Czytając felietony „poimprezowe” publikowane na AT, często widać w nich dość powtarzalny schemat zaczynający się poranną wizytą w toalecie w celu zrobienia odpowiedniej wagi startowej, a kończący się triumfem/porażką, z dość szczegółowym opisem tego, co działo się po drodze. Pozwolę sobie trzymać się tej konwencji, no bo w końcu tradycja zobowiązuje. Mniej więcej 10 dni po Roth, gdzie naprawdę się upodliłem, miałem pomysł na wystartowanie w Herbalife Triathlon Gdynia. Pamiętałem świetną atmosferę, dobrą organizację, genialną trasę biegową, więc kusiło. Nawet zacząłem lekkie negocjacje z Darkiem Sidorem, ale pierwszy trening biegowy pokazał mi, że regeneracja to nie jest obecnie moje drugie imię. Skontaktowałem się z Piotrem Netterem informując go o rezygnacji z uczestnictwa i zacząłem się szykować do kibicowania. Piotr zaproponował mi bycie sędzią na trasie rowerowej, na co chętnie się zgodziłem, bo pamiętałem, co działo się w zeszłym roku oraz miałem świadomość tego, co działo się w Poznaniu i np. Nieporęcie. Moje sędziowanie miało być „do potwierdzenia”. Zaplanowany na niedzielny dzień 4-godzinny rower chciałem zrobić po trasie rowerowej, więc wystartowałem o 7 rano, żeby ostatnie 2 godziny kibicować zawodnikom. Dopiero ok. 10 zobaczyłem na moim „s..ajfonie” (dlaczego tak, o tym później), że tuż po 7 rano dzwonił Piotr, więc domyśliłem się, że było jakieś emergency z sędziami, ale było lekko za późno. Początkowo skupiałem na sobie uwagę wszystkich wolontariuszy, policjantów, a nawet kibiców i często musiałem się tłumaczyć, że nie skróciłem trasy pływackiej oraz, że mam świadomość, że od 9.30 będę musiał jechać chodnikiem. Potem jednak moja uwaga skupiła się na tym, co zobaczyłem na odcinku od estakady do Rumii. A zobaczyłem tabor PKP.
A właściwie moich znajomych i innych jadących jak po sznurku. Najpierw nie chciałem w to uwierzyć, potem starałem sobie to tłumaczyć – 10 km, wyszli grupami z wody, więc nie było jeszcze okazji na przyciśnięcie, ale jak zobaczyłem to samo na ich drugiej pętli, to starałem się zareagować. Po pierwsze, doganiałem grupy draftujące i moim super hiper telefonem nagrywałem te grupy mijając ich (tak oto moje rozjeżdżenie zamieniło się w interwały po 450 wat) z okrzykiem – Panowie jesteście w telewizji w odcinku „draftujące parówy”. Niektórzy narzekali na tych co z przodu, ci z przodu narzekali na tych co z tyłu i właściwie okazywało się, że jestem jedynym na danym odcinku, co może/potrafi/chce albo wyminąć grupę albo ją odpuścić. Czasami zdarzały się sytuacje komiczne (jak dla kogo oczywiście), kiedy dojeżdżałem zawodnika, któremu ewidentnie formuła non drafting pomyliła się formułą non iron i mówiłem mu – „Jak draftujesz, daj chociaż zmianę”. Na co padała odpowiedź – „Za szybko jedzie”. Nosz ku.. ..ać. Jaja jakieś. Czy widziałem sędziów? Widziałem. Czy dawali upomnienia?Dawali. Czy widziałem, żeby ktoś się tym przejmował? Nie.
No to czas kończyć relację, a zacząć swoje przemyślenia, którymi już trochę podzieliłem się na swoim profilu twarzakowym. Otóż Szanowni Państwo, czas przestać narzekać na sędziów, trasę, drafterów, nieuczciwie jadących. Czas zacząć patrzeć na siebie. Po tych zawodach mogę stwierdzić, że mało mam znajomych, którzy nie jechali w grupie. Nie wnikam z jakiej przyczyny i motywacji. JECHALIŚCIE. Każdemu to powiedziałem. Tylko jeden miał JAJA żeby za to przeprosić. Nie mnie. W ogóle. BO TO WSTYD! Co z tego, że złamałeś w niedzielę 5h, co z tego, że zrobiłeś mega 4:32 czy 37, albo inne kilkanaście minut życiówki. OSZUKIWAŁEŚ! Po co wydawać kilkanaście tysięcy na karbon. Lepiej wydać kasę na lusterko, żeby kontrolować, czy nie jedzie sędzia. Większy price performance. A jeśli ciągle masz poczucie, że to inni a nie ty, to chciałbym zadedykować Tobie właśnie inspirację, której nauczyłem się w House of Skills.
W geście, gdzie za pomocą palca wskazujesz winnego, trzy inne palce wskazują na Ciebie.
Cześć. Miłych snów z nową życiówką!
na zakończenie mojej części dyskusji u wywołany trochę do tablicy przez Olę: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=454742477998513&id=138125262993571¬if_t=wall
@amator, wywołany do tablicy precyzuję:
1. każdy kto mnie zna, wie, że co najmniej połowę rzeczy mówię żartem. Taki charakter też miało zdanie, które przytoczyłeś. Celowo zostało umieszczone na końcu wpisu.
2. jesli zrobiłeś swój wynik uczciwie, to jestem przekonany, że się obronisz w czasie podobnych dyskusji. Może być inny start, inny dystans ale przecież wiemy, co jest możliwe, a co nie.
Powodzenia w następnych startach.
MarcinTri…temat Andrzeja uwazam za zamkniety..bo juz sobie to wyjasnilismy i nie ma sensu do tego powracac..zreszta zdjecia nie pokazuja procesu tylko stan na dana sekunde..podobnie i wpisujac moj nr 550 zobaczysz mnie w analogicznej sytuacji, przy czym wiem, ze staralem sie jak moglem unikac draftu..bo to nie moja bajka…ale czasami sie naprawde nie dalo..np gdy dochodzil Ciebie peleton, gdy chciales sie z niego wyrwac lub go przepuscic…byles przez jakis czas w nim..
Wystarczy wpisać na stronie maratomanii nr startowy 577 i zobaczyć jak kolega Andrzej E ładnie „pracował” na trasie 🙂
http://www.maratomania.pl/maratony/44-herbalife-triathlon-2014-dystans-dlugi-10-08-2014/number-577/photo-18011.html
Ogromnie cieszę się, że jest coraz więcej chętnych do udziału w akcji dawania dobrego przykładu jazdy bez draftingu!!! Ostatecznie za Waszą namową poprawiamy nieco tekst naszywki (zamiast „No draft” na „No drafting”, by było zgodnie z angielszczyzną). Ostatecznie na naszywce z czarnego materiału A4 będzie napis „NO DRAFTING!!! FAIR PLAY ONLY :-)” Zobaczycie nas już niedługo z w/w napisem na tylnej części koszulki w Borównie i Malborku 🙂 Zapraszam do dołączenia się do naszej akcji, kontakt ze mną: [email protected]. Niech FAIR PLAY stanie się modne wśród triatlonistów 🙂
Mam dwa komentarze:
Jezeli polski pilkarz w polu karnym przeciwnika upadlby na murawe symulujac faul i sedzia przyznalby karnego, dzieki ktoremu Polska wygralaby mecz o mistrzowstwo swiata (wiem sci-fi, ale mimo wszystko), to ilu z Was nie mialoby radosci z tego ze Polska jest Mistrzem Swiata w Pilce Noznej? Ilu z Was uwazaloby ze pilkarz sie zhanbil? Ilu z Was wybaczyloby sedziemu blednej decyzji? Ilu z Was uwaza ze Diego Maradona nie byl swietnym pilkarz, poniewaz jednego gola strzelil reka?
Odnosnie w jaki sposob mozna karac zawodnikow za drafting: kazdy zawodnik ukarany za drafting i odbywajacy 4-5 minutowa kare w penealty box mialby obowiazek (obok numeru startowego) przywdziac drugi numer, albo nawet dwa z przodu i z tylu, czerwone, z napisem DOSTALEM KARE za DRAFTING. Z takim napisem musialby kontynuowac zawody az do mety.
Co Wy na to?
Ad vocem. Stawiam na szacunek i tego bede sie trzymac:) Przytoczylem krazaca anegdote, ktorej sam nie wymyslilem, ale tez zaznaczylem w innym komentarzu wyraznie,ze do tego worka niesprawiedliwosci trafiaja w nieuprawniony sposob wszyscy,niestety:( To taki efekt „kuli sniegowej”…
Uwazam,ze powiedzielismy juz wszystko. Dalej to wnioski do wyciagniecia przez kazdego z nas i przez organizatorow kazdych zawodow.
Zycze dobrych zawodow. Kazdych nastepnych:)
No właśnie Panie Arturze – szacunek… przede wszystkim dla nas samych. A gdzie szacunek w anegdocie którą Pan przytoczył jako komentarz do innego felietonu: „jaka masz zyciowke na polowce?! Z Gdyni?! A nie,podaj mi prawdziwa…”
Albo inny cytat – pana Marka Strześniewskiego – „I na koniec: jeśli w trakcie rozlicznych rozmów jakie toczymy o naszych przewagach i dokonaniach jakiś znajomy powie, że jego życiówka jest z 2014 z Gdyni, to zapytam: „Rozumiem, że udało Ci się zająć dobre miejsce w podmiejskim Gdynia-Rumia?”
Gdzie w tych wypowiedziach szacunek dla tych, którym się udało osiągnąć sukces, zrobić uczciwie życiówkę, dla których to właśnie HTG było wydarzeniem roku i do którego cały rok się przygotowywali i nie mają możliwości (czasowych i finansowych) żeby brać udział w wielu tego typu imprezach w ciągu roku.
Ja osobiście mam żal ale niestety do was i do organizatora. Tamtych cwaniaków mam w d… Ale to właśnie wy takimi wypowiedziami podwarzacie wyniki HTG i tym samym obdzieracie mnie z mojego sukcesu. Dlaczego? Bo organizator nie był w stanie zapewnić wszystkim współzawodniczącym równych warunków, zgodnych z ustalonymi regułami. Ja pilnuje siebie i owszem mogę zachęcać innych do przestrzegania reguł. Ale organizator powinien stać na straży i jak już się taki gamoń znajdzie to odpowiednio go potraktować. Za to płacę!
Kolejna osoba dołączyła do naszej akcji naszywkowej „NO DRAFT!!! FAIR PLAY ONLY :-)” Dziękujemy! Czekamy na kolejne zgłoszenia…
Profesorze! Wiedzialem, ze mozna na Ciebie liczyc 🙂 dzieki za ten wpis! Podpisuje sie! 🙂
Ale jeszcze jedno. Takibelferski, profesorski komentarz.
Uwazam,ze to jest tez test naszej spolecznosci. Wazny test! Jestesmy spolecznoscia, ludzmi, ktorzy dziela sie wspolna pasja. Jestesmy znajomymi, czesto dobrymi, przyjaciolmi, wspieralismy sie i wspieramy. Wszystko dzieki triathlonowi!!! Pamietajcie o tym!!!! Tutaj nikt nie rzuca oskarzen, to taka oczyszczajaca dyskusja. Oczyszczajaca dyscypline, dzieki ktorej przezywamy wspolnie piekne chwile. Mozemy miec watpliwosci, klocic sie nawet, mozemy wiele… Ale dalej tworzmy nasza spolecznosc!!! To cos duzego, ogromnie waznego. Szanujmy to i …siebie. Jestesmy razem, jestemy spolecznoscia!!!:)))
Dziękuję za odzew mailowy tym co zdecydowali się na plecach koszulki doszyć fragment czarnego materiału A4 z napisem typu „NO DRAFT!!! FAIR PLAY ONLY :-)” na najbliższym IM w Borównie.
Jeśli ktoś chciałby przyłączyć się do naszej akcji, by rozpropagować pozytywne wzorce zachowań Tri to zapraszam do kontaktu ze mną [email protected]. Niech FAIR PLAY stanie się modne wśród triatlonistów 🙂 Rodzaj odpowiedniego materiału do naszycia i technikę porządnego druku mam opanowane. Dla zabieganych mogę użyczyć mój szablon lub wykonać naszywki (super byłoby mieć identyczne)po kosztach 🙂
Chodzi mi o to, że podczas doganiania zawodnik umiejętnie wykorzysta draft tworzony przez wolniejszego zawodnika i wyprzedzi go w ostatnim momencie oszczędzając energię . Każdy kolarz tak robi na zawodach jak go np. motocykl z kamerą czy z sędziami wyprzedzi to przez chwilę wjeżdża w jego draft. Efekt ten również super obrazuje zbliżanie się do lub bycie wyminiętym przez TIRa na treningu.
Chodzi mi o to, że podczas doganiania zawodnik umiejętnie wykorzysta draft tworzony przez wolniejszego zawodnika i wyprzedzi go w ostatnim momencie oszczędzając energię . Każdy kolarz tak robi na zawodach jak go np. motocykl z kamerą czy z sędziami wyprzedzi to przez chwilę wjeżdża w jego draft. Efekt ten również super obrazuje zbliżanie się do lub bycie wyminiętym przez TIRa na treningu.
Luv4sport, logiczne myślenie nie boli. Mocny kolarz żeby siąść komuś na koło musi zostać dogoniony przez jeszcze mocniejszego kolarza. Sam dogania tylko wolniejszych więc śniadanie im na koło byłoby kompletnie bez sensu. Zgodzę się natomiast, że problem nie jest tylko nasz krajowy, Ironmam walczy z tym wprowadzając starty falowe.
Reasumując, żeby zminimalizować problem draftingu trzeba:
1. Jasno określić przepisy dotyczące czystej jazdy ( odległośći, czas na wyprzedzanie itd.)
2. Jasno określić co grozi za nie przestrzeganie powyżych.
3. Egzekwować ustalone zasady.
4. Tak organizować start by umożliwić jazdę indywidualną (starty falowe albo długi podjazd na początek)
5. Propagować czystą jazdę.
W Gdyni zabrakło praktycznie wszystkiego więc efekt jaki był wszyscy widzieli.
Po zawodach w Gdyni słyszałem często, jak to zawodnicy żałowani, że nie załapali się na peleton, bo ich wyniki byłyby lepsze. Byłem trochę zaszokowany tymi słowami. Chyba nie o to chodzi. Stojąc przed lustrem rano, możesz sobie powiedzieć, że walczyłeś uczciwie. Wynik nie jest życiówką, lecz uczciwie na niego zapracowałeś. A to, że jesteś ze 100 miejsc niżej, to co z tego. Widząc na trasie ten peleton z 30 zawodnikami byłem zaskoczony. Organizatorzy powinni dać cały pas ruchu do dyspozycji a nie tylko połowę dla powracających do Gdyni inna trasa. Coś z tym muszą zrobić.
Problem draftingu jest był i będzie. Startowałem w wielu imprezach pod szyldem IM i tam i tak pilnowano tylko czołówkę walczącą o sloty. Miałem okazję również startować w IM 70.3 w starcie falami i drafting również był – a mocni kolarze z późniejszych fal bez problemu wykorzystywali draft jadących na całej trasie jeden za drugim w gęsiego słabszych zawodników z wcześniejszych fal. Przykład Antonio Comloma na IM 70.3 Mallorca w 2013 obrazuje to najlepiej. Nie ma co się doktoryzować – dużo penalty boxów NA TRASIE i częste kary ukrucą to wszystko – rozwiązanie jest bardzo proste. A tak jak wspomniałem start falami bardzo ułatwi życie mocnym i doświadczonym kolarzom którzy umiejętnie wykorzystają draft tworzony przez sznur jadących przed nimi zawodników z innych fal.
Czytam to wszystko z boku i faktycznie dyskusja zaczęła nabierać zły emocji a nie o to chodzi. Komentarzy jest juz tyle ze trudno się połapać. Padło kilka ciekawych pytań na temat jak się ustrzec draftu ale chyba nie widziałem odpowiedzi. Mógłby ktoś kompetentny napisać krótki artykuł kilka możliwych scenariuszy z trasy i jak się zachować np. Jadę swoim tempem ktoś dojeżdża mnie z tyłu i siada na koło nie wyprzedza co wtedy ? Według przepisów on łamie zasady nie ja prawda? Zwracam mu uwagę się chce się doczepić co zrobić , co sędzia ? Jadę za grupa staram się ich wyprzedzić udało się ale oni siadają mi na koło i co wtedy? Itp. Itd.
Szanowna Pani Aleksandro.
Proszę nie usprawiedliwiać drafterów.
Od kilku lat towarzyszę mojemu synowi w zawodach triathlonowych w Polsce i nie tylko (co najmniej kilka razy w roku) . Nigdy nie widziałem go w peletonie albo jadącym z „kolegą”.
Może to jest przypadek, a może jedzie tak aby w tym peletonie (z „kolegą”) się nie znaleźć ?
Oczywiście najlepiej powiedzieć że nie ma policji i dlatego wszystkie chwyty są dozwolone
Pozdrawiam
Marcin, przejrzyj wyniki jeszcze raz zobaczysz z czego wzięły się peletony. W przeciągu 5 minut (między 33 a 38 minutą) wyszło z wody 507 osób. Pętla miała 45km, ale przez wspólny start ponad 1/3 startujących znalazła się na 3km. Nawet gdyby WSZYSCY mieli dobre chęci, praw fizyki nie zmienią. Najmocniejsi mają szansę odjechać, najsłabsi odpadną ale 80% będzie się między sobą tasować ale nie odpadną mimo utrzymywania przepisowych odległości.
Hmmmm… Jestem amatorem i nie zależy mi na żadnym oszukiwaniu. Unikam draftingu, choć przy dość silnym zmęczeniu, nie zawsze się skupiam na tym co z przodu i pedałując patrzę w ziemię. Ogólnie startowałem dwa razy i póki co jestem mocno zdezorientowany. Po pierwsze sędziowie nakazują jazdę z prawej strony. Kiedy zabieram się za wyprzedzanie, jakiś szybszy zawodnik mija mnie krzycząc, żebym jechał prawą stroną, a ja po prostu unikam zarzutu o drafting. Jakieś 20 km później doganiam kogoś kto jedzie cały czas środkiem drogi. Żeby nie było zarzutu o drafting jadę prawą stroną, nie mogę jednak wyprzedzić go prawą stroną, więc zbliżam się do osi drogi, aby go wyprzedzić i wtedy podjeżdża sędzia, który mnie upomina i muszę zwolnić, aby złapać do niego dystans, co oczywiście wybija mnie z mojego tempa. Jednocześnie patrzę jak cała masa zawodników jedzie w peletonie i nikt im nie zwraca uwagi… Nie rozumiem tego.
@ Dawid S.
Nie jestem pewien, czy dobrze przemyślałeś swój wpis. Czy będąc na miejscu obrabowanego właściciela sklepu winiłbyś samego włamywacza, czy także policjanta, który nie zareagował widząc, co się działo? Ja na jego miejscu pewnie winiłbym obu.
@ Aleksandra Góralska
Świetny punkt o 5000 osób na jednej pętli. Pewnie też by można, tylko jaki w tym sens? Mam wrażenie, że imprezy triathlonowe w Polsce zeszły na niebezpieczną drogę, która przypomina sytuację ze ścieżkami rowerowymi. Wystarczy wydzielić połowę chodnika z kostki brukowej i ścieżka jest i nikogo już nie obchodzi, że to proszenie się o kłopoty, bo pod koła rowerzystom będą wchodzić ludzie z dzieciakami, a sama jazda po kostce brukowej jest delikatnie mało komfortowa. Trochę analogicznie ma się sprawa w przypadku imprez triathlonowych – robimy zawody na jak najwięcej osób – przecież są i można startować. W ostatnim czasie zarówno ilość zawodników, jak i ich poziom poszły mocno w górę, więc bardzo liczę, że i jakość imprez będzie coraz wyższa.
@ Mariusz Pawlik
Chyba tak to powinno wyglądać – dla oszustów powinna być kara i tyle. Do tego potrzebny jest jasno opisany regulamin i zastrzeżenie, że za dyskusje z sędzią jest dyskwalifikacja. A chodzenie po dnie nie jest zabronione, podobnie jak drafting na pływaniu. Aczkolwiek start sprzed linii startu dozwolony już nie jest.
Naturalnie potrzebna jest dobra wola ze strony zawodników, ale ci, którzy już ją mają i chcą się ścigać uczciwie potrzebują wsparcia ze strony organizatora, który ustala przebieg trasy, schemat startu (wspólny lub falami) i dba o wyłapywanie przypadków naruszania przepisów eliminując oszustów. Dlaczego niektórym tak trudno wymagać od organizatora większej staranności i punktować jego niedociągnięcia (niezależnie od tego, że zapewne nie były wynikiem złej woli)? Przecież celem tych uwag jest wskazanie organizatorowi, co może zrobić inaczej – lepiej. Już kiedyś podobno kolarze liczyli na swoją wzajemną uczciwość, a skończyło się tak, że w historii Tour de France przez 7 lat nie ma zwycięzcy. Ja chcę się ścigać uczciwie i mam niesamowitą frajdę z pracy nad poprawą własnych wyników. Nie chcę dać z siebie absolutnie wszystkiego po całym roku treningów i wielu wyrzeczeń tylko po to, żeby następnego dnia ktoś powiedział mi, że mój wynik jest nic nie wart, bo na tych zawodach wszyscy oszukiwali. Tym samym została mi przypięta łatka, niczym Polakowi w Niemczech, który rzekomo jest złodziejem tylko dlatego, że jest Polakiem.
Niemniej patrząc na dobre aspekty tego całego zamieszania muszę powiedzieć, że dziękuję: (1) oszukującym drafterom, dzięki którym chcę być jeszcze szybszy na rowerze, żeby łatwo im odjeżdżać i szybszy na pływaniu, żeby wychodzić z wody jeszcze bardziej z przodu, oraz (2) Marcinowi Koniecznemu, który kwestionując wyniki uzyskane w Gdyni daje mi motywację, żeby osiągnąć wynik jeszcze lepszy na innych zawodach i udowodnić sobie, że potrafię. A wiem, że potrafię!
No draft, fair play only! To po pierwsze.
Gratuluję wszystkim życiówek na HTG! To po drugie.
Nie szukajmy czarownic.
Uprawiamy triathlon jako amatorzy? Czy jako zawodowcy?
Niech każdy zdecyduje na ile wyczyn jest dla niego najważniejszy…
Zadbajmy żeby wszyscy którym na tym zależy mogli startować uczciwie bez draftu.
Pozwólmy sędziom stopniować restrykcje i kary inaczej tam gdzie jest walka o czołowe pozycje i tam gdzie jest zabawa w triathlon.
Nie napiętnujmy nikogo z imienia i nazwiska.
Cieszmy się wspólnym triathlonem w sympatyczni i przyjazny sposób propagując uczciwość współzawodnictwa i inne właściwe postawy.
Zabrzmi to pewnie trochę patetycznie, ale…
Mój debiut IM w Borównie dedykuję Wszystkim Kolegom i Koleżankom triathlonistom bez względu, po której stronie tej dyskusji się znaleźli. Cieszę się całym sercem. że jestem jednym z Was 🙂
No draft, fair play only! To po pierwsze.
Gratuluję wszystkim życiówek na HTG! To po drugie.
Nie szukajmy czarownic.
Uprawiamy triathlon jako amatorzy? Czy jako zawodowcy?
Niech każdy zdecyduje na ile wyczyn jest dla niego najważniejszy…
Zadbajmy żeby wszyscy którym na tym zależy mogli startować uczciwie bez draftu.
Pozwólmy sędziom stopniować restrykcje i kary inaczej tam gdzie jest walka o czołowe pozycje i tam gdzie jest zabawa w triathlon.
Nie napiętnujmy nikogo z imienia i nazwiska.
Cieszmy się wspólnym triathlonem w sympatyczni i przyjazny sposób propagując uczciwość współzawodnictwa i inne właściwe postawy.
Zabrzmi to pewnie trochę patetycznie, ale…
Mój debiut IM w Borównie dedykuję Wszystkim Kolegom i Koleżankom triathlonistom bez względu, po której stronie tej dyskusji się znaleźli. Cieszę się całym sercem. że jestem jednym z Was 🙂
Wg mnie jest tylko jeden sposob, by sobie z tym poradzic. I nie, nie jest to „test lustra” – jesli komus nie wstyd krasc wsrod swiadkow, to na pewno nie bedzie mial wyrzutow sumienia, gdy spojrzy w lustro. W lustrze to sobie jedynie zrobi slit focie i wrzuci na bunia z komentarzem o swoim swietnym wyniku. KARY – to jedyny sposob na Polaka, ktory „jezdzi szybko, ale bezpiecznie”, puszcza psa bez smyczy, wyrzuca pety przez okno, a prawo jest dla niego glupie i zrobi tak, jak mu wygodnie. Nie bylem nigdy na zawodach za granica, ale „penalty boxy” wydaja sie naprawde swietnym rozwiazaniem – to tak jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – i kara dla winnego, i przestroga dla chcacego.
P.S. pisalem juz o tym pod innym artykulem, ale w Gdyni oszustwa nie ograniczaly sie do trasy rowerowej – zostala zapisana nowa, niechlubna karta w historii polskiego triathlonu (a przynajmniej ja widzialem cos takiego po raz pierwszy), albowiem niektorzy zaczeli oszukiwac juz w wodzie, mijajac boje tak, jak im sie podobalo. Chodzenie po dnie w polowie trasy tez nie jest powodem do chluby, choc to chyba akurat niezabronione.
taaa. Sam nie pamiętam co napisałem. Masz Ola rację. Ale nie było intencją tego artykułu podawać kompleksowego przepisu na brak draftingu. Na razie jest jeden składnik tego sosu: nie draftuję intencyjnie. Jakie mogą być inne? Pewnie ktoś mądry od sędziowania się odezwie. Np. o starcie falami w ogóle nie pomyślałem w kontekście draftingu. Pomyslałbym nawet coś odwrotnego bo jak po I pętli w Roth na trasę wpadali zawodnicy co startowali godzinę za mną to dla mnie na 95 a dla nich na 5 zaczął się niezły kocioł. I tam nie draftować to dopiero była sztuka….
Draft draftem ale jak juz zaznaczalem w jednym z komentarzy najwazniejsi sa otaczajacy nas przyjaciele. I to dzieki triathlonowi. I zawody w Gdyni beda takim wlasnie wspomnieniem. Wspomnieniem zabawy w gronie przyjaciol (Łukasz z Ania, Robert z Renia, Kosa z Karolina, Maciek z Kasia, Kuba z Aga, kibicujacy na trasie Mkon z Ewa). Dzieki nim juz tesknimy za kolejnymi zawodami, tymi w Gdyni rowniez. I zawirowania w czasie zawodow, czy szyld Irona tego nie zmienia:)
Draftujacy sa winni oszustwa i to jest pewnik. Sedziowie i orgi sa winni wobec tych uczciwych jadacych samotnie. Jesli wybieram uczciwosc w zawodach sportowych to oczekuje ze ktos dopilnuje i ukarze tych nieuczciwych jednak jest to wyscig i jestesmy rywalami. W Poznaniu dopadl i wyprzedzil mnie peleton troche pozniej ja dopadlem ich i wyprzedzilem, stracilem na to sporo energi zupelnie nie tak jak planowalem po chwili znów mnie wyprzedzili nie chcialem juz tracic sil na tasowanie i odpuscilem rower. Nie musialo tak byc gdyby sedziowie sie tym zajeli mialbym szanse pojechac tak jak planowalem bez zarpania i odpuszczania.
„Panowie jestescie w tv w odcinku „draftujace parowy”…” To chyba nie to samo co takie bezposrednie,personalne odniesienie… Teskt G. Zgliszczynskiego traktuje o czyms zupelnie innym. Tam chodzi o problem dobrych zawodniczek w plywaniu,ktore „lapiac” sie z dobrymi mezczyznami i jadac za nimi w zasiegu wzroku (ale 10m za) maja latwiejsze zadanie niz kobiety wsrod kobiet. I w zawodach tri w kraju nie o 7-10m chodzi. Kto nie widzial tych peletonow na trasie HTG to nie za bardzo wie o czym mowimy. To byly peletony zlozone z 30-50 osob….
„…po co wydawac kilkanascie tysiecy na karbon… Lepiej na wsteczne lusterko…” To tez nie to samo co: nie stac was na karbon to draftujecie….
MKon jest bezkompromisowy. Tekst jest ostry, bezposredni. Inwektyw to raczej w tym felietonie nie ma… Ale chyba wlasnie o to chodzilo. Podawanie recepty?! To wlasnie ten artykul wskazuje w czym jest problem. W NAS!!! O od nas samych musi zaczac sie naprawa problemu. Organizacja, trasa, race book, sedziowie to tak,oczywiscie. Mysle,ze organizatorzy zwroca juz w koncowce sezonu,a na pewno w przyszlym, na ten wazki problem. Ale my patrzmy na siebie. Od tego zacznijmi. Tak najprosciej:)
Ludzie przecież wina jest tylko i wyłącznie po stronie zawodników to oni oszukiwali a nie organizatorzy czy sędziowie. Jak w nocy do sklepu włamie się przestępca to winny jest policjant który go nie upilnował ? Wszyscy wynieśliśmy z domu pewne wartości a w takich momentach jaki rywalizacja z przeciwnikiem,wiatrem, własnymi słabościami itp. pokazujemy jakie to są wartości i właśnie wielu zawodników to pokazało walcząc uczciwnie bądź nie. Zupełnie inną sprawą jest zachowanie zespołu sędziowskiego, to tak jakby wspomniany wcześniej policjant widział włamującego się przestępce i niezareagował. I dlatego jestem zdania, iż tak ważne zawody muszą być obstawione zespołem sędziowskim z PZTri, oczywiście do samego związku jak i jego sędziów mamy wszyscy wiele zastrzeżeń ale w chwili obecnej jest to niestety chyba jedyne rozwiązanie. Wielkim błędem było (i tu jeśli się myle to prosze poprawcie mnie, ale gdzieś to wyczytałem) wyszkolenie przez organizatora HTG własnego zaplecza sędziowskiego. Zawody HTG to jest ekstraklasa zawodów traiathlonowych w Polsce i również obsada sędziowska musi być najlepsza. To tak jakby ( i tu posłuże się przykładem z mojej znienawidzonej dyscypliny sportowej) klub piłkarski wyszkolił sobie sędziego który miałby potem sędziować mecze tego klubu. Jest to niedopuszczalne zwłaszcza, że w przyszłym roku zawody będą miały jeszcze większy prestiż. Więc niech sędziowie będą policjantami wyłapującymi „przestępców” czytaj oszustów niech nie boją się wykonywać swoich obowiązków. Podejrzewam, iż jeden odważny sędzia który podjechałby do takiego peletonu jakie były na trasie i począwszy od pierwszego zawodnika po kolei zaczołby wymierzać określone na odprawie kary to bardzo szybko po peletonie zostałoby tylko wspomnienie
„Draftujące parówy” to chyba cytat z komentowanego felietonu. Nie w tym jednak największy problem. Spodziewałam się konkretnych propozycji jak problem rozwiązać. Mówienie jak się chce to się da czyli zwalenie winy i odpowiedzialności na tylko na zawodników to nieporozumienie.
Ola. Czy my czytamy ten sam tekst? Wskaż mi zdanie z cytowanym przez Ciebie słowem. Please!
Ja mówiąc szczerze tez spodziewałam się nieco głębszej analizy niż nazywanie ludzi Parówami. Przeczytajcie felieton Grzegorza Zgliczyńskiego ” Co zrobić by rywalizacja pań była fair „, to zrozumiecie, że problem draftingu nie jest czarno-biały. Po drugie jak egzekwować przepisy które jasno nie zostały określone (7 czy 10 m odstępu, jaki czas na wyprzedzenie, jakie kary). Po trzecie można udowadniać, że i 5000 osób dzięki dobrym chęciom, bez draftowania zmieści się na kilometrowej pętli, choć wiadomo, że to nie prawda.
Ja mówiąc szczerze tez spodziewałam się nieco głębszej analizy niż nazywanie ludzi Parówami. Przeczytajcie felieton Grzegorza Zgliczyńskiego ” Co zrobić by rywalizacja pań była fair „, to zrozumiecie, że problem draftingu nie jest czarno-biały. Po drugie jak egzekwować przepisy które jasno nie zostały określone (7 czy 10 m odstępu, jaki czas na wyprzedzenie, jakie kary). Po trzecie można udowadniać, że i 5000 osób dzięki dobrym chęciom, bez draftowania zmieści się na kilometrowej pętli, choć wiadomo, że to nie prawda.
Wiesiek. Ale chyba inny tekst czytamy…
Niesłychanie prymitywny tekst! – idący za daleko w inwektywach i knajackim języku. Zdanie typu: ” niestać was na karbony” więc się draftujecie – poniżej poziomu jaki do tej pory można było spotkać na Akademii. Na dodatek lansowane przez człowieka który swoją twarz daje kanadyjskim karbonowym rowerom.
Andrzej…dziękuję..i ja się z tym źle się czuję, że musiałem Tobie to powiedzieć, bo wydajesz się fajnym człowiekiem…teraz pokazałeś klasę ..szacunek dla Ciebie..pozdrawiam Jacek
Nie tylko drafting przeszkadzał mi na HTG. Okazuje się, że wśród triatlonowej braci (lub obsługi – co raczej wykluczam) zdarzają się też niestety ZŁODZIEJE 🙁 Ze strefy zmian ktoś ukradł z mego roweru 2 pamiątkowe bidony HTG, które chciałem przekazać w prezencie dzieciom, dla których dedykowałem mój drugi w życiu występ w 1/2 IM… Piszę w liczbie mnogiej, bo gdy przechodziłem po zawodach obok mego roweru (jeszcze za siatką) to brakowało „tylko” jednego, ale jak dostałem się przez bramkę do strefy zmian, by zabrać rower, to nie było już drugiego… Nie zniechęci mnie to do dalszych startów, następny w Borównie 🙂 Nauczony doświadczeniem z HTG pozostaje mi tuż po zejściu z roweru chować do worka pamiątkowe bidony z kolejnych występów. Co do piętnowania draftingu to proponuję, by zrobić na kolejnym HTG akcję np. na plecach koszulki doszyć fragment czarnego materiału z białym napisem typu „NO DRAFT, FAIR PLAY ONLY”, by rozpropagować pozytywne wzorce zachowań. Niech oszustom będzie głupio! Tak jak już ktoś w jednym z komentarzy ujął: najlepszym sposobem na eliminację driftingu jest dawać samemu dobry przykład + propagować go np. na banerach, ja proponuję na koszulce – jak w trakcie jazdy rowerem delikwent zobaczy napis na moich plecach to jest szansa, że to być może opamięta się i przypomni sobie co jest najważniejsze. Niech fair play stanie się modne wśród triatlonistów 🙂 Mogę być pierwszy i przygotować taki napis w Borównie, rodzaj odpowiedniego materiału do naszycia i technikę druku mam opanowane- zapraszam do kontaktu – [email protected] . Może ktoś ma ochotę dołączy się do akcji?
Marcin z 3M
P.S. Ktoś w strefie zmian (Tygrys) zostawił profesjonalną pompkę nożną – przekazałem obsłudze HTG, obiecali, że przekażą ją właścicielowi jak takowy się zgłosi 🙂
Byłem w tym roku na 9 imprezach triathlonowych i to co zobaczyłem na rowerze było przede wszystkim kompromitacją sedziów. Ta jazda sędziów za „pociągami”, częste gwizdanie, brak skuteczności (eliminacji) tego zjawiska świadczy o braku pomysłu i ich właściwego działania. Należy wyciągnąć konekwencje z pracy sędziów i nas zawodników za pomocą tego forum poinformować o podjętych krokach i końcowych efektach.
Tak przy okazji to jak skończyła się „sprawa naszego gościa Chrisa McCormacka? Sędziowie już wiedzą który z nich podjął decyzję o dyskwalifikacji? Sędzia GŁÓWNY powinien taka informację podać lub więcej nie sprawować tak ważnej funkcji.
Na koniec podam tylko, że na rowerze uzyskałem 2:39 (w Suszu 2:44, a w Sierakowie 2:36) i może od Gdyni 2014 będziemy w stopkach naszych obok czasów końcowych np. w nawiasie podawać czasy części rowerowej?
PS. Dla statystyków mój garmin wskazał:
pływanie: 2,05 km (raczej problemy z nawigacją;-)
rower: 89,29 km
bieg:20,80 km
Wysokie opłaty startowe nie odsieją chamstwa, niestety.
Moda na uczciwość i bezwarunkowe przestrzeganie zasad też raczej nie ogarnie wszystkich, choć akcje typu ‘okrzyki anty-drafterskie’ może ukierunkują niezdecydowanych zawodników, mogących, jak w wielu poniższych opisach, ulec presji…
Oby coś wniosło wprowadzenie standardów WTC od przyszłego roku…
Miałem niezły przykład przed dwoma tygodniami na IM Zurich. Od 20.km jechałem z kontuzją, więc warunki obserwacji były, niestety, dobre: ‘penalty boxy’ były co ok. 30 km – o ile na pierwszej pętli przebywało w nich po kilka –kilkanaście osób(ponad 2600 startujących), o tyle na drugim okrążeniu już prawie nikt nie próbował ‘sprytu’ – przy czym nie widziałem peletonów – raczej próby jazdy na kole przez max. kilka osób. Sędzia na motocyklu zwalniał, obserwował taką spółdzielnię z tyłu i po kilkuset metrach, mając już pewność o co chodzi – podjeżdżał z notesikiem, notował numery i zapraszał do najbliższego ‘kiosku’. Krótka obserwacja sytuacji z tyłu nie pozostawiała sędziemu wątpliwości. To chyba wyjątkowa infamia – stać obok zawodów, pod szyldem ‘ławka kar’ i patrzeć jak reszta jedzie do przodu… o ile ktoś się takimi sytuacjami przejmuje, oczywiście. Jeśli dobrze pamiętam zapis w regulaminie, od kary za drafting na trasie nie można się odwołać. Dyskusja z sędzią – może prowadzić do DSQ. Podobnie jak KAŻDY zauważony przez sędziego przypadek ŚMIECENIA NA TRASIE. Ja zauważyłem jedną DSQ z tego paragrafu…
Ciekawie postąpili Norwedzy – w filmie Norseman ‘13 poświęcili fragment na ujęcie z penalty box’u – wyjątkowa pamiątka z zawodów, a tam można złapać karę również za wykroczenia suportu…
Może wobec takiej skali zjawiska pomogłyby postulowane już w tej dyskusji znakowanie drafterów? Np. sędzia w ‘budce wstydu’ obcina narożnik numeru startowego? Szybko i skutecznie. Pamiątka na zawsze- widoczna, przy okazji dla wszystkich zawodników i kibiców na trasie
Wiadomo, to nie jest tylko problem draftingu i nie tylko problem triathlonu – próżno tu oczekiwać niesamowitej samodyscypliny wśród wszystkich zawodników i idealnego przestrzegania zasad rywalizacji. To problem ‘słabego poziomu’ elementarnej uczciwości w ogóle, a zawody są tylko kolejnym obszarem gdzie on się ujawnia, tak irytując uczciwie walczących o wynik.
Co do swej istoty – nie wydaje mi się, żeby drafting w triathlonie różnił się znacząco od np. niepłacenia za parking, gdy ryzyko sankcji jest niewielkie, omijania kolejek (nawet po odbiór pakietów startowych), śmiecenia gdzie popadnie, przejeżdżania na czerwonym świetle, parkowania na miejscach dla inwalidów itp.
Mnóstwo można znaleźć przykładów dotyczących tego samego schematu zachowania, będącego mieszanką chamstwa, braku szacunku dla innych i może przekonania o własnym sprycie i zaradności.
Pewnie gdyby ktoś przeprowadził badania statystyczne tematu – okazałoby się, że procent drafterów wśród triathlonistów jest w kraju podobny do ‘szalonych’ kierowców, chamowatych sąsiadów itd. Po prostu pewna część społeczeństwa ma takie nastawienie do otoczenia i niestety, ma ona swoją reprezentację również wśród triathlonistów (podobnie jak biegaczy, narciarzy itp.)
Ja chyba wolę modę na uczciwość (może ta dyskusja to jej początek) od publicznych pręgierzy, ale zobaczymy, który trend zbliży nas do wyższych standardów, na razie choćby tylko w zawodach triatlonowych.
Warto drążyć temat, by wykształcić uczciwe postawy tych niezdecydowanych, których może peleton wciągnął na dłuższą chwilę, albo zawahali się i w ferworze walki jakoś się dołączyli do ‘spółdzielni’. Na draftujących z premedytacją i budujących peletony- jak na inne przejawy bezczelności i chamstwa – pomogą chyba tylko ‘penalty boxy’, może ;znakowanie’ i duży wstyd w mediach(FB, YT, AT). Niestety.
Odp dla Jacek Cieszyński
Jacku ,
Faktycznie masz racje -draftowalem (osobna kwestia ze moim zdaniem z tego mojego draftowania największe korzyści to pozostali mieli -gdyż to ja byłem „koniem pociągowym” grupy;co nie zmienia faktu ze to i tak jest Drafting)
Pewnie jesteś większym idealista ode mnie i masz wiarę w ludzi -ja niestety mam ja w skrajnym minimum -stad moze moje pragmatyczne podejście do ścigania -ale wierz mi nie do końca z tym czuje się ok-mam nadzieje ze potrafisz zrozumieć te rozterki.
Pozdrawiam Cię
Andrzej
do Andrzeja:
Drogi Andrzeju :
dyskusja nie dotyczy tego , kto jest lepszym kolarzem..dla mnie b. dobrym kolarzem jest Jacek Gardener, Bartek Pawelczak i jeszcze kilku innych..sam się za takiego nie uważam..ba..ledwo się na nim utrzymuję a zjazdów boję się jak ognia..co było widać w Radkowie..
