Jeszcze kilkanaście dni temu Sam Long poinformował o tym, że ma zamiar spełnić „odkładane marzenie” i wystartować w mistrzostwach świata IRONMAN na Hawajach. Ostateczną podjął jednak inną decyzję i… wycofywał się z pomysłu.
ZOBACZ TEŻ: Na mistrzostwa świata może pojechać każdy. „Czy jest ktoś, kto chce dostać slot”?
– Od dłuższego czasu to był taki odkładany, może odrzucany sen, który chce spełnić. Tymczasem właśnie temu zostałem przecież sportowcem. To potężna dawka motywacji. Ze względu na to, jak układa się trening, chcę znów spróbować pełnego dystansu – mówił niedawno Sam Long, ogłaszając swój start na Hawajach.
Kilka dni temu postanowił wycofać się z rywalizacji o Wielką Wyspę. Co zmieniło się w jego planach?
„Nienawidzę popełniać tych samych błędów”
We vlogu zatytułowanym „Kona” Long opowiadał, że ustalił sobie hierarchię celów na sezon. Na pierwszym miejscu znajdowały się dobre występy w T100. Drugim celem było zdobycie kwalifikacji na Hawaje podczas zawodów IRONMAN Cairns i start na mistrzostwach świata.
Plany triathlonisty na kilka dni przed planowanym wyścigiem w Australii zmieniły się jednak o 180 stopni. Long podtrzymuje, że zamierza skupić się na serii T100. Rezygnuje jednak z Wielkiej Wyspy.
We wpisie, w którym wyjaśnia sytuację, przyznał, że wpadł w „pułapkę bycia zbyt ambitnym”, w którą wpadał również w przeszłości. Long oznajmił również, że pierwsza część jego sezonu dobiegła końca. Postanowił zrobić przerwę, a następnie rozpocznie „budowanie” na drugą jego część.
– Odwołałem moją podróż do Australii. Ten rok zaczął się tak idealnie, że zacząłem być chciwy i chciałem gonić za wszystkim. Szczyt światowych rankingów, szczyt T100, seria IM pro i Kona […] Nienawidzę popełniać tych samych błędów dwa razy, a to jest trudne, ponieważ w przeszłości byłem zbyt ambitny – napisał.