Połówka na kultowym Wigry 3? „Policjant chciał mnie zdjąć z trasy”. Adam Wrzecian wspomina szalone wyzwanie

Dzisiaj Adam Wrzecian startuje w triathlonie „trochę z przypadku”, ale ciągle można go spotkać na zawodach. Ponad 10 lat temu zrobił jednak coś, dzięki czemu znalazł się na ustach całego triathlonowego środowiska. Postanowił, że dystans 1/2 Ironman przejedzie na legendarnym rowerze Wigry 3!

ZOBACZ TEŻ: Historia, atmosfera i… komercjalizacja? Czy Kona dalej jest mekką triathlonu?

Dla wielu osób Wigry 3 to rower, na którym rozpoczynali przygodę z dwoma kółkami. Model ten nieodłącznie kojarzy się z młodością i pierwszymi wyprawami. Czy jednak wyobrażacie sobie, że startujecie w zawodach triathlonowych właśnie na Wigry 3? W 2013 roku na taki szalony pomysł wpadł Adam Wrzecian.

Skąd wziął się pomysł?

Zawodnik wspomina, że idea przejechania połówki na rowerze Wigry pojawiła się podczas rozmowy ze znajomymi. Siedzieli na plaży w poznańskim Streszynku i rozmawiali o planach na kolejne zawody. Kilka dni później Wrzecian miał wystartować na dystansie 1/2 Ironnman właśnie w Poznaniu. Zamierzał to zrobić na swoim tanim rowerze za około 200 złotych, co wywołało duże rozbawienie pośród znajomych.

Wskazałem na leżący wrak mojego roweru górskiego, którym jeździłem na co dzień – taki za 199 zł z marketu. Były śmieszki, heheszki i oczywiście ciśnięta beka. Kolega wypalił: ” To może w ogóle zrób tę połówkę na Wigry”… Dwa razy nie musiał powtarzać – mówi.

Wrzecian nie żartował. W dniu zawodów w strefie zmian pojawił się z rowerem Wigry 3. Chociaż mówi, że „demencja postąpiła”, to całkiem dobrze pamięta ten moment i pierwsze reakcje ludzi.

Pewnie, że pamiętam. Pewnych reakcji się nie zapomina. Już dzień przed startem, jak w stawiałem Wigry 3 do strefy zmian, to był szok i niedowierzanie, że następnego dnia na nich wystartuję.

fot. Bikelife.pl

Policjant chciał go zdjąć z trasy

Zawodnik wspomina, że znaczna większość reakcji na szalony przejazd była bardzo pozytywna. Dopingowali mu zaciekawieni widzowie, którzy ustawili się wzdłuż trasy roweru. Pozdrawiali go zawodnicy, którzy go wyprzedzali. Miejsce nie miało znaczenia, bo on sam bawił się doskonale.

Pewnie nie wszystkie reakcje były tak pozytywne. Takie jednak w większości do niego docierały, a negatywnych nikt nie wyrażał. Wyjątkiem był tylko jeden z widzów na końcu trasy. Zawodnik pamięta też zabawną reakcję policjanta, który… chciał go ściągnąć z trasy, bo nie dowierzał, że ten gościu na rowerze bierze udział w zawodach!

Na 80 km był lekko zawiany pan, który krzyknął: ” Cały ruch blokujesz, nich ci się te kółka połamią” (śmiech). Pamiętam również policjanta, który na pierwszym okrążeniu chciał mnie zdjąć z trasy, bo tu triathlon bla bla bla… I wtedy zauważył, że jednak mam też numer startowy – wspomina z uśmiechem.

Projekt Ironman na Wigry

Wielu z nas w młodości jeździło na Wigry 3, ale chyba dość rzadko pokonywaliśmy rowerem długie dystanse. Wrzecian mówi, że efektem jego jazdy były piekące uda i „mięśnie, o których wcześniej nie miał pojęcia, że istnieją”. Nie miał jednak wcale dość.

Parę lat później nadarzyła się okazja, aby jeszcze podbić stawkę i na legendarnym rowerze przejechać całego Ironmana, a dokładnie zawody IM Frankfurt. Zawodnik chciał podjąć wyzwanie i pokonać 180 kilometrów!

Koleżanka dała mi cynka o plebiscycie, w którym za zwycięstwo był ufundowany wyjazd i start na triathlon do Frankfurtu. Oczywiście znowu padł pomysł, bym wystartował na Wigrach. No i oczywiście podniosłem tę rzuconą rękawicę i zapowiedziałem, że jak wygram plebiscyt to wystartuję ponownie na Wigry 3 – wspomina.

Na specjalnej grupie stworzonej z okazji głosowania zebrało się kilkaset osób, które wspierało zawodnika. W staraniach o IRONMAN Frankfurt pomagała również firma Romet, czyli producent wielu kultowych modeli rowerów, w tym właśnie Wigry 3. Ostatecznie nie udało się wygrać. Zajął 3. miejsce. Dziękując za głosy, wspominał, że nie jest wcale wykluczone, że jeszcze pojawi się na jakiejś triathlonowej imprezie na pamiętnym rowerze.

„Śmiech, pot i łzy – kwintesencja udanego startu”

Po akcji z Wigry 3 Wrzecian tłumaczył, że nie chciał nikomu niczego udowadniać. Cieszył się, że mógł swoim występem promować jazdę na rowerze. Akcja nie była też protestem przeciwko wyścigowi zbrojeń technicznych pośród triathlonistów. Wyobraża sobie, że to całkiem normalne, że zawodnicy PRO i bardzo ambitni age-grouperzy interesują się nowinkami technicznymi. Dla niego liczyła się przede wszystkim radość i dobra zabawa.

Jak jeździsz w środku stawki, to pewnie też warto sobie ulżyć i wspomóc się lepszym sprzętem, jeśli jest taka możliwość. Nie wiem, jak sprawa funu wygląda w czołówce, ale na tyłach go nie brakuje. Jest śmiech, pot, łzy – kwintesencja udanego startu.

fot. Bikelife.pl

Wrzecian mówi, że kiedyś dla niego obowiązkowymi startami, które bardzo lubił był Poznań i Sieraków. Dzisiaj ma trochę mniej czasu i inne zajęcia, ale jedno się nie zmieniło. Duża radość z uczestniczenia w zawodach. Jest dokładnie taka sama jak 10 lat temu. Czy jednak on znów zdecydowałby się na jazdę na rowerze Wigry 3?

Weź ty mnie chłopie nie podpuszczaj – odpowiada naszemu redaktorowi ze śmiechem.

Jeśli podczas jednych z wyścigów zobaczycie zawodnika na kultowym rowerze firmy Romet, to całkiem możliwe, że będzie to Adam Wrzecian.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,773ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane