Triathlonistów przybywa w postępie geometrycznym. Wielu z nich uprawia tę dyscyplinę dla przyjemności, frajdy, udowodnienia czegoś sobie, pokonania własnych słabości, przeżycia jakiejś przygody, starów połączonych z ciekawymi wyjazdami, możliwości poznania nowych fantastycznych ludzi…. W tej jednak szerokiej grupie coraz więcej jest zawodników, którzy do sprawy triathlonu podchodzą coraz bardziej profesjonalnie i osiągają coraz lepsze wyniki. Różnica miedzy amatorem a zawodowcem jest, przynajmniej dla mnie, dość wyraźna i oczywista: zawodowiec żyje z danego sportu lub przynajmniej główną część jego dochodów stanowi działalność związana z uprawianą dyscypliną. Spokojnie zliczyłbym na palcach obu rąk takie osoby w Polsce… a może i palce jednej ręki by wystarczyły…
Problem pojawia się przy innych, często stosowanych pojęciach. Amator to brzmi dzisiaj dla wielu dość obraźliwie i nie oddaje w mojej opinii rzeczywistości. Znacznie bardziej trafione jest tu stwierdzenie: Age-Gruper oraz jego „przeciwwaga” Pros (Elita). Takie nazewnictwo jest też powszechnie stosowane na zawodach. W tym miejscu przechodzimy do sedna moich dzisiejszych rozważań: jak odróżnić jednego od drugiego?
Czy miarą będzie tu stosowany sprzęt?
Raczej nie. Choć zawodnicy Pro, mający często kontrakty sponsorskie, mają niekiedy szybszy i łatwiejszy dostęp do nowinek technicznych i sprzętu, to wystarczy przejść się po boksie jakiejkolwiek większej imprezy triathlonowej, by zobaczyć, że nierzadko zawodnik kończący 1/2 IM po sześciu godzinach, ma rower taki sam, jeśli nie lepszy, niż rozstawiana z niskimi numerami czołówka.
Może ilość czasu poświęcanego na treningi?
Nic bardziej mylnego. Faktycznie, najlepsi na swój wynik harują całymi godzinami, dzień w dzień, ale nie brakuje „amatorów”, którzy wiele im nie ustępują, jeśli chodzi o całokształt, zaś jeśli mają przeszłość pływacką, kolarską lub biegową, to w swoich dyscyplinach często robią taką sama pracę. Np. były kolarz startujący w Tri, bez problemy może jechać na trening z prosem.
Sztab szkoleniowy, warunki treningowe?
Też nie wiem. Wszystko to tak naprawdę tylko kwestia pieniędzy. Jeśli ktoś ma dość zasobny portfel, to może bez problemu zgromadzić wokół siebie specjalistów, lekarzy, fizjoterapeutów, regularnie robić badania, czy planować sobie obozy szkoleniowe w dowolnym miejscu świata. Dziś w dobie internetu i przepływu informacji jest to jeszcze prostsze, bardziej dostępne i coraz tańsze.
Wynik sportowy – to na pewno będzie to!
I tak i nie. Faktycznie, nie wiem czy zdarzyło się by jakiś AG wygrał zawody IM pokonując wszystkich zawodników PRO, ale jeśli tak było, to napiszcie, bo to bardzo ciekawe. Nie jest natomiast już zaskoczeniem, że często czołowi zawodnicy AG zajmują bardzo wysokie lokaty w ścisłej czołówce, zostawiając za plecami całą masę zawodników z licencjami Pro. Tak więc czy wykup licencji Pro robi z ciebie PRO? Na papierze na pewno tak. Z drugiej strony, wielu czołowych zawodników grup wiekowych kiedyś startowało jako PRO lub ma przeszłość w zawodach ITU.
Granica między Pro a AG jest naprawdę bardzo trudna do ustalenia, o ile w ogóle taki zabieg jest możliwy. Nawet na naszym polskim przykładzie. Weźmy pod uwagę pierwszego z brzegu – mnie. Niby ścigam się od lat, przeszłość sportową „jakąś” mam, mam przy sobie ludzi, którzy bardzo mi pomagają i mnie wspierają (trenerzy i sponsorzy), ale z drugiej strony, aby zarobić na codzienne życie, muszę chodzić do pracy, mam pracę na pełen etat, a z czasu na sport muszę wygospodarować coś dla dwójki dzieci i żony. Muszę się przyznać, że nie zawsze jest to podział uczciwy. Tyle rodzina, a gdzie przyjaciele, znajomi… więc jaki tu ze mnie Pros? Co najwyżej zaawansowany amator. Kiedyś usłyszałem od Maćka Dowbora (choć nie wiem, czy to jego słowa) zdanie, które bardzo dobrze oddaje całą sytuację: AG od Pro różni się tylko tym, że PRO ma więcej czasu na odpoczynek. A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czym jeszcze Pro różni się (lub nie) od AG? Jakie jeszcze widzicie różnice i podobieństwa? Da się oddzielić te dwie kategorie, czy może zwyczajnie jest to niemożliwe, bo choć na papierze jest to podział czarno-biały, to rzeczywistość jest szara. Zapraszam gorąco do dyskusji.
Mnie osobiście wk^^wia jak widzę takich 'amatorów’ którzy dawno powinni się grzać w elicie. Zabiera taki jeden z drugim radość amatorom z wielką satysfakcją kilku minut przewagi. Jesteś AG, to miej honor, odwagę i szacunek do swoich rywali. To świadczy o frajerskiej postawie typu, w elicie będę 2-3-4, to zleje amatorów którzy tyrają po etatach i nie mają do mnie startu. Mega słabe!
Przeczytałem dość szczegółowo wątek i mam dość odmienne i kontrowersyjne zdanie na temat podziału PRO czy amator i uhonorowaniu tych drugich na zawodach, pudłem. Twierdząc, iż nie powinni być razem klasyfikowani z PRO.
Uważam, że MY Amatorzy biadolimy na swój los i kombinujemy jak by Ty podkręcić swoje osiągnięcia i jakoś dostać się na pudło. Coś mi to przypomina nagonkę na Afrykańczyków na polskich biegach, i to jest właśnie takie polskie.
Zanim dokończę, coś o mnie. Zawodnik bez przeszłości biegowej, pływackiej, kolarskiej, ot grałem w piłkę, ganiałem się chłopakami po osiedlu, to był mój sport. Bieganie rozpocząłem w wieku 39 lat, od dwóch lat startuje w tri, ważę 89-90 kg i nie mogę schudnąć. Czyli ktoś tu napisze jestem amatorem.
Tak, można mnie nazwać ale ja tego nie chcę. Pytanie tylko jakie ja mam szanse w biegu z amatorem Marcinem Koniecznym? (moja kategoria) on ma przeszłość sportową i waży tyle co moja jedna noga, jak ją stawiam na wadze? Nie wspomnę o tym, iż ma lepszy rower (niczego nie wypominam i nie zazdroszczę). Tak samo Marek Jaskółka. Otóż ja chcę się z nimi porównywać a nie biadolić, że to byli sportowcy, że są fit, że mają fajne rowery. Meta weryfikuje wszystko ktoś jest z przodu przede mną, ten był lepszy, ja też mogę lepiej pływać, biegać, jeździć na rowerze i mogę też odłożyć na lepszy rower, każdy z nas to może zrobić, tylko trzeba chcieć. Dla mnie kategoria Pro na zawodach jest bez sensu, jak to organizator zrobi to uszanuję.
Dodam. Hej amatorzy a może porównamy się do naszej masy? I sprawdzimy co potrafimy w przeliczeniu na kg masy ciała? Wtedy pewnie moje wyniki nie będą z drugiej dzisiątki kat wiekowych. A może poważymy nasze rowery i może się okaże, iż ten mój co waży 9kg jest ciężki i też przeliczymy wyniki, a może Wam napiszę ile pije piwa co byście mi dali fory?
I jeszcze dodam co by można było zrozumieć moje podejście. Kiedyś na MP weteranów na 400 metrów byłem 4 (0,5 s starty do trzeciego), przegrałem z samymi były lekkoatletami (nigdy nie trenowałem, nic zawodowo albo w klubie itp.), było mi smutno ale myślicie, że biadoliłem? Nie. Wiecie, że na takich MP nie dostaje się medalu za ukończenie zawodów? Siedziałem i patrzyłem jak stoją na podium.
W tym roku na sprincie TRI byłem 4 w kategorii M40 (nie było kat pro), przegrałem z byłymi kolarzami oraz pływakiem był trzeci (pierwszy wyszedł z wody), goniłem go zawzięcie ale nie udało się, na mecie pogratulowałem wyniku i powiedziałem, że goniłem i że jeszcze z 800 metrów, i bym go capnął. I co powinienem biadolić, że przegrałem z byłymi prosami w swych dziedzinach? Nie, oni włożyli więcej wysiłku i zaangażowania niż ja w ten sport, dlatego są z przodu. Dla mnie to proste zasady, wygrywa ten co jest szybszy i w przypadku TRI ma lepszy sprzęt choś to nie determinanta. Dlatego:
Prosi, Szczerbińska, Formela, Przymusiński i inni łojcie nam tyłki i pokazujecie nasze miejsce w szergu. Nic nam nie odbieracie, My też możemy (albo mogliśmy tylko nam się nie chciało) robić tak jak Wy. I tak trzymać a ja chcę się z Wami się mierzyć w mojej kategorii.
Bardziej istotną kwestią od tej tutaj poruszanej chyba jest czy zawodnik jest czysty czy stosuje niedozwolone 'wspomagacze’. Przy braku jakichkolwiek kontroli na zawodach to jest kompletnie przemilczana i pominięta kwestia.
No to wpadłem z deszczu pod rynnę… powstrzymywałem się, żeby podzielić się z Wami moimi przemyśleniami, ale nie wytrzymałem. To golfista zawodowy. Kiedyś zrzeszony w polskiej organizacji, dzisiaj w USA… Na pierwszym miejscu ex aequo „Normalna” praca, rodzina i triathlon. Akademię golfa prowadzę po godzinach. Wszystko oczywiście w Polsce… Zrzeszony jestem w Stanach bo tam jest „normalnie”… W golfie jest prosto i bez owijania w bawełnę. PRO to osoba, która przyjmuje korzyści finansowe za posiadane umiejętności – jako gracz na Turnieju (PLAYING PRO) lub jako trener (TEACHING PRO). AMATEUR to taka osoba, która gra dla przyjemności, a ewentualną nagrodę (niepieniężną – voucher, sprzęt) może przyjmować wyłącznie taką, której wartość nie przekracza 500GBP. Jeżeli przyjmie nagrodę o wyższej wartości (np. samochód za HOLE IN ONE) traci status amatora na dwa lata i jest graczem NON AMATEUR. Proste. Prawda???:)
@Jakub Masiuk
Pewnie, ze można 🙂 Napisz do mnie przez kontakt na stronie http://www.dannyblack.pl lub przez Facebooka 🙂
Na wstępie napiszę, że cenię wszystkich zawodników (takich prawie-pro/już nie-ag też 😉 ), dzięki temu, że startujemy w tych samych zawodach jesteście „dotykalni” – nie tak jak np. zawodnicy z ME/MŚ w lekkoatletyce (zamknięte eventy dla elity) to jest spory plus naszych „amatorskich” imprez.
Mój trener z pływania – utytułowany gość, nie startuje już w żadnych imprezach pływackich. Pytam: dlaczego, przecież w amatorskich biegach startują „pro-weterani” i łoją tyłki. Wg niego byłoby to umniejszenie jego wcześniejszych osiągnięć i co to za atrakcja złoić tyłek kanapowemu amatorowi? Nawet takiemu, który na zbrojenie wydaje więcej niż on? To nadal amator. Dla weteranów, są zawody dla weteranów! Powinny być!
Od tego czasu trochę z zażenowaniem patrzę na „nazwiska” na takich zawodach. No młóci tę swoją kategorię, często stoi w generalce, ale z kim walczy? Cieszy się z podium a w zasadzie to z tych 300 złotych, podczas gdy pod trybunami stoją tylko osoby, które czekają na pudło w swoich kategoriach. Tyle to obchodzi prawdziwych amatorów – co innego, gdyby to ich znajomy – prawdziwy amator miał stanąć na pudle – wtedy by poczekali na dekorację. Prawda?
Podobny sprzeciw wśród „weteranów biegania” budzi fakt, że „przyjezdni” (Kenia, Ukraina) łoją naszych dla kasy a nasi „nie mają motywacji do treningów”. Przecież obiektywnie – są lepsi, więc czemu mieliby nie wygrywać.
Czy to przystoi zawodnikowi z IO startować w ogórach i wygrywać je z łatwością? Moim zdaniem – obciach. Najgorsze byłoby gdyby był do tego zmuszony finansowo. Takiego problemu jednak nie ma bo czy to PRO czy AG – wszyscy wydajemy na sport więcej niż gdybyśmy palili i pili i nie ma nagród które mogłyby to wyrównać 😀
Jeszcze inna sytuacja jest wtedy, gdy zawodnik zmienia „branżę”. Np. kolarz, kajakarz, pływak idący w tri, to jednak inna dyscyplina i witam takie osoby z otwartymi ramionami. Dlaczego jako osoba która nigdy nie trenowała mam mieć za złe, że ktoś trenował? Ktoś mi bronił od dziecka zajmować się sportem? Czy pro-duatlonowiec może startować jako AG w tri? Oczywiście, że tak – zdecydowanie! Daniel jest tu dobrym przykładem, szczególnie, że słabe pływanie zbliża go jeszcze bardziej do wielu amatorów, którzy tak na dobre nauczyli się pływać i „trenują” je raptem kilka lat.
Konkluzja moich przydługich wynurzeń jest taka, że u nas nie ma jeszcze prawdziwych PRO w związku z czym, długo nie będzie weteranów tri. Nie powinniście się obrażać – że ktoś „umniejsza” Waszym osiągnięciom, bo faktem jest, że w konfrontacji z „prawdziwymi PRO” widać jak wiele Wam jeszcze brakuje. Czy macie szansę na wygraną z takimi zawodowcami „żyjąc” jak amatorzy? „Żyjąc” – bo trenujecie równie ciężko, ale tracicie mnóstwo energii na pracę, naukę itp? (to oczywiście kwestia priorytetów, trzeba być bardzo odważnym żeby zająć się tylko i wyłącznie sportem, czy ktoś z naszych zawodników trenuje tak ciężko jak Justyna Kowalczyk?) Jak to wpływa na wyniki – widać.
Może rzeczywiście warto się określić i startować tylko w zawodach dla PRO? A może bawić się jak amator i nie narzekać potem na nagrody? Trolling w internecie to nie tylko anonimowy hejt, to również kontrowersyjna publicystyka. Czyli np. amator z oczekiwaniami PRO.
Moja kategoria to „finisher”, nawet nie AG 😀
Moim zadaniem jest narzekanie na śmierdzącą torbę, niedobrego hamburgera, kolejki do depozytu. Dziurawa szytka to nie mój problem, ja wożę ze sobą 300 g narzędzi do naprawy całego roweru i dętkę. Poziomu sportowego z tego nie ma żadnego ALE bez takich jak ja nie byłoby tylu zawodów. 😀
@Danny Black a czy tak ogólnie można się umówić z Tobą na trening, z przyjemnością chciałbym być mocno „przeczołgany” przez tak świetnego zawodnika 🙂 Dla Ciebie byłaby to regeneracja, a dla mnie ostry interwał
W sumie to jakby ktoś nie był przychylny Gosi i jak mocno by jej nie kibicował, to po tej akcji z ME pozostaje solidny niesmak. Mniemam, że była to zaplanowana akcja, więc trzeba się było z tym liczyć, że środowisko wpuścić w maliny się nie da. Być może sponsorzy się dadzą. Oby, bo środowisko jest zniesmaczone…
W prasie pojawiło się mnóstwo nieprawdziwych informacji, np tego typu:
„Małgorzata Szczerbińska wygrała zawody nie tylko w swojej kategorii wiekowej, ale wyścig z udziałem wszystkich pań z całej Europy. Na ten sukces zawodniczka MKS Triathlon zapracowała razem z trenerem Marcinem Waniewskim, bo mimo wielu sukcesów i dominacji w zawodach krajowych nie jest objęta szkoleniem Polskiego Związku Triathlonu. ”
Jest to średnie i jest to cwaniactwo. Podobnie wizyta u „ministra”, wielu sportowców pewnie by pozazdrościło i to sportowców dzielnie walczących nie w zawodach dla amatorów, ale w sporcie wyczynowym. To trochę jak wygrać MP w zjeździe na bele czym i chcieć za to stypendium.
Ponadto, nie wiem co Gosia studiuje, czy jest to prawo wraz z medycyną, że bez przerw siedzi na wykładach po 8h dziennie, ale jest to sprawa jej wyboru. I super, że chce się rozwijać. Warto mieć jednak pokorę i być wdzięcznym za taka możliwość (studiowania dziennie), bo wielu młodych ludzi jej nie ma. Wielu chciało by trenować a musi pracować. Wszyscy sportowcy uczyć się powinni i marudzenie jaki to ciężki kawałek chleba wzbudzi śmiech każdego pracującego amatora, który ma jeszcze do tego zobowiązania rodzinne. I to gromki… Gosia pewnie pozna kiedyś smak prawdziwego życia i dopiero wtedy zrozumie jakie faux pas popełniła komentarzem. Zdania o skaczących na głowę w basenie emerytach to już nie warto komentować… Ehhh… biedactwo…;)
Życzę szczęścia na zawodach i mam nadzieję, że ten kraj zmieni się kiedyś na tyle, aby sportowiec nie był zmuszany do tego typu zagrań. Wiadomo, że jakby pieniądze były, to tego typu zagrań by nie było. Talent Gosi jest bezsprzeczny.
Ciekawa dyskusja na ten sam temat. Polecam
http://forum.slowtwitch.com/forum/Slowtwitch_Forums_C1/Triathlon_Forum_F1/When_is_an_amateur_not_an_amateur_P5637497
A mnie w Polsce trochę dziwi rozróżnianie zawodników na PRO i Agegroupersów. Przykładowo w cyklu Garmina przyjęliśmy, że nie nazywamy żadnej kategorii PRO, bo po prostu zawodników PRO z prawdziwego zdarzenia jest za mało, żeby robić dla nich osobną klasyfikację. Jeśli ktoś w danym dniu jest mocny i stanie na podium w generalce, to dostanie nagrodę. Jeśli jest 4 i dalej, to jest wtedy sklasyfikowany w kategorii wiekowej. Dzięki temu można też uniknąć kuriozalnej sytuacji, że amator pomimo, że był lepszy od PRO nie stanie na podium, tylko dla tego, że zapisał się do nie tej kategorii co trzeba.
@Adam Głogowski
Adamie, wielki plus dla Ciebie. Wg mnie właśnie o to chodzi – jeśli jesteś zawodnikiem wyczynowym alias PRO, to jesteś nim cały czas (przynajmniej cały sezon). A nie od czasu do czasu, w zależności od okoliczności. Oczywiście wszystko, to kwestia własnego sumienia, czy PRO, jako wyczynowiec trenujący od najmłodszych lat powinien rywalizować z amatorami w kategoriach wiekowych. Niestety to także przytyk do Gosi Szczerbińskiej. Gosiu, fajnie, że trenujesz, poświęcasz na to mnóstwo czasu, ale jesteś WYCZYNOWCEM i przykro mi, ale Twój medal na ME amatorów w kategorii wiekowej to już nie bardzo robi na mnie wrażenie. Czy naprawdę sprawia satysfakcję wyczynowcowi/PRO-sowi walka ze kanapowymi amatorami, nawet tymi na rowerach TT z górnej półki? Odnośnie wątku, że w kategoriach wiekowych startują byli zawodnicy wyczynowi. No tak, tak właśnie jest, że wielu biegaczy, kolarzy, czy triathlonistów po skończeniu swojej wyczynowej kariery zawodniczej dalej pozostaje w sporcie, ale już jako age grouper/amator. To jest normalne i nic tego nie zmieni. A „kanapowym amatorom” przypominam, że startując w zawodach sportowych decydują się na rywalizację z różnej jakości zawodnikami, również byłymi prosami i nie ma co się obrażać, że nic się nie wygrało. Po prostu wygrywają najlepsi. A amatorzy, to amatorzy i mimo szczerych chęci ciężko im dorównać do poziomu sportowego byłych prosów.
PS. Dyskusja naprawdę ciekawa i jakoś nie zauważam większego hejtu, ani frustracji komentatorów, jak to niektórzy sugerują 🙂
JakubG, szykujesz jakieś starty w Polsce?
@smiglidigli
(dzieci, „elita”, emeryci), no tak ale czy emeryt mundurowy w wieku 40 lat to taki sam emeryt jak w wieku 67? Czy dziecko w wieku 12 ma takie same możliwości jak w wieku 17? Podziały jakieś muszą być jeżeli startujący chcą się ścigać dla marzenia stania na podium. Na jednych zawodach jest to co 5 lat na innych co 10. Wydaje mi się to fair. I także nie można nikomu jak przysłowiowy „Formela” zabronić startowania w AG jeżeli przepisy tego nie zabraniają. Tylko to chyba nawet Danielowi nie smakuje tak samo jak powinno.
Ja byłem całe życie sportowcem amatorem, nie należałem do żadnego klubu sportowego, nie dostałem ani żelu od żadnego sponsora, a starty w tri nie pomagają mi w pracy i towarzysko/biznesowego promowania własnej osoby i nie chcę żeby ktoś jak Filip mówił o sobie jako też amator, to obraża moje bycie amatorem i jego bycie PROsem.
Co do tego co napisał Adam Głogowski – takie nastawienie mi się bardzo podoba, pozdrawiam.
@Robert Dziadosz
Tak, zgadza sie. Gdzies nizej napisalem, ze podzial na 3 kategorie (dzieci, „elita”, emeryci) ma jakis sens. Inny juz nie. Rownie dobrze mozna dzielic wg wzrostu albo dochodu. Albo losowac.
nie wiem jak edytować wpis…
miało być „czy ktoś jest PRO czy AG”
@smiglidigli
mam podobne odczucia, choć nie zgodziłbym się z podziałem na AG – trudno porównywać możliwości organizmu 20-30 latka z 50-60 latkiem. Taki podział ma moim zdaniem sens.
Cała retoryka czy ktoś jest PRO czy AT, już niekoniecznie. Nikt nikomu nie zabrania parania się wyłącznie triathlonem i życia z tego, tak jak nikt nikomu zabraniać nie będzie pracować 8h w biurze i trenować po 22.00 jak już dzieci pójdą spać. Każdy o sobie decyduje sam. A na zawodach niech decydują wyniki.
Czy jesli mam medal Mistrzostw Polski juniorow w pilce noznej, tez powinienem zdeklarowac sie jako pro w tri? Pytam na wszelki wypadek, zeby nie urazic fejsbukowych fotonapinaczy, jesli kiedys zdarzy mi sie przybiec przed nimi…
Mi, jako sportowcowi od zawsze, wydaje sie niepojete, ze w tym temacie mogla sie zrobic taka g***burza. Nie pojmuje, jak mozna sie obrazac, ze ktos jest lepszy. Cale moje sportowe zycie, niezwiazane z tri, to byla prosta zasada – jest jedno pierwsze miejsce, jedno drugie i jedno trzecie. koniec. Teraz tez czuje sie niezrecznie, jak wychodze na podium po zawodach, na ktorych zajalem 15. miejsce.
Jesli kiedys w Polsce bardziej popularny bedzie podzial na amatorow/pro, bez zastanowienia zglosze sie do pro, jesli tylko bede mial taka mozliwosc – 99,99% nigdy nie bede na podium, ale miejsce bedzie reprezentowalo moje realne mozliwosci.
Zasada „PRO” i „Age” jest u nas w Polsce bardzo dziwna. Wielu zawodników miesza jedno z drugim. Nie chce nikogo atakować, hejtować i jechać jak rudej suce. Ale chyba każdy powinien się określić każdego roku do 30.Marca, co będzie reprezentował i przyjąć fale krytyki lub pochwał.
Co ja mam powiedzieć?? Jestem „PROSEM”??
Ludzie mnie pamiętają jak robiłem wyniki typu: Beko Ełk 2013 lub Garmin Iron Triathlon Ślesin 2013 i medale MP. Teraz staram się wracać do ścigania po kontuzjach. Nie mam zaplecza, sprzętu typu rower czasowy, obozów, supli, karnetu na basen, ale są osoby, które mi pomagają i jakoś staramy się to ciągnąc. I tylko z tego powodu mam zrezygnować z „PRO”?? Na razie dostaje baty na zawodach i co?? Mam startować jako „AGE” i robić ludziom wodę z mózgu że staje w kat.M20-24?? Sercem jestem „PROSEM” i nie zmienię tego, duma mi na to nie pozwala. A w głowie jestem praktycznie „amatorem”, który stara się być „PRO”.
W przyszłym roku niech będzie się każdy deklarował np; do 30.marca. Czy robi jako „PRO” czy jako „Zawodowy AGE”
Odwołam się do jednego z komentarzy, konkretnie dotyczącego p. Formeli, nie jest to żaden hejt z mojej strony, a jedynie rzetelna ocena matematyczna. Biorąc pod uwagę strart zawodnika we Francji, czas pływania stanowił 36.5′, natomiast całkowity czas zawodów(bez T1,T2) 256′, zatem zawodnik ten w 14.25% jest amatorem, natomiast w 85.75% jest zawodnikiem na poziomie vicemistrza Europy. Czy zatem powinien startować w AG czy PRO? Uważam, że każdy z nas oraz sam zawodnik ma własne zdanie na ten temat 🙂
Miałem się nie odzywać, bo temat odgrzewany po raz kolejny i dyskusja nic nie zmienia ale… po pierwsze po co ta dyskusja? czemu ona ma służyć? obronie pewnej tezy? wypracowaniu nowych standardów? oprócz potwierdzenia po raz kolejny tezy, że nasi pro mają ciężko i że właściwie są nie pro tylko pro-ama (reklama ubezpieczalni zupełnie przypadkowa:) nic nie wnosi. Nowe standardy? regulacje? to ułuda mrzonki itp. Nie po to ten biznes budowano… tak tak biznes na bazie sportu… żeby teraz to zmieniać skoro kręci się w najlepsze. Właśnie dlatego o czym już nie raz pisałem ściąga się do tri byłych zawodników z pływania, lekkiej atletyki i kolarstwa, żeby ten szarak poczciwy amator co wstał z kanapy parę lat temu i zamarzył mu się Hawaje gonił króliczka gonił i nigdy nie złapał… takie gwiazdy innych dyscyplin są ściągane na zawody pod płaszczykiem popularyzacji sportu, często nawet za kasę, w myśl idei każdy chce wystartować z kimś znanym ręka w ręka, wow, wspaniała idea, najśmieszniejsze, że większość w to uwierzyła, że coś im to daje, a koniec końców jest taki, że ten mit jakim są Hawaje czy inne Raje oddala się co raz bardziej. I pudła w AG także. I tak się biznes kręci. A pomijając kwalifikacje to jakbyśmy chcieli, żeby było sprawiedliwie to oprócz kat wiekowych, każda z nich musiałaby być podzielona na amatorzy-kanapowi i amatorzy-byli zawodnicy, a oni na tych co jadą na szosie i na TT, a Ci co na szosie na tych co na baranku i tych z przystawką, a wszyscy dodatkowo czy jadą na pełnym kole i w kasku aero… nie wiem czy to wszystko?;))
Czy jest się PRO czy amatorem AG decyduje tylko wynik i ocena własnych możliwości dot. walki o wygraną w zawodach. PRO to nie to samo co sportowiec zawodowy. Inna sprawa, że sam termin PRO też został wymyślony na potrzeby marketingowe, bo wszystko co PRO to jest droższe:) Oczywiście jeśli ustalamy, że na danych zawodach w kat wiekowych mogą rywalizować tylko amatorzy nigdy nie związani ze sportem wyczynowym, nie startujący w przeszłości w imprezach rangi mistrzowskiej jako pro, reprezentanci związku, klubu, kraju itp. to ok. Jeśli nie ma takich regulacji to każdy może być każdym. W sumie chętnie wystartuje jako pro w Gdyni, bo fala będzie mniejsza, dlaczego mam się męczyć w kilkaset osób w wodzie a pro sobie będą płynąć w kilkanaście osób luźno?;)))
W polskim triathlonie możemy rozróżnić 2 typy pro triathlonistow.Pierwsza grupa to zawodnicy Pro w Polsce i Pro za granicą np.Mateusz Kaźmierczak.Sylwester Kuster itp.To zawodnicy zawodowo trenujacy i startujący.Oczywiście nie jest to ten sam poziom finansowy co za granicą ale są to prawdziwi Prosy. 2 grupa Pro zawodników to zawodnicy typu autor tekstu gdzie w Polsce startuje jako Pro bo wie ze z swoim etatem w pracy i mniejszym czasem na regenerację i tak puki co jest e stanie wygrywać.Za granicą sprawa puki co się zmienia i wiedząc ze narazie nie ma szans z Prosami To startuje w AG gdzie może powalczyć i przy okazji zdobyć sponsora co w przyszłości może takiemu zawodnikowi pomoc w zostaniu zawodowcem.przykład jest na Filipów Ale to przez to żeby lepiej zobrazować te sytuację. Poza tym Pro zawodnik w Polsce to ciężka sprawa.większość najlepszych zawodników trenuje w klubach gdzie są słabo finansowani.Wystarczy zobaczyć na zagraniczne grupy treningowe i zobaczyć co to znaczy PRO zawodnicy i może Nie trzeba będzie pisać więcej na ten temat
Racja!
Przypomniał mi się słynny tekst klasyka:
„Liczy się to co jest na papierze. A to jak się czujesz i co robisz – nikt się tym nie interesuje”
Tak powinno być jeśli uczestniczymy w sportowej walce. Jeśli jesteśmy Finisherami (dla samej idei pokonania dystansu, zmierzenia się z sobą) to już inna historia..
Moim zdaniem problem wynika ze sztucznych podziałów i niezdrowych ambicji i nie zostanie nigdy rozstrzygnięty bo zbyt dużo wymagałoby to regulacji. Zasada powinna być prosta jak natura ścigania. Jeśli ktoś ma lepszy wynik to jest przede mną, nie ważne ile ma lat, ile trenuje, jaki ma sprzęt, czy pracuje, czy się wysypia itd. i wreszcie czy się nazywa pro czy amator, czy age grouper czy sex pistols. Ktoś wymyślił podziały na klasy, kategorie żeby ludzie mieli fan. Ludzie jak to ludzie nie potrafią tego docenić tylko się czepiają że im się coś zabiera bo co prawda wyniki mają gorsze ale punkty za pochodzenie im się należą. Tak było za komuny – człowiek dostawał punkty za pochodzenie społeczne. Co do slotów na Hawaje to nie zmieniają one niczego. To czysta gierką i jak się „uporamy” z tym problemem to zaczniemy narzekać ze cześć miejsc idzie (szło) przez loterię, część za startowy staż a część przez aukcję. Przecież to „niesprawiedliwe” -jak ci co mają więcej kasy zabierają miejsca które mogłyby zostać przeznaczone na sloty itd. itp. Mówimy że IRONMAN to walka z samym sobą ale cały czas się rozglądamy jak by tu coś podpieprzyć albo przez kategorie i związane z tym spekulacje, albo drafting albo przepychanie się na linii startu a to zajeżdżając drogę a wreszcie co „odważniejsi” przez prymitywny atak fizyczny jak to niedawno miało miejsce. Pierwszy jest pierwszy, 70 jest 70 a 1000 jest tysięczny i tyle. Tu się zaczyna i na tym się kończy sportowa rywalizacja. Reszta to biznes, marketing, gierki i spekulacje.
Do Antonio Coloma mam mieszane uczucia… W swoim pierwszym sezonie nie zakwalifikował się na Hawaje, w AG poszło mu jakotako. Ot taki pierwszy sezon na przetarcie:) Rok później było dużo lepiej i pozostaje (przynajmniej mi) mały niesmak. Mimo wszystko na tle regulaminów – wszystko jest ok
Ostatnio przeglądałem wyniki i znalazłem Magnusa Backsteta (chyba źle napisałem nazwisko..) na IM (bodajże Lanzarote) – szału nie zrobił i cicho o nim było. Jednakże biorąc kolarskie zasługi to jest on bardziej Pro od Coloma:P
A Armstrong to Armstrong:D
Generalnie tak jak napisałeś na początku – Pros to taki człowiek, który żyje z triathlonu. Moim zdaniem wszyscy inni to już tzw. „amatorzy”… Różnica między tymi naprawdę wymiatającym 'amatorami’ a prosami jest dość niewielka. Można wydzielić grupę 'zawodowych amatorów’ z którymi Filip porównywał Prosów wśród których (swoją drogą) też można wyróżnić ,amatorskich zawodowców’ 😛
Jeśli ja miałbym się ustosunkować jako amator (zawodowy amator?) do poszczególnych punktów felietonu to…
1. Sprzęt – Baranek z lemondką + Mavic Ksyrium (tu będzie różnica)
2. Czas – 10-15h (czasami mniej niż 10) jakieś 3x mniej
3. Sztab i warunki – zero zgrupowań, zero trenerów, wszystko by myself w formie freestyle’u
4. Wynik – też gorszy:P ale na trasie rowerowej IM kilku 'amatorskich zawodowców’ minąłem:) 10k – 33:30/36:20, maraton 2:57*/3:11, IM 9:22 (to ukośniku na triathlonie, *trening)
Jak ktos pisze ,ze Formela nie powinien startowac w AG – to hejter , a jak ktos napisze ,ze to ok – to pisza ,ze mu dupe lize 🙂
i w polskim triatlonie jest podobnie…nic nikomu nie pasuje …., a dyskusja moze i rok trwac…
P.Lukaszu, zadając to pytanie zamieszał Pan dalej w kotle…
Czy swiatowej klasy szachista grając w lokalnych zawodach brydżowych ma startować jako pro czy ag ? to że ma wytrenowane logiczne myślenie nie oznacza że musi byc pro w brydżu. Światowej klasy kolarz chcący startować w tri zaczyna „zabawę” od zera – czyli pewnie od ag. Jeżeli zdecyduje sie zapisac jako pro (czyli zdobyć licencje, itd) – to jest jego decyzja, jak ktoś tutaj ujął, jego stan umysłu. Ale jesli przekona się że to nie dla niego, to decyzja o powrocie „niżej” nie powinna być mozliwa, niech konsekwentnie bedzie klasyfikowany jako pro. Na naszym polskim poletku mamy świetnych zawodników ag którzy są prezenterami tv, reporterami, trenerami biznesu, nauczycielami – oni konsekwentnie startuja jako ag. To że mają lepsze wyniki od zawodników pro to już inna kwestia, za co im ukłony.
Tłem tej dyskusji jest zasada fair podczas rejestracja danego zawodnika. Amatorzy, którzy zabieraja tutaj głos nie dyskwalifikują umijętności zawodników pro tylko chcą równych zasad.
Organizatora rola jest zapewnienie takie popularyzacji tego sportu by amator mógł wystartować na zawodach MŚ i mieć szansę zdobyć trofeum fair. Życzę to i Panu i innym kolegom.
Piotr Gawryluk – ta dyskusja ma wiele wątków, bo nie jest to prosty temat. Bycie AG czy PRO jest chyba najłatwiejsze z całej tej dyskusji 🙂 ale wyodrębnił się jeszcze wątek – rywalizacji na trochę innym poziomie niż sam start w zawodach i ukończenie. Jest coś takiego jak Mistrzostwa Świata Ironman Hawaii, gdzie część amatorów chce się dostać, albo MŚ ITU, i tu zaczyna się problem, jak ustawić rywalizację, aby była ona sprawiedliwa. To znaczy, jak zrobić, abym ja amator nie musiał się ścigać z zawodowcem lub były zawodowcem. Na starcie taka osoba jest już przegrana. Trudny temat. Szczególnie, co zauważył Jerzy Jędrusiak u mnie na FB, kiedy sprawa dotyczy rywalizacji kobiet, gdzie przepustek na Hawaje w AG jest stosunkowo najmniej – najczęściej jedna, dwie w kategorii. Ufff..temat rzeka.
Nie rozumiem dyskusji. Ja zawszę dostaję na zawodach medal i każdy jest dla mnie na wagę złota 🙂 I szczerze mówiąc podziwiam wszystkich startujących, niezależnie czy się nazywają pro czy ag i czy są przede mną czy za mną w tabeli wynikowej.
Dyskusja o przynależności do PRO czy AG dotyczy może 5% startujących w zawodach… reszta prawdziwych AMATORÓW ma to głęboko gdzieś bo walczy by dotrzeć do mety a nie lansować się na SUPER TRI ….
Odrzucając niektóre niezdrowe emocje pojawiające się w kilku komentarzach, bardzo ciekawa dyskusja 🙂 dzięki za w większości merytoryczne wpisy i proszę o utrzymanie poziomu. Daniel i Gosia dziękuję za podjęcie rękawicy w bardzo kulturalny sposób. Rozmawiałem wczoraj przez telefon z kilkoma trenerami i zawodnikami na temat rozpoczętej dyskusji. Trzeba zauważyć jeszcze jedną kwestię – w Polsce nie ma uregulowań ani żadnych zapisów, mówiących o tym, kto jest zawodnikiem PRO a kto amatorem i co z tego wynika. Jest tylko kwestia dobrej woli i jakiegoś wewnętrznego kodeksu, że skoro decyduję się rywalizować w grupie PRO, to nie startuję w tym samym sezonie w AG. Tak jest np. w IRONMANIE. jeżeli zawodnik opłacił licencję PRO nie może wystartować w AG. Nie zostałby dopuszczony.
Ale poruszę jeszcze jedną kwestię. Co z zawodnikami, którzy przez lata byli PRO (np. kolarzami) a teraz przerzucili się do tri, jak np. Antonio Colom, który był dyskwalifikowany jako kolarz za doping, a startując w Ironmanie „zabiera” przepustkę na Hawaje AG? Co myślicie na ten temat?
Jak już tu jesteś Daniel to pozdrawiam i życzę powodzenia.
Machaj pływanie i za rok z taką noga będziesz kosił w Polsce każdą imprezę.
Śmieszy mnie ta nagonka na kogoś kto wystartował kilka razy w tri.
Polskie piekiełko.
Jeśli kogoś bardzo boli, że Formela zaczął drugie zawody w tri (Ironman 70.3 Pays d’Aix) w Age Groupie i nie jest napisane na alenergy.eu, że jest amatorskim triathlonistą, już tłumaczę:) Otóż Daniel Formela już lada chwila pozostanie PROsem, bez żadnych występów w AG! Bardzo nie mogę się tego doczekąc, dlatego bardzo mocno pracuję nad poprawieniem pływania.
PS W kolarstwie nie ścigam się w „ogórkach” i niczego nie zabieram amatorom. Podobnie w bieganiu. W duathlonie ścigałem się od zawsze w PRO, nawet kiedy pracowałem jako inżynier na budowie 🙂
PPS Chwała hejterom za ananomowość, a moje zaproszenie na trening jeszcze nie spotkało się z odpowiedzią 🙂
Daniel na stronie aleenergy jestes ambasadorem produktu ALE i jest napisane ze jestes triatlonistą to proszę to zmień, ze jesteś amatorskim triathlonistą.
Dobre, dawno już na AT nie było takiej dyskusji ;).
Ja to ujmę tak – nawet Michael Raelert w czasie swojego obozu na Majorce codziennie animował/mentorował całej grupie ejdż-gruperów z Kolonii wiec oprócz bycia PROsem także ma inne zajęcia i zobowiązania. Filip na pewno nie jest amatorem/ejdż-gruperem, rozumiem że nie czuje się też Prosem w warunkach światowych ale w Polsce nie ma bardziej profesjonalnych profesjonalistów, może poza kilkoma osobami jak sam napisał.
Co tu dużo mówić, jeżeli budujesz swój wizerunek i wykorzystujesz jakiś sport do zarabiania pieniędzy pośrednio lub bezpośrednio na pewno nie możesz nazywać się amatorem. Nawet Michael Jordan zarobił 100 razy więcej poza boiskiem niż an nim. W tym sensie wszyscy celebryci, aktorzy, dziennikarze bawiący się Tri czerpiący z tego profity marketingowe nie są tak do końca amatorami.
A tak w ogóle to po prostu w Polsce wszystko jest o połowę mniej PRO niż u bogatych sąsiadów. Wynika to tylko i wyłącznie z zamożności społeczeństwa. W RFN łatwiej znaleźć sponsorów niż w Polsce, łatwiej zostać piłkarzem, koszykarzem, kolarzem itd., bo tam jest 10 razy więcej pieniędzy na to niż u nas, zresztą jak na wszystko inne.
Mnie zupełnie nie boli to czy Formela zabiera sloty i medale prawdziwym amatorom, taki to sport, że można na jednych zawodach ścigać się ze światową elitą i to jest jego urok i cena. Znacie inny taki sport? Fajnie by było, jakby na Cyklo Gdynia wystartował Froom z Quintaną :). Chociaż wątpię, żeby chcieli startować na dystansie mini.
Imprez jest tyle, że niemal każdy kto trochę potrenuje ma szanse na pudło gdzieś, kiedyś, aby zaspokoić swoje ambicje.
Pozdrowienia dla Gosi S. – BTW, Gosiu Ty także w moich oczach jesteś PROsem, jeżeli nawet nie czerpiesz z tego żadnych profitów to przynajmniej na warunki polskie masz wyniki jak PRO. Może na podbój świata na dziś to za mało ale jeszcze dużo czasu przed tobą…
Jakub
Dla mnie PRO-AG to STAN UMYSŁU. Już wyjaśniam moją tezę.
W takim ścisłym podejściu dla mnie PRO to zawodowiec, a więc zawodnik, który tylko i wyłącznie myśli o trenowaniu. Ilu w PL jest takich zawodników, którzy budzą się rano i myślą tylko o treningu, a nie muszą myśleć o innej pracy? Tak jak w Piłce Nożnej czy innych dyscyplinach – zawodowiec – wstajesz rano i do treningu, a nie do pracy.
Niektórzy uważają, że PRO to ci, którzy mają sponsorów. Ale gdzie leży ta granica sponsorska, by uznać kogoś za PRO? Jeden sponsor wyłoży na żele, drugi na siodełko, trzeci na kask, czwarty na piankę, piąty kupi rower za 20 tys. Więc gdzie ta granica? Czy jak ktoś daje 100 zł czy 20 000 zł?
Ja uważam, weźmy już przykład Filipa, że w PL jest on PRO – za całokształt twórczości, ale już w skali Europy czy świata to mam go za AG. A ilu z tych PRO światowych jest w pełni PRO, że nie musi pracować, tylko trenować? Nawet jeśli ma pracować kilka godzin w tygodniu, (zawodowy piłkarz nie pracuje ani jednej godziny) to i tak nie jest w pełni PRO.
W TRI nie ma jednoznaczności, są licencje itp. Zatem dla mnie PRO to STAN UMYSŁU. Jeśli czujesz się już na tyle silny, by walczyć z czołówką światową, to idziesz do PRO. Jeśli czujesz się AG to tam walczysz. Każdy w swojej głowie musi odpowiedzieć sobie na to pytanie, czy jestem już PRO, czy jeszcze AG. I najważniejsze, by być zgodnym ze swoim sumieniem, a nie żeby kombinować co lepsze.
