Dobroczynne skutki porażenia prądem

Kolejny sezon startowy minął jak sen złoty, a my weszliśmy w Sezon Leczenia Kontuzji (SLK).

 

Niektórzy mają ich więcej, niektórzy mniej. Niektóre ustępują szybciej, a niektóre są oporne i uparte.

 

Pomyślałem, że może ktoś zechce skorzystać z doświadczeń starszego kolegi.

 

Po sezonie 2014 jako pamiątka zostały mi piękny medal IM w Kopenhadze i coś naderwanego w lewym biodrze. Mimo upływających tygodni standardowe procedury, włączając w to modły i egzorcyzmy, nie dawały pożądanych rezultatów.

Wtedy do akcji wkroczył Pierwszy Doktor Farmacji i Wiodący Dietetyk Kraju. Wykorzystując technologię GSM polecił mi półtajny gabinet w Konstancinie.

Dostałem numer telefonu i nazwę „ARPwave’. Potem ustaliłem adresik www.TechnologieRS.pl .

 

Zaczęło się googlowanie i czytanie prozy obcojęzycznej. Pomijając cały szum marketingowy i buńczuczne zapowiedzi sukcesu dowiedziałem się, że:

 

1. Na początku w sprawę zamieszanych było w USA dwóch panów T – Thomas i Thompson.

2. Jeden wymyślił maszynkę do generowania prądów, a drugi metodę rażenia nimi

3. W tle były metody z ZSRR, gdzie prądem próbowano zachęcić zawodników do ambitniejszych występów na Olimpiadach

4. W ciągu ostatnich 20 lat metoda rozlała się na cały świat

 

Zadzwoniłem i umówiłem się.

Pierwsza wizyta była za darmoszkę, chociaż cała kuracja (10 wizyt) do najtańszych nie należy.

 

Zgodnie z opatentowaną metodą „Search & Destroy’ wyszukuje się na ciele pacjenta punkty w pobliżu miejsca kontuzjowanego, które wykazują zaburzenia w reagowaniu na prąd. Następnie wykorzystując takie sąsiadujące ze sobą miejscach przepuszcza się przez kontuzjowane miejsce impuls elektryczny przypominający naturalny sygnał systemu nerwowego.

 

Jego natężenie (a może napięcie? – zawsze byłem słaby z fizyki) wzrasta w kolejnych sesjach.

W czasie, kiedy pacjent jest podłączony do aparatury i nie może uciec, personel zmusza go do wykonywania zestawu prostych ćwiczeń aktywizujące kontuzjowane miejsce. Fachowo nazywa się to połączeniem elektrostymulacji z indywidualnie dobranymi ćwiczeniami, a całość to korygowanie wzorców ruchowych.

 

Prowadzący terapię zachęcają do wzmożonej konsumpcji białka w trakcie kuracji i unikania dodatkowych treningów. Ja oczywiście wiedziałem lepiej a ponieważ nie mogłem biegać, to rowerek – i owszem w dużej dawce. Niestety, okazało się gdzieś około piątej sesji, że jeśli przychodziłem podmęczony to ledwo dawałem radę wytrzymać zwiększające się natężenie (a może było to napięcie?).

 

Żeby nie wyszedł z tego tekst promocyjny wspomnę tylko, że po 7-8 sesjach biodro przemówiło do mnie ludzkim głosem i mogłem zacząć biegać. Mnie pomogło, a sądząc po wpisach na ścianie nie byłem pierwszy i było tam kilku tuzów i tuzic polskiego biegania. Widziałem też kilka nazwisk z list startowych różnych triathlonów.

 

Jestem ciekaw, czy ktoś z Was doświadczył już tej metody. No i oczywiście, co na to nasi eksperci medyczni?

Marek Strześniewski
Marek Strześniewski
Absolwent Uniwersytetów Warszawskiego i Jagiellońskiego oraz University of Illinois w USA. Od końca lat 90-tych prowadzi w Polsce założoną przez siebie firmę doradczą IMPACT Management. Ponad 300 zrealizowanych projektów koncentrowało się na zagadnieniach efektywności indywidualnej i organizacyjnej, optymalizacji kosztowej, dynamizacji sprzedaży oraz wdrażaniu strategii. Od 10 lat trenuje biegi długodystansowe i triathlon, gdzie wykorzystuje techniki zarządzania czasem i wyznaczania celów. Ukończył między innymi maratony w Nowym Jorku, Berlinie i Amsterdamie, oraz zawody triathlonowe na dystansie IRONMAN w Kopenhadze. Felietonista, bloger i ekspert Akademii Triathlonu w dziedzinie zarządzania czasem i efektywności indywidualnej.

Powiązane Artykuły

23 KOMENTARZE

  1. Piotruś, rozumiem, że wchodzisz w to a nie odgrazasz się tylko…. Tomus, Antoni M to twardy zawodnik, trudno go pokonać ale jest szansa, że wystartuje w kaftanie bezp. ;-)))

  2. Słyszałem że zapisali się też Jarosław K., Beata. Sz., Antoni. M, Ewa K., Bronisław.K., Grzegorz.S, Paweł. K,, Ryszard.P, Janusz.K-M., Leszek.M., Janusz.P, inny Janusz.P i inni. Oj będzie się działo …..

  3. Zapisał się również Grzegorz M., Paweł B. Rafał D. wszyscy na dystans długi, więc z AT coraz więcej osób będzie w Poznaniu. A na połówce też są nasi Jan P., Wojciech Ś., Gosia R., Adam S., Adam D. Jak kogoś pominąłem to sorry.

  4. wprawdzie mam bardzo zle wspomnienia z Poznania z tego roku, ale moze na Olimpijke dam sie namowic. Ile placisz? Jakie proponujesz warunki?

  5. Ej, Staruchy, zamiast się przekomarzać zapiszcie się lepiej na Poznań! 🙂 Jest już Tomasz K, Jakub M i ja. Waha się jeszcze Jarek S ale z pewnością się zdecyduje. Byłaby fajna banda! Dystanse do wyboru…. Nic tylko wątroby zapasowe zabrać! 🙂

  6. Piotruś, no tak, zawsze miałem problem czytania tekstów ze zrozumieniem. Ich bin schon zu alt! Nas szczęście Ty będziesz piękny (nie wiem tylko dlaczego piszesz w czasie przyszłym…?!) i co najważniejsze szybki!

  7. Piotrek, powiedz swojemu der Arzt, żeby zapomniał o tych niemieckich normach DIN VDE 0701-0702 czy innych śmiesznostkach i podwoił natężenie (a może napięcie?) prądu. Ty jesteś der Eisenmann aus Polen a nie jakaś popierdówka z Tyrolu!

  8. Obecnie jestem, a wlasciwie moja stopa, poddawany Jontoforezie, brzmi lepiej, ale czy pomoze, zobaczymy. Natomiast co do porażenia prądem, to miano nas obudzić bez względu na sytuację polityczną, co mnie obchodzi jakaś tam wasza wojna? Nas? Bohaterów? Prądem?!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane