

 

To male ziarenko nadziei dalo mi wiare ze powoli bedzie mozna odbudowac forme, problem numer dwa niestety to czas ktorego nie chce poswiecac bo maluch zmienia sie kazdego dnia i te chwile nigdy juz sie nie powtorza. Stojac ktoregos dnia w korku zaczalem wyliczac rzeczy ktore zajmuja mi najwiecej czasu i okazalo sie ze 2 godziny dziennie spedzam wlasnie w aucie. Mimo ze dystans to tylko 30 km w jedna strone godziny szczytu bardzo mnie zwalniaja.

 

Dosc latwo domyslic sie w ktora strone zmierzam- kilka dni pozniej zamelodowalem sie w pracy juz na rowerze. Nie bede oszukiwal ze teraz codziennie biegam i jezdze na rowerze- po pierwsze te dwa nigdy nie dzieja sie razem bo musialbym targac ze soba ogromny plecak, a po drugie sa czynniki jak pogoda czy po prostu wiecej pracy kiedy musze skonczyc pozniej albo zaczac wczesniej. Generalnie jednak powoli staje sie to nawykiem.

 

bike

 

Z trojki zostalo wiec juz tylko plywanie ktore bylo akurat najlatwiejsze. Jest lato wiec to wymarzony czas zeby maluch z mama posiedzieli na sloncu nad woda i poczekali na mnie. W przyszlosci kiedy mama zacznie wracac do formy bedziemy po prostu sie zmieniac.

 

swim

 

Wracam wiec do treningu w czasie kiedy niestety konczy sie sezon triathlonowy ale dla mnie to nowy poczatek, jestem juz zapisany na maraton w pazdzierniku i mimo ze ciezko bedzie poprawic zyciowke zamierzam pobiec co sil i przygotowac sie ile wlezie. Ciesze sie tez ze przybylo troch kg bo po raz kolejny widze jak wazny jest w zyciu sport i jak nawet drobne 5 km od razu poprawia nastroj.

Powiązane Artykuły

5 KOMENTARZE

  1. Andrzej jak jeszcze trochę pogłówkujesz to zaraz się okaże, że możesz trenować ok. 15h w tygodniu. 🙂 Tak po za tym gratuluję, widać coraz większe światło w tunelu, zadowolony tata to zadowolona cała rodzina 😉

  2. @Jaroslaw – dokladnie, najbardziej denerwujace ze wczesniej na to nie wpadlem :). @Arek – Dziedzic jak najbardziej na pierwszym miejscu, za chwile to on bedzie biegal a ja za nim :). Blizniaki to nawet sobie nie potrafie wyobrazic wiec jak najbardziej pocieszenie :). @Dajmond – Dzieki wielkie, slyszalem ze male dzieci to maly problem a duze dzieci to duzy problem, dobrze wiedziec ze sie da nawet jak moj maluch troche podrosnie. Ja wlasnie niedlugo dorobie sie trenazera i mysle ze to na zime bedzie super rozwiazanie, nie pomyslalem nad tym i poniewaz mam hamulce tarczowe wybor dosc znikomy, ale cos znajde.

  3. Och zycie… 😉 u mnie jest tak: córka 4 lata,a syn 7+ wakacje,czyli głownie są w domu. Treningi jednak robione w 100% prawie,gdy pływanie to podobnie,ja w wodzie,dzieci na plazy z zona lub dzieci na nauce pływania,na basenie,kilka torów dalej z instruktorem,a ja robię swoje obok. Cel do zmieścić sie w 1h z programem :-)Rower to ukochany trenazer na tarasie domu,gdy one sie bawią w salonie lub trwonią czas na tv, a bieganie,to po nocach,albo grubym świtem. Da sie tak ogarnąć 12-14h wliczając weekendowe dłuższe sesje i nie ma nie moge!:-)

  4. Co tam jakiś trajlon! :-))) Dziedzic najważniejszy! Zresztą pomoc żonie to również inwestycja w przyszłe sezony… odpłaci wyrozumiałością i wdzięcznością a to ,,waluty” bezcenne. Nie wiem czy to pocieszenie, ale ja mam bliźnięta… oj dawały czadu! Co prawda wtedy jeszcze nie widziałem co to jest triathlon. Walcz Chłopie!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane