Adam Głogowski jest byłym triathlonistą, który dzisiaj z powodzeniem rywalizuje w biegach. W rozmowie z Akademią Triathlonu opowiada o tym, czy nie brakuje mu triathlonu, z jakimi problemami zmagają się biegacze w Polsce i tym, jakie ma plany.
ZOBACZ TEŻ: Ewa Urbańska: „Wolałabym, żeby losy mistrzostwa rozstrzygnęły się w uczciwej, bezpośredniej walce”
Grzegorz Banaś: Dla tych, którzy Cię nie znają. Opowiesz trochę, jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem, a później również z triathlonem?
Adam Głogowski: W 2003 roku wstąpiłem do Sekcji Pływackiej WKS FLOTA GDYNIA. W 2009 roku po najlepszym roku w pływaniu (medal MP, 5 i 7.miejsce), postanowiłem zmienić dyscyplinę na triathlon, ponieważ dobrze sobie radziłem biegowo. W maju mając niecałe 16 lat, biegałem 10 km w 36:52, nie robiąc treningów biegowych.
GB: Jak to się stało, że przestałeś trenować triathlon? Byłeś w kadrze narodowej, osiągałeś dobre wyniki, bo z powodzeniem startowałeś na imprezach mistrzowskich?
Adam Głogowski: W 2016 roku wypełniłem swoje zobowiązania sponsorskie i ze względu na sprawy prywatne (nie było mnie stać na triathlon na takim poziomie, jakim chciałem reprezentować), zakończyłem swoje starty w triathlonie. Jeśli chodzi o skuteczność imprez mistrzowskich, ja zawsze lubiłem imprezy wysokiego ciężaru emocjonalnego, to mnie napędzało i napędza. Na mistrzostwach Europy w Holten w 2013 jednak się spaliłem.
GB: Koncentrujesz się teraz całkowicie na bieganiu. Nie brakuje Ci jednak trochę triathlonowych startów? Nie pojawia się myśl, „a może jednak wystartuję i sprawdzę się ponownie”?
AG: Jestem profesjonalnym zawodnikiem/biegaczem. Jestem na innym rynku… Chciałem wrócić w 2018 roku, nawet byłem w cyklu przygotowań grudzień-marzec. Brakowało jednak sponsorów, sprzętu. Musiałem podjąć decyzje czy szarpać się, czy poszukać szans gdzieś indziej. Pobiegłem półmaraton w Warszawie z treningu triathlonowego 1:10:30 i stwierdziłem, że pójdę w tym kierunku. W 2020 roku byłem ponownie blisko powrotu, chyba najbliżej, brakło dosłownie tygodnia do podjęcia decyzji. Widziałem swoje szanse na dystansie sprinterskim i do dziś uważam, że mogłem w Rawie Mazowieckiej walczyć o medal MP.
GB: Gratulacje z okazji powiększenia się rodziny! Jak odnajdujesz się w tej nowej roli taty i jak udaje się łączyć teraz obowiązki rodzinne z treningiem i występami?
AG: Dziękuje! To czy się odnajduję, to proszę zapytać mojej żony. Synek jest bardzo grzeczny i obecnie leczę kontuzje i żałuje, że nie mogę wykorzystać tego czasu, kiedy naprawdę jest taki grzeczny.
GB: Kilka dni temu zamieściłeś w mediach społecznościowych ciekawego posta. Piszesz w nim, że „próbujesz być profesjonalistą” i właściwie tak powinno tytułować się większość ambitnych zawodników. Możesz to wyjaśnić?
AG: Moim postem trochę atakuje osoby, które zajmują się „profesjonalnie treningiem 24 godziny na dobę” a startują np. w age group. Żyją tylko sportem, rzucają prace i mówią, że ich celem jest MŚ AGE Group, a pomiędzy szukają zawodów za kasę. W bieganiu jest bardzo podobny problem. To jest tak szeroki problem, że to temat na całą książkę. Zawodnicy „startej daty” triathlonu będą wiedzieć, o co mi chodzi. W bieganiu uważam, że jest ciężej to ogarnąć. W tri masz PRO i amator, to trochę rozwiązuje problem.
GB: Poruszasz przy tym dwa problemy. Pierwszy to wysokość nagród w polskich zawodach. W zasadzie ten profesjonalny sport oznacza zagraniczne wyjazdy? Nagrody w Polsce nie nadążają za kosztami?
AG: Nagrody to jeden problem, drugi zaś to warunki „startowe” czyli to, co zawodnik dostanie za udział na dzień dobry. W bieganiu bierzemy zagraniczny sort, bo „taniej” i nie robimy lokalnych bohaterów. Oczywiście nie twierdzę, że trawa jest bardziej zielona w każdym innym miejscu. Po prostu moim zdaniem trzeba znać swoje miejsce w szeregu i wokół niego budować swój wizerunek. Kiedyś trener Piotr Netter mi powiedział „nie potrzeba startu igrzyskach do zrobienia samorealizacji”.
GB: Drugi z nich to kwestie braku odpowiednich kontroli antydopingowych i zawodnicy z problematyczną przeszłością. Niewątpliwie przydałoby się, aby organizatorzy zawodów zadbali o większą uczciwość pośród uczestników?
AG: Jeśli zawodnik wpadł i widnieje w rejestrze koksiarzy, to powinien oddać wszystkie zarobione pieniądze 2-4 lata wstecz i dożywotni zakaz startowania, bo to jest kryminał. Organizatorzy lubią przed samorządami mówić „mieliśmy międzynarodową obsadę biegu” Nie interesuje ich czystość. Z drugiej strony można zrobić minimalne nagrody Open + dobre nagrody dla zawodników z Polski.
GB: Trenujesz biegaczy, ale i triathlonistów. Czego Twoim zdaniem jedni mogą nauczyć się od drugich?
Adam Głogowski: Tak trenuje jednych i drugich. Triathloniści mają więcej luzu, więcej takiego FLOW pozytywnego, bardziej otwarte głowy. Biegaczom tego brakuje.
GB: W triathlonie jest ostatnio głośno o „butach Idena”, które mają wyższą podeszwę. Co sądzisz o tym całym wyścigu technologicznym i szukaniu w nim przewagi nad innymi?
Adam Głogowski: Powiem krótko, nie śledzę już tak skrupulatnie triathlonu, ale technologia poszła do przodu i trzeba z niej korzystać.
GB: Jak wyglądają Twoje najbliższe plany, a także cele na ten sezon?
Adam Głogowski: Obecny plan to wyjść z kontuzji, przygotować się na lato-jesień. Na pewno 5.000 m w Gorzowie na MP i walka o złoty medal. Chciałbym poprawić życiówki od 1.500 – 10.000 m na bieżni i wyniki na ulicy od 5 km do maratonu. Przede wszystkim muszę być zdrowy, wiem, że razem z żoną, synkiem, moim teamem i sponsorami mamy perspektywę na bieganie na solidnym poziomie.
Jeżeli ktoś chce poprawić swoje wyniki, to zapraszam do siebie po plany treningowe.
GB: Dziękujemy za rozmowę
” można zrobić minimalne nagrody Open + dobre nagrody dla zawodników z Polski” – Serio?? To może takim tokiem myślenia za granicą to samo zrobią?!
Dodatkowo można nagradzać, ale w OPEN zawsze powinna być najwyższa nagroda!!