Daniel, nie przejmuj sie takimi bezimiennymi ogorami. Zaloze sie, ze na zawodach sa pierwsi, zeby sobie z Toba zrobic zdjecie i poklepac po plecach, a potem wrzucic zdjecie na bunia. pozdro.
p.s. ale tez mysle, ze powinienes startowac w PRO, bo jestes jednym z najlepszych polskich zawodnikow, a w plywaniu masz gigantyczne pole manewru – a kiedy tylko to poprawisz, w Polsce do mety bedziesz mogl biec tylem.
A czy zawodowy bokser ma byc amatorem w mma ? 🙂
Daniel Formela jest póki co zawodowym duathlonistą, który zdobył wicemistrzostwo Europy w PROsach. Czy Daniel Formela ma być od razu PROsem w tri? Zwłaszcza jeśli w wodzie bardziej tonie niż płynie? 😉 Serdecznie pozdrawiam hejterów i zapraszam na treningi
No cóż… Mam wrażenie, że niektórzy z komentujących powinni skorzystać z pomocy psychologa. Albo przynajmniej wykonać tzw. baranka (instrukcję wykonania tegoż udostępnię nieodpłatnie). Ale może ja tak tylko pitolę, bo mnie raczej nie grozi, żeby mnie ktoś oskarżył o bycie „PRO”? 😉
Mozna by na chwile spojrzec troche na swiat…http://trstriathlon.com/trs-triathlon-money-list-q2-2015/
Pieniadze w tri sa smieszne chyba ze jestes jednym z niewielu.
Nawet CEO Ironmana zastanawia sie czemu tyle osob chce byc pro.
Do Gosi Szczerbińskiej i Filipa
Fragment utworu Comy:
…I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?
Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego…
😉
1.Chyba kazdy kto jest Pro wie o tym ,ze jest PRO , a kazdy amator wie ,ze jest amatorem … i jezeli stajac przed lusterem , PRO startujacy w AG smialo w nie patrzy to jego sumienie i jego wybor…
2.Niestety w Polsce osobiscie uwazam ,ze nie mamy zawodnikow PRO i to Bron Boze nie chodzi o wyniki…ale jezeli spotykam w Abu Dhabi Agnieszke i zali sie ,ze zwiazek nie przyslal jej kostiumu to o jakim PRO mozemy mowic…
A tak troche z innej strony, choc na temat pro/amator. Zamiast kategorii co 5 lat, ktore wg mnie sa wypaczeniem rywalizacji sportowej, chcialbym, zeby w Polsce na zawodach byl podzial pro/amator (w amatorach ewentualnie jeszcze trzy podkategorie: dzieci, „elita” i emeryci, bo jest to uzasadnione biologicznie). Jakos nie moge przyzwyczaic sie do faktu, ze przybiegam np. 15., a tu sie okazuje, ze jestem na podium. Zamiast tego zdecydowanie bardziej by mnie cieszylo 10. miejsce ogolnie wsrod amatorow.
Sport to „zdrowie”. Bierzmy pompki i nawalajmy Pro że się ścigają nie tak jak chcemy, Amatorów że zawadzają na zawodach, organizatorów że „ludziom z żelaza” nie zapewnili łatwych warunków do bicia życiówki, kibicom że drą się kiedy nie trzeba a na końcu wsadźmy sobie medal tam skąd wychodzi ogień.
Pani Malgorzato gdybym chciał obrazić bądź zrobić pod górę to bym zastosował do związku etu odpowiednie pismo i sprawa była by jasna, że musisz zwrócić to co ukradlas. Cobdi studiow, życzę same pozytywne oceny. Znam innych sportowców którzy na codzień tez studiują. Radwańska pisała maturę i grała o wielkiego szlema. Lewandowski piszę pracę doktorską.Pani aleksandro, Marketingowo to Czaja leci ze swoim produktem i podopiecznym Danielem i to rozumiem. Życzę Danielowi samych wielkich tytułów Ale w grupie PRO! On nie ma prawa się ze mną ścigać np. W Barcelonie na dystansie 70,3 Ironmena o slota. To też powinno się zgłosić. Amatorem jest Grass, Dowbor i inni którzy startowali w Las Vegas jako amatorzy (mając jakieś tam dofinansowanie bądź sponsorów) i takich podziwiam!
Ciekawy artykuł, i za razem kontrowersyjny (pisz dalej, nie poddawaj się!).
W tle wszystkich tych wypowiedzi kryje sie gorycz Amatora, który nie staje na pudle kiedy zawodnik PRO odbiera mu miejsce startując jako Amator.
Każdy musi zarabiać by żyć i trenować – nie ważne czy ze sportu czy inaczej. Nie zasłaniajmy się regulaminami poszczególnych zawodów – one (organizatorzy) też zarabiają dając startować wszystkim zawodnikom, nawet tym z czołówki (bo PRowo dobrze, bo pozwalają zmierzyć się z dystansem w różnych warunkach – czyt. Trenować). Niech i tak będzie. Amatorowi jest przyjemnie startować ramie w ramie z zawodnikiem PRO. Jeżeli ktoś deklaruje że startuje jako PRO w jednych zawodach, to niech więc oceniany jest jako PRO w innych (zapewne powinien być limit czasowy przynależności). Duża rola tutaj jest po stronie organizatora.
To prawda, iż jest to temat rzeka, ale jest czas odpowiednio pokierować nim by tysiące Amatorów mogło cieszyć się ciężko przepracownymi godzinami. Pierwszym zdaniem kazdego regulaminu zawodów jest „(…)Popularyzacja triathlonu” – róbmy to więc fair!
PRO to powinien być ktoś kto osiąga wymagane wyniki. Nie ważne czy jeszcze pracuje czy tylko z tego „żyje” chodzi o pewien poziom sportowy. Jak z kwalifikacjami olimpijskimi, wypełniasz minimum jesteś w kadrze nie to sorry, są lepsi. No i fakt jeśli ktoś jest uznawany przez swoją federację za PRO nie powinien startować jako AG, co roku powinna być weryfikacja czy nadal się nadaje czy nie, nie wypełnił minimum na przyszły sezon wtedy niech startuje jako AG.
@edek103
Przeczytaj proszę regulamin. Pomyśl nad tym chwilę, potem przeczytaj jeszcze raz… Nie wiem może to coś da.
Tutaj regulamin jak byś nie mógł znaleźć.
http://eu.ironman.com/triathlon/organizations/pro-membership/membership.aspx#axzz3hCGV5Bfw
Licencja Pro na IM na jeden start kosztuje ponad 200 Euro. Na calu sezon ponad 800 Euro …i jestes PRO bez wzgledu na wyniki.
W tym roku we Frankfurcie po 100m plywania wszycy zaczeli sie smiac jak na koncu ze stratą 50 m plynał zabką ” PRO”…po porstu wykupil licencje ….i nie mial tloku na plywaniu:):):). Tak wiec wyniki i osiagniecia nie sa dobrym kryterium bycia PRO!
Skoro ktoś wymienia mnie z nazwiska czuję się tym samym „wywołana do tablicy”. Niestety nie wiem kto kryje się za pseudonimem „trójmiejskiego amatora”, ale w sumie to nie ma co się dziwić – internet daje poczucie aninimowości więc obrazić kogoś i oczernić jest łatwo. Nie będę się użalać, ani tłumaczyć, ale przybliżę jeden dzień z mojego życia jako PRO.
Rano wstaje na basen, staram się wejść do wody już przed 6 rano, aby wyrobić się z zadaniem głównym do 7, ponieważ wtedy przychodzi liczna grupa emerytów którzy nie martwią sie o to czy skoczą mi na plecy wchodząc do wody.
Po basenie z wywieszonym językiem lecę na uczelnie gdzie spędzam nawet do 8 godzin dziennie, bez przerw. Jak jest „lepszy” dzień to udaje mi się między zajęciami zrobić drugi trening. W przypadku dnia „gorszego” po zajęciach, a więc najszybciej ok. 16, mam czas wyjść na rower bądź bieg. Zdarza się, że kończę treningi ok.20, przychodzę do domu, rozciągam się, zjadam kanapkę i kładę do łóżka modląc się o to abym przetrwała do weekendu…
A co do moich startów jako PRO w Polsce to zasady określa jasno regulamin zawodów (np. poprzez życiówki na danym dystansie).
Pozdrawiam Gosia 🙂
Moim zdaniem zasady są jasne i uczciwe. Każdy sam decyduje czy startuje jako Pro czy AG. Jeśli kogoś nie interesuje klasyfikacja AG i zajmuje 20 miejsce jako Pro to nikomu krzywdy tym nie robi. Podobnie odwrotnie, jeśli ktoś mimo dobrych wyników czuje się AG, nie uważam że odbiera komuś medal. „Wszyscy jesteśmy amatorami” a sztuczny podział nigdy nie będzie stworzony raz na zawsze, bo i kyteria na Pro sa bardzo różne w zależności od rangi imprezy.
Co do przykładu Gosi, start w AG to świetne zagranie marketingowe i skoro samam płaciła za start i wyjazd to gdzie niby miała startować? Wogóle nie uczestniczyć w zawodach, bo do startu pro wstęp ma tyko kadra opłacona przez związek?
Jak dla mnie, zastanawiamy się nad bardzo oczywistą sprawą.
PRO – zawodnik startujący w kategorii PRO.
AG – zawodnik startujący w kategorii wiekowej.
Żeby dostać się do PRO’sów trzeba spełnić konkretne oczekiwania organizatora danej imprezy i ewentualnie związku sportowego danego kraju.
Czy „amator” może startować w kategorii „PRO” – nie. Bo „amator” nie będzie miał takich czasów jak wymagają przepisy danej imprezy. W większości imprez nikt nie dostanie się do kategorii PRO, bez licencji sportowej.
Licencji nie dostanie się bez odpowiednich wyników, badań itp.
Możesz być „PRO” jak reprezentujesz pewien poziom. Z tym poziomem, równie dobrze możesz startować jako AG. Odwrotnie już się nie da.
Kwestia finansów, poświęconego czasu, sprzętu, trenera itp. jest kwestią drugoplanową. Oczywiście dużo łatwiej osiągać określone wyniki mając zaplecze sprzętowe, finansowanie, czas na regenerację.
Ale nie jest to wyznacznikiem kategorii.
Sportowiec „zawodowy” to taki który zarabia wyłącznie z startów w danej dyscyplinie. Ile jest takich osób u nas?Oni prawie zawsze są z kategorii „PRO” ale w kategorii „PRO” startują również osoby które zarabiają wykonując różne inne zajęcia.
Co do startów „PROsów” w kategoriach wiekowych. W wielu komercyjnych imprezach jest tak, że jak się zarejestrujesz jako „PRO” to nie ma opcji startowania w tym samym roku jako „AG”.
No ale co ma zrobić „PRO” z Ironman czy ITU gdy na zawodach w których chce wystartować nie ma kategorii „PRO” (np. Garmin).
Pewne, jest, że każdy kto chce żyć z startowania w triathlonie musi liczyć się z koniecznością startowania w PRO, bo tam są pieniądze.
Wg mnie Daniel Formela jest amatorem i trzymam za niego kciuki. Chyba nie można stać się PRO w ciągu 12 miesięcy.
Nie znam i nie słyszałem o polskim zawodowcu w triathlonie, tak jak w piłce nożnej czy tenisie, chociażby pod kątem procesu szkoleniowego, zaplecza personalnego czy sponsoringu.
Daniel Formela startowal jako amator we Francji i oszukuje na zawodach ironman 70,3 KROPKA! A jest zawodowym sportowcem! Od zeszłego roku ma sponsorów i z tego żyje. Oczywiście wsród amatorów wygrał i dostał frajerski bilet na mistrzostwa świata do Zell am See.
Następna polish gwiazda Szczerbinska i jej gwiazdorski trener ,,Wania” u przyjaciela szanownego ,,teraz Minister” na lunchu! Jeżeli ma odwagę startować w Polsce jako Pro to niech za granica tez startuje jako pro a niech amatorom nie kradnie medali amatorskich.
Oszukujecie tak samo jak amatorzy którzy draftują.
Kradniecie Nam medale na które my zasłużyliśmy!!!
Pro to ten który zarabia na tym i ma po treningu czas na odpoczynek i na pełną regeneracje. My amatorzy tego nie mamy. To jest tak samo ważne jak trening czyli regeneracja. Mam prace od 10 do 22 prawie codziennie i mam 2 dzieci i przy bardzo dobrej organizacji zrobię moje max. 12 godzin treningu w tygodniu.
pan Filip P. Jest dla mnie tez amatorem nawet jeżeli ma sponsorów. A szkoda bo ma świetne predyspozycje na zawodowca!
Problem AG trenujących jak PRO to żaden problem …
Problem w polskim tri jest taki, iż zawodnicy którzy są praktycznie na poziomie PRO startują sobie raz jako PRO, raz jako amatorzy wg swoich kategorii wiekowych.
Jeśli ktoś startuje jako PRO dajmy na to Sieraków bo była gotówka do wygrania to taki gość nie może startować za miesiąc czy dwa jako amator na innych zawodach gdzie wie że nie wygra gotówki i lepiej mu wystartować jako AG.
A takich zawodników skoczków pomiędzy PRO i AG jest sporo !!!!
TRZEBA USTALIĆ JASNE ZASADY – startujesz jako PRO to przez 2 lata nie możesz startować jako amator i tyle!
A nie nagle jestem PRO a nagle AG
@Amator: opowiem przypowieść:
Idzie facet z kobietą i prowadza osiołka, na chodniku stoi komentator i mówi: co za idioci, mają osła, a idą pieszo.
Facet posadził kobietę na osła i słyszy- co za idiota, baba jedzie a on idzie.
Facet zdejmuje kobietę sam siada i słyszy: co za prostak, kobieta idzie a on sobie wygodnie siedzi.
Siadają więc na osła oboje i słyszą: co za bezduszne łajzy, tak wykorzystywać biedne zwierze.
Tak trochę właśnie odbieram twój wpis ewidentnie skierowany do mojej osoby, a nawiązujący do startu w Poznaniu. Gdybym napisał, że mi wyszło- o chwali się, gdybym stwierdził ale jestem leszczem to bym spotkał komentarz, że się użalam nad sobą zamiast trenować. Nawet gdybym podał same suche liczby to ktoś napisze-lokalny bohater, ale i tak jest leszczem na świecie. Może gdybym zrobił złoto na Hawajach przez chwilę by była cisza- ale tylko do momentu pierwszej porażki- takie nasze polskie piekiełko. Czytałeś chociaż moje relacje z Garminów??? Staram się opisywać rzeczywistość tak jak ją widzę z mojej perspektywy. Są starty udane, inne które na wynikach wyglądają nie najgorzej ale nie jestem z nich zadowolony, są starty słabsze i staram się wyciągnąć z nich wnioski, przeanalizować dlaczego jest tak, a nie inaczej, kto wie może ktoś się przy tym nauczy czegoś na moich błędach. Taki jestem, takim mam styl pisania i nie zamierzam tego zmieniać by się komuś przypodobać, jednym to nie przeszkadza, innych drażni, trudno, wsiadam na osiołka i jadę dalej. Nie zgadzam się też z tym, że analizując swoje poczynania umniejszam dokonania innych, starty takich zawodników jak Kowalski, Jaskółka, Kalaszczyński, Adam, Ławicki, Formela i im podobnych uważam za kawał dobrej solidnej roboty i mam do tego szacunek. Nawet jeśli sami miedzy sobą się przekomarzamy i jeden drugiemu powie, ale dziś mizernie Ci poszło, a tam, udało Ci się bo kolkę miałem itp to nikt się o to nie obraża, bo każdy z nas wie jaką drugi w to wkłada pracę i mamy świadomość, że raz wyjdzie raz nie, dziś ja, jutro ty, wygrać chce każdy, a miejsca na podium tylko trzy.. Jeśli wgryziesz się w relacje z zawodów zawodników których sam wymieniasz też zauważysz, że analizują swoje występy i nie zawsze im wszystko wychodzi, też mają problemy ze sprzętem, żywieniem, nieraz są w ciężkim treningu i im”nie oddaje”, nie zawsze trafią z formą. Zabawne jest jednak to, że najczęściej zawodników tej klasy oceniają Ci którzy śmiejąc się z wyników koło 4 godzin sami ledwo łamią 6. Kolejny wybieg osobisty to o pracy nauczyciela akademickiego-to też aluzja do mnie??? To zaledwie jedno z kilku moich zajęć jakich się podejmuje by się utrzymać, kończę jedną pracę, zaczynam inną, a treningi wrzucam w dziury pomiędzy. Nie będę Ci pokazywał planu mojego dnia, bo powiesz, że się tłumacze, nie pisz mi też, że mówię o tym by umniejszyć osiągnięcia innych- inni zawodnicy z czuba też pracują i wiem o tym, często kombinują jak koń pod górkę łapiąc czego się da i trenując równocześnie po 30 godzin. Takie realia, wiadomo temat rzeka, problem jest znacznie szerszy. Kilka przyczyn już zostało wymienionych. Dodajcie je wszystkie razem i miejcie świadomość, że to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo problem stanowi nie tylko wynik w danej chwili, ale też to co dany zawodnik ma z sobą zrobić po zakończeniu kariery. Tyle ode mnie w tym temacie. Pozdrawiam i zachęcam do podpisywania się Imienin i Nazwiskiem. Nie wstydź się swoich poglądów 😀
PS Michał Kaczor, sorki, relacji z poznania nie będzie, nie chce się usprawiedliwiać, zrobiłem to już na FB 😀
Temat rzeka, ale najważniejsze moim zdaniem uzupełnienia tekstu Filipa:
1. Dyskusja moim zdaniem dotyczy zawodników startujących na dystansach Half i Ironman. To tam obserwujemy najmniejsze różnice w podejściu do treningu, a czasami również w osiąganych wynikach. Jak słusznie zauważył 'kibic”, PRO to zawodnicy, którzy przeszli wszystkie szczeble szkolenie od najmłodszych lat.
2. W Polsce, z racji dopiero rosnącej popularności triathlonu, nie doczekaliśmy sie jeszcze takiej sytuacji, jaką mamy w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Otóż do dystansów długich w zdecydowanej większości przechodzą zawodnicy, którzy osiągnęli co mogli na krótkim. Przeszli tam cały system szkolenia, mają wyrobioną mega szybkość i teraz pracują nad wytrzymałością, która jest cechą „staruszków”. Zobaczcie jakie są różnice w wynikach na długim między PRO a AG za granicą. W Polsce wielu zawodników bardzo szybko przeszło na długi dystans, co moim zdaniem jest ryzykowne, bo jeśli skupią się na budowaniu wytrzymałości w wieku dwudziestu paru lat, zamiast na budowaniu szybkości, która w tym wieku jest bardziej podatna na stymulowanie, mogą w pewnym momencie kariery zatrzymać się w rozwoju sportowym. Ważne, aby pamiętali, że teraz, w ich wieku, jest czas na budowanie szybkości, a nie wytrzymałości. Zobaczcie co robił Frodeno, Raelert, McCormack – najpierw sprint, później olimpijka i dopiero długie. U nas te proporcje są chyba trochę zakłócone i dlatego też w wynikach na długich są stosunkowo „niewielkie” różnice między PRO a amatorami.
3. Co do pozostałych tez zawartych w artykule pełna zgoda.
Filip, wiele PRO zawodników ma rodziny, zatrudnienie na etat itd (np Crowie). Często zawodowcy są nauczycielami akademickimi bo jest to praca pozwalająca na godzenie życia sportowego z resztą (np. kiedyś Adam Korol), także nie koniecznie jest jak piszesz, bo co innego jak ktoś pracuje tygodniowo 40-50h i ma 26 dni urlopu w roku a co innego jak pracuje połowę tego i ma ponad 2 miesiące wolnego w roku. Też często zawody freelancerskie dają większą swobodę do trenowania niż praca w biurze po blisko 50h także to, że odnosisz się do tego że ktoś pracuje i nazywa siebie wtedy amatorem to średnia sprawa. Pewnie by inaczej było jakby ktoś robił wyniki regularnie poniżej 4h, wtedy śmiało by nazywał siebie PRO a i też ktoś by pewnie płacił dobry cash za reprezentowany poziom, sęk w tym że przy tych dużych objętościach treningowych, wyjazdach klimatycznych często Polscy zawodnicy robią marne wyniki i łatwiej im się nazwać wtedy amatorem przy coraz lepszych wynikach AG. Filip!!! Proszę Cię nie rób z siebie zaawansowanego amatora !!! Może tym co naprawdę odróżnią prawdziwego PRO od amatora jest to, że żaden z nich po każdym mniej udanym starcie nie tłumaczy się obszernie niedyspozycją, zjechaniem z górskiego treningu itd pomniejszając tym często sukces tego dnia lepszych od siebie…Za to szanuje Formelę, Kacpra, Kalacha, Jaskółkę i paru jeszcze innych co nie tłumaczą swojego każdego słabszego startu!
Chyba jeszcze ważne jest to kto za to wszystko płaci. Amator jednak płaci po prostu z własnej kieszenie. Dla mnie jakoś tam 'Pro’ zaczyna się już wtedy kiedy 'zawodnik’ otrzymuje pomoc z zewnątrz. Wiem, że to może dotyczyć wielu itd. ale tak to dla mnie wygląda. Po prostu jest obecnie zbyt wielu poprzebieranych 'AG’, którym bardziej się opłaca wygrać coś w 'AG’ niż być choćby 5 czy 6 w 'Pro’. Nie mniej jak wchodzi się na strony takich zawodników/zawodniczek to wyskakuje strona ze sponsorami itd. Nie wiem czy 'amator’ może być sponsorowany…? Ostatnio właśnie wszedłem na stronę pewnej Brytyjki. Pierwsza strona o samej Pani, że zawodowo uprawia triatlon itd. a na stronach z wynikami…żadnych startów w Pro/Elicie, ale za to masa podiów w AG…Da się i przy okazji widać, że nawet coś tak oczywistego jak 'wynik’ co zresztą Filip napisał, nie pozwala na rozróżnienie. Natomiast co z tym robić…to już inne rozważania;)
Przy okazji debaty PRO kontra Amator, wychodzą na jaw bolączki polskiego triathlonu wyczynowego. Przyczyn jest wiele. Jedną z nich jest brak środków finansowych na szkolenie młodzieży i potem na szkolenie starszych zawodników – młodzieżowców i seniorów. Tak jak Filip napisał, on startuje w zawodach ale jeszcze musi pracować zawodowo. Od wielu lat także PZTri nie jest idealnym wzorem mentora który wspierałby zawodników. Mamy sporo zdolnej młodzieży, która bardzo ciężko trenuje, ale co będzie z nimi jak skończą pokończą szkoły i trzeba będzie samemu się utrzymywać? Stypendiów nie dostaną, a z pozyskaniem sponsora też jest bardzo ciężko.
FIlip wywołał temat rzekę. Czami można się zastanowić, czy w Polsce w ogóle potrzebni są zawodnicy Elity, skoro mamy tylu amatorów, a organizatorzy zawodów nie mają żadnych problemów z zapełnieniem miejsc startowych – nie muszą wcale zapraszać zawodników PRO dla podniesienia rangi zawodów. To smutne niestety.
Problem naszych zawodników Elity jest taki iż trenują z polskimi trenerami.Ja ciągle się zastanawiam jak to jest ze zawodnicy którzy w Polsce wygrywają za granicą dostają baty rok w rok.trzeba zadać sobie pytanie czy to wina zawodników ze od lat nie umią wygrywać zawodów ITU,ETU.?czy od lat nikt się nie znalazł?Czy jednak to winna słabego poziomu trenerów w Polsce.?Dlatego w Polsce są profesjonalni amatorzy.Dlaczego zawodnicy nie chcą się złączyć z trenerami zagranicznymi tak jak to robią lekkoatleci min.nasz Heniek Szost.Jeżeli nic się nie zmieni to dalej będziemy mieć wielkich zawodników na” Polskim Podworku”.I możemy ich u nas nazywać Prosami.
Byłem w Poznaniu jako kibic i muszę przyznać że tak jak kolega 'Zdecydowanie nie Pro’ też się zdziwiłem wynikami niektórych zawodników z pierwszej fali. Część PROsów została wyprzedzona w pływaniu przez drugą falę.
Jakie są kryteria do bycia PRO na zawodach? Czy wystarczy tylko kupić licencję czy są też wymagania sportowe?
PS: Filip z niecierpliwością czekam na Twoją relację z Poznania. Będzie?
Ciekawy tekst.
Moim zdaniem różnice między PRO a AG są zasadnicze. W polskich warunkach, tak jak napisałeś, PRO, to brzmi dziwnie, bo nie da się za bardzo wyżyć z tego zawodu. Lepiej wygląda nazwa ELITA. I rzecz w tym, że zawodnicy Elity są po prostu o wiele lepsi od zawodników Age Group. Oni trenują on najmłodszych lat, przeszli przez wszystkie kategorie wiekowe (przynajmniej większość z nich), ich możliwości sportowe i „odporność na ból” są o wiele większe,. Oni potrafią zmusić swój organizm do takich rzeczy, do jakich amator i AG nie da rady.
Oczywiście, tak jak wspomniałeś wielu age grouperów robi doskonale wyniki, ale są to ludzie którzy najczęściej wywodzą się z wyczynowego sportu, czyli PRO/Elity. Choć z innych dyscyplin, to jednak baza treningowa, wydolność itp mają dobrze wytrenowane.
Ubolewać natomiast możemy na pewno, ze nasi triathlonowi PRO są w zasadzie amatorami w triathlonowej Europie i świecie.
Po tym jak widzialem czasy niektórych Pro w Poznaniu to się zastanawiałem czemu są w tej grupie, może chęć startu w pierwszej fali?
Czy zawodnik startujacy w Pro, może np za tydzień startowac w zawodach jako AG?
Kiedyś jak się scigalem w sportach motorowych, to nie można schodzić w dół tak łatwo. Zawodnik musiał mieć przerwę 5 lat w startach co mocno ogranicza chęć bycia Pro.