Dzika karta, szybki rower i zatrucie pokarmowe. Kacper Stępniak opowiada o debiucie w PTO

W rozmowie na żywo Kacper Stępniak opowiadał o swoim sukcesie w wyścigu PTO Asian Open i tym, czemu niektórzy z zawodników pochorowali się po jego zakończeniu.

W poprzedni weekend Kacper Stępniak startował w Asian Open, gdzie zajął 7. miejsce. Był to doskonały debiut. Czy spodziewał się takiego wyniku? Co sądzi o trasie MŚ w Lahti? To niektóre z pytań, na które odpowiedział wczoraj w rozmowie na Facebooku.

ZOBACZ TEŻ: MŚ IRONMAN Lahti 70.3 – gdzie oglądać i jak śledzić wyniki?

Czemu zawodnicy pochorowali się po PTO Asian Open?

Okazuje się, że niektórzy zawodnicy biorący udział w Asian Open wrócili z zawodów z problemami żołądkowymi. Stępniaka dopadły jeszcze w samolocie. Efektem było ogromne zmęczenie – po przylocie do Lahti nie miał nawet siły, aby zjeść śniadanie w hotelu.

Mnie przytrafił się te problemy w najgorszym momencie, jakim można sobie wyobrazić, czyli w ciągu lotu. Zatrułem się czymś. Później okazało się, że zdarzyło się to połowie zawodników, a więc było to może spowodowane złą jakością wody, w której pływaliśmy. U mnie to była biegunka i wymioty. Lot to było najdłuższe 12 godzin w życiu – powiedział, dodając, że te same problemy miał między innymi Kristian Blummenfelt.

Czy Stępniak spodziewał się tak dobrego wyniku w swoim debiucie w PTO Tour? Zawodnik mówi, że planem było zejście z roweru w TOP10.

Kiedy w strefie zmian byłem na 4. miejscu, pomyślałem, że poszło ponad plan. Jak wbiegałem na metę na 7. miejscu, pomyślałem „miało być 10. na rowerze, a jest ogólnie 7, wow!”. Myślę, że jak na pierwszy start w zawodach takiej rangi, to całkiem nieźle.

Przekonać PTO do dzikiej karty

Stępniak opowiedział również ze szczegółami o tym, jak wygląda proces przyznawania dzikiej karty PTO. Zawodnicy, którzy są zrzeszeni w organizacji, mogą o nią wnioskować. Muszą najpierw spróbować przekonać organizację, że miejsce na zawodach im się należy.

Przed US Open dostałem informację, że możemy „przekonać” PTO, czemu mieliby nas wybrać na tę dziką kartę. Napisałem swoją historię, czyli że pracowałem i od około pół roku jestem zawodowcem. W tym samym czasie wygrałem IRONMAN Warszawa i Challenge Gdańsk – mówi.

Zawodnik dodał, że przed US Open PTO się nie odezwało. W przypadku Asian Open też nie zanosiło się na jego występ, bo wszystkie dzikie karty wcześniej rozdano zawodnikom. Na 10 dni przed zawodami wycofali się Magnus Ditlev i Max Neumann wysłało informację, że otrzyma dziką kartę.

Ja od razu wiedziałem, że jadę. Taka okazja się może nie powtórzyć.

Profesjonalista powiedział, że awans ze 120. miejsca na 37. miejsce w klasyfikacji PTO jest już dużym sukcesem. Chciałby powalczyć o wyższe miejsca, ale wiele zależy od MŚ w Lahti, a także potencjalnych dalszych startów. Zamierza ścigać się jeszcze w tym roku na pełnym dystansie.

Nie żałuje decyzji o przejściu na PRO

Od początku tego roku Stępniak startuje jako zawodnik profesjonalny. Mówi, że jest na razie zadowolony z tej decyzji. Treningu jest więcej, ale ma też czas na odpoczynek.

Na pewno to dużo łatwiejsze życie. Mogę więcej odpoczywać między treningami. Treningu jest dużo więcej, ale na razie jestem zadowolony. Jest duży progres na rowerze, chociaż bieg nie jest idealny. To spowodowane jest jednak mocnym rowerem, który funduje sobie na wyścigach.

Zawodnik dodał, że rankingi w triathlonie i konkretne czasy wyścigów traktuje z pewnym dystansem. Ściga się przede wszystkim dla własnego rozwoju, a zamiast czasu na mecie, ważne jest ostateczne miejsce, na którym ukończy wyścig.

Mam takie sceptyczne podejście do czasów. Uważam, że triathlon to ściganie się o miejsca, a nie czasy. Tak jak np. w Cozumel masz pływanie z prądem i tam jest znacznie szybciej. Ciężko porównać zawody do zawodów.

Stępniak wypowiedział się również o trasie w Lahti, która jest trudniejsza, niż początkowo się wydawało.

Trasa jest dość ciężka. Miało być 400 metrów przewyższeń na rowerze, ale jest 800 i trasa jest pofałdowana. Bardziej martwi mnie jednak część biegowa. Nie ma tam poza obiegnięciem stadionu płaskich odcinków. Cały czas góra dół, góra dół i strome podbiegi 4-5%. Będzie co robić. Bieganie nie było moją najlepszą stroną w tym roku, ale może tutaj się przełamię.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,507ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane