Doping mechaniczny. Zobacz, co wymyślają sportowi oszuści










1. Wziąć problem na poważnie.

Podczas ostatniego Tour de France po 18 etapach skontrolowano tylko 25 rowerów. Wiele etapów górskich nie miało żadnych kontroli.

2. Zabraniać zmiany rowerów podczas wyścigów.
W dzisiejszych czasach zawodnicy zmieniają rowery podczas jednego wyścigu, szczególnie w cyclocross, jak rękawiczki.

3. Znakować rowery przed wyścigiem i sprawdzać je na mecie.


4. Używać specjalnych skanerów. Mikrokamera z monitorem wprowadzana do ramy rowerowej.

 

mechnic dop3_luty2016
cyclingweekly.co.uk

5. Zwrócić uwagę na nowe metody dopingu mechanicznego.
Teraz należy skupić się na kołach, które mogą być napędzane elektromagnetycznie (dodatkowe 20-60 watt). Należy pamiętać, że zawodnicy zawsze są o jeden krok do przodu przed komisjami kontrolującymi.

6. Jasno sprecyzowane kary.
Zawodnik przyłapany na dopingu ma zostać ukarany od 20 do 200 tys. franków szwajcarskich. Jeżeli chodzi o drużyny widełki finansowej kary rozpięte są między 100 tysięcy – 1 milion franków szwajcarskich.

 

 

Na koniec obiecany film. Włoska produkcja pokazująca, w jaki sposób montuje się wspomaganie, gdzie i na jakich zasadach działa? 

 

 

http://youtu.be/8Nd13ARuvVE

 

 

Omawiany problem dotyczy przede wszystkim kolarstwa. Ale pytań dotyczących naszej dyscypliny – triathlonu – jest mnóstwo:

 

1. Czy regulaminy zawodów regulują doping mechaniczny w odpowiedni sposób?

 

2. Czy ktoś to w ogóle kontroluje? (ITU, ETU, olimpijka – poziom krajowy i międzynarodowy)

 

3. Serie Ironman i Challenge. Czy organizatorzy tej rangi zawodów powinni być zobligowani do takich kontroli?

 

Na sam koniec pozostaje sport amatorski. Amatorzy montujący tego typu sprzęt w swoich rowerach sami siebie oszukują i powinni przemyśleć, po co w ogóle uprawiają sport. Kontrola sprzętu, a także dopingu farmakologicznego wśród amatorów, to zupełny wyjątek! Chyba czas powoli zmieniać zasady. Co o tym sądzicie? 

 


Podziel się tym tekstem na Facebooku i polub nasz profil! Dziękujemy!

 

facbook-like-and-share-thumbs-up

 

 

Wróć do pierwszej strony

 

 

9aiqpp7cM

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Drodzy redaktorzy. Wiecie, że cyclocross to po polsku kolarstwo przełajowe? Jak nie to wstyd, a jak tak to dlaczego piszecie nie po polsku?

  2. Marek nie zgodził się z zakończeniem… nie mogę być gorszy więc przewrotnie nie zgodzę z tytułem i trochę ze wstępem;)
    „Zobacz, co wymyślają sportowi oszuści” – to nie sportowi oszuści wymyślają metody dopingowe, oni z nich korzystają, wymyślają je natomiast inne osoby związane z „rynkiem” „biznesem” czy jak ktoś sobie ich nazwie. Za każdym sportowym oszustem stoi tłum rekinów korzystających na jego zwycięstwach robiąc ogromne pieniądze na sprzedaży tego i owego. Tak jak stali za LA. Czy naprawdę jesteśmy tak naiwni, żeby wierzyć w to jak trudno jest wykryć jakiś doping? Trudność polega na tym, że zanim się nowa inwestycja nie zwróci nikomu na tym nie zależy a potem wszyscy rżną głupa jaki to Everest dopingu ktoś wymyślił, sponsorzy się „wycofują”… na z góry „upatrzone pozycje” i jest ok. Silniki w rowerach to już rzeczywiście przeżytek dla ubogich ale koła magnetyczne to wyższe sfery. Inna sprawa, że skoro się już o tym mówi to znaczy, że jest coś jeszcze lepszego.
    A propos Femke Van den Driessche to żeby być precyzyjnym nie została przyłapana na używaniu dopingu mechanicznego na tych zawodach, bo silniczek znaleziono w jej rowerze zapasowym na którym nie jechała (ale dlatego kontrola w przypadku wymiany rowerów i kół na zawodach powinna być obowiązkowa).
    I przechodząc do zakończenia dot. triatlonu – oczywiście, że nie jest to sport czysty a szczególnie w wydaniu „amatorów” czyli na dystansach nieolimpijskich, nie mam żadnych złudzeń, że oszustów jest na pęczki. Wyścig szczurów po wynik i kwalifikację jest tak mocny, że jest to pewne. Kontrole w tri? To farsa, nawet te ogłoszone przez oficjeli IM, kropla w morzu dla zmylenia opinii publicznej. Ale raczej koła za 200 tys. euro nikt sobie nie kupi, bo za mała kasa się przez tri na razie przelewa.
    Więc nie mając złudzeń, potępiając wszystkich krętaczy będę dalej rzeźbił dłutkiem kawałek patyka znalezionego w polu nie oczekując, że kiedykolwiek wyjdzie z tego ołtarz WS:)

  3. Nasuwa sie refleksja tylko kto jest czysty, w erze gdzie sa bite kolejne swiatowe rekordy, ba bije sie rekordy tych ktorzy juz sie przyznali ze startowali na dopingu, ciezko mi uwierzyc ze ktokolwiek z czolowki jest w 100% czysty, a to ze oszukiwanie poplaca pokazuje chocby przyklad Armstronga.

    I jeszcze jedno, czy naprawde instytucje kontrolujace spelniaja swoja role: przytoczony tu przyklad TdF gdzie skontrolowano 25 rowerow, czy chocby afera z Koleckim pokazuje ze tego typu instytucje poprostu istnieja, zeby kibice mogli sie ludzic ze sport zawodowy jest „pseudoczysty”.

  4. kolejny ciekawy artykuł Adriana – brawo! Nie zgadzam się jedynie z mentorskim zakończeniem
    ..”Amatorzy montujący tego typu sprzęt w swoich rowerach sami siebie oszukują i powinni przemyśleć, po co w ogóle uprawiają sport”..
    Amatorzy i zawodowcy oszukują KONKURENTÓW!! a nie siebie. To są ci, dla których zwycięstwo jest najważniejsze i konsekwentnie do tego dążą. Pedagogiczne „otwieranie” im oczu jedynie nas ośmiesza. Trzeba nazywać sprawy po imieniu!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane