Barbarzyńca w Piasecznie

Sezon 2016 został uroczyście rozpoczęty.

 

 

 

W tym roku wybór nie bez kozery padł na Piaseczno, które jak  podaje Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, jest osadą  miejską  nad rzeką  Jeziorną, leżącą przy drodze bitej z Warszawy do Góry Kalwarii. Z ważniejszych dat Słownik odnotowywuje jeszcze co następuje:  w 1513 roku Anna, księżniczka Mazowiecka zjeżdża  tu i ustanawia targi tygodniowe i  jarmarki. W 1528 pozawala mieszczanom karczować zarośla. W 1740 roku król August II wyda przywilej na wystawienie ratusza, kramów i jatek. W 1769 ustanowiono 7 Jarmarków,  które jak wieść  głosi odbywają się  po dziś dzień i są,  o czym już nie jednokrotnie donosił  Nadbloger, ważniejszym i pewniejszym źródłem informacji niż  FoxNews, BBC i TVN razem wzięte. To tu na targu (Na straganie w dzień targowy, Takie słyszy się rozmowy: Może pan się o mnie oprze, Pan tak więdnie, panie koprze…) po raz pierwszy podano informacje, że red. Naczelny AT nie wystartuje w Piasecznie, bo nie mieści się  w piankę. Fakt faktem red. LG w Piasecznie  nie wystartował.

 

Z innych ciekawych wydarzeń warto wspomnieć że w maju 1935 r. mieszkańcy całego województwa warszawskiego żegnali marszałka Józefa Piłsudskiego na dworcu PKP w Piasecznie, gdzie zatrzymał się pociąg żałobny, a od 1996 cyklicznie odbywa się PZPR czyli Piaseczyński Zlot Piosenki Różnej.

 

Niestety żadne Wikipedie ani słowniki geograficzne III lub IV RP nie wspominają o Garmin Triathlon Piaseczno. Tylko Przegląd Piaseczyński odnotował co nastepuje: W związku ze wzrostem zainteresowania sportem w gminie władze miasta postanowiły zorganizować dla mieszkańców wielkie wydarzenie sportowe. W niedzielę 22 maja w Piasecznie odbyła się pierwsza impreza Garmin Iron Triathlon – najstarszego cyklu triathlonowego w Polsce. Na starcie stanęło ponad 1000 zawodników z całej Europy .

 

Na to wielkie wydarzenie sportowe wybrali się również WaTRIat z małżonką i właściwie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie fakt, że za bazę noclegową wybrano rezydencję NadBlogera. Wybrano to może nie właściwe słowo, po prostu złożono im propozycję, której nie mogli odrzucić. Jak się potem okazało nie pierwszą i nie ostatnią. Propozycję przyjęto i od razu zaczęły się schody.

To gdzie my będziemy spać w tym Piasecznie? spytała żona (Żono moja, serce moje)

-U Marka, odpowiedział WaTRIat.

-Czyś ty zwariował? A w co ja się ubiorę? Ty ubierzesz piankę lub kombinezon ale ja, przecież to PIASECZNO!!

 

Żadne tłumaczenia, że to tylko kumpel, taki sobie tam Bloger, nic specjalnego, nie pomogły. Trzeba było działać. Sytuację uratował pobyt w Italli, gdzie poczyniono odpowiednie zakupy i już nic nie stało na przeszkodzie aby wyruszyć na podbój Piaseczna. Pobyt w Italii miał oczywiście też złą stronę, 0 treningu!!! A tu trzeba życiówki pobijać!! No ale cóż, mówi się trudno, albo niemaniemogę. Jak powiedział tak zrobił.

 

O podróży A2 czy jak kto woli Autostradą Wolności napisano już tyle, że tym razem pominiemy ten temat. Odnotujemy tylko godzinę przyjazdu, ponieważ ma to znaczenie przy opisie dalszego przebiegu zdarzeń. Tak więc punktualnie o godzinie 17:00 (godzina W?) samochód WaTRIat zajechał na podwórko rezydencji przy ulicy noszącej imię jednego z wielkich poetów polskich, który umarł w kompletnym zapomnieniu (przypadek?). Na miejscu czekali już NadBloger, NadBlogerowa oraz jestem Michał 10:47 na długim (tak się przedstawił) również z małżonką. Jak się okazało, cała czwórka, gdzieś tak mniej więcej od południa, toczyła żarliwe dyskusje na temat wyższości czerwonego wina nad białym. Dyskusje te od czasu do czasu przerywano degustacją Kopytka Łosia, wychwalając  przy tym pod Niebiosa zalety bimbrownictwa na Suwalszczyźnie. W te dyskusje natychmiast zostali wciągnięci goście z Berlina, przy czym sprawa wyższości lub jakości nie miała o tej porze już żadnego znaczenia. Najważniejsze, że próbek było pod dostatkiem, a może i nawet więcej. Tylko WaTRIat trzymał się z dala od wszelkich dyskusji, przecież jutro start!!! Napomknął o tym parę razy, ale został kompletnie zignorowany. Mieszanka kopytka i win wszelakiego rodzaju robiła swoje. Towarzystwo bawiło się znakomicie. Mówiono o wszystkim tylko nie o Triathlonie. Wreszcie, a było już dość późno, WaTRIat nie wytrzymał i huknął z całej siły:

Błaha sprawa, musi ustąpić przed sprawą ważniejszą. Ja jutro startuje, może by mi tak który co o trasie powiedział.

Ale ponieważ, cytując dalej Szekspira Złośliwe słowo nie dociera do głupiego ucha, huknął jeszcze mocniej:

 

-Ja jutro mam START w GARMIN IRONMAN PIASECZNO…..w tym momencie, zapadła taka cisza, że słychać było tylko rechot żab, a może to był NadBloger, WaTRIat nie widzi dobrze w ciemnościach.

-A co byś chciał Piotrusiu wiedzieć, zapytał jestem Michał 10:47 na długim

-Właściwie wszystko…odpowiedział WaTRIat, np. jakie jest pływanie.

 

W tym momencie NadBloger wstał, ujął WaTRIata za rączkę i zaprowadził do pokoju obok.

-Widzisz to Aquarium? Tak? No to jutro będzie podobnie, trenuj sobie tu, a my tym czasem otworzymy nowy rozdział (czytaj flaszkę).

13321297 10210110094815329_1714646268_o

 

 

Oczywiście o żadnym treningu, nie było mowy,. WaTRIat postał sobie tak chwilę, popatrzył na rybki i pomyślał, no cóż, jakoś to będzie. Już tyle słyszał na temat tego pływania. A to że muł, a to że straszna pralka, a to że wąski przesmyk i jest czasami tak płytko, że niektórzy biegną w wodzie, itd…itp., patrzył więc dalej na rybki, gdy usłyszał głos:

 

-Już popływałeś, żebyś się tylko nie przetrenował…hahahahahaha….rozległo się gromkie rechotanie, przez chwilę wydawało się WaTRIatowi, że rozpoznał również chichot żoneczki, ale wolał o tym nie myśleć. Chcąc nie chcąc wrócił na taras.

 

13295317 10210110092655275_486657432_n

 

 

Jako pierwszy głos zabrał NadBloger.

-Zapomnij pływanie. Płyń tylko żabką. Za żadne skarby świata nie łykaj wody.

-W zeszłym roku paru rzygało, a dwóch to nawet pogotowie odwiozło, dorzucił jestem Michał 10:47 na długim.

-Potem rower. Pierwsze 1000m spokojnie, potem jest zakręt w prawo, potem w lewo i wyjeżdżasz na prostą. Tu „pyta’ co sił w nogach, to będzie jakieś 1000 metrów. Przy cmentarzu zwolnij, bo będzie kostka. Następnie po łuku w lewo i jesteś za miastem. Od razu „pyta’ ile sił w nogach, aż do nawrotu.

-Po nawrocie to samo tylko od końca, dorzucił jestem Michał 10:47…no wiecie.

NadBloger kontynuował. Jego słowa nabierały płynności. Mieszanka trawy suwalskiej i gron toskańskich zrobiła swoje.

-Po rowerze musi byc dobra zmiana, rozumiesz, tak jak u nas. Szybko i sprawnie. Czapeczka na głowę i sru na bieg.

-Bieg jest boski, wrzucił jestem Michał 10:47 na długim. Sama rozkosz. Kocham biegać w Piasecznie, kocham swoją żonę, kocham Marka i wszystkich kocham. Całą Polskę kocham.

 

Uniósł przy tym ręce ku górze i zaczął podskakiwać. Dołączył do niego NadBloger. Objęli się i razem śpiewali:

-Kocham biegać w Piasecznie, kocham swoją żonę i wszystkich kocham. Całą Polskę kocham. Choć Piotruś do nas! Śpiewaj z nami. Śpiewaj razem z nami! (Nie zadzieraj nosa! Baw się razem z nami..)

 

W tym momencie do akcji wkroczyła JWM Pani NadBlogerowa i poprosiła o przeniesie imprezy do wewnątrz. O dziwo nasi tancerze przystali na to, bez słowa.

-No to już wiesz wszystko? zapytał w nadBloger, gdy byli już w środku. WaTRIat skinął głową.

-To dobrze, teraz siusiu, paciolek i lulu, no daj pyska, Mordo ty moja. Na jutro przygotowałem ci śniadanko własnej roboty, a jak będziesz jeszcze dalej głodny, to w lodówce mam rybę po grecku.

 

W Grecji byl przecież rok temu, pomyślał WaTRIat, ale nic już go nie dziwiło. Udał się na zasłużony odpoczynek. Zasnął od razu. Nazajutrz po śniadanku, bez ryby, udał się na miejsce startu. Ponieważ NadBloger, jakoś źle obliczył drogę, zjawił się tam dosłownie w ostatnim momencie. Na nic nie było już czasu. Nie pozostało więc nic innego, jak zastosować się do rad udzielonych wieczorem. Tak też zrobił. Przyniosło to poprawę najlepszego rezultatu o prawie 15 min. Co by było, gdyby ich nie posłuchał? Tego nie wie nikt…..Do zobaczenia w Ślesinie.

Powiązane Artykuły

13 KOMENTARZE

  1. Jeśli jeszcze kiedykolwiek się zdecyduję na wrestling w piaseczyńskim mule to będę błagał Marka o co najmniej pół litra Kopytka przed startem. Piotr Gratulacje!!

  2. @Andrzeju – nic!! Na widok znakomicie zmrożonego Kopytka Łosia zrobił dziwny ryjek jak mrówkojad, zaczął mlaskac, przewracać oczami i ….poprosił o szklankę wody z cytryna. Jego Małżonka była co najmniej zakłopotana. Rybki pochowały sie w rafie kiedy usłyszały jego okrzyk: 'O, ryby po grecku..’

  3. Wszystkim pięknie dziękuje. Wasze wpisy, to jeszcze większa motywacja, do startów ale i do i bazgrania payurkiem. Wszystko dobrze się składa, bo z NadBlogerem juz za tydzień w Ślesinie staniemy Oko w Oko. Na początek rozegramy partyjkę szachów w Starej Gorzelni, ale jakby było więcej chętnych możemy uskutecznić małą symultankę.. @Marcin, poszperaj w Barbarzyńcy w Ogrodzie, towarzyszył mi we Włoszech. A co do rybek, może NadBloger je gdzieś schował…

  4. Po tym wpisie Nadbloger nie ma wyjścia musi otworzyć agroturystyke, zapisy do min. 2020 będa na full 😉 pięknie się wyższe sfery bawią a do tego wyniki sportowe są, pozazdrościć

  5. Pobyt papieski w Piasecznie niestety był wielkim rozczarowaniem. Okazało sie, ze jest absolutnym abstynentem. Niechciał nawet odkazić sie wyprzedzająco na okoliczność picia wody ze stawów w trakcie zawodow. Cały czas tylko wypytywał i notował . Notatki pomogły na trasie po poprawił życiówkę. Do akwarium zakradł sie po zawodach na małe rozpływanie, co celnie zauważył dr MS. Po wyjezdzie przeliczyłem srebrne łyżeczki i oleodruki na ścianach – wszystko sie zgadza. Ale to raczej zasługa Małżonki WaTriata niz jego samego 🙂

  6. Andrzeju, Marcinowi rozbieranie idzie łatwo, w końcu jest lekarzem… 🙂

  7. Piotrze ! Gratulacje !!! Gdyby nie obrazki na scianach pomyslalbym ; rafa na Big Island obok ktorej stoi J Cook monument . 🙂 Arku ! Marcin wszystko ….rozbierze . :-)))

  8. Piotrze – widzę, że wracasz do gry. Takiej relacji nie powstydziłby się sam Nadbloger :-). I co? Można napisać coś ciekawego o triathlonie bez triathlonu? Można. Niemaniemogę :-). Bogusław 4.59 na średnim. 🙂

  9. Piotruś, klasa…. i wpis i wynik! Rosniesz…. i kly Ci rosną! 🙂 Bestia!

  10. Po pierwsze kim jest tytułowy Barbarzyńca, bo sprawa oczywista nie jest. Po drugie, gdzie są rybki, na które patrzy WaTriat, czyżby ciemne okulary i odmienny stan świadomości były niezbędne, żeby je ujrzeć? A po trzecie skoro całość akcji rozgrywa się jednego wieczoru, dlaczego WaTriat występuje w dwóch rożnych odzieniach na zdjęciach? Całość pachnie jedna wielką mistyfikacją stawiającą uzyskany wynik pod wielkim znakiem zapytania.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane