Jaki wpływ na Konę mają rozgrywane tam mistrzostwa świata IRONMAN? Chociaż pojawiają się doniesienia, że impreza przynosi znaczące zyski lokalnej ekonomii, to nie wszyscy są zadowoleni z tego, że triathloniści przybywają na wyspę.
– Kona nie jest zbudowana dla rowerzystów. Czemu organizujemy IRONMAN-a? Takimi słowami rozpoczyna się wypowiedź jednego z mieszkańców Hawajów, który parę dni temu zamieścił ją na portalu Reddit w dziale poświęconym Hawajom. Przez kilka ostatnich dni toczyła się tam zażarta dyskusja o tym, czy organizowanie mistrzostw świata IM faktycznie jest korzystne dla wyspy.
Problem z brakiem dróg odpowiednich dla rowerów nie jest jedynym, o którym pisze inicjator dyskusji. Jego zdaniem triathloniści śmiecą na drogach, a dodatkowo podczas samej imprezy część lokalnego biznesu w ogóle nie może funkcjonować, bo zamknięte są też przylegające drogi.
– Zastanawiam się, kto podjął decyzję, aby ta impreza trwała dwa dni i kto to nadzoruje. Nawet nie było chyba publicznego wysłuchania. Burmistrz to po prostu ogłosił. Teraz musimy zamknąć swoje sklepy na dwa dni i nie otrzymamy za to żadnej rekompensaty. To wszystko dla firmy, która osiąga z tego zyski – czytamy w wątku.
„Ten wyścig stał się za duży”
To tylko jeden z wielu zarzutów, które pojawiają się w całej dyskusji. Zdaniem mieszkańców „triathloniści dają też słabe napiwki”, niektórzy czują się uprzywilejowani na drodze. Dodatkowo aż tak często nie korzystają z lokalnych usług i sklepów.
W ciągu trzech dni dyskusja zaogniła się tak mocno (przy okazji przenosząc się na triathlonową część Reddita), że moderatorzy musieli ją całkowicie zamknąć.
– Ja rozumiem jednak trochę te zarzuty. Dla małego miasta, gdzie populacja rośnie kilkukrotnie, to wszystko musi być ciężkie. Wszędzie panuje duży ruch, w sklepach brakuje towarów, a wszyscy muszą sobie radzić z rowerzystami i to w sytuacji największego codzienne ruchu na drodze. (..) Ten wyścig stał się za duży. Rozumiem, że to mistrzostwa świata i to jest TEN wyścig, w którym chcesz startować. Chyba jednak rozłożenie go na dwa dni jest punktem krytycznym dla lokalnej społeczności – napisał jeden z komentujących.
Wyświetl ten post na Instagramie
Miliony dolarów dla lokalnej ekonomii
Nieco inne spojrzenie przedstawia lokalna gazeta Big Island. Według cytowanych badań Markich Research LLC w 2006 roku MŚ IRONMAN „wpompowały” w lokalną ekonomię około 25 milionów dolarów. Trzy lata temu było to już 72 miliony dolarów. W tej edycji spodziewać się można, że będzie to około 100 milionów dolarów.
Czy jednak wszyscy są z tego zadowoleni? Big Island cytuje wypowiedzi właścicieli kilku biznesów. Bary w okolicy legendarnego Ali’i Drive będą oblegane – cena za miejsce „widokowe” to nawet kilkaset dolarów. Inne biznesy muszą jednak być zamykane właśnie ze względu na dwa dni rozgrywania wyścigu. Cytowani mieszkańcy mają pretensje o to, że właściwie nikt nie zapytał ich, czy zgadzają się na ten nowy format imprezy. Podobny będzie zresztą też w przyszłym roku.
– Pytanie się o zgodę wpisane jest w kulturę Hawajów. Czuję, że nas właściwie nikt nie zapytał – mówi jedna ze starszych mieszkanek Kony.
Diana Bertsch, która jest dyrektorem wyścigu, mówi, że MŚ wpływają znacząco Konę. Jest to głównie bardzo dobry wpływ i spory zastrzyk gotówki w lokalną ekonomię. Przykładem mają być wspomniane restauracje, rynek mieszkań do wynajęcia i szeroko pojęta turystyka.
Bertsch przyznała też jednak, że IM faktycznie nie przeprowadził ankiety pośród lokalnej społeczności. Podjął jednak szereg działań, które sprawić mają, że aby ewentualny negatywny wpływ na wyspę był jak najmniejszy. Pośród tych projektów jest Live Aloha, która ma na celu edukowanie sportowców w zakresie świadomego korzystania z uroków wyspy.
ZOBACZ TEŻ: Problemy organizacyjne MŚ IRONMAN: za dużo śmieci, za mało wolontariuszy
Czemu? A może dlaczego? Czemu to się przyglądam