Ponieważ nastaje pora wczesnych ciemności takie oto dopadły mnie skojarzenia . Zaplanowałem godzinkę krosu po lesie od takie spokojne bieganie . Pomimo że mieszkam na wybrzeżu mam parę fajnych górek w okolicy .Dziś wybrałem te spokojniejsze wiadomo początek sezonu .Dobiegnięcie to jakieś 3km asfaltu i zaczyna się las , fajnie jedyny trening biegowy w tygodniu ,,na widno” więc mogę pozwolić sobie na teren .Pierwsze metry w lesie i bum atak kolorów, barw wszystkiego co wizualnie jesień ma nam do zaoferowania .Nogi kręcą oddech stał się spokojniejszy podbiegi nie przeszkadzają po prostu przeniosło mnie w inną rzeczywistość Czerwienie żółcie zielenie cała paleta zmieszana i ta cisza brak cywilizacji .I poczułem się jak we władcy pierścienia Aragorn z kąpania goni orków przez tereny Rodanu. Nawet przez chwilę czułem na plecach ciężar miecza .Wiem jak bym to napisał na innym forum padło by pytanie co ty chłopie bierzesz? Kiedy zakończyłem swoją pętelkę i znów stanąłem na asfalcie spojrzałem na zegarek z planowanej godzinki wyszło prawie dwie .Znów byłem w realu (mordor?) A najlepsze że nawet nie zauważyłem kiedy ten czas minął Wieczorem rozmawiałem z trenerem na pytanie o bieganie stwierdził ,,na razie bieganie musi być spontaniczne ,musisz się zresetować” Uśmiechałem się jeszcze przez jakiś czas.
Zazdroszczę Marcin. Byłem w Twoich stronach i spacerowałem po tym lesie, o którym piszesz 🙂 Na szczęście mam pod nosem Las Kabacki i kilka razy w tygodniu uciekam od Mordoru (miasto, korki). Resetuj się!