„Rozumie mnie jako osobę i wie, jak mi pomóc”. Medalistka olimpijska o relacji z trenerem

Katie Zeferes to dwukrotna medalistka olimpijska i trzykrotna medalistka mistrzostw świata w triathlonie. W trudnych momentach podporą był dla niej trener. Relacja z trenerem pomogła jej poradzić sobie nawet ze śmiercią ojca.

ZOBACZ TEŻ: „Kompletnie się zagubiłem”. Sam Laidlow o szukaniu celów, motywacji i treningu po mistrzostwie świata

Triathlonistka przygotowuje się z Joelem Filliolą, światowej sławy trenerem. Jego obecnym projektem jest niezależna, elitarna międzynarodowa drużyna triathlonowa #JFTcrew, składająca się z olimpijczyków.

Czy relacja z trenerem jest ważna?

Choć Joel Filliol bez wątpienia ma ogromną wiedzę techniczną i doświadczenie sportowe, Zeferes za kluczowe uznaje jego podejście do treningu i zawodnika. Największą zaletą jest według niej aktywne zaangażowanie trenera i głębokie zrozumienie potrzeb sportowców.

Uwielbiam to, że Joel nie jest reaktywny (…), ale wspierający – komentuje w wywiadzie dla Super League Triathlon. To zdaniem amerykańskiej triathlonistki sprawia, że w momentach największej presji jest w stanie skupić się wyłącznie na sporcie i dać z siebie wszystko.

Zeferes chciała dołączyć do drużyny Fillioli już w 2014 roku, gdy była bliska ukończenia studiów, a co za tym idzie – treningów w ramach grupy akademickiej. W tę stronę popchnęły ją zawody w Edmonton, podczas których kobiecy skład jej przyszłego trenera zajął miejsca na podium wyścigów. Poza tym, do głosu doszły również osobiste powody zawodniczki:

Naprawdę chciałam dołączyć do jego ekipy z tego powodu. Poza tym Tommy, mój mąż, który nie był wtedy moim mężem, ale się spotykaliśmy, również był częścią drużyny Joela. Wiedziałam więc, jak bardzo go szanuje (…). Zależało mi tak bardzo, że po prostu zaczęłam go błagać, żeby mnie przyjął. W końcu się zgodził.

Trener i… przyjaciel

Podczas swojego pierwszego obozu z Filliolą triathlonistka była właściwie na początku sportowej kariery. Szybko okazało się, że praca mężczyzny wykracza daleko poza trening sportowy. Zeferes opisuje go jako dobrego doradcę, przewodnika i mentora.

Jestem naprawdę wdzięczna za to, jakim jest trenerem. Poprowadził mnie, nawiązaliśmy relację trenera i sportowca – opowiada. Zawodniczka zwróciła również uwagę na to, że z Filliolą mogła porozmawiać na wiele tematów, nie tylko ściśle triathlonowych. Sama relacja w niektórych momentach była dla niej wręcz uspokajająca.

źródło: ITU Media

Wystarczyło, że wie, czego potrzebuję i mnie wspiera, naprawdę rozumie mnie jako osobę i wie, jak mi pomóc w różnych warunkach (…). Naprawdę dobrze jest mieć trenera, który wyprowadzi cię z trudnych sytuacji i wprowadzi w odpowiedni stan fizyczny i psychiczny, dzięki któremu będziesz mógł dać z siebie wszystko.

ZOBACZ TEŻ: Maja Makowska: „Nie chcę robić tylko wielkich rzeczy. Wtedy czas między nimi ucieka przez palce”

Dziennik triathlonistki

Co jeśli Katie Zeferes zaczyna mieć poczucie, że z czymś sobie nie poradzi? Dla jej trenera rozwiązanie jest proste: Wróć do swojego procesu. Dla triathlonistki oznacza to jedno – pracę ze swoim dziennikiem. Zapisuje w nim różne rzeczy:

Są w nim moje cele rozpisane w osi czasu, a poza tym plan bieżącego dnia. Pozwala mi to śledzić też moje stany emocjonalne i podchodzić bardziej analitycznie i logistycznie [do treningów]. Czuję się przez to lepiej (…). To uspokaja moje tornado myśli, które prawdopodobnie w niczym mi nie pomaga.

Zawodniczka podkreśla, że w każdej sytuacji mogła liczyć na wsparcie Joela Fillioli. Zarówno podczas „standardowych” obaw, związanych np. z pogodą czy podróżami, jak i w naprawdę kryzysowych momentach.

fot.: Buda Mendes

Najtrudniejszym wydarzeniem, z którym musiała się zmierzyć, była śmierć ojca. Triathlonistka dowiedziała się o niej niedługo przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio w 2020 roku. Zeferes była wówczas bliska rezygnacji z wyjazdu.

To była jedna z najbardziej stresujących chwil jakich doświadczyłam. Czas upływał, a ja nawet nie wiedziałam, czy jeszcze dbam o cokolwiek. Chciałam wtedy po prostu zastygnąć i nie robić nic. Było wtedy wiele rzeczy, z którymi musiałam sobie poradzić, a po prostu nie mogłam.

Postawę trenera w tym czasie określa jako jednocześnie silną i łagodną – podkreśla, że nie czuła z jego strony żadnej presji. Na igrzyska ostatecznie pojechała. Przywiozła z nich srebrny i brązowy medal.

Gabriela Bortacka
Gabriela Bortacka
Redaktorka. Pisze głównie o sporcie i historii. W jednym i drugim szuka przede wszystkim inspirujących ludzi. Z wykształcenia dziennikarka i antropolożka kultury.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane