W zeszłą niedzielę stratowałem w Katowicach na dystansie 1/4IM i co tu dużo mówić, niby czwarty rok z tri, a nadal brakuje mi doświadczenia. Jednak ilość startów, na różnych dystansach, ma ogromne znaczenie. Przekonałem się o tym dobitnie co ma znaczenie, im krótszy dystans tym każdy błąd kosztuje więcej, ale po kolei. Postaram się połączyć dwa wątki, opis startu oraz moje przemyślenia na temat doświadczenia lub jego braku.
Jako, że z Krakowa do Katowic jest rzut beretem, wyjechałem w niedzielę rano. Udało się w miarę blisko strefy zaparkować, co jak się później okazało miało duże znaczenie. Odbiór pakietu przebiegł sprawnie, spotkałem się z Krzyśkiem, który nie omieszkał wytknąć mi błędów z Radkowa. Bardzo dobrze, że to zrobił bo jego przytyk przypomniał mi się na trasie biegowej i pamiętałem o tym by pić.
W strefie pierwsza nie miła niespodzianka, nie było żadnych pudełek (toreb) aby zostawić swoje rzeczy, wyjaśniło się dlaczego ludzie nieśli swoje. Drugi minus to brak jakiegoś miejsca gdzie można by się przebrać, dlatego dobrze, że blisko zaparkowałem.
Pływanie – nigdy nawigacja nie była moją mocną stroną, o ile nadłożenie 150-200m na pełnym IM nie robiło jeszcze dużego problemu, no chyba że ktoś walczył o sub 10h. To jeżeli masz taki nadbagaż na ¼ praktycznie przekreśla szanse na dobry wynik. Po za tym w tym roku woda strasznie mnie nie lubi, mam jakieś dziwne lęki, nie mogę złapać swojego rytmu, a do tego wszystkiego pralka trwa prawie cały czas, no chyba, że błądzi się po „krzakach’ jak ja.
Kolejny minus dla orgów to usytuowanie belki po wyjściu z wody, która znajdowała się przed wejściem do T1, czyli jakieś 500-600m dalej, czyli do czasu pływania doliczają jakąś 1min, no ale za to czas w T1 rewelacja. Choć w moim przypadku tak się zamotałem, że straciłem kolejną minutę, tak się spieszyłem, że zdjąłem rower z haka, a nie założyłem numeru ani kasku, amatorka. Tu właśnie wyszedł brak doświadczenia w szybkich zmianach, na IM wszystko robiłem ciut wolniej i dokładniej. Miałem czas aby się wytrzeć, założyć koszulkę kolarską itp., a tu miał być ogień i się pogubiłem,
Rower – czytając wpisy na AT, że trasa nie jest płaska i raczej nie na życiówki, o czym przed startem przypominali organizatorzy oraz Dajmond, nastawiałem się na mocną jazdę okraszoną wieloma podjazdami, ale bez szaleństw na zaplanowanym tętnie. Problem w tym, że tu objawił się kolejny brak doświadczenia. Pierwszy raz postanowiłem mieć zegarek podczas całych zawodów, normalnie używałem go po wyjściu z T1, no i podczas jazdy myślałem, że mi się zawiesił i nie pokazywał żadnych danych jak się później okazało, po raz kolejny się zamotałem i jadąc na rowerze byłem już w T2…..
Trasa fatycznie wymagająca, ale przynajmniej nie było nudno, spotkałem też Bognę, robiła zdjęcia na jednym z podjazdów. Jak się później okazało, nie tylko na trasie rowerowej ale też biegowej. Rozwialiśmy chwilę na mecie, mam nadzieje, że szybko upora się z problemami i wróci do tri, zresztą nie tylko ja, orgi też za nią tęsknią. Nie ma co się dziwić, przesympatyczna osoba, Bogna jeśli to czytasz to mówię do zobaczenia na trasach.
Bieg – trochę się obawiałem, gdyż wydawało mi się, że rower zrobiłem za mocno, dodatkowo pogoda nie pomagała. Może nie było takiego „piekła’ jak opisywali ludzie w zeszłym roku, ale temperatura oscylowała w granicach 30 stopni, a dla mnie to o wiele za dożo. W głowie miałem słowa Krzyśka plus ciągle żyw wspomnienia z Radkowa, więc starałem się pamiętać o nawadnianiu. Biegłem mocno, ale bez przesady, pływaniem pogrzebałem nadzieję, na złamanie 2:30 więc nie forsowałem się za mocno. Trasa przyjemna, ale równie wymagająca, żwir, piasek, schody w kilku miejscach, mało asfaltu, ale fajnie.
Zawody uznaje za całkiem udane na pewno będę chciał tam wrócić, teraz czeka mnie start A, bieganie w Krynicy, trzymajcie kciuki
Jarek czy ja wiem czy takie duże, przy Dajmondzie, Arku, Jakrku itd. to ja cienki jestem. Po za tym ostatnio widzę wychamowanie albo regeres, szczególnie na basenie. Cóż począć, takie życie raz na, raz pod wozem
no no Kuba ja juz tez 4 lata w TRI ale jak patrze na twoje postepy , to jest mi wstyd , chyba musze sie zmobilizowac na przyszły rok , Brawo za wynik i tak tzrymaj .pozd
Ja w przyszlym roku planuje lamac 2.30 w olimpijce, ale musze przyznac ze lepiej wychodza mi dluzsze dystanse wyglada :). Gratulacje po raz kolejny, co by nie bylo kolejne doswiadczenie.
brawo Kuba!
Kuba, dziękuję za tak miłe słowa. Ciebie też było miło w końcu poznać – pamięta się te Twoje komentarze:)) Mam ogromną nadzieję, że do zobaczenia na trasach tri, nie tylko jako pstrykacz fotek. Dziękuję chłopaki za docenienie mojej roboty. Fotografia to moja druga pasja, pierwszą jest oczywiście triathlon.
Brawo, każde zawody to nowe doświadczenie
Kuba – dopóki się uczysz, to się rozwijasz…
Arek,Zona to prawie mój osobisty trener i ministerstwo finansów w jednym. Zona czuwa,by triathlon nie dokonał całkowitej konsumpcji naszych przychodów bo ja moglbym to przeoczyć w ferworze przygotowań itd. Ktoś musi byc trzeźwy 😉
Tak wyszło, musiałem iść na trening, a pożniej nie mam czasu
Kuba, komentarz o 4.43?! Matko! Krzychu, Twoja żonka musi mieć ogromne pokłady cierpliwości… 🙂
Krzysiek nie narzekaj na żonę, tyle startów to ja robię w 2 lata ….
Swoja droga,pozdrowienia z Helsinek-wlasnie wylądowałem i jutro zamierzam oddać sie beztroskimi bieganiu w 1 strefie hr 😉
Arek,ja jedynie nędzne 4-5 trajlonow robię w roku i ze 2-3 biegi. Na więcej zona nie pozwoli rzecz jasna,bo by mnie w domu w ogóle nie było 😉
Miło popatrzeć na cześć z blogami! Stara gwardia… Kuba jak zwykle eksperymentuje, kombinuje… I dobrze. Krzysiu rozwala ilością startów… 🙂
A Bogna zrobiła faktycznie fajna robotę, ja też mam jakieś Twoje zdjzdjęcia, prześle na maila
Bo mądrze pojechałem rower pierwszy raz od lat i nogi zostało troche na polmaraton jeszcze. No,ale 7m w open to był bardzo fajny epilog mojego sezonu tri 2017 i oczywiscie dziekuje za miłe słowo!:-)
Jeśli chodzi o Krynice to mam stracha jak przed pierwszym IM
Dokładnie mnie też nogi bolały , ale spoko w niedzielę robiłem mocne 2x4km podczas Kraków Business Run. A tobie się nie dziwię nie zły czas wykreciles, jak zwykle zresztą
No i Bogna zrobiła kawał dobrej roboty z aparatem-wielki szacun za zaangażowanie i zatrzymanie tych ulotnych chwil na zdjęciach!:-)
Kuba,Katowice,poza słabo zabezpieczona trasa kolarska(minął mnie autobus i sam wyprzedziłem dwa auta na skrzyżowaniach,bo jakoś na trase wjechały?!) uważam za udane zawody. Gdy Cie mijałem robiąc 1/2 na trasie kolarskiej wyglądałeś na dosc świeżego i skoncentrowanego. Z ta woda,to faktycznie słabe rozwiązanie,bo czasy były sporo dłuższe na pływaniu i sie człowiek frustruje niepotrzebnie. Rower jednak odmierzony był idealnie wg mnie(równe 90km na 1/2). Bieganie,wbrew pozorom ciężkie,bo upał demotywowal,jak i charakter trasy(schody,szutr,zakręty liczne,itd). Ja tydzien po Katowicach jeszcze dochodziłem do siebie…ale to juz historia,bo w pt przylatuje z Finlandii i atakuje znow sub3h w maratonie-padło tym razem na Wrocław 😉 Liczę,ze dasz upust sportowej złości w Krynicy, a dodatkowo podzielisz sie zdobytym w boju doświadczeniem!