„Współpraca między nami ma swoje granice” – Blummenfelt i Iden o rywalizacji między sobą

W tym roku wygraliśmy praktycznie wszystko – mówi Gustav Iden. – Ciężko byłoby oczekiwać czegoś więcej – dodaje Kristian Blummenfelt. Jak Norwegowie wspominają swoje największe tegoroczne sukcesy? Czytaj też o tym, czy współpracowali ze sobą na trasie, czy byli dla siebie konkurencją?

ZOBACZ TEŻ: Odzyskała tytuł IRONMAN Irlandia. Svenja Thoes jednak zwyciężczynią

Przejście do wyścigów na długim dystansie

Robienie pełnego Ironmana to zupełnie coś innego. Właściwie nie mieliśmy wcześniejszego doświadczenia z tym dystansem, mimo iż całkiem dobrze radziliśmy sobie na dystansie o połowę krótszym – mówi Iden. To było 12 miesięcy nauki – zauważa Blummennfelt.

Przypomnijmy, że tytuły mistrzów świata IRONMAN na długim dystansie w 2022 roku padły łupem obu Norwegów. W maju, w edycji MŚ przeniesionych z powodu pandemii z 2021 roku, zwyciężył Blummenfelt, a w październiku, w edycji z 2022 roku, na najwyższym miejscu na podium stanął Iden.

Zdaniem Blummenfelta ściganie się na długim dystansie wymaga traktowania wyścigu jako całość, jako ośmiogodzinnej pracy. Kluczem do sukcesu jest odpowiednie rozłożenie sił. Jeśli w wodzie czy na rowerze zawodnik przyciśnie zbyt mocno, z pewnością odczuje to podczas biegu maratońskiego. – Trzeba znaleźć złoty środek, tj. kompromis pomiędzy chęcią bycia szybkim od samego początku, a tym, żeby w dalszej fazie wyścigu starczyło sił.

Gustav Iden – wspomnienie z Kony

Młodszy z Norwegów miał prostą strategię. Wyjść w czołówce z wody. Następnie dość konserwatywnie pojechać na rowerze. I na końcu miał docisnąć mocno na biegu, gdy do mety pozostanie 10-15 km. Jak się okazało, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Iden nie ukrywa, że w trakcie wyścigu przeżywał bardzo trudne chwile.

W połowie roweru bardzo mocno cierpiałem – mówi Norweg. – Zostałem z tyłu i zdecydowanie nie jechałem już w sposób konserwatywny. Jechałem na granicy czwartej strefy tętna (treshold zone), a nawet powyżej niej. Mimo iż ogólne wrażenie jest takie, że wszystko idzie zgodnie z planem, najczęściej jest po prostu tak, że w trakcie wyścigu musisz sięgnąć do znacznie głębszych rezerw, niż to wcześniej zakładałeś. 

Gustav Iden
Zdjęcie: Activeimages

Jak Kristian Blummenfelt wspomina sukces w St. George?

W maju w St. George Kristianowi Blummenfeltowi zależało na tym, żeby samotnie jechać na czele wyścigu na rowerze. To udało się osiągnąć jedynie częściowo. Przez pierwsze 60 km rzeczywiście prowadził, jednak później dogonili go inni zawodnicy. Z jednej strony zaświtała mu w głowie myśl, że wyścig wymyka mu się spod kontroli. Z drugiej strony wiedział, że jeśli uda mu się przejechać resztę dystansu i nie stracić więcej do czołówki, będzie nadal liczył się w walce o podium.

Te problemy sprawiły, że wygrana w tym wyścigu smakowała jeszcze lepiej. Miałem poczucie, że przez cały dzień pozostawałem w tyle względem planu w wodzie i później na rowerze. Dopiero na jakieś 14 km przed metą, gdy zmniejszyłem stratę, poczułem, że zwycięstwo mam w kieszeni.

Kristian Blummenfelt St. George 2022
Zcjęcie: Kristian Blummenfelt

„Obaj czekamy na finiszowe metry 'z nożem w ręku'”

Na koniec rozmowy poruszono temat współpracy między Norwegami. Iden wspomniał o tym, że spędza z Blummenfeltem bardzo dużo czasu. – Czasem zbyt dużo i dobrze jest od siebie odpocząć. Ta wypowiedź ma jednak ważny ciąg dalszy. Okazuje się, że o ile poza zawodami Norwegowie czasami potrzebują pobyć osobno, tak w dniu startu obecność kolegi z teamu jest bardzo ważna.

Gdy stajemy w jednym wyścigu na linii startu, odczuwamy komfort. Razem trenujemy, jesteśmy tak samo ambitni. Mimo iż jesteśmy rywalami, staramy się razem wygrać. Ciężko to czasem wytłumaczyć, tak więc powiem tylko, że po prostu mamy dwie szanse na zwycięstwo. Jeśli ja choruję, a to zdarzało mi się w tym roku często, wiem, że Kristian jest gotowy na linii startu i ciężko będzie go pokonać – tłumaczy Iden. – Każdy z nas chce wygrać, ale w razie czego zawsze jest ten drugi zawodnik, który może sięgnąć po zwycięstwo [dla drużyny].

Gdy zbliżamy się do mety, kończy się nasza współpraca. Każdy patrzy tylko na to, żeby „dźgnąć” kolegę i pognać do mety po zwycięstwo – mówi Blummenfelt. – Tak, obaj mamy w rękach noże i cierpliwie czekamy do ostatnich kilometrów biegu, żeby zrobić z nich użytek – potwierdza Iden.

ZOBACZ TEŻ: Bartłomiej Kubkowski: „Po wielu życiowych zawirowaniach dzisiaj doceniam, to co mam”

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,814ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane