Jeszcze kilka lat temu małe miasto Lac Megantic w Kanadzie kojarzone było na całym świecie tylko z jednym – największą kolejową tragedią Ameryki Północnej. Ekstremalny triathlon CanadaMan/Woman sprawił, że miasto zaczęło odżywać.
Słyszeliście kiedyś o mieście Lac-Megantic w prowincji Quebec? Być może kilka lat temu czytaliście o tragedii, która tam się wydarzyła. W mieście, gdzie mieszka zaledwie 6.000 osób, wykoleił się pociąg, który przewoził ropę naftową. Efektem był potężny wybuch. Ogromny pożar pochłonął życie 47 osób. Była to największa tragedia kolejowa w Ameryce Północnej od 1989 roku.
Przy wpisaniu w wyszukiwarce Google nazwy miasta „Lac-Mégantic” ukazują się nam informacje o tej tragedii. Miejscowość jest ciągle odbudowywana, a mieszkańcy czekają, aby linia kolejowa została zmodernizowana i poprowadzona obrzeżami miasta. Dla wielu mieszkańców i triathlonistów, miasto stało się jednak synonimem ekstremalnego wyzwania triathlonowego – zawodów o nazwie CanadaMan/Woman.
Jednym z uczestników wymagającego wyścigu jest Brazylijczyk Thiago Menuci. Dwa lata temu zaproszony został przed organizatorów wydarzenia do wzięcia udziału w wyścigu. Wcześniej wygrał zawody Fodaxman, które są jednymi z najtrudniejszych w Ameryce Południowej. Szukał akurat nowych wyzwań.
– To szansa na to, aby znaleźć się w bardzo pięknym i specjalnym miejscu. Ten wyścigu oprócz rywalizacji z innymi jest też wewnętrznym wyzwaniem. To walka z samym sobą i naszymi słabościami – mówi Daniele Crivalero, żona Menuciego, która startuje z nim w CanadaMan/Woman.
Wielkie wyzwanie
Dziennikarz Kevin Mackinnon uważa, że zawody odbywające się Lac-Megantic są prawdopodobnie najtrudniejszymi w Kanadzie. W zeszłym roku rywalizacja musiała zostać przesunięta o kilka miesięcy ze względu na pandemię koronawirusa. Uczestnicy wystartowali w październiku, co oznaczało jeszcze kolejną trudność – temperatura wody wynosiła tylko 12 stopni. Oprócz tego do pokonania było 180 km jazdy na rowerze (przewyższenie około 2500 metrów), a na końcu jeszcze bieg maratoński kończący się na szczycie Mont Megantic.
Kilkanaście dni temu odbywała się 5 edycja imprezy, która należy do cyklu Xtri. Jednym z organizatorów jest Jean-Thomas Boily. Paratriathlonista i były olimpijczyk mówi, że przy pierwszych edycjach nie było jeszcze zawodników spoza Kanady. W obecne edycji pojawili się uczestnicy Norwegii, Kolumbii i Stanów Zjednoczonych.
Boily współpracuje z Danielem Poirierem, a pierwszy wyścig CanadaMan/Woman odbył się w 2015 roku. Organizatorzy szukali dobrego miejsca wzorując się na norweskim Norsemanie.
– Chcieliśmy zrobić go w regionie, który będzie dla ludzi spoza Kanady symbolizował ten kraj. Musiał mieć wszystko – tereny leśne, dobre drogi i odpowiednią trudność, aby został dołączony do Xtri – wyjaśniają w rozmowie z CBC Canada.
Miasto się ożywiło
Organizatorzy zadzwonili początkowo do znajomych mieszkających w Lac-Megantic. Ci jednak mieli wątpliwości, czy miasto jest dobrym miejscem na organizację ekstremalnych zawodów. Minęły dopiero dwa lata od tragedii, która ciągle była w pamięci mieszkańców.
Władze miasta miały inne zdanie. Chciały, aby miasto zaczęło odżywać, przyciągać turystów i nie było zapamiętane tylko z katastrofy kolejowej.
– „Podoba nam się to. Dlatego, że powoli, ale zdecydowanie, musimy iść naprzód. Tak, aby osoby szukające w sieci informacji o Lac-Megantic widziały coś innego niż tylko zdjęcia z wypadku” – mieli powiedzieć włodarze.
Organizatorzy i miasto rozpoczęli współpracę, która okazała się przełomowa. Chodzi nie tylko o osoby odpowiedzialne za organizację, ale też uczestnictwo mieszkańców, którzy coraz częściej startują na dystansie sprintu. Ruszyli się z domów, trenują, kibicują zawodowcom.
– Nagle widzimy coraz więcej mieszkańców, którzy chcą uczestniczyć w sprincie. Ludzie zmieniają swój styl życia. Trenują przed wyścigiem. Zorganizowali grupy pływania open water i wspólnie ćwiczą. Coraz więcej osób pojawia się miejskim basenie i tam trenuje – mówi burmistrz miasta Julie Morin.
W zeszłym roku zainteresowanie było tak duże, że władze miejskie musiały nawet wytyczyć specjalny tor dla zawodników, którzy chcieli bezpiecznie trenować pływanie przed ekstremalnymi zawodami.
– Mamy nawet szkolny program triathlonowy. Dzieci mogą brać udział w tego typu wydarzeniach. Widać, że są pozytywny efekty społecznościowe i turystyczne przy organizowaniu tego wyścigu – dodaje.
Pamiętają o ofiarach tragedii
Przez kilka lat CanadaMan/Woman nie rozpoczynało się jednak na plaży, gdzie triathloniści startują do pływania. Zawodnicy i mieszkańcy przechodzili w pochodzie, który miał na celu uhonorowanie pamięć ofiar tragedii.
Dzisiaj tej tradycji się już nie praktykuje, ale oryginalny zamysł był taki, aby stworzyć połączenie pomiędzy tym, co wydarzyło się w 2013 oraz ekstremalnym triathlonem. Dzisiaj znaczenie ma to, że pływanie rozpoczyna się tuż przed zachodem słońca.
– Pływanie tuż przed zmierzchem ma symboliczny charakter. Przywołuje pamięć o tych, którzy zginęli w eksplozji kilka lat temu i zawsze nas to porusza – mówi Crivalero.
Zobaczcie poniżej film z tegorocznej edycji imprezy:
ZOBACZ TEŻ: Najpiękniejsze trasy triathlonowe w Europie