Nie minęły jeszcze 24 godziny. Wszystko spisuję na gorąco.
Wczoraj wieczorem w domu zagnieździło mi się San Remo. Miała być piłka nożna w wydaniu niemiecki a skończyło się na piosenkach po włosku. Po prostu przegrałem walkę o pilota z żoną. Prowadzący Carlo Conti (conduttore televisivo), z wykształcenia księgowy właśnie rozmawiał z kolejnym gościem. Dojrzały jak ser parmesan, usportowiony stulatek opowiada o swoim życiu. W tle leci film z jego startów lekkoatletycznych i wizyt w siłowni. Trzy razy w tygodniu razem z żoną. Wieku żony nie ujawniono. Na koniec dzieli się receptą na długowieczność. Po pierwsze – codziennie sex o świcie. Domyśliłem się, że z własna żoną, choć z Włochami nigdy nie wiadomo. Po drugie – sałatki do każdego posiłku. Po trzecie – ciekawość świata. Z tym ostatnim nie mam problemu. Kultywuję tę aktywność regularnie. Do sałatek się zmuszam, teraz będzie łatwiej odkąd na łamach AT poznaliśmy dziesięć warzyw, które Cię mogą zbawić. Ale jest problem z numerem jeden. Słońce wschodzi obecnie o godz. 7-ej, a żona wstaje o godzinie 6:30. O świcie jest już po kawie i w trakcie rozbudowanego rytuału przygotowań do starcia ze światem. Jakiekolwiek figle-migle nie wchodzą w grę. A ograniczanie się do weekendów i urlopów to chyba za mało, żeby dociągnąć do setki.
Leżę tak i myślę, jak zamienić sałatki na sex i nagle………bum!! Telefon. Od Ojca Redaktora.
– Czy jesteś wolny jutro koło południa? (spokojnie, to może być podstęp….)
– W zasadzie tak….(przecież nie wyjdę na rower w taką pogodę, szkoda roweru)
– Świetnie. Pojedziesz na konferencję zawodów 5i50 IronMan, bo ja nie mogę. Będziesz reprezentował Akademię Triathlonu. Tylko bez szyderczych pytań i ironicznych komentarzy. (czyli mam milczeć…)
– Nooo, w zasadzie mogę.
Ostatecznie gale, rauty i kuligi to maja specjalność. Może być i konferencja prasowa.
Wydarzenie dotyczące 5i50 miało się odbyć na 21 piętrze o 12-tej. Próbowałem rozgryźć symbolikę liczb, ale nie dałem rady. Kabalistyka nigdy nie była moją mocną stroną. Przybyłem wcześniej, żeby nie być zbyt późno.
Sponsorzy akurat rozstawiali eksponaty a reprezentanci mediów kamery.
Poczęstunek przed konferencją był ograniczony do kilku rodzajów herbaty i słodkich bułeczek, a tych nie jem od ostatniego czwartku.
Część zasadnicza cateringu ukryta była pod stalowymi pokrywami i nikt miał odwagi zacząć. Nawet takie stare wygi konferencji prasowych jak Andrzej Person i Stefan Szczepłek.
Punktualnie o 12-tej nic się nie zaczęło. Magia liczb, którą próbowałem rozwikłać, osłabła. Tłumek gęstniał a gwar narastał. O 12:10 rozpoczęło się testowanie mikrofonów i zajmowanie miejsc. Z opóźnieniem wystarczającym na przepłynięcie dystansu 1500m, rozpoczęliśmy.
Na widowni zacny tłum. Było kilku ambasadorów (triathlonu), redaktorów, prezydentów, dyrektorów. A także jeden senator i prezes Olejniczak. Byli aktorzy grający triathlonistów, oraz triathloniści zachowujących się jak gwiazdy. A także parę przypadkowych osób, które schroniły się przed deszczem. Za oknami mgła i szarość i choć to 21 piętro nie widać było ani strefy zmian, ani mety koło Teatru Wielkiego.
W roli supportu wystąpił Andrzej Person Project. To była najciekawsza część konferencji. Jako specjalista od sportów niszowych pisał przed laty o krykiecie, snookerze, golfie i swetrach w serek. Pisał także o triathlonie. Nam opowiedział o początkach triathlonu w Polsce 30 lat temu. Okazało się, że pierwsze pieniądze na zagraniczny wyjazd naszej reprezentacji w kwocie 1000 USD dał Aleksander Były-Prezydent Kwaśniewski. Ciekawe ile w tym roku na naszą reprezentację da Przyszły-Prezydent Olejniczak?
Potem nastąpiła część główna. Organizatorzy, trasa, przedstawiciel WTC i stołeczni oficjele. Co kto mówił, można się domyśleć.
Potem był catering. Jak zwykle triathloniści wzięli się za sałatki i ryby, a osoby towarzyszące za mięsa i sosy. Media rzuciły się na ciastka i owoce. Byłem rozdarty i niepewny. Czy jako triathlonista na początku sezonu – pościć, czy jako akredytowana media szarpnąć słodycza? Skończyło się kompromisem czyli na rybie, którą ozdobiłem winogronem.
Na koniec dostałem gustowny plecaczek, bidon i kilka innych drobiazgów, których przeznaczenia jedynie się domyślam. Gdybym dostał jeszcze medal nie musiałbym w ogóle startować.
@Marcinie – chyba masz rację. Zacząłem brać poczwórną dawkę – nadal nic!
Oj czujność Naczelnego zawodzi…. 'Poza tym Ona i tak jest niedostępna, a On nieruchawy – szczytem jego możliwości motorycznych jest zebranie się do porannej michy.’… I tu automatycznie nasuwa się pytanie z kogo te kociaki biorą przykład?;)))) @Marku – magnez skurcz podobno rozluźnia ale ponieważ jak już wiele razy pisałem to pic na wodę fotomontaż więc może u Ciebie akurat zadziała odwrotnie;))
@Arek – może jednak zweryfikujesz swoje preferencje co do następcy Twojego dachowca? Kocia arystokracja błękitna krew/beżowe futro jest nierozmnażalna! Może myszoskoczki lub tchórzofredki?
Doktor Detektyw Stajszczyk rozmontował nasz układ Marek. Trzeba uruchomić plan B. Tylko żeby Wielebny się nie zorientował, bo siła Wiary rośnie, co Franciszek pokazał wczoraj, spotykając się z Patriarchą Cyrylem. Myślę, że jak połączą siły, to nawet moje koty nie pomogą. A propos kotów – niestety nie da się ich rozmnożyć. Poza tym Ona i tak jest niedostępna, a On nieruchawy – szczytem jego możliwości motorycznych jest zebranie się do porannej michy.
@Marcinie – na kurczenie biorę 'Magnez Skurcz’ – może pomoże 🙂 @Arek – jak Ci się podobają koty Grassa, to mogę Ci opchnąć parkę za 500+. Zanim Łukasz się połapie to rozmnożysz i mu oddamy @Piotruś, a jak Twój wytop? Monika dała Ci deadline i ambitne plany. Wyrabiasz?
Piotruś, spoko, to nie jest obóz koncentracyjny, daje radę…. Marcinie, dachowiec dożyje naturalnej smierci, nie jak swinia w samych swoich zamiast naturalnie od obucha miała polec od fuzji. A swoją drogą faktycznie, trzymanie kotów jest teraz trendy…. i wpissuje się w jedyną słuszną drogę….. Naczelny jako rasowy wizjoner wiedział co w trawie piszczy…. ale jak nie on to kto? :-))
@Piotrek – biorąc pod uwagę zażyłość Marka także z kotami to duet powinien się nazywać M(i)a-Łu, a że oboje są miłośnikami 'i’ powinno się im spodobać;)) @Arek – mam nadzieję, że Twój dachowiec może spać spokojnie?:) @Marek – oj kręcisz Ty sobie bicz na własną skórę… o ile małżonka puszcza Ci płazem relacje z Naczelnym to nie sądzę, żeby z równą pobłażliwością podeszła do kurczącego się PKB czy raczej PDB o ile tylko w tym przypadku mamy do czynienia z kurczeniem się. Ponadto reżim jak go nazywasz nigdy nie śpi i wszystko słyszy a konszachty z salonem na imprezach okolicznościowych tylko pogarszają sprawę. Grass nie przypadkiem nie poszedł sam tylko wystawił Ciebie. Ale dostrzegam w Tobie resztki instynktu samozachowawczego… polubiłeś koty… Ty wiesz kiedy zmienić front! Ale Naczelny jest zawsze krok przed Tobą… nie dość, że są jego to jeszcze są dwa!
@Arek, Ty masz czas na wpisy na AT? I to ma byc oboz treningowy? Nie szkoda ci pieniazkow -:)))))
Detektyw Marcin ma nosa, chyba pomylił branżę! Jest coś na rzeczy 🙂 Marku widzę, że bawisz się życiem na calego…. Popieram myśl zawartą w ostatnim komentarzu…. 🙂 Wspomniane koty prześliczne! I wcale nie slodze Naczelnemu! W momencie gdy moj dachowiec dopelni żywota wchodzę w tą rasę. 🙂
@Marcinie, nasz Drogi Triathlonisto z Ziem Słusznie Odzyskanych i Przytulonych z Czułością do Macierzy! Dziękuję za dostrzeżenie mojego tekstu i wnikliwą – jak zwykle – lekturę. Niestety masz rację pisząc, że wykorzystuję każdą szansę, żeby odłożyć/skrócić/pominąć trening. Moja pomysłowość w tej materii mnie wręcz przeraża. Mylisz się natomiast w aspekcie pracy. Otóż udałem się na emigrację wewnętrzną i zdecydowałem się nie popierać reżimu poprzez powiększanie PKB. Wydając pieniądze z ostatniego projektu na batony energetyczne czekam, aż jakiś przedstawiciel gospodarki gorszego sortu zaproponuje mi zlecenie, w którym będę pracował mniej za więcej. Co do relacji z Redaktorem to i Ty i Piotrek macie rację – sprawy zaszły tak daleko, że ostatnio nawet skomplementowałem koty Grassa!
tak łatwo się czyta…. kritsallklar
tak łatwo się czyta…. kritsallklar
@Marcin, oczywiście każdy to zauważył, ale nie którzy się po prostu boją nazwać to po imieniu. Ze swojej strony dodam, że na pewnej imprezie w W-wawie, duet Ma-Łu nie mógł się od siebie na parkiecie oderwać. No cóż taka rola NadBlogera od dzisiaj Z-cy Dyrektora
Stopień wzajemnej adoracji Grass-Strześniewski w ostatnich miesiącach przybiera na sile a biorąc pod uwagę odświeżony i odmłodzony 'look’ obu w foto na at robi się to co najmniej podejrzane;) Szczególnie, że Marek na określenie plecaczka (zmiękczył) użył słowa 'gustowny’… hmmmm…. Inna sprawa, że 'normalny’ człowiek jak go zapytasz czy ma wolne w południe na drugi dzień w środku tygodnia odpowie, że nie, bo pracuje… ale nasz NadPonadWszystkoiCokolwiekByśSobieWymyślił jest oczywiście wolny… nie dość, że nie pracuje to wykorzystuje każdą okazję, żeby nie trenować i budować swoją pozycję polityczną na wszystkich frontach;))) Jeszcze się wkręci w program 500+ i leki dla seniorów 75+ tak coś czuję;)))
W sprzyjających warunkach politycznych niektórzy pną się do góry…..
Niniejszym ogłaszam, że tym razem masz szansę na miano Nadredaktora…
No tak, Boguś, ale żeby rozpracować ten problem trzeba mieć gruntowne wykształcenie inżynieryjne i opanowaną tabliczkę mnożenia/dzielenia. A ja z tabliczek to tylko mleczna z orzechami 🙂
Miało być: Genialnie proste 😉
Marku, poproszę o autograf :-). Co do magii liczby, to równie dobrze konferencja mogła być na 12 piętrze o godzinie 21-szej :-). Jeśli natomiast dodasz te dwie liczby, to wyjdzie Ci 33, co podzielone przez biblijną trójcę (lub też tri-athlon) da liczbę 11, która jest podwójnym dystansem liczby 5,50; gdzie przecinek zastąpił literkę i. Banalnie proste. Jak TRI 😉