Frodeno jak Frodo… z innej bajki – Ironman Frankfurt

Ten, kto w niedzielny poranek zasiadł przed komputerem i rozpoczął oglądanie Mistrzostw Europy Ironman Frankfurt, na pewno nie mógł narzekać na brak emocji! W zasadzie zaczęło się już dzień wcześniej, kiedy organizatorzy podając prognozę pogody niczym z Hawajów, ogłosili: „Swimsuits are not allowed!”. Woda około 26 stopni Celsjusza, a temperatura powietrza w cieniu ma dochodzi w południe do 37 stopni. To oznaczało jedno – triathloniści, którzy są doskonałymi pływakami, jak Frodeno, mają od początku przewagę, a tak generalnie to… przygotujcie się na piekło. Gdyby ktoś w sobotę po tym komunikacie zapytał mnie, jakie przewiduję wyniki, za żadne skarby nie pokusiłbym się o przewidywanie bicia rekordów trasy – a takie, mimo piekielnych warunków, padły, ustanowione zarówno przez Jana Frodeno (7:49:48), jak i Danielę Ryf (8:51:00), którzy są nowymi Mistrzami Europy na dystansie IM (3.8km swim, 180km bike, 42km run). Oboje pobili rekordy trasy – Ryf poprawiła czas Chrissie Wellington z 2008 roku, a Frodeno rekord swojego kolegi Sebastiana Kienle z ubiegłego roku. 

 

Daniela Ryf zdominowała wyścig wśród pań. Nikt nie był jej w stanie zagrozić, a różnica na mecie między pierwszą a drugą zawodniczką wynosiła około 9 minut, ale „Frodo” zniszczył rywali ponad 11-minutową przewagą.  Sebastian Kienle mówił na mecie, że dziś zrobił wszystko, co mógł:

 

„Czułem się jak Ikar, który ze skrzydłami pokrytymi woskiem zbliżył się za bardzo do słońca. W takim dniu jak dziś, kiedy Jan popisał się wspaniałą dyspozycją, ja po prostu nie chciałem pozwolić, żeby dopadły mnie jakiekolwiek słabości.”

 

Na podium obok swoich krajanów stanął Andy Boecherer. Był w grupie pościgowej razem z Kienle do samego końca. W zasadzie momentami było bardzo blisko draftingu, a panowie balansowali na cienkiej czerwonej linii, zachowując przepisową odległość chyba co do milimetra. Do strefy zmian wjechali razem i przez chwilę bałem się, ze podczas zeskakiwania z rowerów Boecherer nie wyhamuje na czas i dojdzie do kontaktu. 

 

Kiedy realizator pokazywał obu niemieckich zawodników w T2, widać było, że Kienle jest dużo szybszy. Wpłynęła na to również dość specyficzna forma ubrania Andy Boecherera. Okazało się, że pod jednoczęściowy kostium założył jeszcze czarne spodenki z nogawkami do połowy uda. Jak on wytrzymał w tym stroju 180km w upale, nie wiem, ale rozwiązanie mało popularne na zawodach IM. Przez chwilę miał jeszcze problemy z naciągnięciem koszulki na spocone i rozgrzane ciało. Potem zauważyłem, że dwa żele włożył za ramiączko koszulki, co już w ogóle mnie przeraziło. Zastanawiałem się, jak w takim upale, można jeszcze wkładać za koszulkę jakieś sztuczne tworzywo, które obciera i przeszkadza. Widać, każdy zawodnik ma swoje sposoby na przetrwanie. Ale na mecie Boecherer stwierdził: „Umierałem dzisiaj chyba ze 100 razy”. Nie miał łatwego życia na biegu, gdzie razem z Van Lierde i Diederenem tasowali się na trzeciej pozycji, po tym jak stracił już na początku maratonu aż dwie minuty do Kienle. Z kolei były mistrz Świata z Kona z 2013 roku miał ogromne problemy z kurczami mięśni na rowerze, co spowodowało, że odpadł od grupy pościgowej, ale walczył do samego końca.  

 

10383818 839855612776388_8642154359371697619_o

 

A Frodeno? No cóż… inny wymiar, inny organizm, kosmita z planety „Żar i skwar”. Jeżeli w 37 stopniach Celsjusza pokonuje się 180km ze średnią ponad 43km/h, to na pewno nie jest się z tego świata. Potwierdza to także wypowiedź Frodeno po przekroczeniu mety. Stwierdził, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jak szybko jedzie i to po części było przyczyną tego, że cierpiał na biegu. Chciałbym umieć tak cierpieć… każdy kilometr poniżej 4min, a były takie, które przemykał z „prędkością światła” – 3.25/km. Maraton pokonany w takim upale w czasie 2:50:49 to naprawdę doskonały wynik. A przed maratonem pobity rekord trasy rowerowej, który należał do Sebastiana Kienle (4:12), Frodeno zrobił to w 4:08:44, jadąc ze średnią mocą ponad 300 watów, choć i Kienle był również szybki – 4:11:07. Etap rowerowy w Ironmanie przejechał szybciej od Frodeno tylko Andrew Starykowicz, pędząc na Hawajach 180km w czasie 4h 2min. Wyniki imponują, biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne i fakt, że obaj panowie, Frodeno i Kienle, postanowili zgubić bidony za siodełkiem już na pierwszych 20km jazdy! W niedzielę było bardzo gorąco. Temperatura w cieniu wynosiła około 37-38 stopni Celsjusza, ale w słońcu asfalt się po prostu topił. Musiało być pewnie około 50 stopni Celsjusza i miałem tego dowód po południu, kiedy jechałem na treningu bardzo popularną wśród warszawskich triathlonistów trasą na Gassy. Tuż po skręcie w lewo na Słomczyn, obok lotniska, gdzie niedawno łatano asfalt, smoła dosłownie płynęła po drodze. Nie zauważyłem i wjechałem w rozlazłą maź, a drobne kamyczki i mnóstwo innego świństwa poprzyklejało się do opon. We Frankfurcie bieg w mieście, między zabudowaniami, bez chłodzącego wiatru, musiał być piekielnie bolesny. 

 

Do niemal połowy dystansu rowerowego w czołówce zawodników będących w grupie pościgowej za Frodeno, utrzymywał się Van Lierde. Wyprzedził nawet Kienle na 80-tym kilometrze, ale kurcze mięśniowe były dla niego tego dnia przekleństwem. 

 

Frodeno wygrał w Ironmanie po raz pierwszy. Mistrz Olimpijski z Pekinu dosyć niedawno przerzucił się na dystans długi, ale już w ubiegłym roku na Hawajach pokazał, kto będzie rządził w IM w najbliższym czasie. Gdyby nie guma na rowerze i 4-minutowa kara za drafting, byłby pierwszy w Kona w swoim pierwszy starcie. Zajął 3 miejsce, co można uznać, za ogromny sukces po przygodach na trasie. Jeżeli Frankfurt miał być małymi Hawajami, to był nimi nie tylko ze względu na panujące warunki, ale również obsadę. Nie mogę doczekać się października. Frodeno w świecie triathlonu nazywany jest człowiekiem „swim-run”, a dziś pokazał, co to znaczy zbliżać się do doskonałości. Poświęcił ostatni rok na doskonalenie swojej najsłabszej strony, która okazała się dla niego kluczem do zwycięstwa. Wynik 7:49:48 jest tylko o kilka minut gorszy od rekordu świata na dystansie Ironmana ustanowionym przez Andreasa Raelerta w dobrych warunkach na piekielnie szybkiej trasie w Roth (7:41). 

 

11713670 840785356016747_6409424367767424308_o

 

Na mecie Frodeno mówił:

„Ludzie mówią, żeby się tym cieszyć, bawić, ale to niemożliwe! Przez cała trasę biegową to jest po prostu jeden wielki ból. Ale to jest to, co jest istotą Ironmana! Momentami było naprawdę ciężko, czapki z głów przed wszystkimi zawodnikami z grup wiekowych!”. 

 

Wśród pan wygrała faworytka Daniela Ryf, choć przez moment prowadziła na rowerze Caroline Steffen. Ryf nie poddała się mimo kraksy w T1 i krwawiącego kolana, jechała stałym, mocnym tempem na rowerze, osiągając średnią moc ponad 200 watów. Na 45-tym kilometrze roweru przejęła prowadzenie i nawet nie oglądała się za siebie – od tego momentu panowała na trasie. Na mecie podkreślała wagę odżywiania na trasie:

 

11146531 867209856684861_1063972592538203372_n

 

„To mój czwarty Ironman. Cały czas pracowałam na żywieniem i mam wrażenie, że dziś wreszcie wszystko zagrało jak należy. Jestem szczęśliwa, że wygrałam i nabrałam pewności przed Ironman Hawaii.”

 

Gajer, która zameldowała się na mecie druga, wytłumaczyła, co dało jej dziś tak doskonałą pozycję: 

„Wiedziałam, że w tym roku poprawiłam się bardzo na rowerze,  ale nie przypuszczałam, że będę w stanie dotrzymać tempa Danieli Ryf przez całe okrążenie. Jestem bardzo szczęśliwa, bo zwykle traciłam sporo czasu na tym etapie wyścigu. Moim kolejnym wielkim wyzwaniem jest… KONA!”

 

Julia Gajer przed podium we Frankfurcie miała już w swoim sportowym CV m.in. wygraną w Ironmanie Arizona w 2013 roku, a dwa tygodnie temu wygrała Ironman 70.3 Luxemburg. Podium kobiece i męskie w IM Frankfurt zdominowali zawodnicy z Niemiec i Szwajcarii. Kompletna dominacja tych nacji w triathlonie pokazuje długoletnią tradycję i dobrą szkołę triathlonu. 

 

To były wspaniałe Mistrzostwa Europy – w bardzo trudnych, iście hawajskich warunkach, a ten, kto odebrał przepustkę do Kona, miał z pewnością namiastkę tego, co czeka go w październiku. Tak jak najlepszy z Polaków Rafał Herman, któremu bardzo kibicowałem! (Kiedy piszę te słowa jest jeszcze przed ceremonią rozdania nagród i slotów, ale według zapowiedzi w kategorii M35 ma być 10 przepustek na MŚ, Rafał jest dziesiąty!). Wymienialiśmy się smsami dzień przed wyścigiem i tuż po. Zacytuję jego słowa tuż po tym, kiedy zameldował się na mecie, osiągając drugi raz w życiu przepustkę na Mistrzostwa Świata w Kona. To jeden z piękniejszych smsmów o zmaganiach człowieka-sportowca, jakie dostałem. 

 

Napisał mi, że jest dziesiąty w Europie w kat. M35 i że w ciągu 10 godzin przeżywa sześć ostatnich miesięcy życia. „Przeżywasz euforię, walkę, upadasz i powstajesz. Dajesz radę, ale pojawiają się problemy. Kombinujesz, jak przetrwać. Rozmawiasz z Bogiem, zastanawiasz się nad sensem tego wszystkiego. Potem znowu kryzys i pytania fundamentalne. O co chodzi w życiu? Potem o miłości. Żona kibicuje. Doceniasz, że kocha! Że życie jest niesamowite. Warto się zmagać! Warto po prostu żyć! Meta. Basen z zimna wodą. Picie, jedzenie, masaż. I wracasz z podróży dookoła świata. 9:41 w upale, 37 stopniach Celsjusza…”


         RACE SUMMARY
Swim: 1:06:51
Bike 4:53:38
Run 3:34:06
Overall 9:41:59

Rafał, z całego serca ci gratuluję. Myślę, że nie tylko w swoim imieniu, ale śmiało mogę napisać w imieniu Akademii Triathlonu. Brawo i szacunek dla wszystkich zawodników z grup wiekowych, którzy walczyli i przetrwali tak piekielne warunki. Wielkie słowa uznania dla wszystkich Polaków, również członków naszej społeczności, za pokonanie tego dnia nie tylko odległości. Jesteście wielcy! 

 

WYNIKI MĘŻCZYZN:

 

NAME COUNTRY DIV RANK OVERALL RANK SWIM BIKE RUN FINISH
Frodeno, Jan DEU 1 1 00:46:02 04:08:43 02:50:49 07:49:48
Kienle, Sebastian DEU 2 2 00:50:03 04:11:07 02:56:44 08:01:39
Boecherer, Andy DEU 3 3 00:46:56 04:14:05 02:58:14 08:03:49
Diederen, Bas NLD 4 4 00:48:17 04:18:01 02:54:57 08:05:36
Van Lierde, Frederik BEL 5 5 00:48:11 04:17:42 02:57:30 08:07:09
Raelert, Andreas DEU 6 6 00:49:58 04:24:04 02:52:05 08:09:53
Butterfield, Tyler BMU 7 7 00:48:13 04:18:08 03:15:15 08:26:25
Llanos, Eneko ESP 8 8 00:48:21 04:17:48 03:18:34 08:29:04

WYNIKI KOBIET:

 

NAME COUNTRY DIV RANK OVERALL RANK SWIM BIKE RUN FINISH
Ryf, Daniela CHE 1 11 00:52:46 04:47:50 03:06:06 08:51:00
Gajer, Julia DEU 2 13 00:52:47 04:55:22 03:09:04 09:01:58
Steffen, Caroline CHE 3 17 00:52:42 04:58:52 03:16:26 09:11:55
Tajsich, Sonja DEU 4 26 01:03:27 04:56:05 03:15:25 09:19:29
Brennan-Morrey, Ruth USA 5 29 01:06:31 05:04:26 03:04:59 09:21:09

 

Powiązane Artykuły

12 KOMENTARZE

  1. Paweł, to tzw. zatrucie wodne. Rzadkie przypadki ale mozliwe w sporcie wytrzymalosciowym. Spozycie zbyt duzej ilosci wody moze spowodowac spadek poziomu sodu i zwiazany z tym obrzek komorek. Przy znacznym spadku poziomu sodu w surowicy krwi przy wspomnianym zatruciu wodnym moze dojsc do zejscia smiertelnego.

  2. @Paweł w którym momencie na biegu wiał ten przyjemny wiatr ? bo jakoś nie zauważyłem może wtedy gdy biegali tam PRO?

  3. Wysylam link do Die Welt, szczegolnie dla Artura Pupki, z diagnoza lekarza, ze przyczyna smierci zawodnika z Australii bylo… nadmierne spozycie wody (tlumaczyc najlepiej przez Google Translate jakby co). Trudno az uwierzyc w taki scenariusz ale coz niewykluczone, trudno mi to ocenic….Do tego ponad 10% zawodnikow skorzystalo z pomocy pogotowia, z czego 23 wyladowalo w szpitalu. Ogladalem wyscig i rzeczywicie to byl bardzo goracy dzien, chociaz akurat przy rzece podczas biegu wial przyjemny wiatr.

    http://m.welt.de/sport/fitness/article143731940/Triathlet-40-stirbt-weil-er-zu-viel-Wasser-trank.html

  4. Frodeno faktycznie z innej bajki, ale obejrzyjcie sobie Day in the Life – Jan Frodeno. Chłopak melduje się na basenie o 5:30, a o 19:53 pada zmęczony na bieżnię po kilku jednostkach treningowych przez cały dzień. Pytanie czy ktoś faktycznie z nas chciałby mieć taki dzień lub życie 😀

  5. Właśnie spotkałem Rafała na lotnisku udało mi się mu osobiście pogratulować. Ni dziwnego że robi takie wyniki pięknie jest wyzylowany; )

  6. Frodeno mówił o tym, ze jego trener „lubi bawić się cyferkami” w odniesieniu do mocy. Widać efekty! Jedynym zawodnikiem, który może pokrzyżować mu plany jest Gomez, ale nie słyszałem, aby szykował się na pełen dystans.
    Czapki z głów przed wszystkimi finisherami!!

  7. To kicha… Zastanawiam się nad zawodami, w których pływanie jest bez pianek i myślałem, że wystartuje w krótkich neoprenowych gatkach… A tu guzik…

  8. Wynik Frodeno naprawdę z innej planety… Dla mnie info że pianki są zabronione byłoby już very bad newsem… Przy okazji mam pytanie – czy w takim przypadku można płynąć w neoprenowych krótkich spodenkach? Zakładam ze takie spodenki działają jak „8” i pomagają pływakom z „tonącymi nogami”, do których niestety się zaliczam :-/

  9. Jestem pelen podziwu!!!! Dla zwyciezcow oczywiscie, ale tez dla naszych Rodakow!!!! Wielu startujacych znam osobiscie, przyjaznie sie z nimi. Razem z Jula emocjonowalismy sie wynikami w czasie wkacyjnej podrozy i po jej zakonczeniu. Wszystkim skladalem gratulacje osobiscie ale jeszcze raz: szacunek za ukonczenie dystansu i za walke!!! Jestescie WIELCY!!! A Rafał … Rafał w swojej skromnosci potwierdza tylko olbrzymia klase, nie tylko sportowa! Brawo Panowie!!!

  10. Frodeno to faktycznie kosmos na 82 km drugiej, swojej, pętli przeleciał koło mnie jak odrzutowiec po mimo że ja jechałem ponad 30km/h. Warunki byly fatalne ciężko było oddychać a on wykręcil taki czas na biegu. Szacunek

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane