W zeszłym roku opublikowaliśmy dwa cykle artykułów związanych z triathlonem i filmami. Część z nich przedstawiała krótkie filmy i reportaże (np. historia Jona Blais, czy siostry Madonny Buder). Kilka artykułów było poświęconych produkcjom fabularnym i dokumentom – a wszystko to, aby „zabić” czas na trenażerach. W tym roku, dzięki dość łagodnej aurze, mogliśmy sobie pozwolić na ograniczenie pedałowania w domu.
Dzisiaj chciałem Wam przedstawić kilka ciekawych filmików, które mogą się przydać nie tylko podczas nudnego kręcenia w domu, ale wyposażą Was w mniej lub bardziej potrzebną wiedzę…
Zacznijmy więc od typowego filmu związanego z treningiem domowym. Polecam ciekawy kanał na portalu YouTube: Global Cycling Network. Znajdziecie tam ponad 600 filmów związanych z kolarstwem. Część z nich, zwłaszcza w okresie zimowym, może okazać się przydatna. Jednym z nich jest „40minute Intense Cycle TrainingWorkout, Hill Intervals”, czyli krótko mówiąc jest to trening interwałowy i imitacja jazdy w górach. Gdy nie macie pomysłu na trening na trenażerze, to ten kanał z pewnością pozwoli Wam znaleźć kilka jednostek treningowych, które urozmaicą domowe kręcenie.
Fajna jest klarowność treningu oraz nieskomplikowany angielski. Niemal wszystkie polecenia i wskazówki treningowe są podane w formie pisemnej lub wykresów. Podana jest też sugerowana kadencja oraz poziom wysiłku. Życzę Wam miłego pedałowania i mądrej selekcji filmów ze względu na poziom zaawansowania i celów treningowych! I nie przejmujcie się muzyką.
http://www.youtube.com/watch?v=04-VoVzOiSg
W powiązanych znajdziecie również inne ciekawe kanały. Przykładem jest – zwłaszcza dla osób z dobrą wyobraźnią – seria filmików nagrywanych na prawdziwych trasach rowerowych. Może to Was lepiej ruszy.
Pozostańmy w temacie kolarstwa. Kolejnym filmikiem wartym polecenia jest „Top ten ways to lose weight through cycling”. Filmik pochodzi z wcześniej wspomnianego kanału, ale stwierdziłem, że dobrze będzie go tu wyróżnić. Dość powszechną prawdą jest, że gdy próbujemy zrzucić zbędne kilogramy, to lepszym sposobem od biegania okazuje się kolarstwo. Powoduje ono odciążenie stawów, a u osób, które tych zbędnych kilogramów mają stanowczo za dużo, bieganie może zrobić więcej krzywdy, aniżeli przynieść korzyści.
Pierwszą wskazówką jest jeżdżenie przed śniadaniem. I trening wcale nie musi być długi. Spokojna przejażdżka, na przykład do pracy, może okazać się pożyteczna dla treningu samego w sobie, jak i dla zrzucenia „balastu”. Po drugie: używaj batoników energetycznych i żeli na wyścigu, a produktów naturalnych podczas treningu. Oczywiście podczas BPS rekomenduje się stosowanie wszystkich produktów, które będą nam służyć na prawdziwym wyścigu (Pamiętajcie! Żadnych nowości na zawodach!), ale przyjmowanie dużej ilości wysokokalorycznych produktów, zwłaszcza tych bogatych w cukier, oddala nas od osiągnięcia celu jakim jest rozsądna waga startowa. Ostatnio sam przestałem pijać nawet izotoniki na treningach, a zastąpiłem je wodą. I rezultaty widać (żona tak mówi, ciesząc się, że nie wydaję kasy na Powerady i Isostary!).
Nie będę wymieniał wszystkich wskazówek, bo… takie zboczenie zawodowe. Uczę także języka angielskiego, więc wiem, że posiedzenie ze słownikiem z pewnością nikomu nie zaszkodzi 😉
Następnym, dość ciekawym pod względem edukacyjnym jest film porównujący specyfikę pracy sprintera i maratończyka. Jak wiadomo, mięśnie można podzielić na te składające się w włókien szybko i wolno kurczliwych. Przeciętny człowiek posiada niemal idealne proporcje (50/50) tych włókien. Sprinterzy mogą pochwalić się stosunkiem włókien 80/20 (80 szybko kurczliwe, 20 wolno kurczliwe). Całkowicie odwrotnie jest w przypadku maratończyków. Zawodnicy, którzy trenują krótsze dystanse są zazwyczaj lepiej zbudowani i ważą więcej od długodystansowców. Co jest tego powodem? Jest ich kilka, a pierwszy z nich dotyczy właśnie pracy nad mięśniami. Sprinter skupia się na włóknach szybko kurczliwych, które trenowane stają się większe. Inaczej trenuje maratończyk, powodując iż trenowane przez niego włókna wolno kurczliwe są mniejsze i nie nadają takiej sylwetki jak u szybkiego biegacza. Co więcej, zawodnik biegnący na krótkim dystansie musi dbać o równowagę w kwestii proporcji mięśni górnej i dolnej części ciała. Po resztę ciekawostek odsyłam do filmiku:
Ostatnim filmikiem na dzisiaj jest typowo humorystyczne podejście do bycia triathlonistą. Jest taki dowcip:
„Jak można poznać triathlonistę?
Nie trzeba… sam ci o tym powie.”
I właśnie w tym tonie utrzymany jest sympatyczny filmik pod sympatycznym tytułem: Sh*t triathletes say”, czyli … no sami wiecie. Śmieszny i prawdziwy spot, który obnaża nasze zboczenie. Bo komu nie zdarzyło się powiedzieć:
„Oczywiście biegam w Newtonach”
„Definitywnie potrzebuję karbonu!”
„W tym tygodniu mam wyścig, ale tylko ten B”
„Jestem słabym pływakiem”
A może zadajecie sobie pytania:
„Masz nowego Garmina?”
„Nie wiesz czy będzie można pływać w piankach?”
„Czy ta pozycja jest wystarczająco aero?”
Te i inne frazesy z pewnością wywołają uśmiech na Waszych twarzach:
…a może są rzeczy, których triathloniści NIE MÓWIĄ? Jak na przykład: „Nigdy nie muszę iść do toalety przed wyścigiem”. No bo są także rzeczy, które „… triathletes DON’T say”.
A czy Wy macie jakieś filmiki, którymi chcecie się podzielić? Zostawiajcie linki w komentarzach.
Pozdrawiam i miłego oglądania!
Ostatnie dwa filmiki – uśmiałam się 😀 dobra dawka humoru na początek dnia 😀 Dziękuję!