Fakty są takie: Gołdapia -draftowałeś, Górzno – draftowałeś, Gdynia -draftowałeś..skąd to wiem: Gołdapia: to ja byłem tym jeleniem , który wdzierał się na górę, aby na zjeżdzie Twoja grupa mnie minęła..Górzno: obserwowałem znowu Twoją grupę, bo jechał tam przez chwilę mój kolega..Gdynia: mijał mnie Twój peleton… napisz mi czy mijam się z prawdą..wiesz sam jak było..a czemu to napisałem publicznie..? ano temu, abyś tego już nie robił..skoro jesteś dobrym kolarzem, to chyba powinno to zobowiązywać..skoro godzisz się na warunki non draft, to ich przestrzegaj..czy widziałeś kiedyś Jacka Gardenera, aby jechał w drafcie? ja nie … czyli można….Widzialeś Bartka Pawelczaka , aby draftował..ja nie..czyli można….Ty też możesz..ja Tobie życzę, abyś bike w 1/2im robił i w 2:07..wtedy będę wiązał Tobie sznurówki, podobnie jak i tym, co zrobią to 2:45 i 2:55..ale sami ..i przed nimi chylę czoła…pozdrawiam Jacek
Ludziska 🙂 Więcej optymizmu! Więcej radości! Sezon w pełni, nie ma co wylewać żółci. Może ktoś przemyśli, może ktoś się zreflektuje a jeszcze inny będzie miał jeszcze raz tyle radości z tego, jak dalece poirytowani są wszyscy *uczciwi*. Mleko wylane, idziemy dalej 🙂 A no i przypominam, z draftem czy bez – i tak mam ogromny szacunek do każdego, kto takie zawody ukończył. Dla mnie głupie jest to, że przez pociągi było niebezpiecznie jak słyszę – to już jest lipa. Dlaczego tak piszę? Osobiście, od kiedy zacząłem swoją przygodę – ZAWSZE widzę pociągi, mniejsze, większe (cóż, mija mnie na rowerze kilka stówek… można powiedzieć – *za dobrze* pływam 😀 I zawsze obserwuję grupy. W Poznaniu było tak, że kilka minut nic, pojedyńczy zawodnicy… i siup, 10, nie na kole, ale w grupie. Czy mi to przeszkadza? Tylko trochę – naprawdę, drafterzy nie są w stanie zepsuć mi tak fantastycznego sportu jakim jest Triathlon 😉 I powiem Wam jeszcze 🙂 Będę dumny jak paw, jeśli uda mi się wejść na poziom, w którym ktoś będzie jechał mi na kole 😀 😀 😀 Da się wyluzować? Ps. W Sierakowie Draftu w zasadzie nie widziałem (a minęło mnie niemal 300 osób), jednak trasa *interwałowa* sama w sobie rozbija i weryfikuje jazde na kole niemiłosiernie. To taki mój głos – nie mam zamiaru pozwolić, aby to, że ktoś w inny sposób rozumie Triathlon zepsuło mi radość z jego uprawiania!
Z Triathlonowym pozdrowieniem, Piotr
Warto zauważyć jeszcze jedną niebezpieczną tendencję. Otóż w jednym z komentarzy Marcin Konieczny napisał, że dostał karę w Kona. Udał się do namiotu na 4min. Koniec. Brak dyskusji. W Polsce wygląda to tak, że zawodnik wydziera ryja i dyskutuje za co, a jak, dlaczego itd. Regulamin powinien określać jasno ” za dyskusje z sędzią czerwona karta i OUT” !!! Dlatego Mike Ambroz życzę Ci sędziowania takich zawodów jak ostatnie HTG. Przekonasz się, że do Triathlonu zawitało „polskie podwórko”. Być może opłata za IM70.3 powinna być jednak standardowo ok. 200-250EUR. Lekcja pokory i wychowania powinna być droga!!
Witam,startowałem w gdyni pojechałem uczciwie i wykęciłem niezły czas ale to co sie działo na trasie było chore sędzia gwizdał jak na Love Parade a zawodnicy mieli go głęboko ,amatorka w wykonaniu zawodników zaiwestowałem kupe czasu i pieniedzy zeby jak najlepiej wypaść a tu dupa czas dobry ale inni w grupie pokręcili mega czasy ,czy poziom zawodników na rowerze tak sie polepszył,postanowiłem ze nie bede startował w takich komercyjnych imprezach dla amatorów oszustów ,
Bardzo dziękuję za ten artykuł, w końcu kropla drąży skałę i wierzę, że coś się zmieni! W lipcu brałam udział w 1/4 IM w Poznaniu. Były to moje pierwsze zawody w Polsce i pierwsze tak duże zawody w ogóle. Z peletonami nie spotkałam się nigdy wcześniej na zawodach. Na co dzień, od czasu do czasu, startuje w Irlandii I drafting owszem zdarza się, ale peletonu, nawet takiego składającego się z paru osób nie kojarzę…. Gdy na 15 kilometrze minęła mnie dosyć duża grupa, mająca nawet jeszcze czas I siły, żeby sobie rozmawiać miedzy sobą, dogoniłam ich i ( może zbyt nieparlamentarnie) zwróciłam uwagę, że to nie praca zespołowa. W odpowiedzi dostałam: „Wyluzuj!”. Chwile później pojawił się sędzia I zdaje się spisał wszystkich winnych I przypadkowych, którzy byli w okolicy. Ale peletonu nie rozpędził. Trochę popsuło to wrażenia z części rowerowej, bo na tej trasie można się było rzeczywiście przyjemnie rozpędzić, a hamowanie, żeby uniknąć bycia częścią peletonu oraz tracenie sił na wyprzedzanie takiej grupy przyjemność tę lekko popsuły….
@ Charles & Keda
Czy przeczytaliście Panowie/Państwo (?) posty, które zostały tu umieszczone? Nikt nie napisał „wina tylko i wyłącznie sędziów i organizatorów”. Wina oszustów-drafterów jest niepodważalna. Jeśli będę jechał nieprzepisowo i dostanę karę – to tak ma być. Jak wspomniałem, zdarza się nawet najlepszym w zupełnie przypadkowy sposób – za wolno odpuścisz, za długo wyprzedzasz – nie widzę w tym żadnej ujmy, ani powodu do piętnowania. Powiesz np. Craigowi Alexandrowi, że jest „frajerem”, czy „parówą”, bo kiedyś zdarzyło mu się dostać karę za drafting na zawodach? Nie wybielam nikogo. Impreza w Gdyni jest moją ulubioną imprezą w Polsce, a trasa biegowa i finisz na końcu Skweru Kościuszki są genialne. Trasa rowerowa jest też świetna i piekielnie szybka, zwłaszcza gdy (tak, jak w tą niedzielę) praktycznie nie ma wiatru. Pływanie w morzu – wspaiała sprawa.
Zależy mi na wskazaniu pewnych braków po stronie organizatora, bo uważam, że one spotęgowały problem, a konstruktywny feedback jest pomocny, co zresztą praktykuje seria IronMan wysyłając do uczestników ankiety po zawodach.
Co mam zrobić, gdy zwracam sędziemu uwagę na peleton, którego nie da się wyprzedzić, bo jedzie całą szerokością trasy, a w zamian nie ma żadnej reakcji, a wręcz jest ona wroga pod moim adresem? Układam praktycznie cały sezon pod te zawody, płacę wpisowe i okazuje się, że organizator nie wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie pilnuje porządku na trasie. Staram się, robię co mogę, żeby uciec od tego peletonu, ale ciągle ktoś siada mi na koło, a sędzia jedzie obok i nie reaguje – to kto jest winien? Pada tylko lakoiczne „rób swoje”. Czyli co? Mam odpuścić od jednego peletonu, później od następnego i najlepiej, to jakbym w ogóle chyba tylko się toczył, bo w pewnym momencie znalazłem się między dwoma peletonami – jeden przede mną, a drugi za mną. Czy wtedy byłbym taki fair wobec siebie? No chyba nie, bo ja nie jestem z tych, co pracują na coś kolejny rok i pozwolą, żeby banda oszustów zmarnowała mój wysiłek w ciągu kilku minut, więc staram się walczyć, ile sił – tak, jak zawsze.
Kwestia ruchu lewostronnego była zwyczajnie niebezpieczna – czy gdziekolwiek w RaceBooku było wspomniane, na której jej części obowiązuje ruch lewostronny? Wręcz przeciwnie! Na odprawie też szczątkowe informacje. Jak ktoś przyjeżdża spoza Trójmiasta, to nie zna nazw ulic w Gdyni i okolicach. Brak oznaczeń na trasie.
Ja jestem uczestnikiem i moim obowiązkiem jest startować zgodnie z przepisami, ale obowiązkiem organizatora i sędziów (a nie moim) jest te przepisy egzekwować. Inaczej dojdziemy do poziomu jakiś samosądów. W szczególności tyczy się to zawodów takiej rangi, jak w Gdyni, które siłą rzeczy powinny mieć wyższe standardy i przez to być oceniane bardziej surowo. To, że uczestnicy nie przestrzegali zasad, to już wiadomo. Niemniej, pewne aspekty organizacyjne przyczyniły się do tego, co się stało i na nie chcę zwrócić uwagę, żeby w przyszłym roku sytuacja się nie powtórzyła, czego wszystkim życzę.
Pozdrawiam serdecznie organizatorów – dość kolorowej propagandy, wyciągnijcie wnioski i zróbcie najlepszą imprezę na świecie w przyszłym roku. Tak, jak triathloniści po każdym słabym starcie wyciągają wnioski, żeby na kolejnych zawodach być lepsi.
Odp dla Jacek Cieszyński
Drogi Jacku, nie wiem czym sobie zasłużyłem na wyróżnienie z imienia i nazwiska ,ale znaleźć się w tak znamienitym gronie to doprawdy zaszczyt .
Jednakże nie konkuruje z tobą -choć dzieli nas 1 kat (moja to m45)
Kolarzem chyba jestem niezłym -sadzać po wyniku np Radkowa troszkę nas dzieli .
Ja Ciebie z części rowerowych niestety nie kojarzę ,interesujące jest jednakże to – skąd twoje precyzyjne obserwacje mojego „recydywistycznego” draftowania .
Z części biegowych -a jakże zdecydowanie Cię kojarzę i podziwiam -pamietam jak odpadłem na biegu w Gołdapi -ale w Gorznie już się poprawiłem (znów te trudniejsze ciut warunki….)
Pozdrawiam Cię jednak serdecznie ,aczkolwiek chyba lepiej aby dwóch mocno dorosłych facetów dyskutowało w cztery oczy -a mieliśmy okazje na mecie HTG -i nie usłyszałem nic co tak precyzyjnie na łamach AT umieściłeś .
Jeszcze jedno-podanie swojego nazwiska pod pozycja nr1 to zaiste majstersztyk manipulacji
Z kolarskim i triathlonowym pozdrowieniem
Andrzej Erbel
Witam, rzadko się tu udzielam , ale coś powiem. Ja jednak uważam ze to jednak wina sedziow, ja dostałem kare za draft to czy słuszna czy nie to inny temat, ale sedziowie nie potrafili zrobic tego zgodnie z przepisami i regulaminem (chyba ze się myle), poczytalem regulaminy HTG, PZTri i nawet WTC i powinno chyba to inaczej byc zrobione niz postapiono ze mna – moja kara chyba 4 minuty została doliczona do czasu biegu. Czy tak powinno to wyglądać? Może się mgle. Pozdrawiam
Chciałbym zadać pytanie kto może zostać sędzią na zawodach triathlonowych w Polsce? Czy nie jest do tego potrzebna licencja, jakiś egzamin, pewna ilość sędziowanych imprez mniejszej rangi, jakiś staż? Czy może brak doświadczenia sędziów doprowadził do tej sytuacji. Mało profesjonalne jest szukanie sędziów na 2 godziny przed zawodami (wpis MKona)???
Charles,brawo ,wreszcie ktoś dostrzegł to pieniactwo i hipokryzję
Cóż , nawet wsród triathlonistow typowo polskie psucie czegoś fajnego i szukanie dziury w całym to standard….
Szkoda ,bo dotychczas (czyli od 2013 ,od kiedy Tri stał się moja pasja ) łudziłem się ze znalazłem coś nie skażonego naszym malostkowym polskim charakterkiem…
Ale Wy jesteście Hipokryci! Co to w ogole za gadanie, ze to jest wina tylko i wyłącznie sędziow i organizatorow! Kazdy tu pisze, ze nie draftowal, a jak juz draftowal to tylko dlatego, ze nie mial innego wyjscia, „o jaki ja biedny uczciwy zawodnik jestem”. BZDURA! To jest nowa moda w Polskim triathlonie na drafting, a potem ubolewanie nad jakże przykra sytuacja, ale wynikiem przy okazji pochwalić się też można. Zastanowcie sie troche… Co mieli zrobic sedziowie? zatrzymac cala, 50 osobowa grupe? i co, zatrzymali by sie tamujac caly ruch na trasie, a nowi zawodnicy tylko by dojezdzali do tego peletonu, nawet Ci jadacy uczciwie, rzeczywiscie, swietny pomysl! To w WAS jest problem!
Kiedys w jednym z duzych miast USA, bodajze LA, byla awaria pradu, prawie cale miasto pokryly ciemnosci. W ciagu kilku godzin rozpetal sie chaos, a miasto zalala fala wlaman i kradziezy. Po tym wydarzeniu, malo zreszta wyjatkowym w historii ludzkosci, psycholodzy i inni uczeni, zaczeli analizowac nature ludzka, dochodzac do wniosku, ze czlowiek to barbarzynca, ktorego w szrankach trzyma jedynie cienki spoleczny gorset.
To co sie wydarzylo w Gdyni, przypomina nieco tamta sytuacje. Duza liczba uczestnikow, waska trasa, luz ze strony sedziow, zadzialaly jak awaria pradu, reszty dokonali barbarzyncy. Nazywanie tych ostatnich „parowami”, „debilami”, „frajerami” wnosi tyle do dyskusji co niedzielna msza do rozwoju moralnego przecietnego Kowalskiego. Czy ja tu kogos bronie? A skad! Po prostu zakladam, ze ludzie nie sa aniolami, tym mniej ludzie scigajacy sie w zawodach. Wystarczy jednak stworzyc odpowiednie reguly i pokazac, ze nie oplaca sie ich lamac, a sie dostosuja. W Gdyni nie bylo problemu z regulami tylko ich egzekwowaniem. Na poczatku trasy, kiedy sedziowie byli bardziej aktywni, to jakos sie krecilo. Moze nie bylo idealnie, ale tez bez takich numerow jak potem, bo potem degrengolada rozlala sie na cala trase. Zachecam do zmian systemowych, a nie emocjonalnego polowania na czarownice.
Chyba jeszcze wszyscy pamiętacie jak w tegorocznym cyklu Garmina cała CZOŁÓWKA draftowała m.in. w Gołdapie!! Tak, panowie z podium w poszczególnych kategoriach, szczególnie w tej najmocniejszej… podobno.;) Kary w stylu 5mi. ppstoju to błąd – drafter w tym czasie odpocznie, a potem przypili dalej i wskoczy na pudło…
Zaczynam odnosić wrażenie, że kilka osób dziś spędzi więcej czasu pisząc/czytając o drafcie w Gdyni niż trenując. Kilka uwag i jedna propozycja:
1. Mike Ambroz – dzięki za rzeczowy głos w dyskusji
2. Osobiście jestem zdania, że główna rola w zwalczaniu draftingu przypada organizatorom i sędziom. Tu zgadzam się m.innymi z moim ulubionym Ore Professore. Nie zmienimy niczyjej świadomości nawet tysiącem wpisów i wyrazami oburzenia. Powinniśmy to zrobić – ale nie bądźmy naiwni, nic to nie zmieni. Tylko drakońskie kary, ścisłe procedury i paszporty biologiczne wyeliminowały doping z zawodowego peletonu. Śmiem twierdzić, że niektórzy ambitni amatorzy (w różnych dyscyplinach) są nawet bardziej zafiksowani na wynik i skłonni do łamania zasad.
3. Myślę, że w tym roku organizacyjnie impreza przerosła trochę organizatorów. Ale to powinna być lekcja. W przyszłym roku ma być start falami (to powinno pomóc) ale musi być podniesiony poziom sędziowania. Brałem udział w kilku imprezach IM i zawsze na koniec odprawy prowadzący mówił, że są dwie ważne rzeczy – bezpieczeństwo uczestników i fair play. Nie sądzę, żeby tolerowali to, co się działo w tym roku.
4. A teraz propozycja. Nie startowałem w tym roku w Gdyni – zawody nie zmieściły się w moim grafiku. Byłem w ubiegłym roku i bardzo mi się podobało. Będę chciał wystartować w przyszłym roku. Ale jeśli organizatorzy/sędziowie dopuszczą do takich scena za rok, to więcej tam nie pojadę. Są inne opcje. I proponuję szanownym kolegom i koleżankom nie tyle stygmatyzować innych zawodników, co zacząć bojkotować zawody, gdzie organizatorzy nie radzą sobie z problemem draftingu.
I na koniec: jeśli w trakcie rozlicznych rozmów jakie toczymy o naszych przewagach i dokonaniach jakiś znajomy powie, że jego życiówka jest z 2014 z Gdyni, to zapytam: „Rozumiem, że udało Ci się zająć dobre miejsce w podmiejskim Gdynia-Rumia?”
czytam o tym draftingu kolejny dzień, sam byłem w szoku co się działo na trasie kolarskiej, w pewnym momencie bałem się o własne zdrowie i życie !!!!!!! Podczas „walki” w przepychankach było k.. ch.. itd. itp. W pewnym momencie taka silna grupa zapomniała nawet o lewostronnym ruchu, gdzie przy wyjeździe z Rumii zmusili prowadzących zawodników, będących już po nawrocie również do jazdy prawą stroną, nie wiem jak to się potem skończyło (trochę tu winy organizatorów). Sam bawię się TRI od 3 lat, sprawia mi to wielką frajdę, jestem typowym AMATOREM bez trenera, choć szkoda, że go nie mam, może kiedyś. Tak jak większość byłem zmuszony do jazdy w tych grupach. HTG to fajna impreza, super lokalizacja, super trasy, duży szacunek dla organizatorów, ale wg mnie jest to impreza nie dla 2 tys. ludzi, gdzie większą część stanowią amatorzy, nowicjusze i inne osoby wymienione w poniższych komentarzach, które mają różne cele wspomniane m.in. w tej dyskusji. W tym tłumie po prostu włącza się instynkt przetrwania i zwycięstwa cokolwiek ma to znaczyć. Wiem, że to nie jest po myśli organizatorów ale ta formuła imprezy na tej trasie kolarskiej nie jest dla tej liczby startujących i to tyle. Ja sam startując 2 razy w roku przygotowuję się do zawodów nie po to by walczyć o życie i tracić całą frajdę z jazdy na szosie, sprowadzając „moje święto” do kolejnego treningu interwałowego. Poważnie się zastanawiam nad uczestnictwem w takich masówkach. Pozdrawiam wszystkich, którzy bawią się TRI.
Mike Ambroz – wartościowy i konkretny głos w dyskusji. Triathlon w Polsce rozwinął się w tak szybkim tempie, że chyba najwyższa pora ideologię zastąpić profesjonalizmem. Przy takich imprezach amatorstwo jest zarezerwowane wyłącznie dla zawodników, nie sędziów ani organizatorów.
Popieram post Mike Ambroz, a szczególnie chciałem zwrócić uwagę na odprawę przeprowadzaną przez Dyrektora Zawodów, który na drafting poświęcił dwa zdania, a jedno z nich zabrzmiało w stylu „bardzo Was proszę abyście nie draftowali”. Jak mieli to potraktować Ci którzy tego słuchali, chyba tylko jako ciche przyzwolenie na oszukiwanie. Race Book nic nie mówił o karach za poszczególne przewinienia. W konkurencyjnej imprezie w race booku, są dwie strony A4 na temat kar. Nie wiem dlaczego nie piętnujemy tutaj organizatorów, bo to oni są odpowiedzialni. Nie moralizujmy triathlonistów, tylko wytknijmy tych którzy są za to odpowiedzialni. Rozumiem, że niektórzy Redaktorzy AT głośno o tym nie mówią na tym forum, bo są związani z imprezą, dyrektorem imprezy, ale to oni doprowadzili do tego, a po drugie nic nie zrobili w trakcie imprezy aby to zmienić. Rower trwa średnio 2,5-3h, Dyrektor zawodów stoi na nawrotce i wszystko to widzi, dlaczego nie daje informacji o tym żeby karać i rozbijać te pociągi. Widziałem na pierwszej nawrotce „bezradność on the face”.
I ja dołączę się do dyskusji nt. draftingu w Gdyni. Tyle zostało już powiedziane, że ciężko coś dodać nowego – zatem moje subiektywne spostrzeżenia i przemyślenia.
Na początek o pracy sędziego pozytywnie i prawie po imieniu :-):
Na początku trasy rowerowej sędzia – młody chłopak – bardzo skutecznie rozganiał tworzące się grupy wsparcia. Nawet podziękowałem mu za sprawne sędziowanie. Jechał na motocyklu z koncówką nr rejestracyjnego 5EL5. Jeszcze raz dzięki za dobrą robotę!
O pracy niektórych sędziów, szczególnie towarzyszących peletonom wypowiadali się już inni – ja nie będę.
Od samego początku widziałem tworzące się „grupy wsparcia”. OK na pierwszych 3-4 km być może ciężko było się rozjechać, ale Ci którzy chcieli potrafili. W okolicach 7 km wyprzedziło mnie kilka mniejszych pociągów, w których ciągnęło się po kilkanaście osób. Nawet kilka razy skomentowałem : „Grunt to praca zespołowa”. Takie pociągi wyprzedzały mnie jeszcze kilkukrotnie, kilka z nich zostało rozmontowanych przez wspomnianego wyżej sędziego.
Potem z rozbawieniem zaobserwowałem zawodnika (ten jeden zapadł mi w pamięć, ale było ich więcej) który co pewien czas wyprzedzał mnie jadąc komuś na kole, potem gubił się albo próbował jechać sam i wtedy ja go wyprzedzałem. W pewnej chwili podpiął się do mnie, ale grzecznie powiedziałem, że nie chcę go holować. Przeprosił i odpuścił, a następnie wyprzedził mnie jadąc na kole za kimś innym. Kolega miał na imię Bartosz. Nawet zapamiętałem numer – po to żeby napiętnować takie zachowanie, ale w sumie nie ma to żadnego znaczenia. Dlaczego?
Po pierwsze: Przynajmniej 3 peletony składające się z 30 kolarzy (a największy na pewnie z 60), które zobaczyłem chwilę później na trasie kompletnie zmieniły moje myślenie. W porównaniu do tych zawodników – „mój” Bartosz jechał dość uczciwie. I nawet stwierdziłem, że niepotrzebnie pogoniłem go ze swojego koła – bo w sumie to jego sprawa.
Po drugie: Ponieważ tych kilka peletonów zobaczyłem na pierwszym kółku miałem całkiem sporo czasu na przemyślenia. Zastanawiałem się kogo oszukują draftujący? Organizatorów? Kolegów z drużyny? Kolegów z pracy? Innych zawodników? Pewnie po części ich wszystkich. Ale najbardziej siebie.
Oczywiście, że dobrze jest pobić życiówkę albo wyprzedzić kolegę z którym się wspólnie trenuje, ale to przecież tylko miłe dodatki.
Dla dla mnie esencją triathlonu – szczególnie na długim dystansie – jest walka z samym sobą, z własną słabością, czasem bólem. A siebie nie można oszukać. Bo prawda jest taka – że „testu lustra” o którym pisze MKON draftujący nie zaliczy. Tylko tyle i aż tyle.
Nie ma dla mnie znaczenia czy w generalce będę na 420 czy na 460 miejscu – bo wyprzedzi mnie grupa w peletonie. Mam olbrzymią frajdę z zawodów, klimatu, który im towarzyszy, z pracy włożonej w treningi, ze swojego wyniku (poprawionego w stosunku do zeszłego roku ) i ze świadomości, że dałem z siebie wszystko. I żaden piąty czy dziesiąty wyprzedzający mnie peleton tego nie zmieni. Nie będę też opluwał draftujących czy rozpaczliwie krzyczał „że już nie chcę startować bo inni oszukują”. Przygodę z triathlonem zacząłem dopiero w zeszłym roku i zamierzam ja kontynuować jeszcze długo.
Żeby było jasne – uważam, że oszustwo należy tępić – 1) dla zasady 2) szczególnie mocno w sytuacji, w której w przyszłym roku będzie można zdobyć sloty na MŚ.
Również uważam, że częste i jak najszersze podejmowanie tematu jest konieczne, podejmowane „oddolne” inicjatywy mogą być bardzo skuteczne i w pełni popieram każdą rozsądną piętnującą takie zachowania.
Przychylam się również w 100% do uwag zebranych w komentarzu Mike Ambroz.
Przyznam, że „test lustra” bardzo mi się podoba. Być może pomysłem byłoby ustawienie za linią mety dużego lustra z napisem w stylu: „Mogę spojrzeć sobie w twarz!”.
Jednocześnie przez te 2:40 kręcenia korbami w Gdyni doszedłem do wniosku, że parafrazując pana Johna Collinsa – „You can keep drafting and I don’t care – but you will ALWAYS know”.
Pozdrawiam wszystkich zawodników – szczególnie niedraftujących oraz Bartosza , który posłużył mi dziś jako „chłopiec do bicia”. Gratuluję wyniku (bez złośliwości), a za rok życzę jeszcze lepszego bez holowania.
Skończcie z tą bzdurną regułą na sprintach i olimpijkach i będzie dobrze. Uważam, że na 1/8,1/4 nie powinna w ogóle wchodzić w grę reguła non drafting, bo to nie ma sensu.
I wtedy na 1/2 ludzie będą rozumieć, że tu już nie sprint, tylko walka dla ludzi w określonej formule o ugruntowanej tradycji.
Tymczasem robienie non drafting na zawodach typu 1/8 czy 1/4, to wypaczenie istoty dystansów sprinterskich, gdzie właśnie taktyka z draftem gra istotną rolę.
Zostawcie to nam – amatorom, a sami poważnie piętnujcie łamanie reguł na 1/2.
Musi być rozróżnienie między dystansami sprinterskimi a długimi i to rozróżnienie powinno w mojej opinii polegać na zgodzie na draft w sprinterskich i absolutnym zakazie w długich.
Jeśli ktoś chce mój pomysł skrytykować, to oczywiście przyjmę krytykę, ale jeśli ktoś rozsądnie sądzi, że istniały szanse na non drafting w Nieporęcie na 1/8 czy 1/4, to uważam że jest w błędzie; poza tym, że z zasady na tak krótkich dystansach i przy takiej logistyce nie powinno się wprowadzać takiej regulacji
chcemy leczyć, ale tak aby nie bolało…jest tu kilku lekarzy:) i oni wiedzą, że nie zawsze się tak da: oto moi faworyci na draftera roku 2014 : zgodnie z zasadą: lekarzu ulecz się sam:
1) Jacek Cieszyński
2) Andrzej Elber
Przykro mi Andrzej ( czerwona czasówka, biale napisy, zegarek V800)..jeśli się pomyliłem: przepraszam..ale obserwowałem Ciebie również w cyklu Garmina.. to jest nagminne i jak dla mnie recydywa..ponoć jesteś dobrym kolarzem..tym bardziej mnie to dziwi…bo po co? aby wygrać z 50-latkiem? czy aby w kat. wiekowej wejść na podium..moim zdaniem nie warto..
Zadebiutowałem w triathlonie w ogóle, byłem maksymalnie zmotywowany i honorowo przejechałem trasę kolarską bez niczyjego wsparcia – czuję wielką ulgę i jestem z siebie zadowolony. Kocham Gdynię i byłem oczarowany oglądając zmagania zeszłoroczne. Rozczarowanie jednak zostało – marzyło mi się kolarstwo indywidualne, w którym najlepiej się czuję, ale z grupami nie walczyłem … pozwoliłem się wyprzedzić i napierałem po swojemu.
To, co działo się na trasie rowerowej podczas tegorocznych zawodów to zwyczajna kpina. Oczywiście kategorycznie nie zgadzam się ze sformułowaniem „Nie zwalajmy na organizatorów i sędziów…”. Nie może być tak, że zwracając sędziemu uwagę na jadący peleton, sędzia nic z tym nie robi, tylko przez kolejne kilometry jedzie obok i tylko się przygląda, a z jego ust pod moim adresem słyszę niewybredne komentarze.
Nie zgadzam się na uprawianą propagandę sukcesu, bo pomimo wielkich oczekiwań i mojej ogromnej sympatii dla zawodów w Gdyni organizacyjnie były one po prostu słabe, a to dlatego, że zawiodło najważniejsze – czyli aspekt sportowy, a zatem po kolei, bo może organizatorzy czytają forum AT:
1. 1318 startujących jednocześnie przy założeniu 12m potrzebych na rower plus odstęp między rowerami daje prawie 16km potrzebne na równe rozłożenie zawodników na trasie. Na przejazd 16km przy średniej prędkości rzędu 37km/h potrzeba ok. 25min, gdy pierwszych 500 osób wyszło z wody w odstępie zaledwie 14min. Wniosek – brak startu w falach wyraźnie przyczynił się do chaosu, który powstał na trasie rowerowej. Nie chcę umniejszać winy draftujących oszustów, ale start bez podziału na fale po prostu powiększył problem.
2. Czy gdziekolwiek w RaceBooku lub podczas odprawy była wymieniona lista przewinień i jakie kary są za poszczególne przewinienia? Drodzy organizatorzy – na zawodach takiej rangi, jeśli chcecie egzekwować przepisy, najpierw trzeba je w jasne i nie budzący wątpliwości sposób przekazać. Tak wygląda to w serii IronMan, do której od przyszłego roku będziecie należeli.
3. Na określonym odcinku trasy obowiązywał ruch lewostronny, o czym zdaje się wiele osób zapomniało / nie wiedziało. Dlaczego nie było oznaczeń, w którym miejscu zaczyna się / kończy się ruch lewostronny? Co gorsza RaceBook w tym przypadku był mylący, bo z mapki trasy wynika, że na całej obowiązuje ruch prawostronny.
4. Sędzia nie jest od tego, żeby jechał i gwizdał, tylko żeby sędziował i nakładał kary za nieuczciwą jazdę. Oprócz draftingu kolejnym naruszeniem przepisów jest blokowanie oraz przekraczanie osi jezdni. Przydałoby się na wszystkie te przewinienia spojrzeć kompleksowo, bo częstokroć próby jechania bez draftingu są niweczone przez peleton jadący całą szerokością trasy i wówczas zawodnik usiłujący wyprzedzić ma zajechaną drogę (blokowanie), a nie może przejechać osi jezdni, czyli jadąc za kimś i czekając, aż zostanie mu ustąpione miejsce sam naraża się na karę za drafting. Czy naprawdę jadąc obok jednej grupy przez kilka kilometrów nie sposób zobaczyć, kto jedzie sam (albo chociaż próbuje), a kto się wiezie na kole? Swoją drogą, sędziowie nie powinni się bać dawania słusznych kar. Każdemu zdarza się karę dostać, nawet profesjonalistom. Na Hawajach kary za drafting dostawały Leanda Cave, czy Caroline Steffen. W zeszłym roku w Radkowie za drafting została ukarana cała czołówka. Również Marcin Konieczny dostał karę za drafting startując na Mistrzostwach Świata na Hawajach. To się zdarza i jest częścią tej rywalizacji nawet jeśli nie jest celowe.
5. Czy tylko ja mam takie wrażenie, czy podczas startu część zawodników stała tuż za zawodnikami PRO mimo wyraźnego powtarzania, że amatorzy powinni oczekiwać za linią białych tablic z przeiwdywanym czasem pływania? Dlaczego ci zawodnicy, którzy już wtedy efektywnie oszukali nie zostali ukarani?
6. Dlaczego mając tak duży akwen trasa pływania została tak wytyczona, że w kilku momentach można było iść po dnie? Pierwsza dyscyplina powinna polegać na pływaniu.
Ogólnie jestem gorzko rozczarowany tym, jak wyglądała impreza w Gdyni w tym roku. Boli mnie to tym bardziej, że zeszły rok wspominam bardzo dobrze. Jednak drodzy organizatorzy – proponuję skończyć z propagandą sukcesu i posypać głowy popiołem zamiast licytować się kto jest „lepszy”, bo i nie wiem, w czym. Triathlon nauczył mnie mnóstwo pokory do życia i do samego siebie. Szkoda, że organizatorzy imprez sami będąc triathlonistami o tej pokorze zapominają i zewsząd tylko słyszymy, jaka to nie była świetna impreza. Na koniec apeluję po raz kolejny o opublikowanie protokołu sędziowskiego i listy wyników wraz z zaznaczonymi karami – wymiar kary i za co została przyznana – przy nazwisku każdego ukaranego zawodnika.
Drafting to niestety nie tylko Gdynia, widziałem w Poznaniu, w Gdańsku ( Sieraków był tu wyjątkiem – nie widziałem tam dużych grup w draftingu) i na wielu innych zawodach grupy po 20-30 osób, które w sposób nieskrepowany tworzyły peleton. Jadąc samemu słyszałem tylko szum zbliżających się z tyłu rowerów, chwila odpuszczenia, żeby być zgodnie z przepisami i grupa odjeżdżała, bo w końcu w peletonie jest „siła„. Jednakże w Gdyni był dodatkowy problem z bardzo wąskim, na części trasy, drogami – miałem kłopoty z wyprzedzaniem peletonów, które jak dla mnie za wolno jechały, a drogę tarasował jeszcze motor z sędzią, który jechał równolegle z peletonem i nawet nie starał się rozpędzić draftingowiczów. Do czego doprowadza drafting widziałem pod koniec drugiej pętli przed wiaduktem kolejowym. Jadący na kole wjechał w rowerzystę przed nim i doprowadził do bardzo niebezpiecznej kraksy – dobrze,że jechałem w przepisowej odległości – zdążyłem wyhamować i ich ominąć ( karetka stała obok, więc zajęto się nieszczęśnikami ). Rower pojechałem w swoim normalnym czasie, a życiówkę poprawiłem bo szybciej pobiegłem, więc nie piętnujmy wszystkich tych, którzy poprawili życiówki.
Jeśli liczymy na to, że edukacji i liczenie na to że zaczynając od siebie zmienimy tą plagę jaką jest drafting, to w mojej ocenie nic nie zmienimy a nasza frustracja będzie dalej narastać. Jeśli miałoby to coś zmienić, to po co są sędziowie na innych imprezach, po co paszporty biologiczne dla profesjonalistów i inne kontrole mające doprowadzić do wyrównania szans dla wszystkich. Tylko konsekwentne kontrole, egzekwowanie kar na każdym kroku i dawanie wszystkim bez wyjątku kar spowoduje że zjawisko się zdecydowanie zmniejszyć. Nie liczmy na siebie, a zwróćmy uwagę organizatorom, którzy odpowiadają za sędziów. Tym sposobem szybciej zaczniemy walkę z tym ustrojstwem.
@Tomek Silk@
formuła zawodów bez draftingu, czyli jazdy na kole, ma zapewniać zawodnikom równe szanse.
Samotnie jadący zawodnik musi „rozcinać powietrze” tworzy w ten sposób strefę mniejszego ciśnienia powietrza. W zależności od jego szybkości długości ok 2 do 4 długości jego roweru. To taki tunel aerodynamiczny. Jeżeli przy prędkości ok 35 km na godzinę w tą strefę wjedzie drugi kolarz, to aby utrzymać się w niej musi wykonać pracę o 10-15 % mniejszą niż prowadzący. Co Ciekawe ponieważ on wjeżdża w ten tunel i Tunel ten się nie zamyka za prowadzącym, dla jadącego z przodu zawodnika też jest to korzystne, gdyż mniejsza się działająca na niego siła zasysająca go do tyłu. Dlatego jak obserwujesz zawody kolarskie samotny zawodnik bez trudu łapany jest przez peleton, a grupa 3-4 zawodników ma już trochę większe szanse. Z tego powodu wokół zawodnika w formule non drafting jest „magiczny prostokąt” na 3-4 długości roweru do tyłu i przodu oraz na 2-3 z lewej strony ( zawodnik ma obowiązek trzymać się na prostych blisko prawej krawędzi trasy, no chyba że ruch „angielski”) aby wyprzedzając go nie korzystać z jego „tunelu” ani nie zmuszać go do korzystania z naszego po wyprzedzeniu go.
Niegdyś w Anglii nierządnice napiętnowano poprzez nakaz noszenia znaku hańby – szkarłatnej litery A. Możny by podobnie na liście wyników napiętnować naszych „bohaterów” literą D. A tak serio to nie posuwał bym się do ta nadmiernej krytyki tych zawodników. Oczywiście jest to naganne, ale skoro taka duża liczba osób tak postępowała widocznie było na to pozwolenie i zastanowił bym się jak ten problem systematycznie zlikwidować. W sumie to chyba dobrze, że te wszystkie sprawy i kontrowersje wyszły w tym roku. Za rok na Gdynię będzie patrzyć duża część triathlonowego świata (w związku z Ironmanem) i jest czas na wyciągnięcie wniosków. Tak aby za rok były tylko zachwyty. Nie ma sensu teraz obrzucać się winą wzajemnie, na zawodników, na sędziów, na trasę. Każdy musi wziąć winę na siebie i niedociągnięcia wyeliminować.
Byłem na HTG aby Wam kibicować i zadziwiał mnie peleton wbijający się do strefy żywieniowej. Z pewnością nie jest to miłe widząc jak oszukują zawodnicy jednak zawsze znajdą się takie osoby ,nic z tym nie zrobimy, nie weźmiemy za rękę i nie skarcimy bo tak jak pisał Marek Paluch dla niektórych triathlon jest tylko kolejną modą, sposobem aby pochwalić się nowymi „wyczynami”. Wiem jedno, że największą karą dla tych oszustów będzie brak poczucia dumy na mecie bo gdzieś tam z tyłu głowy będą świadomi, że nie zasłużyli na taki wynik. To co mnie cieszy i daje nadzieję na przyszłość to fakt, że trenuję i walczę o wynik przy takich osobach jak Wy. Traktujących się jak drugą rodzine, pracujących aby środowisko triathlonowe zawsze było pełne przyjaźni oraz zdrowej i uczciwej rywalizacji. Wierzę, że każdy z osobna przyjmując zasady Akademii Triathlonu pomoże zbudować fundamenty uczciwości w tym pięknym sporcie . Pozdrawiam Was !!! 🙂
Witam, ja nie miałem jeszcze okazji wystartować w triathlonie i zastanawiam się o co chodzi z tym draftingiem. Czy ktoś mógł by napisać dokładnie jak powinna wyglądać prawidłowa jazda, bo rozumiem, że trzeba zachować jakieś odległości, ale co ma zrobić ktoś kto jedzie, a za jego tyłkiem ktoś trzyma się jego koła i się wiezie?
Wczoraj w Gdyni miałem debiut triathlonowy. Ponieważ pływanie zajęło mi ok 43 min, jechałem raczej na końcu. Ale zwróciłem uwagę na wiele peletonów, które mknęły w przeciwną stronę. Niestety nie widziałem, aby sędziowie reagowali. Jedyną karą jaka spotkała jadących w peletonie była kraksa, gdzie 2-3 osoby trochę się poturbowały, ale reszta mknęła niczym peleton TdF. Trochę szkoda, ale niech każdy w swoim sumieniu oceni swoją jazdę. Trochę to podobne do awansu Celticu 🙂
PS a tak przy okazji dzięki wszystkim za super atmosferę podczas mojego debiutu i świetne powitanie na mecie przez Łukasza (mój syn był przeszczęśliwy mogąc przebiec metę) !!!
Taka jest cena za nadmierną popularyzację triathlonu w społeczeństwie nieprzyzwyczajonym do uczciwej rywalizacji i to nie tylko tej sportowej, ale ogólnej życiowej. Draft jest jak ściąganie na niezapowiedzianej klasówce – nie ściągałeś? – Frajer! Przecież takie postawy tkwią w tych „zawodnikach” od lat dziecięcych, trudno żeby uległo to nagle zmianie.
Prawda jest taka, że w ciągu dwóch ostatnich lat nastąpiła błyskawiczna pauperyzacja obyczajowa wśród osób startujących w zawodach triathlonowych. W zasadzie nie powinno to dziwić, czy oburzać, kiedy 75 % startujących to osoby, które współzawodnictwo sportowe rozpoczynają w wieku ok. 30 lat, motywowane ogólnie panującym trendem społecznym pod hasłem „I Ty możesz zostać triathlonistą”… Otóż nie możesz ! Bo nigdy nie będziesz sportowcem..
Dobrze, że to Ty Marcin napisałeś ten felieton, bo mam pewność, że nie przejdzie on niezauważony i bardzo za to dziękuję! Tak jak wielu przedmówców, czuję się zdruzgotany, miotają mną na przemian uczucia wściekłości i bezradności, bo to co działo się na trasie jest nie do opisania. Przestałem już przeglądać wyniki, porównywać średnie rywali z zawodami o połowę krótszymi, bo musiałbym uwierzyć w cuda, nie próbuję sobie już niczego tłumaczyć, mogę tylko popatrzeć na siebie w lustro i powiedzieć z pełną satysfakcją, że te 20 sekund, o które poprawiłem swoją życiówkę z Susza to moje własne, ciężko, ale uczciwie zarobione 20 sekund. Natomiast oszustom, którzy mówią pięknie o triathlonie, grzeją się w świetle jego popularności a potem mijają mnie w peletonach mogę tylko wykrzyczeć stanowcze NIE!
Niestety też jestem zdania, że tylko stanowcze egzekwowanie prawa i nakładanie kar może cokolwiek zmienić, delikwent zdjęty z trasy i zdyskwalifikowany za drafting zastanowi się 2 razy, czy ryzykować wpisowe i inne koszty, kiedy następnym razem będzie chciał komuś usiąść na kole.
Pozdrawiam wszystkich!!!
Start w HTG 2014 był moim debiutem w zawodach triathlonowych. Pomny informacji organizatorów czy doświadczonych kolegów pilnowałem się na trasie jak mogłem. Każde wymijanie przez innego zawodnika kontrolowałem, żeby nie podpaść pod drafting, bez względu na to czy gdzieś w pobliżu byli sędziowie czy nie. Złapałem się nawet na tym, że kilka razy delikatnie naciskałem na hamulce, żeby osobie, która mnie wyprzedza pozwolić odjechać. I szczęka mi opadła, gdy już za Rumią, w kierunku nawrotki, minęły mnie trzy konkretne peletony kolarzy po kilkadziesiąt osób, mknące pewnie gdzieś w okolicach 40 km / h. Nie bardzo mogłem zrozumieć jak to jest, a co gorsza, peletony trwały sobie w najlepsze, a sędziowie mijali je bez słowa.
Ja – choć wiem, że w stosunku do nich straciłem, że gdybym pod kogoś się podczepił, złamałbym 6 godzin w debiucie, bo zabrakło mi niespełna 4 minut do tego – nie zamierzam w przyszłości łamać zasad. Ale pewnie wielu będzie takich, co to zrobią. Bo bezkarność jednych, ośmieli kolejnych. I tacy są niestety ludzie, że oszustwa tłumaczą oszukiwaniem przez innych, daje im to wewnętrzne przyzwolenie. Apelowanie nic nie da, w kolejnych zawodach trzeba kilku cwaniaków wywalić z trasy i tylko taki straszak będzie na innych skuteczny.
Na stronie AT, obok logo, jest baner o treści: „biegasz, pływasz, jeździsz na rowerze? Szukaj w dobrych punktach sprzedaży” można zamienić na: „biegasz, pływasz, oszukujesz na rowerze? Nic u nas nie kupisz”. Przepraszam za sarkastyczny wpis, ale nie mogłem sie opanować (jak niektórzy podczas GDYNIA ARMAGEDON TRIATHLON)…
Jakub G jeżeli Mateusz mial czerwono biala koszulke, czarny kask i lekko bluzgal, to bylem ja 🙂 pozdrawiam!
MarekBBB to Ty masz „prawo drogi”, zawodnik wyprzedzający Ciebie musi ok 3-4 rowerów odległości za tobą zjechać na odległość 2-3 rowerów szerokości i po wyprzedzeniu Ciebie może wrócić na swój tor jazdy po wyprzedzeniu Ciebie o 3-4 rowery długości. Z tym powrotem do krawędzi jest to nawet wskazane aby inny zawodnik mógł spokojnie jego (was) wyprzedzić. Jeżeli tak nie robi zwróć mu uwagę, to jest to co pisałem, że każdy z Was jest najlepszym sędzią.
Ja się po części zgadzam z Mateuszem. Jeżeli sędziowie nie będą zdecydowanie działać to niewiele się zmieni. Oszuści będą starać się oszukiwać, bo nic ich nie powstrzymuje, nieświadomi i ci o słabszej woli zabiorą się za nimi, żeby nie zostać „oszukanym”, i w końcu pozostaną tylko ludzie o najsilniejszej woli, oraz tacy co mają trochę szczęścia.
Sam mam to szczęście, że zazwyczaj startuję na zawodach, gdzie problem jakoś nie występuje, albo grupki formują się daleko ode mnie, ale też odczułem pokusę przyłączenia się do mijającej mnie grupy i podejrzewam, że gdyby to było nagminne, mógłbym w końcu ulec.
Cześć,
Nie mam Face’a więc piszę o tym tutaj.
Umówmy się, 7-10 metrów odstępu przy prędkości +40km/h to i tak drafting. Przejechałem tak 70% tras na zawodach w tym roku, pozostałe 20% to samotna jazda, 10% wymuszony drafting na zakrętach/nawrotach/zwężeniach/dziurawych drogach. Nigdy żaden sędzia przejeżdżając koło mnie nawet się na mnie nie spojrzał i nie zwracał mi uwagi. W Ślesinie własnoręcznie rozpędziłem grupę drafterów, a w Poznaniu też zdarzyło mi się opier…lić kilka osób. W Gołdapi przegrałem podium w kategorii, na pierwszym miejscu był gość z 5 minutową karą za drafting, super biega, dobrze pływa ale czy drafter powinien stać na podium i być amatorskim mistrzem polski? Powtórzę, drafter amatorskim mistrzem polski!?
Tak też przejechałem Gdynię. Na pierwszej pętli grupa, za którą się snułem w przepisowej odległości miała 8-10 osób siedzących sobie na kole cały czas. Wymieniłem kilka uwag na ten temat z jakimś Mateuszem, który też wydawał się zniesmaczony, po wjeździe z powrotem na Hutniczą wyprzedziliśmy ich i później snułem się za wspomnianym Mateuszem, który po rozpoczęciu drugiej pętli odjechał mi powoli lecz znacząco. Pod koniec Hutniczej znów dogoniła mnie wspomniana grupa, za którą snułem się prawie do końca trasy. Do strefy wjechałem rower za Marią Cześnik.
To co widziałem na trasie z drugiej strony – dramat – peletony jak na TdP. Nie mam, żadnego poważania dla wyników tej imprezy.
Rozwiązanie – nieuchronność kary jest jedynym remedium, sorry dla wszystkich wierzących w dobroć człowieka, komuna też była na tym błędnym założeniu oparta, i co? I ch..j.
Pozdrawiam,
Drafting to zło, hej!:)
J.
Ktoś ładnie napisał w komentarzu, że to już zrobiło się śmieciowisko. Osobiście jestem po tych zawodach zdruzgotany. Czy można było zatrzymać peleton na trasie? Nie, ponieważ nie było tego w regulaminie a być powinno! Od dwóch dni o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Zastanawiam się mocno nad logiką jazdy w peletonie, tzn. wiadomo, że oszczędzam siły ale co mi to da skoro wśród „towarzyszy” są pewnie lepsi biegacze i oszustwo i tak niewiele pomoże. Cieszyć się z życiówki zrobionej w peletonie nie daje żadnej gwarancji dobrych wyników w przyszłości. Jedyne co daje to psychicznego doła, który wystąpi po ukończeniu kolejnych zawodów (uczciwie) z wynikiem o 10-15min gorszym. W ten sposób nie zdobywa się slotów na MŚ szanowni pseudo-zawodowcy.
Nie startowałem w połówce ale w sprincie, który odbył się dzień wcześniej. Z mojego punku widzenia nie było w ogóle problemu draftingu (może ktoś oszukiwał, może nie, może ja też przez chwilę za kimś pojechałem, ale tylko po to, żeby nie wyłożyć sie na łuku drogi, albo żeby pojechać drogą krótszą) a było to spowodowane mniejszą ilości ludzi – po prostu! Zastanówmy się, że jak wypuścimy 1,5K zawodników jednocześnie, to od razy pojawi się problem na dopiegu z wody do strefy zmian (oglądałem filmy z relacji i ta ścieżka była zdecydowanie za wąska dla połówki – dla sprintu była OK) i ilość kolarzy na trasie też będzie wielka. Ale! Tak, są potrzebne kary.
Mnie triathlon bawi, trenuję od czasu do czasu, więc dużej wagi nie przykładam do tego jakie mam czasy, ale poprawa o każdą jedną minutę jest fajnym uczuciem, więc jestem w stanie zrozumieć czemu inni tak walczą o te czasy – każdy robi to z różnych pobudek.
A propos drafitingu. W tym roku startowałem w 1/8 w Pszczynie, gdzie drafting był dozwolony i oczywiście z niego skorzystałem, i znalazłem kompana do wspólnej jazdy na trasie 20km, ale zwróciłem uwagę kolejnemu panu, który nas złapał i siedział nam non stop na kole i nie dawał żadnych zmian – sami też starajmy się takich eliminować i zwracać uwagę.
U mnie pod koniec sierpnia Borówno – zapisanych 225 zawodników – problemów z draftingiem na pewno nie będzie.
Taka rada – mniejszy limit zawodników, lub starty falami, problem sam się rozwiąże!
Cześć,
Nie mam Face’a więc piszę o tym tutaj.
Umówmy się, 7-10 metrów odstępu przy prędkości +40km/h to i tak drafting. Przejechałem tak 70% tras na zawodach w tym roku, pozostałe 20% to samotna jazda, 10% wymuszony drafting na zakrętach/nawrotach/zwężeniach/dziurawych drogach. Nigdy żaden sędzia przejeżdżając koło mnie nawet się na mnie nie spojrzał i nie zwracał mi uwagi. W Ślesinie własnoręcznie rozpędziłem grupę drafterów, a w Poznaniu też zdarzyło mi się opier…lić kilka osób. W Gołdapi przegrałem podium w kategorii, na pierwszym miejscu był gość z 5 minutową karą za drafting, super biega, dobrze pływa ale czy drafter powinien stać na podium i być amatorskim mistrzem polski? Powtórzę, drafter amatorskim mistrzem polski!?
Tak też przejechałem Gdynię. Na pierwszej pętli grupa, za którą się snułem w przepisowej odległości miała 8-10 osób siedzących sobie na kole cały czas. Wymieniłem kilka uwag na ten temat z jakimś Mateuszem, który też wydawał się zniesmaczony, po wjeździe z powrotem na Hutniczą wyprzedziliśmy ich i później snułem się za wspomnianym Mateuszem, który po rozpoczęciu drugiej pętli odjechał mi powoli lecz znacząco. Pod koniec Hutniczej znów dogoniła mnie wspomniana grupa, za którą snułem się prawie do końca trasy. Do strefy wjechałem rower za Marią Cześnik.
To co widziałem na trasie z drugiej strony – dramat – peletony jak na TdP. Nie mam, żadnego poważania dla wyników tej imprezy.
Rozwiązanie – nieuchronność kary jest jedynym remedium, sorry dla wszystkich wierzących w dobroć człowieka, komuna też była na tym błędnym założeniu oparta, i co? I ch..j.
Pozdrawiam,
Drafting to zło, hej!:)
J.
BRZYDZE SIĘ WAMI TRAITHLONIŚCI, BRZYDZE SIĘ!!!!
Tyle mam do powiedzenia po zawodach w Gdyni. Jestem wręcz fanatycznym 🙂 zwolennikiem przestrzegania przepisów podczas startu w zawodach (nie tylko triathlonowych) i dlatego wielokrotnie zwracałem uwagę zawodnikom oszukującym na trasie. Wiedziałem, iż wśród nas jes pewna grupa OSZUSTÓW jednak po starcie w Gdyni uświadomiłem sobie, że ludzi bez honoru bawiących się w triathlon jest naprawde dużo. Gdy w pewnym momecie na trasie rowerowej usłyszałem za sobą odgłosy rozmowy nie byłem świadom tego co się działo za moimi plecami a działo się tam naprawdę sporo ponieważ okazało się, że jedzie za mną grupa około 30-40 zawodników moja reakcja była natychmiastowa – mocniej nacisnąłem na pedały jednak na niewiele to się zdało. Postanowiłem więc zwolnić puszczając ten peleton przodem to również nie uwolniło mnie od oszustów bo cały czas ktoś jechał mi na kole. Po kilku minutach takiego nerwowego szarpania się przód, tył, prawo, lewo usłyszałem najbardziej wk….. komentarz ” ten gość chyba myśli, że nas urwie”. Poprostu DRAMAT!!.
Równie zaskakująca była reagcja sędziego a właściwie jej brak na widok tego peletonu, i tu prośba do organizatora o zatrudnienie prawdziwych sędziów ponieważ ci młodzi chłopcy BALI się reagować. Gdy jechałem w poblizu około 5-6 zawodników to sędzia pilnował nas przez kilka kilometrów natomiast gdy jechał cały peleton to sędzia „przeleciał’ obok nas nie reagując a komentarze zawodników w stylu ” uwaga sędzia a już ok. nie miał na nas pomysłu i uciekł ” mówią same za siebie. Moja przygoda z tymi zawodami zakończyła się na uszkodzonym kole po wjechaniu do dziury gdy szukałem odrobiny wolnej przestrzeni i olbrzymią ulgą związaną z tym,że nie muszę męczyć się obecnością oszustów.
Mam takie pytanie do bardziej doświadczonych. Sam ukończyłem dopiero trzy wyścigi. W trakcie ostatniego miałem taką sytuację: jadę (ostro cisnę jak na swoje możliwości) na rowerze, aż tu nagle „połyka” mnie grupa kolarzy. Jestem gdzieś w środku tej grupy, nie siedzę nikomu na kole, ale jadę w tej grupie. Nie umiem wyprzedzić grupy, nie mam tyle siły po prostu, nie chcę się zarżnąć, jeszcze jedna pętla została. PYTANIE: co mam zrobić? Nie chce wyhamować i puścić ich przed siebie, nie po to trenuje, wypruwam z siebie flaki, wysłuchuje pretensji żony, że wiecznie mnie nie ma, zaniedbuje relacje z przyjaciółmi, żeby teraz odpuszczać w takiej sytuacji. W końcu jak każdy, nawet amator, jadę nie tylko po to aby ukończyć, ale również zrobić dobry wynik. Jestem tak samo jak Wy przeciwnikiem draftingu, ale w takich sytuacjach, nie do końca wiem co mam robić.
Wielkie dzięki za ten felieton. Gdynia to był mój debiut na dystansie 70.3 i przyznam szczerze, że byłem bardzo zaskoczony. Późno wyszedłem z wody, więc na rowerze mogłem zobaczyć nadjeżdżające z naprzeciwka peletony i nie mogłem ogarnąć o co chodzi – przecież przed zawodami czytałem, że draftting jest zabroniony. Moje zdziwienie wzrosło tym bardziej, że sędzia mijający grupkę amatorów nagwizdał się strasznie, żeby za chwilę minąć mnie ponownie jadąc spokojnie obok całego peletonu zawodników 'pro’ praktycznie nie zwracając im uwagi. Nie dawało mi to spokoju i zanudzałem tym tematem swoją dziewczynę jeszcze do wczoraj – że jestem rozczarowany, że wszyscy tylko ryjem do przodu i nie ma już uczciwych zawodów. Fajnie przeczytać artykuł doświadczonego zawodnika, który piętnuje takie zachowania i dowiedzieć się że to nie jest reguła i nie tak to zazwyczaj wygląda. Dodam tylko, że ukończyłem zawody ze słabszym czasem niż zakładałem, ale satysfakcję mam mega, bo wiem że nie oszukiwałem 🙂
Podany przez Tomka przyklad z Niemiec jez znamienny. To tak jak porownac jazde autami po naszych drogach i autostradach w Niemczech. I juz wdzystko jasne. Nawolywanie do moralnosci, zasad i etyki jest ogromnie istotne. Ale uwazam, ze musi byc surowa egzekucja prawa. Gdzie sedziowie z jajami!?! Rozpiecie kasku w T2 i przekrzywiony numer to widza. Na draft ogarnia ich slepota. Jak pisal Mateusz: nieuchronnosc i egzekucja prawa. I jeszcze jedno. Podoba mi sie pomysl Piotra z haslem: STOP DRAFTEROM!!!! Proponuje taka akcje spoleczna na zawodach! I wsparcie organizatorow. Haslo: NiE DRAFTUJ powinno byc na ustch i strojach!
Ja tam się nie znam na tri. Byłem tylko kibicem. I powiem jedno: drafty, tunele aerodynamiczne to małe pierdnięcie w porównaniu do incydentu, który widziałem w korytarzu na dobiegu do strefy zmian, po pływaniu. Kilka osób pewnie to potwierdzi. Jeszcze kilka sekund, a doszłoby tam do regularnego mordobicia. Popychanie wolniejszych od siebie na barierki i odpowiadanie łokciami na prośbę o zrobienie miejsca, to nie są zachowania rodem z wyścigu szczurów, a nie szlachetnej rywalizacji.
Drafting w Gdyni po raz pierwszy chyba w dużym stopniu dotknął czołówkę amatorów. Pierwszy duży peleton był tak wielki, że wchłonął tych mocnych age-grouperow. Oszust czyta to i szelmowsko się uśmiecha. Tak jak Lens Armstrong gdy się przyznawał do brania w wywiadzie z Oprah Winfrey. Robiłem Was w konia przez tyle lat i zarobiłęm na tym miliony. Teraz możecie mi skoczyć. Oszust Drafter Parówa czyta to i myśli… Ale zrobiłem Was wszystkich w konia. Sędziowie byli bezradni i guzik mogą mi zrobić. Następnym razem zrobię to samo. Bo kto mi zabroni?!
Dla części zawodników był to debiut lub pierwszy start w tak dużej imprezie i Ci mogli w pewnym sensie nieświadomie draftować, szczególnie, że mijając duże peletony z przeciwka, nie mieli okazji do obserwacji jazdy bez draftingu i nie mieli szans się nauczyć. Mnie tej formuły nauczyli Niemcy. Startując wiele lat temu w Moritzburgu w połówce przy dużo mniejszej liczbie uczestników dogoniłem zawodnika niemieckiego, po wyprzedzeniu zjechałem przed niego i …..nauczyłem się kilku nowych słów po niemiecku, bo on musiał odbić w lewo aby nie korzystać z mojego prowadzenia. W Gdyni na trasie rowerowej było 20 sędziów a powinno być 1620, bo każdy z Was, drodzy zawodnicy powinien być takim sędzią i pilnować najpierw siebie, a potem innych zawodników. Najlepszymi sędziami jesteście Wy i hasło „kolego ( koleżanko) 2345 nie draftujemy ” jest w 95% skuteczne i uczy poprawnej jazdy. Stojąc na belce w strefie zmian dziwiliśmy się z Sylwkiem( tez długoletni zawodnik) , że dratfing zabroniony, a na belkę wpada 2-3 zawodników, przerwa peleton, znów 2-3 i znów peleton. A już pod koniec wpada dwójka zawodników i po zejściu z roweru mówią sobie „dziękuje, teraz jeszcze bieg”. Reasumując „kartka koleżeńska” jest czasami nawet bardziej skuteczna od sędziowskiej. Sędzia na motorze jest dobrze słyszalny i cwaniakujący często zdążą się rozjechać, albo stworzą wrażenie że się „uczciwie” wyprzedzają. Wy jako sędziowie jesteście niewidoczni. Jesteście więc dużo skuteczniejsi. Można na trasę puścić 200 motocykli z sędziami, ale czy ściganie się w oparach benzyny jest przyjemne? Wzrośnie tylko zagrożenie na trasie.
Piotr! Doskonały pomysł!!!! Bierzemy to! Obiecuję Ci, że tak będzie. Dzięki za inspirację. Od dziś ćwiczymy okrzyk:
„SAY NO TO DRAFTING”.
Marcin i Łukasz, wielkie dzięki za podjęcie tematu. Dla wielu jesteście autorytetami więc może coś zacznie się zmieniać. W Gdyni gołym okiem było wiedać, że problem draftingu jest ogromny.
Wyobrażam sobie jak Łukasz stoi na plaży z mikrofonem i na 10 min przed startem (gdy wszyscy zawodnicy są w jednym miejscu) mówi trzy razy stanowczo „powiedz nie draftingowi” + do tego ze trzy duże banery. Taka kampania na wzór „say no to racism” znana ze stadionów piłkarskich.
Może o czymś takim pomyśleć na przyszły sezon? Może wtedy choć części zawodników byłoby po prostu głupio draftować? Taka presja społeczna 😉 Oczywiście wątpię aby coś takiego podziałało na wszystkich…
sorry, że będę złośliwy ( w zasadzie jak zawsze), ale o czym Wy (tzn SzP MKon i Ojciec Dyrektor i jeszcze kilku uczciwych) marzycie ??? Kiedyś podobna wypowiedź padła już przy okazji dopingu u amatorów. To jest niestety normalny proces społeczny i jakakolwiek edukacja nic nie pomoże ( ci co słuchają jej nie potrzebują, ci co nie słuchają i tak nic z niej nie wyniosą). Dla Was (dla mnie) tri to pasja (Dla Was dodatkowo walka o życiówki, sloty itd). Jednak kupa (kupa wielka jak kupa wieloryba, słonia i stada nosorożców) uznała, że bieganie to już nie lans i żeby zaistnieć choćby w rodzinie, czy znajomych to musi być tri – na a jak się jest to trzeba pokazać potem w pdf, że się skończyło w pierwszej… coś tam. Dlatego ta banda patafianów obrasta trenerami, odżywkami (koksami) i chęcią oszustwa. Niestety tak zawsze jest na początku jest fajna ekipa, jak to mówią „środowisko” potem jak zaczyna się to rozrastać to robi się „śmieciowisko”. Szkoda
I jeszcze jedna refleksja. Wiele osób chyba zapomina, że jazda na zawodach to nie trening na trenażerze. Jadą też inne osoby i żeby jechać uczciwie, musimy dostosowywać się do sytuacji. Często słyszy się, że „ale ja jadę swoje”. Jak przytrafi się jakaś grupa, no to trudno, ja mam takie a takie założenie (waty, puls) i to nie mój problem. Ja jadę swoje i jestem czysty/a. No więc nie nie i jeszcze raz nie. Grupę się wymija albo odpuszcza i zachowuje dozwolone odległości! Jak napisał w felietonie MKOn – „Niektórzy narzekali na tych co z przodu, ci z przodu narzekali na tych co z tyłu i właściwie okazywało się, że jestem jedynym na danym odcinku, co może/potrafi/chce albo wyminąć grupę albo ją odpuścić”.
Wczoraj podczas biegania trochę sobie myślałam na temat sportu ogólnie i triathlonu. Co roku uczestniczę w etapówkach górskich MTB. Co roku jest fantastycznie. Wspaniała atmosfera, wspaniali ludzie. Jest bardzo dużo pozytywnej energii, która daje kopa na długo. Po tegorocznych imprezach triathlonowych w internecie jest jedna wielka burza. Wrzucamy zdjęcia drafterów (bądź drifterów ;-)), płoniemy nienawiścią. Jest bardzo dużo negatywnej energii, która działa demotywująco. Smutne to i przykre. Gdzieś tam głęboko w sercu mnie to boli, bo jesteśmy amatorami i sport ma przede wszystkim sprawiać radość i dawać szczęście. Pamiętajmy o tym na każdym kroku!
Wczoraj podczas biegania trochę sobie myślałam na temat sportu ogólnie i triathlonu. Co roku uczestniczę w etapówkach górskich MTB. Co roku jest fantastycznie. Wspaniała atmosfera, wspaniali ludzie. Jest bardzo dużo pozytywnej energii, która daje kopa na długo. Po tegorocznych imprezach triathlonowych w internecie jest jedna wielka burza. Wrzucamy zdjęcia drafterów (bądź drifterów ;-)), płoniemy nienawiścią. Jest bardzo dużo negatywnej energii, która działa demotywująco. Smutne to i przykre. Gdzieś tam głęboko w sercu mnie to boli, bo jesteśmy amatorami i sport ma przede wszystkim sprawiać radość i dawać szczęście. Pamiętajmy o tym na każdym kroku!
Łukaszu, padały tu mocniejsze słowa niż oszust. np : „parówa” 😉
Ktoś kto oszukuje jest oszustem (wg mnie). Rozumiem, że ktoś to zrobił pierwszy raz, bo „inni tak robili”. Ale wiem też są w świecie oszuści permanentni i świat triathlonu nie jest tu jakimś wyjątkiem. Były artykuły o tym jak duży procent zawodników bierze doping w triathlonie amatorskim.
Refleksja jest chwilowa jedynie. Tak jak po spowiedzi i pokucie. 🙂 Później znowu będą draftować, bo „inni draftują”. Moim zdaniem, jeśli chcemy zjawisko eliminować to tylko nieuchronność i surowość kary jest rozwiązaniem.
„draftujące parówy” 🙂 idealne okreslenie dla tych pseuda zawodników tepic to !!!, ja dopiero zaczynam przygodę z TRI w poznaniu miałem swoj debiut i tam tez mozna było draftowac , ale nauczony prze AT ze to zwykłe oszustwo starałem sie omijac grupy ,z wielką przesada niekiedy , ale mimo ze wynik na mecie był taki sobie czułem ze zrobiłem to zgodnie z zasadami TRI .pozd
Niektórych ukarał los/przypadek. Przez to, że do stref żywieniowych (przynajmniej na Skwerze, bo tam pracowałem jako wolontariusz) wjeżdżały całe peletony, robiło się ciasno na przewężeniach. Efekt był taki, że występowały lekkie potrącenia po których zawodnicy orali asfalt własnymi ciałami. :/
Jadąc dzień wcześniej w sprincie na MTB mijałem innych zawodników, uciekałem od draftu. Fakt że to był mój debiut i każdy start był życiówką ale wydaje mi się że to kwestia własnej moralności. Co za frajda, wyprzedzić kolegę czy zrobić życiówkę w zawodach biegowych, gdy skrócimy sobie trasę o jedną przecznicę „bo akurat nikt nie patrzy”? Żałosne, nie uważacie?
Nie zgadzam sie w części z Mateuszem. Mati, tu nie chodzi o umoralnianie. O zwykłą refleksję, o uderzenie się w piersi i powiedzenie sobie – OK. poniosło mnie. SORRY! Przepraszam, przyznaję się i jadę od dziś bez draftu. Nie zgadzam się, że oszust zawsze pozostanie oszustem, a poza tym to chyba za duże słowo – oszust. Jeżeli ktoś oszukuje notorycznie mozna nazwać go oszustem. Jeżeli zdarzyło się raz, dwa interpretuję to jako wypadek przy pracy. Można to naprawić. Nie wiem w przypadku ilu osób na HTG zdarzyło się to po raz 10, 20, setny…nieważne. Ciekawe jest, co pisze Marcin Stajszczyk – przyznanie się. Na FB widziałem, że kilka osób przyznało się do draftu i pisze, że nie jest do końca zadowolona z wyniku. Może nasza dyskusja własnie po to jest. 🙂 cieszę się, że w większości odbywa się z szacunkiem dla innych dyskutujących.
Bardzo dobry tekst Marcina i komentarz Łukasza. Dodam tylko od siebie: szkoda, że wielu chce być dumnym z racji ukończenia dystansu a godność i zasady zostawiła rano w toalecie. I jeszcze jedno. W sumie to bardzo mi żal tych wszystkich podróżujących koleją. Nie wiedzą jaką sobie samym zrobili krzywdę. Cieszyli się z rywalizacji z progresu, a teraz zgasili sobie światło przy napisie: POPRAWA WYNIKU. Dla wielu może ono już nigdy się nie zapalić.
pozdrawiam
Ja uważam, że takie umoralniające gadanie nic nie zmieni. Oszust zawsze pozostanie oszustem. Taką ma naturę. Ale też okazja będzie czyniła złodzieja/oszusta. Jeśli wiele osób oszukuje to zaczyna działać psychologia tłumu. Morale słabnie i nie chcąc być oszukanym też zaczynają oszukiwać.
Wszyscy natomiast będą się bać kary. I tutaj rola sędziów się pojawia. Nieuchronność i surowość kary tylko może podziałać. Taka moja opinia. Penalty box jak najbardziej!
Obawiam się, że nic się nie zmieni… nie ukrywam, że liczyłem na coś więcej, na publiczne napiętnowanie tych osób, na pokazanie filmu itd. Niewiele jest osób, które mają prawo tak postąpić ale Ty Marcin jesteś, ty masz takie prawo, ja tak uważam, oczywiście nikt nie chcę być publicznym oskarżycielem, też to rozumiem. Wiele osób to widziało i też milczą choć języki ich świerzbią… Wymieniamy się teraz sms’ami kto draftował a kto nie i co? I nic z tego nie wyniknie. Wstyd? Jaki wstyd, większość z tych osób wstyd ma w kieszeni. Jedyne co mogłoby być może część otrzeźwić to właśnie takie publiczne napiętnowanie.
No ale może zamysł tego felietonu jest inny… ano taki, że teraz Ci co oszukiwali przyznają się do tego sami publicznie i wynik jaki uzyskali wymażą ze swoich „życiówek”… przeproszą jak ten jedyny… kto pierwszy? To byłoby coś…
Gratulacje Marcinie. Chce sie bawic,chce nowych zyciowek. Chce po zawodach mowic zawsze: to moja wlasna zyciowka!
Dobrego dnia!
Zgadzam się z Marcinem – zacznijmy od siebie. Nie zwalajmy na organizatorów i sędziów Gdyni, Poznania, Nieporętu i innych miejsc, gdzie był drafting! Startowałem w wielu zawodach, gdzie było dwa razy tyle uczestników i podobne pętle rowerowe i drafting był kolosalnie mniejszy lub w ogóle go nie było. Akurat w Gdyni i innych dużych zawodach w Polsce w tym roku, organizatorzy przygotowali na tyle długie pętle, że draftingu być nie powinno. Ale był, bo część z zawodników chciała zrobić mega życiówkę i o czymś zapomniała. Szkoda. Żałuję też jednak, że zabrakło w kilku przypadkach mega odważnej decyzji jakiegoś sędziego żeby zatrzymać 30 osób i wlepić kary. dla przykładu tak powinno sie zrobić. Kiedy widziałem peletony wjeżdżające do strefy żywieniowej, trochę się zdziwiłem, ale pomyślałem, że było parę zakrętów na dojeździe i się panowie poskładali, a że w strefie żywieniowej nie obowiązuje drafting, to pewnie zaraz się rozjadą. Pomyliłem się. Szkoda. Mam jeszcze jedną prośbę do tych z Was, którzy na portalach społecznosciowych wrzucają zdjęcia peletonów – nie róbcie tego pochopnie, nie dajcie się ponieść emocjom, bo widziałem, że niektórzy wrzucają zdjęcia własnie ze stref zywieniowych gdzie draftu nie ma, a czasami są to zdjęcia kontrowersyjne, bo nie wiadomo, czy zawodnik własnie nie wyprzedza lub jest wyprzedzany, tylko film lub zdjęcie naprawdę dużego peletonu na długiej prostej daje jakiś obraz. I proszę Was wszystkich, trzymajmy poziom dyskusji merytorycznej, jak to zawsze na AT bywa. Ta dyskusja ma pomóc w rozwiązaniu problemu draftingu, a nie spowodować wzajemną nienawiść i kłótnie. A to, ze czasami trzeba powiedzieć o pewnych sprawach ostro i bez ogródek, jak zrobił to dziś MKon, to tylko przyczyni się do pobudzenia sumienia. Dyskutujmy, szukajmy rozwiązań i dalej cieszmy się tym sportem, bo nie ma piekniejszego. Zapraszam do merytorycznej dyskusji, szanując się nawzajem.