Chłopaki nie płaczą. Może mnie nie po-kona.

 

Sezon na 'kony’ się rozkręca postanowiłem więc dopisać kolejną. Piętnaście lat temu zagościła na ekranach komedia Olafa Lubaszenki pod tytułem Chłopaki nie płaczą. To jeden z moich kultowych fillmów a tekst -przydałoby się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak p-da mieście,  wciąż mnie inspiruje do działania.

Pisałem na jesieni o swoich kłopotach z rozcięgnem podeszwowym, które najpierw wyelimnowały radość z biegania a wreszcie i samo bieganie. Od tamtego czasu wiele się nie zmieniło. Przeszedłem szereg nieinternetowych a jak najbardziej zleconych przez  lekarzy terapii. Rozcięgno potraktowało je podobnie do wszystkiego co mu zaaplikowałem także wcześniej. Zwyczajowo raz na parę tygodni pytam doktora Google czy coś nowego się nie pojawiło. Kilkanaście dni temu dał znać że tak. Jak zwykle z dużym optymizmem w imię motta filmowego przytoczonego powyżej wczytałem się w temat. Informacja dotyczyła niedawnych badań przeprowadzonych  w Skandynawii i zakończonych terapeutycznym sukcesem.  Dla zainteresowanych zamieszczam odsyłacz do źródła.

 

http://well.blogs.nytimes.com/2014/09/15/heel-pain-treatment/?_r=2

 

W skrócie chodzi o traktowanie chorej stopy  przy pomocy  ćwiczeń na stopniu z wykorzystaniem ręcznika. Ponieważ owo ćwiczenie nie tak bardzo się różniło od jednego z wcześniejszych sposobów terapii ktore stosowałem na samym początku i które wywoływało tylko pogorszenie objawów, z dużą rezerwą do niego podszedłem. Może, pomyślałem, idea tkwi w ręczniku, który nie wchodził w skład znanej mi w wcześniej metody. Zdecydowałem że spróbuję. W końcu zawsze ręcznika mogę użyć jak przysłowiowy wędkarz- do wytarcia rąk jak gówno złapie. Jestem po kilku seriach i nigdy nie czułem się bliżej wyleczenia. Może to kolejna podpucha ze strony rozcięgna które za jakiś czas da o sobie  znać ze zdwojoną energią.  Wtedy pozostanie mi chociaż możliwość sparafrazowania innego cytatu z Chłopaków-

Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co… I bym teraz, ku-wa, nie miał ręki.

 

A narazie już planuję że przypadającą w kwietniu rocznicę pojawienia się kontuzji uczczę przebieżką.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
22,000SubskrybującySubskrybuj

Polecane